- KOMENTARZ DO PROGRAMU, W KTÓRYM WYSTĄPIŁEM W
TELEWIZJI SILESIA.
Piszę ten komentarz tuż po zakończeniu programu i
wypowiedzi prof. Czakańskiego z Uniwersytetu Śląskiego.
Jeśli chodzi o moją wypowiedź, która ukazała się w
tym programie - nie było
tak źle, jak myślałem. Byłem przerażony
myślą, że moja wypowiedź będzie w taki sposób
zaprezentowana, że wyjdzie źle. Wyszło nie najgorzej,
chociaż dalej mam do siebie pretensję, że nie ująłem
tego inaczej (tak jak mówiłem: trema!). Bo można
było to zrobić odrobinę lepiej. Pierwsze koty za płoty,
jak to się mówi.
Po mojej wypowiedzi jako pierwszy wystąpił Pan również z
Uniwersytetu Śląskiego (nazwiska zapomniałem).
Wypowiedzi obydwu Panów były politycznie i naukowo
poprawne.
Cieszy mnie jednak fakt, że pierwszy naukowiec, który
wypowiadał się PO mojej wypowiedzi NIE wykluczał żadnej
teorii, tylko skłaniał się ku wersji, że w Tunguskiej
uderzyła lodowo-skalna planetka. Cóż, jak widać, musi
przyjść nowe pokolenie młodych, moralnych naukowców, bo
tego twardego, starego naukowego myślenia nie sposób
skruszyć.
Cieszę się również, że teoria prof. Pająka nie została
przez owych Panów wyśmiana, tylko zręcznie ominięta (no
bo co mogą powiedzieć o Teorii Magnokraftu ludzie,
którzy mają poglądy, że kamienie nie mogą spadać z
nieba, że nie da się zbudować maszyny latającej zdolnej
wzbić się w powietrze, że atomu nie da się rozbić, że
DNA nie da się rozwikłać, a prędkość światła to
absolutnie nieprzekraczalna prędkość).
Co do wypowiedzi prof. Czakańskiego:
poniżej oczekiwań. To
znaczy: ona była politycznie poprawna (bo żeby mówić
prawdę przeciwko środowisku "naukowemu" trzeba mieć
honor i odwagę), medialnie była ładna, okrągła, brzmiała
na antenie dość dobrze.
Tylko dlaczego Pan Czakański w tak socjotechniczny
sposób, stosując sztuczki odbiegł od tematu? (chodzi o stosowanie metod odwodzenia
ludzi od prawdy) Opowiadał bajecznie prosto, jak to
meteoryty wbijają się w bagażniki amerykańskich
samochodów, jak to 110 ton pyłu kosmicznego opada
codziennie na ziemię - a nie mówił o dowodach i odwiódł
prowadzących (przyznam, dość profesjonalnie i dobrze ten
temat ujęli, szkoda, że nie zaprosili mnie do udziału w
tym programie). Generalnie, większość wypowiedzi Pana
Czakańskiego to były oczywiste rzeczy z 8 klasy szkoły
podstawowej, które już były tysiące razy wałkowane - z
tym, że takie rzeczy naukowiec może opowiadać w
programie Gotowanie na Ekranie, a nie odnosząc się do dowodów na temat katastrofy tunguskiej.
Jednak zbulwersowała mnie
wypowiedź na temat kształtu krateru
Tunguskiej -
Wersje są dwie - albo redaktorzy zwrócili uwagę na
kształt tego krateru i ów Pan naprędce przed programem
sklecił jakąś odpowiedź. Albo, co równie prawdopodobne,
wcześniej czytał mój artykuł i przygotował stanowisko
"nauki."
A teraz wszyscy się śmiejemy,
uwaga: dlaczego miejsce katastrofy tunguskiej
ma
kształt motyla wg Pana Czekańskiego? Bo jak sobie
przejedziemy ustami po futerku to też się zrobi podobny
kształt?! Dobrze, że siedziałem na dywanie, to już
nie miałem z czego spadać...to jest naukowa weryfikacja
BARDZO DZIWNEGO kształtu i niespotykanej konstrukcji
tego miejsca?
Otóż Panie prof. Czekański:
NIE! Więc wytłumaczę, skąd taki kształt
i dlaczego oś tego krateru jest dokładnie skierowana ku
magnetycznej północy. Ponieważ jak to miało miejsce w
1178 roku w Tapanui w Nowej Zelandii, miały tam miejsce
techniczne katastrofy pojazdy napędzanego wysoce
skoncentrowanym polem magnetycznym. A ponieważ ludzie
nie posiadają jeszcze tak silnych bomb
atomowo-jądrowych, aby wywołać tak silną napowietrzną
eksplozję, jak właśnie magnokraft - po przekroczeniu
pewnej krytycznej wartości eksplozji napowietrznej,
miejsce wybuchu przyjmuje kształt motyla z rozpostartymi
skrzydłami. Nie ma jeszcze pojedynczej bomby, której
próba byłaby przeprowadzona w atmosferze, a której
wartość krytyczna uformowałaby właśnie taki kształt.
A ja Wam powiem, co wydaje mi się z obserwacji nauki,
naukowców, szczególnie tych starszych, na dziś.
Wydaje mi się, że zaczynają być przerażeni tym, że przez
stulecia utrzymywali cywilizację w tępocie i że coraz
więcej ludzi czyta i przekonuje się do pracy prof.
Pająka. Mało tego: oni sami teraz zaczynają czytać jego
prace, szczególnie
Koncept Dipolarnej Grawitacji - ponieważ po roku
2000 nagle zaczęły się pojawiać teorie o grawitacji,
zadziwiająco zbieżne w wielu elementach z tym, co
twierdzi prof. Pająk. Boją się, że ludzie przejrzą na
oczy ich zbrodnie dokonane na ludzkości, za utrzymywanie
ludzi w tępocie, boją się utraty dobrego imienia, że
ludzie wreszcie zapytają, o co w tym wszystkim chodzi?
