"Tylko prawda jest fascynująca" |
Wstęp |
Czym jest czas? |
Problemy z podróżowaniem w czasie
Nieśmiertelność prawdziwa - tj.
nieograniczona | Przestrzeń
czasowa - co to jest? | Co
ludzie zyskają z podróży w czasie?
PRZYZNAJĘ UCZCIWIE:
Na dzień dzisiejszy bardzo słabo rozumiem jak można podróżować w
czasie na zasadzie Konceptu Dipolarnej Grawitacji, co nie oznacza,
że tego nie da się zrobić. Na tej samej zasadzie, gdybyśmy
powiedzieli 300 lat temu, że ludzie będą mogli się słyszeć z
drugiego końca świata (telefony) i będą mogli podróżować dziesiątki
razy szybciej niż karoce (samochody) i będą mogli latać jak ptaki
(samoloty) ktoś z wyobraźnią wykraczającą poza ówczesne ramy
myślenia powiedziałby: rozumiem, że to da się zrobić - tylko jak to
będzie zrealizowane?
Dokładnie takie odczucia mam obecnie z cofaniem
się w czasie za pomocą zagęszczania czasu magnetycznie. Być może
ktoś z Państwa czuje ten temat lepiej i sensowniej? Jeśli tak,
proszę o swój pogląd na mój
email.
Wstęp.
Kiedy myślimy o podróżowaniu
w czasie, przed oczami mamy filmy
fantastyczne i to, co Nam wmawiają scenarzyści i autorzy
powieści sci-fi. Drugim warunkiem naszego
przeświadczenia jest to, co słyszymy z ust "naukowców" i
kapłanów, którzy wydymają usta w krzywym uśmieszku na
samo wspomnienie o możliwości podróżowaniu w czasie. Czy
Oni coś wiedzą na ten temat, czy po prostu nie mieści im
to się w głowie, nie pojęli podróży w czasie, a teraz na
siłę wciskają Nam, że to jest niemożliwe?
Najgorsze, co spotyka geniuszy kiedy chcą dokonać czegoś, co
dotychczas było uznawane za niemożliwe jest to, że otacza ich morze
głupców, ironistów i ignorantów. Tak było z każdym ważnym dla
ludzi wynalazcą, konstruktorem, myślicielem.
Przedwczoraj kpiono z możliwości,
że to ziemia krąży wokół słońca. Wczoraj, że nikt nie zbuduje samolotu,
bo to głupie. Dzisiaj za głupie uważa się podróże w czasie, ufo - i
teorie Jana Pająka. Jedyne, co zastanawia, w jakim celu Bóg w niemal
każde pokolenie wstawia jednostkę wybitną i wystawia ludzi na próbę?
Podróżowanie w czasie w cale nie będzie takie łatwe
- będzie to morze problemów,
prób, błędów. Wcale nie będzie to taka "bułka z masłem" jak to się
wydaje w Naszych wierzeniach. To będzie olbrzymi stres psychiczny,
rozdarcia moralne i ciężka, bardzo ciężka praca fizyczna i intelektualna
dla osoby cofanej
w czasie. Będzie to bardzo duże obciążenie moralne. Dlatego też jeśli w
czasie nie będą cofane osoby o nieskazitelnej moralności, będzie to
początek końca takiej cywilizacji.
Poniższe rozważania o podróżach w czasie mogą kiedyś okazać się
zupełnie błędne. Ale należy z tą świadomością owe rozważania
uczynić. Kiedyś wydawało się Nam nieprawdopodobne, że będziemy mieli
telefony komórkowe, że będziemy mogli rozmawiać na odległość. Niemal
każdy epokowy wynalazek wyprzedzał ludzkość - bo nie rozumieliśmy jak to
będzie działać. Tak samo, jak kiedyś naukowcy wyliczali i udowadniali
wzorami, że jeśli pociąg pojedzie szybciej niż około 80 na godzinę
(dokładnie nie pamiętam liczby, ale ówczesne pociągi jeździły niecałe 40
km/h) - to przy otworzeniu okna w pociągu powietrze ludzi porozrywa i
zabije, albo też podciśnienie wyssie ludzi z pociągu. W każdym razie
dzisiaj stwierdzamy, jak bardzo było to głupie i niedorzeczne.
Być może na tej samej zasadzie moje poniższe pytania do samego siebie
i do Was kiedyś okażą się niedorzeczne a problemy, które poniżej
nakreślę będą rozwiązane łatwo, albo w ogóle nie wystąpią.
Dopóki prof. Jan Pająk nie odkrył czym są podróże w czasie, czym jest
czas, mogliśmy wymyślać różne rzeczy na ów temat.
