Motto: "Lepiej być zimnym lub gorącym - nigdy nie
letnim!"
inaczej
mówiąc: bierność nie popłaca.
Aktualizacja 11 kwietnia 2011
Dzisiejsze trzęsienie nadal dodatkowo potwierdza, że
wszystko jest ściśle zaprogramowane przez Korygującą Inteligencję i
nieprzypadkowo dokładnie w miesiąc po katastrofalnym trzęsieniu i
tsunami w Japonii znowu zatrzęsła się Japonia. To mówi Nam nie tylko
o tym (podpowiada) co Nas czeka, ale również o poziomie "wkurzenia"
Boga na to, co się dzieje na świecie. Nie możemy odczytywać
skorygowania Japonii jako tylko i wyłącznie doświadczenie Japonii -
ale też ostrzeżenie dla wielu narodów i państw. Nasz świat stał się
jednym wielkim chlewem. I nikomu nie chce się go naprawiać. Ktoś
więc ZA NAS musi przywrócić równowagę.
Japońska Agencja Meteorologicznaostrzegła w piątek, że ponad 20
wulkanów w kraju kwitnącej wiśni przebudziło się po wielkim
trzęsieniu ziemi sprzed miesiąca. Analiza wstrząsów wtórnych skłania
naukowców do sugerowania, że kolejne wielkie trzęsienie o magnitudzie przewyższającej 9.0 w skali Richtera może nawiedzić kraj
praktycznie w każdym momencie.
Agencja dodaje, że eksplozje wulkaniczne występowały, jako
następstwo trzęsień ziemi już kilkanaście razy w historii i ludzie
powinni zachować czujność wobec tej tendencji.
Aktualizacja 7 kwietnia 2011.
Pozostaje pochylić tylko czoła i posypać głowy
popiołem na koncert, jaki urządza nam Bóg, korygując moralność
Japonii i świata. Bóg dał Japończykom (i światu) prawie cały
miesiąc, aby przyznali się do błędów konstrukcyjnych w Fukushimie i
w ogóle w całej energii atomowej na świecie. Ukrywano fakty i to, że
ludzkość została oszukana w sprawie konstrukcji elektrowni oraz w
sprawie poszukiwania alternatywnych źródeł energii. Dzisiaj, czyli 7
kwietnia, Korygująca Inteligencja ponownie lekko wstrząsnęła
Japonią, tym razem uszkadzając inne elektrownie, nie niszcząc jednak
zbytnio Japonii i prawdopodobnie bez ofiar śmiertelnych,
trzęsieniem, już bez tsunami ponad 7 w skali Richtera.
Albo więc międzynarodowa komisja d/s atomistyki i
Japonia przyznają się do błędów, albo będziemy mieli dwa
scenariusze: w ciągu kilku najbliższych lat Korygująca Inteligencja
dokończy korygowanie Japonii i spowoduje totalne zniszczenie
elektrowni (z czym to się wiąże daję do przemyślenia Czytelnikom),
albo zaprzestanie dalszego korygowania Japonii - ale następna
elektrownia atomowa zostanie zniszczona w Niemczech, Anglii, Francji
lub USA. Ja osobiście sądzę, że najbardziej dzisiaj narażone są
Niemcy lub Anglia (USA najwyraźniej ma być zniszczona na samym
końcu tak, jak to zapowiada Biblia, czyli, że cały świat się zacznie
trząść, oraz wszelkiego typu kataklizmy uderzą świat w mniej więcej
jednym czasie - a że USA jest najbardziej zaawansowana
technologicznie oraz jeszcze z innych powodów, zapewne będzie jako
uderzona jako ostatnia).
Z tym, że
przewidywanie KIEDY jest praktycznie niemożliwe - to
Bóg zostawił
dla siebie, ale GDZIE uderzy, oraz które kraje są najbardziej
narażone, można wydedukować, chociaż jest to również NIEZWYKLE
trudne - w skład tego GDZIE wchodzi bowiem co najmniej kilkanaście
czynników o różnych wagach - jeszcze jesteśmy z tym "w lesie". Na
razie udało się przewidzieć trzęsienie w
Christchurch.
Zobaczymy, co z tego
dzisiejszego trzęsienia wyniknie dla Japonii i świata. Trudno
dzisiaj wyrokować, ale stawiałbym na to, że jednak awarie zostaną
opanowane, bo jeśli nie to...
=====================================
Oryginalny artykuł
Oto Japonia!