Mam więc prośbę do naukowców: nie bójcie się prawdy i
przyznania do błędu, gdyż o wiele gorsze jest to, co
wyprawiacie pod płaszczykiem rzekomej nauki. Ale cóż,
jak pokazuje historia, starych drzew się nie przesadza -
komuniści do dzisiaj są zatwardziali i będą bronili
swojej zbrodniczej ideologii i piętna, które uczynili
Polsce. Wystarczy posłuchać jak starzy ubecy w TV bronią
siebie, swoich towarzyszy ubeckiego betonu, który
wyniszczył Polskę. Oni też zapewnili sobie ciepłe
posadki w III Rzeczpospolitej po '89 roku. Tak samo
pewnie naukowcy będą do ostatniej kropli krwi bronić
skostniałej nauki. Musi po prostu przyjść nowe, które
wypleni wykoślawioną, niemoralną i duszącą prawdziwą
naukę ciasnotę umysłową.
Chciałem serdecznie podziękować
Redaktorom TV Silesia, za podjęcie tematu, za
przyzwoitą prezentację materiału, który
nakręciliśmy obok mojego domu (a oglądając np. programy
o ufo i innych teoriach na Discovery właśnie tego typu
rzeczy się obawiałem, że można z materiałem nieco
pomanipulować). Szkoda tylko, że podczas tej
prezentacji nie było wyświetlonego adresu do mojej
strony internetowej, na pewno widzowie byliby wdzięczni
za możliwość przyjrzenia się innej interpretacji tego
wydarzenia. Żałuję też, że nie mogłem na żywo
zaprezentować swojej wersji, ALE i tak
jestem bardzo mile
zdziwiony i zaskoczony, po pierwsze, że udało się ten
materiał nagrać i wyemitować i...nic się nie stało!
Żadnych "przypadkowych" problemów, których występowanie
zawsze "przypadkowo" nasila się przed niemal każdą
prezentacją Teorii prof. Pająka, mojej książki,
poglądów, etc.
Przykładów można mnożyć, jednak chyba najbardziej reprezentatywnym jest fakt, że kiedy poprowadziłem
wykład o teoriach Jana Pająka u mnie w Boronowie, miało
przyjść ok. 15 osób, przyszło 7 (siedem). Kiedy
zapytałem resztę, dlaczego nie przyszła, zacząłem się
nawet śmiać, że wszyscy mieli niemal takie same
"przypadki": każdemu nagle coś ważnego "wyskoczyło" - a
że była to niedziela, zdziwienie tym większe.
Nasuwa mi się takie humorystyczne zakończenie tego
programu. Pan Czakański zyskał w moich oczach przydomek
Pan Futerko :).
[a propos, pamiętacie co mówiłem o kręgach w zbożu?
kiedyś znalazł się jakiś naukowiec, który twierdził, że
kręgi w zbożu wygniatają...wściekłe jeże. Sformułowanie
Pana Czakańskiego pasuje tutaj idealnie :]
30
czerwca 1908 - mity, fakty, podsumowanie.
24.02.2008
UWAGA: Artykuł będzie
aktualizowany w miarę pojawiania się nowych informacji i teorii na temat
Katastrofy Tunguskiej - będę o tym informował na stronie głównej.
ozumiem, że pojawia się pytanie: po
co pisać o katastrofie w tunguskiej tajdze, niedaleko rzeki
Podkamiennaja - skoro już napisano o tym dziesiątki książek, artykułów,
rozprawek.
Szanowni Państwo: niemal
wszystkie teorie (niektóre humorystyczne
i lub oderwane od rzeczywistości - a produkowane taśmowo przez rzekomo "uczonych"
i "naukowych" ludzi) oszukują społeczeństwo, nie przedstawiają faktów,
bądź pomijają ważne fakty, bądź wynajduje się naprawdę,
najprzeróżniejsze teorie.
Zachodzi zawsze dziwna kwestia, kiedy bowiem naukowcy mają zbadać coś
naprawdę rzetelnie i uczciwie - i kiedy wszystkie fakty wskazują na to,
że dane zjawisko zostało spowodowane czymś innym, niż znają - sięgają po
najbardziej absurdalne teorie, byleby tylko ludzie mieli wrażenie, że
ich establishment nie został zachwiany. To
pierwszy powód: Do czasu wynalezienia magnokraftu (rys.
poniżej), niemal nikt z naukowców nie dotarł do prawdy - a często celowo
dezawuowano i ukrywano fakty, ponieważ wszelkie
FAKTY i DOWODY wskazują, że w tajdze tunguskiej doszło do
eksplozji o sile nuklearnej napowietrznego wehikułu (pojazdu), wraz ze
wszystkimi implikacjami z tego wynikającymi - dowodami materialnymi,
efektami po-wybuchowymi oraz zeznaniami świadków.
Rys. Magnokraft typu K3
Drugim powodem,
dla którego koniecznie trzeba pisać prawdę
o wydarzeniach z 30 czerwca 1908 jest fakt, że będziemy w tym roku mieli
setną rocznicę tego wydarzenia. Co się stanie? Przede wszystkim,
wszelakiej maści media, - a w szczególności "naukowcy"
będą dezawuować i odciągać społeczeństwo od prawdy.
W głównym wydaniu 30 czerwca 2008 Wiadomości, Faktów, Wydarzeń
i wszystkich innych dzienników TV - będziemy mieli na pewno wzmiankę o
tym wydarzeniu.
Będą oczywiście mówić o tym, jak to rzekomo olbrzymi asteroid
eksplodował kilka kilometrów nad miejscem katastrofy w atmosferze
ziemskiej. Będą oczywiście podciągać pod to wydarzenie najprzeróżniejsze
teorie, włącznie z czarnymi dziurami, teoriami kwantowymi, otarciami
ciał niebieski o atmosferę i innymi nieprawdziwymi i wyssanymi z palca
teoryjkami.