Jest coś, co bardzo zasmuca w tej całej zabetonowanej pseudonauce.
Kiedy to tacy ludzie, jak prof. Pająk czy inni myśliciele coś wynajdą
albo postulują jakąś teorię, która wybiega poza ramy ich zaścianka,
wtedy to jest głupie, śmieszne i trzeba zniszczyć. Kiedy jednak
"naukowcy" ze środowiska akademickiego wymyślają ewidentne bzdety -
wtedy nawet poczytne pisma o tym wspominają i nawet jeśli traktuje się
owe bzdety z humorem - to nie spuszcza się szamba na głowy owych "yntelektualistuf".
Wyobraźcie sobie Państwo, że kiedy zepsuł się Wielki Zderzacz
Hadronów, który miał za zadanie wytworzyć mini czarne dziury i dać
podstawę do badania zderzania się cząsteczek z dużymi prędkościami -
jakichś 2 naukowców wymyśliło, że ów Zderzacz...sam się popsuł i sam
przesunął się w czasie, aby uniemożliwić naukowcom uruchomienie go. Ni
mniej, ni więcej, tylko owi naukowcy stwierdzili, że maszyna, sztuczny
twór, pozbawiony inteligencji "widząc" co się stało w przyszłości,
przemieścił się do przeszłości i unieruchomił samego siebie :).
Autentycznie mnie zamurowało.
Zostawmy jednak "nałókę" na pastwę samej siebie -
zajmijmy się prawdziwie postawionymi, realnymi problemami i
pytaniami, które stawia przed Nami Koncept Dipolarnej
Grawitacji i magnetyczna interpretacja czasu. A problemy na dzisiaj
wydają się dla Nas niezwykłe.
Czym jest
czas
wg Konceptu Dipolarnej Grawitacji?
Jesteśmy przyzwyczajeni, że popularnie mówi się, że "czas płynie". Że
czas jest jak rzeka, która opływa Nas, stojących w jej nurcie. Tymczasem
jest dokładnie na odwrót - czas stoi w miejscu, a to "oprogramowanie",
które znajduje się w naszych ciałach i duszach popycha Nas przez ów
czas. Co oznacza, że owa "rzeka" jest jakby zamrożona w bezruchu - a My
brodzimy przez nią.
Co jednak sprawia, że każdy atom, cząsteczka, wszelkie ciała
niebieskie, rośliny, zwierzęta, ludzie podążają w jednym kierunku? Otóż
programem, który powoduje odczucie upływu czasu, jest Kontrola
Wykonawcza. Kontrola wykonawcza to nic innego, jak program, który
"sprawdza" czy dany krok (moment) naszego życia został już wykonany i
czy może przejść do sprawdzania następnego kroku.
Z komputerów, które wszyscy używamy bardzo dobrze znamy porównanie,
które obrazuje Nam ów przepływ - jest nim każdy program pracujący w
czasie rzeczywistym (real time) - np. odtwarzacz muzyki, czy program
sterujący kursorem (strzałką), którą widzimy na ekranie - i właśnie
"CZAS" jest takim kursorem, który przesuwa się nieustannie, zgrubny
model tego jest pokazany na poniższym rysunku:
(Kliknij, aby powiększyć rysunek)


Po szczegółowe opisy działania czasu odsyłam bezpośrednio do strony po
polsku prof. Pająka:
O nieśmiertelności
oraz wehikułach
czasu.
Podróżowanie w czasie będzie więc wymagało wnikania w linie sił pola
magnetycznego, które "uchwyci kursor" - czyli naszą kontrolę wykonawczą
i przesunie ją DO TYŁU na wcześniejsze pozycje, aby mogła znowu przejść
na pozycje, przez które już kiedyś przeszła.
Podróżowanie w czasie niesie ze sobą wiele pytań i wątpliwości.
Dzisiaj nie rozumiemy jak to wszystko jest zorganizowane, dlaczego i jak
Bóg (wszechświatowy intelekt) w taki sposób zaprojektował wszechświat,
co to do końca dla Nas oznacza, jak z tego skorzystać, jakie są
niebezpieczeństwa.