Zniszczona droga, na odcinku 150 metrów - jak widać powstał ponad
metrowej wysokości uskok - 6 dni później został kompletnie
wyremontowany! To są ludzie, to jest państwo, to jest Japonia. A w
Polsce? W Polsce szykowano by właśnie miliony ton dokumentów, aby
rozpocząć procedurę przetargową, na której da się nakraść pieniędzy
- bo tak funkcjonuje Polska. W Japonii zdążą wyasfaltować cały kraj
- w Polsce "eksperci" najpierw muszą ustalić to, co innym zajmuje
dosłownie minuty.
Droga 11 marca - ta sama droga...17 marca.
Trzęsienie ziemi w Japonii potwierdziło
moje niektóre przypuszczenia - i chociaż zaskoczyło, to jednak po głębszym
przemyśleniu tej sytuacji pokazało, że Koncept Dipolarnej Grawitacji
i totalizm to teorie słuszne - a Korygująca Inteligencja działa
zawsze tak, abyśmy nieustannie wątpili w swoje przypuszczenia i byli
spychani nieustannie w kierunku "wiary" - a NIE wiedzy (ten dziwny
paradoks już wcześniej mnie bardzo uwierał i szokował).
Kiedy tworzyłem podsumowanie badań wszystkich
kataklizmów na ziemi zaskoczył mnie fakt, że Bóg "koryguje" również
(razem z niemoralnymi) ludzi, o których można powiedzieć "poprawni"
lub "dobrzy". Jednak Japonia ukazała mi to, co do tej pory było
dla Nas zakryte: bierność nie popłaca. Aktywność jest kluczem!
Korygująca Inteligencja nie toleruje pasywności i ci, którzy
pozwalają na dany stan rzeczy, są równie odpowiedzialni jak ci,
którzy kreują daną niemoralność.
Korygująca Inteligencja wyprowadza tylko
"sprawiedliwych" o wyjątkowej moralności - kiedy zbyt wielka ilość
ludzi spada w swojej moralności - ci "zaledwie poprawni"
ale bierni też nie są
oszczędzani.
Koncert w Japonii,
jaki oglądaliśmy przez ostatnie tygodnie jest dla mnie osobiście tak
szokujący - jego precyzja, ukryta wymowa i wymowa otwarta,
dopasowane elementy, że pozostaje mi chylić czoła przed potęgą
wszechświatowego intelektu.
Żeby na
naszych
oczach zrealizować cząstkę tego, co zostało opisane w Biblii - a
ludzie nadal tego nie widzą!
Wszyscy się nawzajem straszą atomem, jedni chcą, inni
mają i grożą - a ludzie już zapomnieli, czym pachnie atom - więc
Korygująca Inteligencja udzieliła Nam wielu lekcji w jednej, w tym
przypomniała o sile atomu i ryzyko, jakie niesie ze sobą.
Zastanawiałem się, który kraj będzie następny po
Nowej Zelandii (Christchurch). Stawiałem na USA. Jednak Japonia o
wiele moim zdaniem lepiej oddała i sprecyzowała ostrzeżenie dla
świata. Zawarła w sobie tyle elementów, że teraz dopiero po tsunami
i jego pokłosiu widać, że nie ma lepszego, bardziej idealnego kraju
do pokazania światu, że katastrofy będą
nieuniknione.
Że musimy pamiętać, że to nie koniec. Ciekawe czy następnym krajem
będzie USA lub Anglia
(lub inny, ale wysoko technologicznie rozwinięty kraj
np. Francja lub Niemcy),
czy znowu otrzymamy okres mniejszych kataklizmów
(zakładam pomyłkę). Z drugiej strony każdy scenariusz jest możliwy,
moim zdaniem jednak dwa istnieją, które dopuszczam do
prawdopodobnego zaistnienia: albo kataklizmy pójdą "za ciosem" - i
następny kraj, miasto, społeczność zostanie dotknięta takim samym
lub innym kataklizmem (o takiej samej sile) - i społeczności będą
korygowane - albo tak jak podejrzewam, będziemy mieli okres (nie
wiadomo jak długi) "ciszy przed burzą".
Japonia ukazała Nam, że pomału kończy się cierpliwość
Korygującej Inteligencji - i jak zauważyliśmy, potrójny kataklizm
był zainicjowany na niezbyt swoich rozległych możliwościach (co
dodatkowo dowodzi jego inteligencji).
Pamiętajmy też, że w Japonii dla pieniędzy i dla
smaku zabija się tysiące delfinów
organizując im rzeź, która nie wynika z głodu - a z pychy
społeczeństwa.
- elektrownie atomowe i brak free energy.
Od najbardziej zaawansowanego technologicznie kraju świata Bóg
oczekuje moralności. Ten kto ma najwięcej, powinien się dzielić i
wskazywać kierunek moralności na ziemi (chociażby w wymiarze
technologicznym). Japonia, zamiast pokazać światu i promować moralne
działanie wręcz przeciwnie - "niczego nie robiąc" - podtrzymuje
chory stan.