Będą oczywiście drwiące uśmieszki dziennikarzy prowadzących,
których końcówka komentarza będzie taka, jak zwykle w sprawach ufo, typu
"no a dla wszystkich, którzy wierzą, że to ufo wylądowało..." - i tutaj
zakończenia będą różne, jedni pokażą zielonego ludzika z antenką na
głowie, drudzy brzydala
z wielkimi czarnymi oczami - przyprawiając to koniecznie solidną
szczyptą, sarkazmu, ironii, cynizmu (czyli uczuć, z którymi jako
człowiek walczę i czuję olbrzymią niechęć do ludzi, którzy wykorzystują
tak niskie pobudki przeciwko innym ludziom i ich poglądom). Ostatnio
zauważyłem, że kiedy pojawia się temat ufo - dziennikarze, którzy chcą
być "obiektywni" zmieniają taktykę działania: zamiast publicznie
wyśmiewać coś, czego nie rozumieją, wyręczają się "ekspertami"
zaproszonymi do studia - którzy publicznie brukają i depczą wszelkie
teorie ufonautyczne. Chociaż jest i jeszcze wielu, którzy nie potrafią
na wizji powstrzymać własnej ignorancji i parskają ignoranckim śmiechem
- ale cóż, myślę, że jeszcze dożyją zdziwienia - kiedy jako staruszkowie
dowiedzą się, że niemal wszystko, co stanowiło ich kruchy światopogląd -
było kłamstwem (a będzie to dla nich niezwykle przykra rzecz). Kiedyś
myślałem, że dziennikarze, to ludzie, którym można zaufać - że
bezkompromisowo dążą do prawdy i są w stanie stanąć w obronie ludzi,
którzy mają coś wartościowego do przekazania (tylu ich już zginęło...) -
rzeczywistość pokazuje, jak niewielu ich jest. Wolą być sterowani przez
potężne koncerny medialne - bo czują się wtedy silniejsi i bezpieczni.
Niestety, oni jako staruszkowie (jak podejrzewam) i ich dzieci i wnuki
będą musiały przełknąć gorzką pigułkę. Aż ciarki lecą, kiedy o tym
pomyślę. Mam jednak nadzieję, że znajdą się
tacy, którzy nie będą się bali wyklęcia ze środowiska i śmieszności (bo
taki stereotyp został wtłoczony ludzkości).
Właśnie z
tych 2 powodów - że będzie istniało potężne zakłamanie, że jak zwykle
jako autorytety będą występowali "naukowcy" z ważnych
instytutów.
Aby temu chociaż częściowo zapobiec i aby społeczeństwo wiedziało, że
jest coś, co od tysięcy lat manipuluje Naszą Cywilizacją - właśnie
dlatego.
Aby dać Wam przedsmak tego,
jak potrafią być "naukowi" naukowcy i badacze, na podstawie
kręgów w zbożu i teorii, które niegdyś śmiechem odbiły się po kręgach
badaczy nieznanego: jeden naukowiec twierdził, że kręgi w zbożu wywołały...szalone jeże. Poważnie. Ów człowiek twierdził, że jeże
dostają jakiegoś ataku wścieklizny i kręcą się w kółko. Inny człowiek
(nie jestem pewien, czy to był badacz) twierdził z całym przekonaniem,
że kręgi w zbożu wywołują...helikoptery lądujące śmigłem w dół - tj.
pilot miał głowę w dół. Pozostawię to bez komentarza. Mógłbym w tym
momencie zbrukać w taki sam sposób owych "ekspertów" jak Oni nas - ale w
tedy niczym bym się nie różnił od nich.
PRZEGLĄD TEORII I BADANIA MIEJSCA KATASTROFY.
Nim opiszemy, co
faktycznie wydarzyło się nad rzeką Podkamienna Tunguska - przeglądniemy
różne teorie, które wyryły się w świadomości ludzi.
Informacje o upadku
meteorytu w Syberii dotarły do rosyjskiego geochemika i mineraloga -
Władimira Wiernackiego - który z kolei zlecił badania Leonidowi Kulikowi
zajmującemu się badaniem meteorytów.
Kulik w pierwszą wyprawę ruszył w
1921 roku (wcześniej wojna i zawieruchy polityczne powodowały trudności)
- nie znalazł nic ciekawego, ekipa miała olbrzymie trudności z
pokonaniem trudów podróży (śniegi, błoto, zaspy).
W 1927 roku odbył
drugą ekspedycję - również z olbrzymimi problemami technicznymi. Trzecią
odbył w kwietniu 1928 roku. To właśnie z tej wyprawy pochodzą
stare zdjęcia i filmy, które Państwo mogą zobaczyć (zdjęcia powalonych
drzew i ogrom katastrofy można zobaczyć na filmie i zdjęciach poniżej)
W lutym 1927 Kulik przybył do miejscowości Wanawara (Vanavara) - stamtąd
było ok. 60 km do miejsca katastrofy.
Rys. Mapka wycinka Centralnej Syberii z zaznaczonym miejscem
eksplozji i osadą Vanavara.
Kolejne ekspedycje odbyły się w latach: 1929, 1930, 1939 (przerwana
z powodu wojny).
W tych ekspedycjach, Kulik stawał się coraz bardziej
rozczarowany
i osamotniony, gdyż od początku zakładał, że szuka
olbrzymiego meteorytu, bądź jego fragmentów - nie znalazł nic. Co
prawda, pojawiły się tu i ówdzie kratery, jednak odwierty okazały się
fiaskiem, ani śladu meteorytu.
W roku 1930 zgłosił się do niego leśniczy Jankowski, który znalazł
dziwny kamień, który był pokryty porowatymi bąblami (dziś wiemy, że
miejsca wybuchu magnokraftu cechują się właśnie takimi kamieniami).
Niestety, po sfotografowaniu go i zmierzeniu, leśniczy nie zaznaczył
miejsca cennego znaleziska.
Fot. Zdjęcie z roku 1938 - lotnicze, przedstawiające obszar zwału
drzew.
Kulik był zdumiony tym, co zobaczył: ogrom zniszczeń przeszedł
oczekiwania. Powalonych zostało 2150 km2 drzew. Wszystkie, były ułożone
w zadziwiający sposób: były ułożone koncentrycznie do środka epicentrum,
równiutko, jak opiłki żelaza na kartce papieru omywane polem
magnetycznym magnesu podkowiastego.
Leonid Kulik odnotował same niezwykłości, które jednak nie potwierdziły
teorii o meteorycie: eksplozja musiała być napowietrzna, gdyż w
epicentrum wybuchu drzewa zostały odarte i opalone z kory, ale stały
normalnie - tam, gdzie fala przyjmowała już ostry kąt natarcia, nic się
nie ostało.
Promienisty wzór, w który zostały ułożone drzewa zwału, przedstawiony
jest na rysunku poniżej.
Bardzo ważnym elementem, nieznanym
wcześniej nauce ziemskiej jest, że miejsca napowietrznych eksplozji o
sile nuklearnej (przekraczającej pewną krytyczną wartość) przyjmują
unikalny kształt motyla z rozpostartymi
skrzydłami.
