KIM BYŁEM ?   -   KIM JESTEM ?   -   GDZIE ZMIERZAM ?

 

 

prof. Pająk: końca świata NIE będzie w 2012!

30.08.2010

>Strona główna>Artykuły

 

Moje poprzednie artykuły o roku 2012 ukazały się już dużo wcześniej od zajętego stanowiska przez prof. Pająka. Pierwszy z nich ukazał się w lutym 2008 roku (artykuł o roku 2012) - drugi artykuł nawiązywał do filmu 2012 Rolanda Emmericha - ale również dotyczył tego, że końca świata NIE BĘDZIE w roku 2012 - oto ten arykuł.

19 sierpnia 2010 r. prof. Pająk zajął stanowisko w sprawie pojawiających się informacji na temat roku 2012. Stanowisko to jest identyczne jak moje - tj. że końca świata w tym 2012 roku nie będzie - ja byłem o tym przekonany już w 2007 roku, kiedy zaczął się największy "boom" na informację o roku 2012 - niektóre grupy badaczy, niektóre fundacje zajmujące się badaniem nieznanego początkowo prezentowały stanowisko przychylne końcowi świata - zresztą na całym świecie podobny ton przyjmowały różne publikatory (potem zmieniali zdanie). Ja należałem i należę do tych badaczy, którzy od samego początku, kiedy informacje o roku 2012 zaczęły się rozprzestrzeniać byli przekonani o tym, że podgrzewanie atmosfery jest czymś bardzo podobnym, do spotykanych wcześniej "końców świata". Owszem, przytaczałem słowa Patricka Geryla, który jest przekonany, że Majowie obliczyli pewien cykl kalendarzowy i ów cykl skończy się w grudniu 2012 - tym samym kończąc większość życia na ziemi w wyniku zatrzymania wirowania Ziemi.

Ostrzegałem już właśnie grubo ponad 2 lata temu, że okres do roku 2012 może być pożywką dla różnych niebezpiecznych sekt (czyli standardowo: uprawiajcie seks ze swoimi dzikimi guru, kradnijcie dla nich pieniądze i wyzbywajcie się dla nich swoich majątków, bo i tak świat się skończy - więc trzeba się zabawić). Oczywiście wcale nie twierdzę, że Geryl Patrick jest takim guru - z tego, co wiem to buduje on jakieś mocne domy-schrony w Afryce aby na krótki czas przed rzekomym końcem świata tam się przenieść z ludźmi, którzy takie domy sobie zafundują.

Geryl jest przykładem silnej wiary w to, że nie pomylił się w swoich obliczeniach  - przynajmniej nie założył własnej sekty, tylko faktycznie coś w tej sprawie robi.

Problematyka całej sytuacji polega na kwestii wiarygodności. Niestety, większość społeczeństwa traktuje takich ludzi jak Geryl jako tożsamych z "ezoteryką" - a do owej papki "ezoteryki" ludzie kwalifikują wszystkich o światopoglądzie odmiennym od sztucznie narzuconego, czyli badaczy zjawisk niewyjaśnionych poprzez astrologów po badaczy ufo i bioenergoterapeutów - tak się niestety przyjęło w kulturze pop i nic z tym nie poradzimy. I tu, jak mówi niemieckie powiedzenie "tkwi pies pogrzebany" - Patrick Geryl będzie katalizatorem ośmieszenia "kolejnych końców świata" - a przy okazji dostanie się i takim jak ja i pozostałej, olbrzymiej części społeczeństwa badaczy nie związanych z żadnym "ruchem 2012".

Dostaniemy baty z jednej strony - bo tacy jak Geryl będą nagłaśniani szczególnie po styczniu 2012 roku - piramida nacisku medialnego będzie olbrzymia - z drugiej strony mamy ludzi, którzy twierdzą, że po 2012 roku nastąpi coś na kształt "duchowego odrodzenia" - które rzekomo ma nastąpić na Ziemi.

I obydwie strony, tj. ci, którzy gromadzą się wokół duchowości i mistyki i ci, zgromadzeni wokół fizycznych aspektów roku 2012 (katastrofa) będą zawiedzeni - ale przede wszystkim utracą wiarygodność w społeczeństwie - co OGROMNIE utrudni popularyzowanie chociażby geniuszu prof. Pająka - czy owoców pracy innych badaczy. Wszystko zostało wrzucone do jednego worka - więc po roku 2012 będzie jeszcze trudniej dotrzeć do społeczeństwa.