- nagłe opady śniegu i
minusowe temperatury - w Christchurch było to dwukrotnie
- tuż po kataklizmie, dalsze odzwierciedlenie działań korygującej
inteligencji. W Japonii również, jak widać to samo zjawisko
(oczywiście "sceptycy" mają wyjaśnienie, że to normalne o tej porze
roku).
- oszukiwanie społeczeństwa: były wycieki i błędy
przy elektrowniach i ukrywano je w celu zysku
- inteligentny kierunek radioaktywnej chmury -
najpierw nad Tokio, potem nad Ocean.
- stopniowe niszczenie reaktorów i przerażenie całego
świata, a jednak pomimo, iż 4 reaktory uległy poważnej awarii, ani
jeden z nich nie doprowadził do wybuchu radioaktywnego na
ogólnokrajową/światową skalę (co wskazuje na dalsze, inteligentne działanie
korygującej inteligencji). Odsłonięcie prętów radioaktywnych i w ani
jednym nie doszło do bardzo poważnej awarii - to faktyczny "cud".
Jakby Bóg już stracił cierpliwość i pokazał ludziom swoją potęgę.
Ale jeszcze przed straszliwymi skutkami się powstrzymał. Nie wiadomo
oczywiście do końca, co się stanie z reaktorami, ale już to, co się
stało (a raczej co się nie stało pokazuje, że pomimo wszystko Bóg
okazał się dosyć łaskawy)
- nikt się nie spodziewał, że elektrownie będą takim
zagrożeniem
- pokazanie możnym tego świata, że skoro Japonia
potrafiła uklęknąć przed potęgą "żywiołu" - to co się zapowiada
dalej?
- ryby pomyliły kierunki.
tuż po trzęsieniu
miliony ryb zaczęły wpływać na plaże zaskakując kąpiących się.
Wskazuje to na znaczne zaburzenia magnetyczne ziemi i rozregulowanie
nawigacji ryb.
Tsunami z wnętrza samochodu:
"Przepowiednia 13.03.2011"
Przepowiednia, którą ktoś na forum internetowym
podał, miała rzekomo 13.11 mieć wyraz "Dnia Sądu" - a ponieważ 13
marca nic się takiego nie wydarzyło, wielu od razu podniosło głos,
że to jedna wielka "lipa". Bo nie rozumieją, że przepowiednie NIE
mogą się spełniać w oczekiwany przez Nas sposób. Odpowiedziałem
na to poniżej:
Oczywiście to jest jedna z możliwości. Jednak od
dłuższego czasu wiemy, jak spełniają się przepowiednie: tj. cicho,
skromnie, bez hałasu - i przede wszystkim prawdziwe przepowiednie są
napędzane mechanizmem "samospełnienia" - który obrazowo wygląda tak
jak w prawdziwej legendzie o tsunami w Chinach, kiedy tysiące lat
temu pewnego młodego drwala ostrzegł tajemniczy przybysz, który
powiedział, że nadejdzie tsunami, kiedy oczy lwów staną się
czerwone. No i stały się czerwone - ale nie dlatego, że zaświeciły
na czerwono - a dlatego, że grupa miejscowych obiboków, zrobiła
kawał owemu drwalowi, który wygadał się, po co tyle razy w ciągu
dnia zbiega ze swojej chatki i patrzy na te lwy. Kiedy ten
powiedział im o czerwonych oczach - ci pomalowali mu je dla kawału
na czerwono. Niedługo później woda z łoskotem zakończyła żywot tego
miasta.
My jesteśmy tak jak te obiboki: wypatrujemy piorunów, cudownych
znaków i tupiemy nogą, kiedy dana przepowiednia się nie spełnia. Bo
mamy swoje oczekiwania i rozdmuchane wizje, które zaciemniają Nam
obraz sytuacji.
Ja nie wiem, czy ta przepowiednia o 13.03 jest prawdziwa, czy nie -
a jednocześnie mogę stwierdzić z całą pewnością, że
właśnie się spełniła. Jak to możliwe?
To proste - nawet, jeśli była sfałszowana przez żartownisia, który
chciał sobie "dla picu" zrobić drwiny z wierzących w przepowiednie.
Po pierwsze data: z moich obserwacji i
dociekań - oraz wyraźnych sugestii w Biblii wynika, że NIKT na
ziemi, nie ma daru DOKŁADNEGO, precyzyjnego przepowiadania - a
raczej na zasadzie że coś się stanie - chociaż ci wielcy i medialni
jasnowidzowie (jak np. Jackowski) się często mylą. Inaczej mówiąc
wygląda na to, że Bóg jakby dla siebie zarezerwował ostateczną datę
wystąpienia jakiegoś kataklizmu - jednak niektórym ludziom
pozostawiając możliwość ujrzenia tego, co się stanie - jakby robiąc
"na złość" tym jasnowidzom.