Rys. Mapa z zaznaczeniem miejsca katastrofy tunguskiej.
Rys. Kształt Eksplozji tunguskiej oraz porównanie do Nowego Jorku
i Dystryktu Waszyngton.
Rys. Kształt Eksplozji T. naniesiony porównany do Londynu.
Fot. Półksiężycowy "krater" czy też "wyrwa" znaleziona niedaleko
epicentrum - idealnie pasuje do podobnej w Tapanui - tyle, że tamta była
wprost ogromna.
Zdjęcia strefy powalonych drzew Katastrofy Tunguskiej:
Fot. Członek ekspedycji Kulika badający poziom elastyczności
drzew.
Fot. Członek ekspedycji Kulika z 1927 roku.
5-minutowy dokument, pokazujący niepotwierdzoną przez
fakty tezę
o meteorycie - proszę zwrócić uwagę na oryginalne ujęcia
z miejsca katastrofy - ogrom!
W filmie wspomniany jest rosyjski naukowiec Kazancev, którego teorię
też pokrótce poznamy. Na samym końcu autorzy wspominają o ludzie
Ewenków, zamieszkujących tamte tereny, którzy twierdzą, że był to pojazd
pozaziemski.
Oprócz badań Kulika, powstały inne, następujące teorie o Katastrofie.
Mówiono o
eksplozji nieznanej
bomby, o komecie uderzającej w Ziemię,
o tajemniczych drganiach tektonicznych, o wyziewach gazów bagiennych
(zapewne ci profesorowie nawdychali się jakichś gazów, niekoniecznie
bagiennych...)
Naukowcy z Sandia National Laboratories stwierdzili, że było to
uderzenie niewielkiej planetki skalno-lodowej, która po dotarciu do
atmosfery, zaczęła się rozpadać na wysokości ok. 15 km, by na wysokości
ok. 10 km ulec eksplozji, która rozerwała ciało niebieskie na strzępy i
wielka fala uderzeniowa wyłożyła drzewa i spaliła je. Rzekomo ów
kosmiczny gruz leży porozrzucany w tajdze w błocie pod powierzchnią.
Swoją drogą, ciekawe na jakich przesłankach opierają się ci naukowcy,
skoro wyprawy Kulika i pozostałe wyprawy nie potrafiły odnaleźć śladów
rzekomego meteorytu czy planetoidy? A po Kuliku było jeszcze kilka
innych wypraw?
Teoria jeziora Czeko (Cheko Lake)
W 2007 roku Luca Gasparini i
Giuseppe Longo z Uniwersytetu Bolońskiego stwierdzili, że poniższe
jezioro, leżące 8 km od epicentrum wybuchu stanowi krater poimpaktowy
asteroidu. W 2008 roku mają się odbyć badania tego krateru. Jednak
bardzo wielu niezależnych badaczy wyraźnie odcina się od tej teorii,
krytykując ją od kilku stron: po pierwsze, gdyby tam uderzył odłam
planetarnej skały - musiałby zostać zniszczony las dookoła, tymczasem
drzewa dookoła jeziora mają niektóre ponad 100 lat. Poza tym krater
poimpaktowy ma zupełnie inny kształt niż jezioro - dlatego też doktor
Gareth Collins z Londynu krytykuje rzekome odkrycie powyższej dwójki.
Fot. Jezioro Czeko
Proszę porównać powyższe zdjęcie do krateru w Arizonie, który został
wywołany rzeczywistym uderzeniem meteorytu.
Fot. Krater w Arizonie.
I jeszcze teorie: o czarnej dziurze i antymaterii, antygrawitacji i inne
podobne.
A ja się pytam: co to naukowcy nie wymyślą, aby tylko
oddalić od siebie podejrzenie o ślepą ignorancję - ile to teorii
zaprzęgną i jak bardzo się nie skompromitują - ażeby tylko ich było na
wierzchu.
Teoria Kazanceva.
W 1947 roku radziecki uczony, Kazancev
wysunął hipotezę, że wybuch tunguski spowodowany został
przez...marsjański statek o napędzie nuklearnym. Naukowcy postanowili
zbadać i tę fantastyczną hipotezę. Jak się okazuję, znaleźli na nią
dowody. Po pierwsze, charakterystyka całego wybuchu, obszaru, etc miała
charakter zbliżony do wybuchu jądrowego. Po drugie, znaleziono
spieczone, małe kuleczki, które powstają tylko w wyniku wybuchu
nuklearnego. Po trzecie, zrobiono badania drzew, które rosły w o wiele
większym tempie, niż normalnie. Zwierzęta i ich potomstwo na tym terenie
wykazywały anomalie charakterystyczne do wybuchu bomby atomowej.
Zawsze mnie ciekawi, dlaczego ludzie, w szczególności zaś naukowcy
jeśli już nie znajdują innego wyjaśnienia - nagle dopuszczają
hipotetyczne "ufo" jako wyjaśnienie danej rzeczy. Mało tego - nie mają
bladego, najbledszego pojęcia o czym mówią.
Najśmieszniejsze zaś na świecie - bywają jeśli się zdarzą, kiedy
"naukowiec" wypowiada się na temat ufo. Można się położyć ze śmiechu,
kiedy zaczynają spekulować i udawać otwartogłowych - z jednej strony
starają się pogodzić fizykę z tym, że jako środowisko zawsze odrzucali
ufo.
Naukowcy, kiedy by wiedzieli, jak bredzą od rzeczy - musieliby
się spalić ze wstydu, gdyby znali jak odlegli są od prawdy.
Mały
przykład: Gdyby naukowcy nie wierzyli w samochody - i pojawiliby się
ludzie twierdzący, że widzieli samochody w działaniu - a znalazł by się
taki, który chciałby "zabłysnąć" przed kolegami naukowcami i nie
oświeconym ludem, taki naukowiec z całą mocą
twierdziłby, że taki ów pojazd napędzają ludzie zamknięci w środku -
gdyby nie wiedział, co to silnik. Gdyby nie wiedział co to lakier
samochodowy - twierdziłby z zacięciem profesorskim, że te dziwne efekty
(kolor samochodu) to odbłyski słońca pod odpowiednim kątem. Gdyby nie
znał spalin - pewnie wymyśliłby równie niedorzeczną teorię - bo
świadkowie twierdziliby, że widzieli dym wydobywający się z podłużnego
przedmiotu, wydający dziwne dźwięki. Zapewne ten naukowiec byłby tak
zaślepiony swoją rzekomą wiedzą, że zaprzągłby w wyjaśnienie spalin
teorie kwantowe, czarne dziury, nawet prędzej uwierzyłby że to sam Bóg
przemawia w tej rurze, niż przyznałby, że to zwykły efekt wybuchu spalin
samochodowych. Oto przeciętny naukowiec.