Oczywiście, że źli, niemoralni i upadli ludzie wszystko, co dostaną w
ręce, sprowadzą to na drogę zła. Dlatego też wszechświatowy intelekt
poprzez powołanie do istnienia tymczasowych symulacji UFOnautów i ich
wehikułów pokazuje Nam wyraźnie: nie będzie innej opcji i wyjścia dla
budowniczych wehikułów czasu i wszystkich, którzy będą korzystać z tego
daru - albo pójdziemy drogą moralności i poszerzania wiedzy oraz
rozwoju dla dobra ludzkości - albo zostaniemy dosłownie
zlikwidowani przez
prawa, które ustanowił wszechświatowy intelekt, a które rządzą podróżami
w czasie. NIE ma innej opcji, niż to, że ludzkość będzie stała przed
wyborem: będziecie szanować prawa wszechświata i pogłębiać ich znajomość
(od wkręcania śrubki do deski po zaawansowaną astrologię, zjawiska
magiczne etc.,) oraz poszerzać swój intelekt - albo zostaniecie
zmiażdżeni przez żelazne prawa wszechświata.
Co jednak, jeśli niemoralna ludzkość zbuduje wehikuły czasu i
będziemy dzięki nim nadal uciskać siebie nawzajem oraz eksploatować
mniej zaawansowane cywilizacje? Bóg po prostu stworzy od nowa
wszechświat, bardziej udoskonalony tyle, że My będziemy musieli "obejść
się smakiem" i NIE będziemy mogli uczestniczyć jako istoty ludzkie w
życiu. Ktoś może powiedzieć - że jeśli przestaniemy istnieć, to i tak
nie będziemy nad tym myśleli i odczuwali. Gorzej, jeśli np.
wszechświatowy intelekt postanowił, że tak zaprojektuje wszechświat i
nasze dusze (rejestry), że przebywając na "tamtym świecie" będziemy
musieli znosić na wieczność intelektualne męczarnie niemożności wpływu
na wszechświat i obserwowania, jak "nowe istoty", które Bóg powołał do
życia radzą sobie i rozwijają się. Byłoby to prawdziwe piekło, na samą
myśl robi się nieprzyjemnie zimno. Lub też po prostu Bóg doprowadzi do
końca to, co sam przepowiedział w Biblii.
Przestrzeń czasowa - a w niej "oprogramowanie",
które tworzy fizyczne obiekty, które znamy
z naszego fizycznego świata.
Ponieważ przeciw-świat zawiera "oprogramowanie", które Nas opisuje
(nasze zachowania, emocje, doznania, fizyczność) - każdy obiekt (np.
kamień, drzewo, człowiek, rower, zwierzę) ma swój duplikat w "tamtym
świecie", opisany przez astrologię jako "ciało astralne" - którego
efekty działania możemy uchwycić na zdjęciu za pomocą kolorów - musi być
zbiorowiskiem bilionów, trylionów kodów, które My znamy pod pojęciem
fizycznych obiektów. Oczywiście jedne programy odpowiadają za wygląd,
smak zapach - inne za ciężar, zderzenia z obiektami, itd.
Tkwimy w architekturze zagnieżdżonych obiektów. I co ciekawe,
wszystkie obiekty, które były, są i będą - istnieją ciągle! Nam wydaje
się, że ich nie ma, bo gdzie jest np. jakaś tunika sprzed 2000 lat?
Tymczasem, jak próbuje to przedstawić Państwu poniższy model - sam fakt,
że Kontrola Wykonawcza akurat przechodzi przez "nasze" czasy niczego nie
zmienia. Wszelkie obiekty które istniały i będą dopiero istniały -
istnieją ciągle w przeciw-świecie. Po prostu ich "bieg" wygasł. Zostały
wygaszone - czyli np. umarły, bo ich kontrola wykonawcza już przez nie
nie biegnie - albo jeszcze nie biegnie.

Problemy z podróżowaniem w czasie.
Uwięziona nieśmiertelność.
Oto na poniższym rysunku widzimy zasadę podróżowania w czasie według
Konceptu Dipolarnej Grawitacji. Człowiek stanie się dosłownie
więźniem własnych czasów - dlatego
osoby cofane w czasie będą musiały być naprawdę dobrze przeszkolone i
żyjące moralnie.
Pod koniec
swojego życia cofniemy się z powrotem do tyłu doskonale pamiętając
poprzedni przebieg życia, stąd też będziemy mogli operować tylko w
czasie, który jest Nam przypisany. Nie będziemy mogli wybiec poza i
cofnąć się przed własne narodziny. Do przodu będziemy mogli się
przesunąć tylko w przypadku, kiedy już raz przeżyliśmy dany czas - kiedy
bowiem przechodzimy przez dany czas, zostawiamy w nim Etykietę,
potem dość prosto przeskakujemy do danej etykiety. Jeśli jednak jeszcze
NIE mamy etykiety, w dany punkt NIE możemy się przesunąć.
(Kliknij, aby powiększyć rysunek)

Czy cofanie w czasie będzie sprawiedliwe?