Po drugie data: owszem, byli i są
jasnowidze, którzy potrafią przepowiadać dosyć dokładnie - jednak
jak zdążyłem zauważyć - kiedy przepowiadają coś skrycie ludziom
(prywatnie) bardzo często to się spełnia co do daty - kiedy coś
przepowiadają medialnie, co jest rozdmuchane w gazetach - często do
tego nie dochodzi albo data jest znacznie przesunięta.
Po drugie, już w latach 90-tych bardzo wielu ludzi miało wizję
zalanej Anglii (Londynu), USA, ogromnych trzęsień ziemi. Nawet w
ubiegłym roku, czy 2009 dwie jasnowidzki z Łodzi z przerażeniem
dzwoniły do bodajże Gdańska czy Kołobrzegu, że miały wizję tsunami
na wybrzeżu Bałtyku. Ostrzeżenie podobno potraktowano poważnie.
Oczywiście, zadaniem tego miało być (jak zwykle) ośmieszenie
wszelkich wizji (bo takie tsunami, jeśli przyjdzie to właśnie wtedy,
gdzie i kiedy się NIE spodziewamy, chociaż...się spodziewamy -
denerwujący paradoks).
Czy istnieją jakieś przesłanki, że trzęsienie/tsunami z 11 marca -
to spełnienie "przepowiedni" z 13 marca? Moim zdaniem tak.
Występuje przesunięcie daty o 2 dni wcześniej - a więc owa jakby
zasada "wizje należą do ludzi - data do Boga" została spełniona.
Po drugie "Dzień Sądu" - ależ, zakrzykną sceptycy - dzień sądu to
musi tak uderzyć, że kamień na kamieniu nie zostanie, to musi być
taki dzień sądu, jak My mamy go w swojej głowie!
Nic bardziej mylnego. "Dzień Sądu" wcale NIE musi oznaczać
zniszczenia 3/4 ziemi - tak samo, jak idziemy do sądu i np. pijany
kierowca otrzymuje surowy wyrok za jazdę po alkoholu - czy to kończy
jego życie? Nie, ale kara jest dotkliwa, zmienia i zmusza do zmian
owego kierowcę i NIE burzy całego jego życia - a jednocześnie
spełnia wymagania "sądu".
Czy w Japonii takie wymagania "dnia sądu" spełnia tsunami z 11
marca? TAK
1). Tsunami został dotknięty najbardziej zaawansowany
technologicznie kraj świata
2). Ze względu na położenie wszyscy myślą, że "tak tam czasem bywa"
- a więc przeświadczenie możnych tego świata o swojej potędze nadal
trwa (i trwać BĘDZIE - aż do momentu, w którym zostanie usunięte ok.
1/3 ludzkości, co Biblia wyraźnie zapowiada)
3). Pogrożenie palcem zapędom atomowym: małe zamieszanie w
elektrowniach - a cały świat trzęsie portkami - kolejny przymus do
poszukiwania alternatywnych źródeł energii - począwszy od
naturalnych (wiatr, słońce), skończywszy na free energy, które jest
celowo blokowane i ośmieszane na świecie.
4). Lekcja dla pozostałych możnych tego świata - Dzień Sądu -
właśnie zostaliśmy osądzeni ale w sposób, który nadal umożliwia
pogląd ateistyczny, który zakłada tylko i wyłącznie racjonalne
wyjaśnienie. Wszystkie nasze grzechy i grzeszki zostały osądzone -
co jest oczywiście moim zdaniem preludium do wydarzeń, które powinny
się zakończyć nie dalej niż około 2100 roku (a może nawet
wcześniej).
Najdziwniejsze i chyba najbardziej denerwujące we wszystkich
"przepowiedniach" jest to - że spełniają się w tak niejednoznaczny i
ukryty sposób - i co jeszcze ciekawsze, ZMUSZAJĄ Nas NIE do pewności
czy wiedzy - a do wiary w tej materii. Ciągle to wygląda w taki
sposób, że poprzez różne wydarzenia i religijne i pozostałe,
jesteśmy na końcu zmuszeni "jedynie" wierzyć w coś - a dopiero po
przekroczeniu pewnej bariery zaczyna się WIEDZA - i znowu dochodzimy
do jakiejś bariery, gdzie musimy wierzyć i pewnie miną stulecia,
zanim zaczniemy wiedzieć.