Poniżej nastąpi hipoteza oraz obrona hipotezy wraz z prezentacją
materiału dowodowego.
Hipoteza:
30 czerwca nad tunguską tajgą zostały technicznie
eksplodowane pojazdy, zwane magnokraftami, które do napędu używają
potężnych magnesów, zwanych komorami oscylacyjnymi, które zawierają
wydatek energii (moc) równą najpotężniejszym bombom termojądrowym.
Wszystkie dowody potwierdzają tę hipotezę.
Hipotezę wysunął prof. Jan Pająk - twórca Teorii
Magnokraftu (czyli tego, co ludzie nazywają "ufo")
OPIS WYDARZEŃ Z 30 CZERWCA 1908 ROKU - przebieg wydarzeń.
O
godzinie 07:17 rano, 30 czerwca 1908 roku, cylindryczny obiekt został
zaobserwowany przez wielu naocznych świadków, jaki szybował w kierunku
zachodnim poprzez niebo w Centralnej Syberii - niedaleko rzeki
Kamienna Tunguska (podkamiennaya tunguska). Następnie obiekt ten,
eksplodował z siłą kataklizmu, ok. 113 km od osady handlowej Wanawara (Vanavara).
Eksplozja nastąpiła w punkcie o współrzędnych: 60o,55'N; 101o,57'N
- aby dokładnie obejrzeć epicentrum wraz z położeniem -
zobacz to
zdjęcie.
Eksplozja zdewastowała i wyłożyła około 2150 km2
tajgi syberyjskiej, wywracając drzewa odległe - wg różnych danych nawet
do 75-80 km odległych od epicentrum. Wszystkie drzewa leżały
koncentrycznie w kierunku wybuchu, a ich pnie zawsze był skierowane ku
epicentrum.
Fot. Zwał drzew eksplozji tunguskiej.
Cały obszar zniszczeń przyjął niezwykły, dotychczas nieznany nauce
ziemskiej kształt: motyla z rozpostartymi
skrzydłami. Jest on identyczny do innego wybuchu, który również
spowodował magnokraft/ufo -
Eksplozji
Tapanui
z 1178 roku.
Opis wybuchu został wielokrotnie przytoczony w wielu publikacjach
książkowych - oto fragment jednego z nich:
"Po raz pierwszy obiekt
został zauważony tuż po wschodzie słońca. Karawany wędrujące po pustyni
Gobi zatrzymały swój pochód, aby śledzić jego lot na wskroś bezchmurnego
nieba. Wkrótce potem mieszkańcy południowej Rosji dostrzegli go także:
cylindryczna tuba, jarząca się błękitno-białym światłem, pozostawiająca
wielokolorowy ogon. Przez cały czas obniżał on swój lot. Nagle, o
godzinie 07:17 nastąpiła eksplozja. Dla chłopów z rzadko zamieszkałych
bagien i lasów zdawała się ona nadejściem końca świata."
W roku 1947
Aleksander Kazancew zgromadził dowody, że była to eksplozja
cygaro-kształtnego statku kosmicznego (tj. magnokraftu).
#1.
Atrybuty energetyczne katastrofy. Wynikają z potężnej energii
zakumulowanej w pędnikach (tj. komorach oscylacyjnych).
- Wyzwolenie
olbrzymiej energii porównywalnej tylko z bombami termojądrowymi. Energia
wydzielona przy katastrofie Tunguskiej wynosi około 2400 bomb atomowych,
jakie zrzucono na Hiroszimę (tj. w sumie w Tunguskiej wynosi ok. 30
megaton TNT). Nie istnieje obiekt na tyle duży, aby wytworzył
koncentrycznie (punktowo) tak olbrzymią ilość energii tylko i wyłącznie
w wyniku tarcia o atmosferę. Jednak z Teorii Magnokraftu wynika, że
wystarczą 3 magnokrafty typu K6 połączone w cygaro, aby osiągnąć podobną
energię.
Rys. Przekrój poprzeczny Magnokraftu Typu K6
Rys. Model 4 magnokraftów Typu K6 (złączonych podłogami) - oraz
oddziaływania linii pola magnetycznego na glebę.
Rys. Widok nałożonych na siebie (jak "talerze w kuchni") stosu 7
magnokraftów typu K6 - trzy z nich w ten sposób eksplodowały na Syberii.
#2. Zniszczenie, które jest charakterystyczne dla
eksplozji zamiast dla fizycznego obiektu. Zawsze tam, gdzie uderza
meteoryt, widoczny jest krater, taki, jak
ten w Arizonie. Nawet
upadek czarnej dziury - musiałby pozostawić po drugiej stronie świata
(na Atlantyku) również wybuch i wstrząs. Takich danych nie
zarejestrowano. W punkcie centralnym drzewa stoją niczym nie naruszone -
dokładnie jak to ma miejsce w napowietrznej eksplozji nuklearnej.
#3. Szereg detonacji. W obydwu przypadkach (i Tunguskiej i Tapanui)
świadkowie i materiał dowodowy wykazują zaistnienie szeregu eksplozji
(tj. kanonady wybuchów) - nie zaś pojedynczego grzmotu. W eksplozji
Tunguskiej świadkowie podkreślają 3 odrębne serie detonacji, z
których każda składała się z niezwykle szybko następujących po sobie
grzmotów, która była oceniana na około 50-60. Tak się składa, że 3
magnokrafty typu K6 posiadają każdy po 21 pędników (komór) wypełnionych
energią magnetyczną. Razem 63 grzmoty - co jest liczbą zbliżoną do tej
podanej przez świadków. Musimy pamiętać, że grzmoty mogły się zlewać ze
sobą (czyli 2 mogły być brane jako jeden, gdyż odstęp czasowy pomiędzy
nimi był minimalny)
Bardzo ważnym punktem
jest coś, czego NA PEWNO nie zna ziemska nauka - otóż świadkowie
odnotowali niezwykły dowód w postaci dźwięku, który był słyszalny na
równo z oślepiającym wybuchem - dopiero później dotarł do świadków
"zwykły" dźwięk wybuchu. Ten charakterystyczny dźwięk lecący z
prędkością światła nazywamy dźwiękiem
magnetycznym (opisanym niżej).
