JAN PAJĄK I DOMINIK MYRCIK: PRZEWIDZIELIŚMY TRZĘSIENIE ZIEMI
W CHRISTCHURCH! ZGINĘŁO WG WSTĘPNYCH
SZACUNKÓW OK 112 OSÓB (kolejne 200 pod gruzami)
Tyle, że na słowo "przewidzieliśmy" wszyscy reagują
podobnie, tj. od razu pytają, czy da się przewidzieć godzinę, dzień. Nie
da się. To, co się działo w Christchurch po pierwszym trzęsieniu we
wrześniu 2010 ujawniło, że następne trzęsienie ma niezwykle olbrzymie
szanse wystąpić i to z dwóch powodów: jednym z nich są obserwacje prof.
Jana Pająka - a ja osobiście zdobyłem swoje przekonanie z analizy
wszystkich kataklizmów
na ziemi.
Oczywiście, nie miałem pojęcia, kiedy nastąpi takie
trzęsienie - sądziłem, że w około rok po pierwszym tak, jak to miało
miejsce w Chile. Jednak stało się tylko w około pół roku.
Moje absolutne przekonanie wzięło się stąd, że istnieje
pewien wzór, czy algorytm, pewna powtarzalność, regularność, którą da
się zaobserwować.
Dlatego też aby zyskać pewność, należy poświęcić się
obserwacji danego miasta czy obszaru - i to jest element niepewności -
bez obserwacji tego, co się w danym miejscu dzieje, nie można wyciągnąć
żadnych wniosków. To dlatego NIE byłem na 100% pewien powtórzenia z
Chile, a tylko silne przekonanie. Jednak z Christchurch mieliśmy dane z
pierwszej ręki, dlatego pozostawało to kwestią czasu.
Kiedy natychmiast przeprowadziłem po włączeniu TV
rozmowę telefoniczną z prof. Janem Pająkiem z Nowej Zelandii,
upewniłem się jeszcze, że moje nie konsultowane
z prof. poglądy były poprawne.
Istnieje kilka etapów niszczenia intelektów zbiorowych,
które rzuciły mi się w oczy po przeanalizowaniu kataklizmów. To stąd
wynikło moje przekonanie.
Otóż pytanie kolejne, które ciśnie się na usta ludziom
pewnie jest takie: to który kraj następny? Od kilku lat (około 2) wiemy,
że będzie tylko gorzej, i w końcu nadejdzie etap, który wszystko
zakończy, aby ponownie "zresetować" ludzkość.
Aby zyskać pewność, należałoby przyglądać się co najmniej
kilkudziesięciu, a nawet kilkuset miejscom na raz, co jest nie do
przerobienia, ponieważ ilość materiału, jaką należałoby przeanalizować,
byłaby zbyt gigantyczna - a na dodatek jeszcze nie wiemy, na jakich
etapach są dane społeczności.
Zresztą istnieją pewne miasta czy społeczeństwa, do
których nadciągają sygnały o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Teraz
definitywne ostrzeżenie dostała Brazylia, okolice Rio de Janeiro - to
ludzie zdefiniują, czy znowu tam nastąpi kataklizm.
"AIR
Worldwide ocenia, że straty dla sektora ubezpieczeń spowodowane tą
katastrofą wyniosą od 5 do 11,5 mld dolarów nowozelandzkich (od 2,73 do
6,3 mld euro)" - napisano w raporcie firmy, która m.in. ocenia szkody
powstałe w wyniku klęsk żywiołowych.
W skutek poprzedniego trzęsienia ziemi w tym mieście, do którego doszło
pół roku temu, nikt nie zginął jednak spowodowało ono znaczne straty.
Władze szacowały je na 4 mld dolarów nowozelandzkich, czyli 2,27 mld
euro." -
wp.pl
Otrzymałem list od jednego z Czytelników, który wyraził swoje
wątpliwości, mówiąc wprost, nie jest przekonany, że to, czy inne
trzęsienie ziemi (lub inne kataklizmy) zostały przeze mnie
"przewidziane" a wcześniej przez prof. Pająka.
Oto obszerny fragment listu tego Czytelnika:
Czytalem najnowszy news. Chcialbym
zapytac w jaki sposob przewidzieliscie (domyslam sie, ze chodzi o
doktora) trzesienie ziemi w tym miescie. Z tego, co piszecie, kataklizmy
maja oscylowac wokol 13 i 26 dnia miesiaca. Poprzednie trzesienie ziemi
bylo 4 wrzesnia, a teraz 22 lutego. Troche duza odleglosc w czasie od
tych dwoch dat (13, 26) czyz nie?
Kolejna sprawa - z tego co mi wiadomo Nowa Zelandia lezy na terenie
bardzo niestabilnym tektonicznie. Pozwole sobie przytoczyc ciekawy
link ktory znalazlem po 2 sekundach uzywania Google: http://www.christchurchquakemap.co.nz/
Przykro
mi, ale zwyklego czlowieka jakim jestem to nie przekonuje. Ja tez
tak potrafie przewidywac i mowie: w ciagu kolejnych 6 miesiecy
bedzie mniejsze lub wieksze trzesienie ziemi.
Musimy
tez wziac pod uwage, ze drobne szczegoliki sa ogromnie wazne. Kazdy
sceptyk zamiast przeczytac cala teorie czepi sie takiego malego
szczegolu, ktory w jego oczach zdyskredytuje wszystko.
Odpowiedź:
To jest właśnie przykład zupełnie błędnego
postrzegania rzeczywistości i oceniania teorii prof. Pająka - przez
pryzmat tego, co wmawia nam "nauka" i nasze wychowanie ateistyczne.