#4. Szkliste i ceramiczne
minerały. Powstają w wyniku stopienia gleby, piasku, glinek podczas
wybuchu - temperatura i podmuch zdzierają glebę, topiąc ją ciśnienie
wypycha na zewnątrz eksplozji - po chwili ponownie wsysa. W przypadku
eksplozji tunguskiej znajduje się 2 typu trinitie (czyt. trinitajtu, tak
nazywane są sferule, znajdowane po wybuchu bomby atomowej): jedna
zawiera silikat, druga magnetyt (namagnesowany tlenek żelaza).
Silikatowy trinitie pokazany jest na zdjęciu poniżej (z wybuchu bomby
atomowej). W katastrofie Tapanui - oprócz tego znajduje się również
głazy ceramiczne, które powstały w
wyniku nadtopienia przez ogromną temperaturę i ciśnienie. Przykład
takiego kamienia z Tapanui, stopionego wybuchem, można zobaczyć
pod tym adresem. Co
ciekawe - właśnie taki brunatno żółty, porowaty kamień znalazł leśniczy
Jankowski w rejonie Tunguskim. Kamień ten zmierzył i sfotografował.
Fot. by V. Romeiko. Niesamowite zdjęcie znalezione w
internecie - przedstawiające ponoć kamień z rejonu katastrofy
Tunguskiej. Jego opis pasowałby do opisu Jankowskiego. Jankowski mówił:
był długi na 2 metry, szeroki na metr i wysoki na 80-90 cm. Kamień był
porowaty, jakby podziurawiony, polany brunatno-żółtą polewą. Czy to o
ten kamień chodzi? Chyba nie, bo ten na powyższym zdjęciu jest
pozaziemski i został odnaleziony w 1972 roku przez John'a F.
Anfinogenov'a - i został znaleziony daleko od epicentrum - więcej o tym
kamieniu znajdziesz na
tej
stronie www.
Fot. Minerał "trinitite" (czyt. trinitajt) znajdowany zwykle po
wybuchu bomby termojądrowej. Bardzo podobne są znajdowane w miejscach
katastrof magnokraftów (tunguska, tapanui)
#5. Atrybuty magnetyczne. To
dowody, wskazujące na bezsprzeczność wystąpienia wybuchu komór
oscylacyjnych. Wynikają z rozerwania i uwolnienia energii magnetycznej
zawartej w pędnikach.
- Turbulentna (z zawirowaniami, zaburzona)
magnetyzacja obszaru katastrofy. Dowodem są małe globulki magnetytu,
znalezione w tym rejonie. Ich namagnesowanie licznie występujące w
glebie wokół eksplozji Tunguskiej dokładnie odpowiadają efektom wybuchu
magnokraftu.
- Pole Magnetyczne Ziemi. Obserwacji dokonał prof. Fowler
w Kensington w Anglii: "Wtorkowej nocy zaobserwowano niewielkie, ale
wyraźnie zaburzenie pola magnetycznego Ziemi". Oprócz tego, w Irkucku
również zaobserwowano te same zaburzenia. Radziecki badacz Zołotow
twierdzi, że zaburzenia te były zbieżne z efektami po napowietrznych
detonacjach nuklearnych.
- Magnetyczny dźwięk
pędzący z prędkością światła -
ten niezwykły i nieznany
naukowcom (skąd mają znać, jeśli ich głównym zadaniem jest uśmiercanie i
ośmieszanie wybitnych jednostek, którym nie dorastają do pięt, jak Da
Vinci, Rudolf Diesel, Kopernik, Nikola Tesla, Richard Pearse i tysiące
innych) został zaobserwowany przez świadków. Eksplozja Tunguska wywołała
2 fale dźwiękowe: pierwsza podróżowała z prędkością światła (była
słyszalna równocześnie z błyskiem wybuchu) druga zaś normalnie, była
słyszana w kilkadziesiąt minut po wybuchu (kiedy fala dźwiękowa dotarła
do uszu świadków). Ów szczególny magnetyczny dźwięk był słyszany jako
dużo wyraźniejszy i głośniejszy, niż ten późniejszy. Ów dźwięk wynika z
zaburzeń magnetycznych powstałych w wyniku detonacji magnokraftu/ufo.
Przemieszczał się z prędkością światła po linii prostej i dotarł tylko
do tych miejsc, do których dotarło światło eksplozji, tj. poniżej linii
horyzontu taki dźwięk nie jest słyszalny. Zaburzenie magnetyczne
wstrząsało zjonizowanymi cząsteczkami atmosfery, co powodowało taki
dźwięk. Co ciekawe, dźwięk ten nie jest odbierany uszami, a
najprawdopodobniej szyszynką na zasadzie telepatii - gdzie szyszynka
jest ogniskową, na której skupiają się te fale.
- Choroby wywołane
zaburzeniem magnetycznym - popromienny brak odporności
immunologicznej (dokładnie obserwowaną również przez mieszkańców krateru
Tapanui, zwanej grypą tapanui), rany na skórze reniferów hodowanych
przez Ewenków (lud tunguski), sterylizację drzew i pokrycie ich
grzybnią. Skażenie taką grzybnią występuje na lądowiskach ufo (magnokraftu).
Dokładnie takie efekty (porost grzybni w miejscu oddziaływania pędników
ufo) znajduje się na zdjęciu lądowiska pod oknami mojego domu. Na
pierwszym
zdjęciu widzimy ciemnozielony pas trawy (tam właśnie działały pędniki),
natomiast na
drugim widzimy grzyby wśród gęstej i ciemnozielonej trawy. Niestety,
wówczas niemal nikt nie miał aparatu cyfrowego - dlatego pożyczyłem
starszą cyfrówkę, o niskiej rozdzielczości. Grzyby znajdowały się TYLKO
w ciemnozielonym pasie trawy.
#6. Atrybuty transportowe.
-
Kumulacyjny charakter eksplozji - eksplozja była ściśle ukierunkowana.
Przy naturalnej katastrofie wynik eksplozji przyjmuje kształt koła -
tutaj, tak samo jak w kraterze Tapanui przyjęła formę trójkąta - bądź
bardziej precyzyjnie - kształt
motyla z
rozpostartymi skrzydłami.
- Strefa zniszczenia zorientowana w kierunku magnetycznego południka
(północ-południe). To ciekawe, skoro świadkowie twierdzą, że obiekt
zmierzał w kierunku zachodnim - gdyby ciało niebieskie przypadkowo
uderzyło - nie ustawiłoby się wg magnesu.
- Odłamki wehikułu ufo (magnokraftu).
Jak widać na poniższej rycinie, w środku znajduje się pędnik główny
Magnokraftu Typu K6 - obudowany szczelnie materiałem magnetorefleksyjnym
(gdyby go nie było, załoga zostałaby ugotowana jak w mikrofalówce,
tylko, że szybciej). Zielone kreski pokazują "strefę życia" - tj.
wnętrze, którego nie omywa pole magnetyczne. Kiedy taka obudowa zostanie
rozerwana - musi opaść gdzieś na miejsce katastrofy i zostać wprasowana
w glebę w postaci globulinek zmieszanych z ziemią i skałami. W obydwu
katastrofach takie elementy są znajdowane. Jeden z Ewenków (tungus),
hodowca reniferów informował o znalezieniu takiego kawałka płytki
"jaśniejszej od ostrza noża, przypominającej kolor srebrnej monety".
Rys. Przekrój poprzeczny Typu K6.
- Inteligentne manewry wehiukłu.
Były obserwowane przez wielu świadków, w obydwu katastrofach świadkowie
mówią o technologicznym obiekcie. W przypadku tunguskim taki obiekt
przypominał snop zboża lub cylindryczną tubę (rurę), jarzącą się
biało-niebieskim światłem z wielokolorowym ogonem. Takie cechy
odpowiadają dzisiejszym relacjom obserwatorów 'ufo'. Prof. Feliks Zigel
stwierdził ponadto, na podstawie relacji naocznych świadków, że w
ostatniej fazie lotu obiekt zmniejszył prędkość do pod-dźwiękowej i
zakreślił łuk o długości 600 km. To wskazuje, że rzeczywiście obiekt
miał inteligentne sterowanie.
- Istnienie fali obserwacji ufo tuż
przed i po katastrofie. Świadkowie mówią, że jeden z obiektów
eksplodował, a drugi, po południu manewrował nad tamtą okolicą
sprawiając wrażenie "poszukiwania" tego pierwszego.
#7. Atrybuty
telekinetyczne. Wynikają z efektu telekinetycznego formowanego przez
eksplodujący magnokraft.
Próżno Państwu szukać informacji o
telekinezie - została opracowana przez prof. Jana Pająka - więc naukowcy
pomijają ten fakt w analizie Katastrofy Tunguskiej - po prostu nie mają
wiedzy.
- Obydwie eksplozje
spowodowały (i tunguska i tapanui) biologiczną stymulację organizmów
żywych (roślin, zwierząt, etc) - tj. zwiększony wzrost roślin. W
Tunguskiej również zaobserwowano taki wzrost - niekiedy nawet do 12
razy. Dzisiaj wiemy, że pole telekinetyczne Magnokraftu II i III
generacji powoduje czasowy wzrost roślinności - taki wzrost był również
zaobserwowany wielokrotnie na lądowiskach ufo - np. pod
moim domem
(na mojej
posesji). Na zdjęciu wyraźnie widać ciemniejszy krąg (ten, który był
wystawiony na działanie telekinezy) - trawa w nim była przez około 2-3
lata wyższa nawet o 5 cm od jaśniejszej trawy wewnątrz.
- Na miejscu
Katastrofy Tunguskiej również wykryto zmiany genetyczne (mutacje)
roślinności. Z kolei w eksplozji Tapanui, która była ponad 2-krotnie
silniejsza od Tunguskiej - zmiany były tak wielkie - że obserwowane są
do dzisiaj. Proszę spojrzeć na mutacje telekinetycznego pola, które
spowodowało niespotykany wzrost roślin i zwierząt.
Fot. Drzewo-mutatnt z katastrofy tunguskiej. W tle młody las
wyrosły po katastrofie. Telekineza i promieniowanie potrafi naprawdę
wiele.
#8. Atrybuty czasowe (paranormalne zaburzenia czasu). Są
spowodowane przez pole magnetyczne wybuchającego ufo.
- Nasycenie
otoczenia zaburzeniami czasowymi. Te zmiany czasowe były rejestrowane
przez bardzo wielu świadków. Ponieważ bardzo często PO wybuchu zeznania
świadków są mylne - jedni twierdzą, iż wybuch i jego efekty trwały 8
godzin, inni, że 2 godziny - co ciekawe: wszyscy mają rację.
Najniezwyklejsze jednak są zeznania 8 letniego wówczas chłopca, Józefa
Z. ze Zduńskiej Woli (jego ojciec był zesłańcem politycznym, mieszkali w
tym rejonie) - przytoczony cytat pochodzi od świetnego polskiego badacza
ufo, nieżyjącego już Pana Kazimierza Bzowskiego - oto, co spisał
Bzowski:
"Tego dnia o godzinie siódmej rano wyszedłem do odległej o 3
km szkoły. Nagle (dokładnie o godzinie 7.27 - K.B.) zrobiło się
niesamowicie cicho. Zamilkły ptaki, nie było słychać szumu gałęzi ani
normalnych odgłosów tajgi. Jasny poranek przygasł i wszystko wokoło
zżółkło, nawet moje ręce i ubranie. Przestraszyłem się bardzo i
zawróciłem do domu. Kiedy szedłem, wszystko stawało się pomarańczowe,
nawet liście na drzewach i trawa. Gdy byłem już w domu, ojciec kazał
pozasłaniać okna, ale mimo to ta cisza trwała jeszcze osiem godzin, a
barwa otoczenia zmieniała się poprzez czerwoną, ciemnobordową aż do
czarnej. Gdy zrobiło się wokoło czarno, a była dopiero trzecia po
południu, wyszliśmy przed dom zobaczyć, co się dzieje. Patrząc w
kierunku północno-wschodnim (w stronę Podkamiennej Tunguskiej),
widzieliśmy ścianę jakby lejącej się z góry aż po horyzont rtęci."