Ja jednak bardzo się cieszę z takiego listu,
ponieważ dostarcza on możliwości nakierowania na lepszy tor i moich
poglądów ale też i każdego Czytelnika. To dobrze, że ludzie maja
odmienne zdania, to bardziej uzupełnia Naszą wiedzę i nakierowuje na
słuszniejsze poglądy.
Pierwsza rzecz, która wymaga wyjaśnienia: to, że
wszechświatowy intelekt NIE uderza zawsze w dni 13-26 wynika z
Kanonu Niejednoznaczności i tego, że ten kanon jest przestrzegany
zawsze i będzie przestrzegany aż do skończenia świata. Bóg nie może
pokazać ludziom, że uderza zawsze w te same dni, gdyż natychmiastowo
odebrałoby to wolną wolę - ale daje mocne przesłanki, że są dni, w
które koryguje ludzkość częściej. Inaczej mówiąc, Bóg NIE ma prawa
za każdym razem działać tak samo, ponieważ ludzie od razu
pokapowaliby się łatwo, że "coś jest nie tak" - czyli, zaczęliby się
bać Boga, zamiast go badać i wykrywać naukowo regularności oraz
nieregularności - a tych jest CAŁA MASA!
Oczywiście, Nowa Zelandia leży na uskoku
tektonicznym w tzw. "pacyficznym pasie ognia" - jednak Christchurch
nie było znane jako miejsce takiego uskoku - tę teorię szybko
dorobiono po 4 września.
Ja rozumiem, skąd się bierze ta wątpliwość, co do
tego, że to trzęsienie ziemi zostało przewidziane.
Otóż:
- NIE DA się przewidzieć trzęsienia co do
miesiące lub dnia
- NIE DA się przewidzieć dokładnego
rozmiaru zniszczeń (chociaż i to już dzisiaj da się przewidzieć,
mianowicie, jeśli Christchurch się nie "nawróci" - następne
trzęsienie będzie albo bardziej śmiercionośne w skutkach i kosztach,
jakie będą musiały ponieść miasto i państwo, lub też, przy
minimalnych ofiarach lub znowu wcale, będzie kosztowne - zobaczymy).
W każdym razie od zachowania ludzi będzie następna reakcja. Za mniej
więcej rok, Christchurch powinno być wstrząśnięte lekkim, nie
niszczącym trzęsieniem ziemi - takim "do postrachu" - ale tylko pod
warunkiem, że ludzie tego miasta zmodyfikują znacząco swoją
moralność.
Już wiem, z czego wynika ta nieprawdopodobność
mojego przewidzenia trzęsienia przez osoby postronne. Otóż wynika
ona z uczuć i "bycia w temacie". Ktoś z boku nie analizujący
kataklizmów i ich regularności nie widzi tych rzeczy - jednak, jeśli
ktoś "siedzi w temacie" - jest przepełniony na bieżąco informacjami.
Napięcie zaczyna rosnąć, również wiedza. Dlatego też, kiedy wstałem
rano i włączyłem TV - myślałem, że to jeszcze sen, albo, że to są
informacje o tym starym trzęsieniu z 4 września 2010.
Kiedy zobaczyłem, że to się dzieje na żywo,
usiadłem z wrażenia przed telewizorem i NIE wiedząc jeszcze o ilości
ofiar, już w głowie miałem poziom zniszczeń oraz, szacunkowo
stawiałem na nie więcej niż 100 ofiar. Wiedziałem niemal dokładnie,
ile obiektów będzie zniszczonych, ponieważ to wynikało z moich
poprzednich badań! To nie jest przypadek.
Pytanie, które ciśnie się Czytelnikom jest zapewne
takie:
"To proszę wyznaczyć następne trzęsienia, które
się gdzieś pojawią".
Nie da się - a to z konkretnego powodu: za mało
danych. Ilość danych, które trzeba zanalizować jest gigantyczna.
Przede wszystkim daną społeczność trzeba "obserwować" lub w niej
"być" - jak w mojej miejscowości np. lub Polsce - mnie to nie dziwi,
że są podtopienia i powodzie - bo taka jest odpowiedź Boga na
moralność Polski. Dziwi mnie jedynie, że przy takim ogromie
nieprawości w Polsce jeszcze tak słabo otrzymujemy te odpowiedzi -
jednak proces, który zaczął się obecnie w Polsce i na świecie był
przerabiany np. na Haiti i jest od setek lat przerabiany w Indiach.
Dlaczego więc w Christchurch dało się
"przewidzieć"? Z tego powodu, że mamy dane z pierwszej ręki, tj. od
prof. Pająka, który zapowiadał kataklizm na długie miesiące przed
jego wystąpieniem. A potem także przypatrywał się tamtejszej
sytuacji.
Tak samo było na Haiti: po trzęsieniu Ziemi ludzie
nadal się "nie nawrócili" - dlatego zapanowała epidemia cholery.
Prawdy, przekonania, słuszności, wiedzy - NIE DA
SIĘ KOMUŚ WKOPIOWAĆ I PODAROWAĆ JAK HAMBURGERA W FAST-FOODZIE. To
jest proces wieloletni, żmudny, wymagający wielu niepowodzeń i
ślepych uliczek.
Czy mnie obchodzi, czy ktoś mi "uwierzy"? Mam to
głęboko gdzieś. Serio. "Kazdy
sceptyk zamiast przeczytac cala teorie czepi sie takiego malego
szczegolu, ktory w jego oczach zdyskredytuje wszystko - pisze ten
Czytelnik "
I
co z tego, drodzy Czytelnicy? Sceptyk? Nowa Zelandia
pochowała właśnie 185 sceptyków.
Kiedy zaczną się trząść tyłki innym "sceptykom" uwierzcie, zapomną o
małych szczegółach i pierdołach - a zaczną zwracać uwagę na fakty.