Pan
Józef mieszkał ok. 260 km od epicentrum wybuchu.
Przetłumaczmy, co widział Pan Józef.
Ważnym atrybutem manipulacji/zaburzenia czasowego który wielokrotnie
opisywany jest przez świadków i ofiary uprowadzeń do ufo, spotkań z ufo
(magnokraftami innych cywilizacji) - jest cisza. Otóż świadkowie
twierdzą, że wówczas otoczenie milknie jakby wyjęto wtyczkę z kontaktu -
nie śpiewają ptaki, nie ma odgłosów naturalnych, etc. To słyszał Pan
Józef.
Jasny poranek przygasł - oznacza to, że nie tylko z powodu
wzbijających się tumanów pyłu, pary wodnej i powietrza wszystko zrobiło
się ciemniejsze - ale również z jakiegoś bliżej nam nie określonego
powodu (prawdopodobnie może chodzić o tzw. "czarne światło").
Wszystko zrobiło się żółte - zobaczmy na eksplozję nuklearne
pokazywane w tv - dokładnie te same efekty.
Horyzont rtęci - takie
efekty uzyskiwane są tylko, kiedy chmury wzbiją się bardzo wysoko na
wiele kilometrów w atmosferę - a nie było wówczas żadnego wybuchu
wulkanu.
NEO-ŚREDNIWIECZE: Zjawiska, jakie
występują podczas wybuchu telekinetycznego.
Niestety - ziemska nauka jest zacofana. Nie tylko uparcie odmawiają
prawdy
(na różnych polach) - ale wpływają szkodliwie na całą cywilizację.
Otóż jak podejrzewamy - błysk wybuchu telekinezy wywołuje bardzo
groźne zjawiska społeczne. Najprawdopodobniej zwyrodnialcy
komunistyczni, faszyści, obydwie wojny światowe są następstwem
HAŁASU TELEPATYCZNEGO, który został
uwolniony podczas eksplozji Tunguskiej. Hałas ten wywołuje
uwsteczniające zjawiska społeczne (obniżenie poczucia sprawiedliwości,
bestialskość społeczeństw, nienawiść, agresję, obniżony brak wyczucia
kłamstwa i fałszu - tj. relatywizację, że nie ma kłamstwa i prawdy bo
wszystko to jedno i to samo).
Takie samo uwstecznienie (ciemnotę średniowiecza) obserwowaliśmy po
Eksplozji Tapanui - zwyrodnienie średniowiecza, okres "świętej"
Inkwizycji (która jedynie tym się różniła od dzisiejszych naukowców, że
do okłamywania społeczeństwa stosowała fizyczne metody eksterminacji -
dzisiaj zaś wystarczy posiadać media i katedry w Akademiach Nauk oraz
sarkastyczne uśmieszki - pewnie powstałe w wyniku wdychania "gazów
bagiennych" z tunguskiej).
Ów hałas powstaje w wyniku niekorzystnego drgania przeciw-materii.
Jest on również wyzwalany za każdym razem -
kiedy ludzie przeprowadzają próby nuklearne!!!
Każda, nawet
najmniejsza próba jądrowa, to wyzwolenie ogromnych ilości hałasu
telepatycznego - podobno Amerykanie przeprowadzają takie próby bardzo
często (mówi się nawet o comiesięcznych eksplozjach w różnych częściach
świata). Tak więc "naukowcy" - systematycznie obniżają poziom
intelektualny Naszej Cywilizacji i coraz to bardziej zwiększają
zezwierzęcenie ludzkości, które w ostatnich 20 latach przybiera na sile.
Nazwa:
Katastrofa Tunguska (ew. eksplozja tunguska, zdarzenie tunguskie)
Miejsce: Centralna Syberia, rejon rzeki Podkamienna Tunguska. Wydarzenie: eksplozja magnokrafto-podobnego wehikułu (ufo)
Konsekwencje fizyczne: Powalone drzewa na obszarze 2150 km2 Blask eksplozji: Widziany z odległości nawet 1500 km! Odgłos eksplozji: Słyszany w promieniu 4500 km! Fala uderzeniowa: Dwukrotnie (lub trzykrotnie) obiegła cały
świat. Zarejestrowano również na Jawie i w Ameryce. Ciśnienie: Wynalezione wówczas barometry pokazały nagły skok
ciśnienia atmosferycznego w Petersfield i Cambridge.
Odnotowanie eksplozji: wszystkie
stacje badawcze na świecie - zaburzenia magnetyczne, wstrząsy
sejsmiczne. Instytuty Radzieckie: Odnotowanie przez magnetometry czasowe
istnienie drugiego bieguna północnego (tak silna była eksplozja) Zjawisko białej nocy: Odnotowane na całym świecie - w Anglii
można było czytać w nocy bez pomocy świecy nawet drobny druk. Zjawiska świetlne: W wielu rejonach świata obserwowano niezwykłe
zachody słońca i niezwykłe efekty świetlne przez wiele miesięcy po
katastrofie.
Świadkowie:
w miasteczku Wanawara (60 km od
katastrofy) Siergiej Siemieniow widział lśniący obiekt, wielkości połowy
słońca. Po eksplozji musiał się schować przed żarem - koszula na jego
plecach została przypalona.
Inny mieszkaniec Wanawary: chciałem się
schować, ale podmuch powietrza odrzucił mnie na dwa metry.
Lud Ewenków: Trzech członków plemienia, 22
km na północ od Wanawary zobaczyli, jak ich szałasy ulatują w niebo.
Ognisty podmuch ciął i równał z ziemią wszystko na swej drodze.
Londyn, Kathrine Stephen:
"(...) niebo było błękitne jak za dnia, a co jakiś czas przepływały po
nim fale jasnych różowych chmur. Nigdy jeszcze nie widziałam w Anglii
niczego podobnego"
Józef Z. Zduńska Wola (wówczas mieszkaniec
Syberii): cytat przytoczony wyżej.
Ofiary:
Zwierzęta, głównie renifery, roślinność. Ofiar w ludziach nie było,
oprócz licznych poparzeń i chorób popromiennych.
Porównanie miejsca eksplozji: Tunguskiej i Tapanui
(Nowa Zelandia)
Rys. Porównaj trójkątny (motylopodobny) kształt obu eksplozji.