Jeśli przeświadczenie prof. Pająka jest słuszne, że każdy z Nas ma
zapisane w "duszy" (tj. naszym oprogramowaniu) ogólny zapis tego, co ma
Nas spotkać, a co zostało zapisane w Karmie - to czy sprawiedliwe będzie
to, że ktoś będzie mógł dożyć 80 lat i cofnąć się w czasie - a ktoś
tylko 2 latka, musiał umrzeć i cofanie w czasie nic nie da, bo i tak
ciągle owe dziecko w ciągu około 2 lat musi umrzeć? Chyba, że "program
życia i losu" kiedy został raz wypełniony, umożliwia cofnięcie się w
czasie i zapobieżenie śmierci tego dziecka - wtedy jednak w nowym
przebiegu czasu takie dziecko musiałoby mieć "dopisany" nowy program,
który określałby przejście przez życie do późnej starości? Być może mamy
zapisane w swoich rejestrach więcej przejść przez życie a ponowne
cofanie za każdym razem wyzwala nowe zmiany w Karmie?
Cofanie w czasie a reinkarnacja.
A co z sytuacją, kiedy osoba X żyje np. w roku 2000 - a potem jest
inkarnowana w roku np. 2200? Jeśli w roku 2000 może nieustannie
przeżywać swoje życie poprzez cofanie się pod jego koniec do młodości -
to co z inkarnowaną duszą w roku 2200? A może to się nie kłóci? Może
tylko My dzisiaj myślimy, że to jest problem a Bóg pozwala na inkarnację
tylko niektórym i w przyszłości możemy stwierdzić, że to w ogóle nie
jest problem a tylko problemem się wydawało? Czytelnik chyba się zgadzi,
że to bardzo ciekawie postawiony problem...
PYTANIA O WŁASNYCH PRZODKÓW: Jak
ludzie poradzą sobie z sytuacją, kiedy utrzymują swoje ciała w stanie
młodości - a ich rodzice też się odmładzają?
Co z sytuacją, kiedy Nasi przodkowie (np. Rodzice w ponownym
przebiegu czasu się ze sobą nie zejdą, lub rozwiodą, lub zginą - wtedy
My się NIE narodzimy i NIE będziemy mogli przeżyć życia).
Za każdym razem będziemy musieli przeżywać śmierć własnych rodziców?
Czy będziemy się cofać w czasie, aby tego uniknąć? A jeśli rodzic
jednego małżonka
umiera wcześniej, wtedy solidarnie cofamy się razem z nim?
Czy ludzie nie będą odczuwali żalu, że żyją we wcześniejszych czasach?
Co się dzieje w sytuacji, w której Nasi Przodkowie, np. Rodzice -
cofnęli się do tyłu, aby uniknąć śmierci, a My żyjemy w czasie PO ich
śmierci? Powstaje pytanie: to w końcu Nasi Rodzice umarli czy nie?
Znaczy to, że będziemy uwięzieni faktycznie NIE od swojego wieku
starczego ale od czasu śmierci kogoś Naszego bliskiego?
A może nie będzie to wtedy miało dla Nas znaczenia? Bo skoro ktoś z
naszych bliskich będzie umierał setki razy, zawsze będziemy się cofać do
swojej młodości i znowu cieszyć się przebywaniem z tym kimś? Mogłoby to
oznaczać, że fakt czyjeś śmierci będzie miał dla Nas wówczas takie
znaczenie, jak wymienienie nowej chusteczki do nosa, a więc będziemy po
prostu ignorować czyjeś odejście.
A skoro tak - to tak faktycznie Naszej duszy już nie ma a właściwie
jest ona wtedy w przeciw-świecie? No bo My już nie żyjemy? Czyżby
chodziło tutaj o świadomość? Znaczyłoby to, że dla Nas ważne jest to, co
przeżywamy aktualnie i wcale nie należy zawracać sobie głowy, co się
dzieje z duszą w przyszłości, od której uciekliśmy?
Swoją drogą, jeśli to, co dzisiaj wiemy z Konceptu Dipolarnej
Grawitacji o podróżach w czasie i ich ograniczeniach jest prawdą, to
jest to niezwykle sprawiedliwie i sprytnie pomyślane przez Boga.
Wyobraźmy sobie sytuację, że nie byłoby ograniczenia podróży w czasie w
postaci niemożności cofnięcia się poza swoje narodziny. Albo, że
człowiek mógłby mieć np. 25-30 lat i nieustannie się cofać do tyłu,
kiedy jego Rodzice mieli około 30 lat. Wtedy bowiem Rodzice nie mieliby
pociechy z wychowywania potomka - a poziom problemów społecznych byłby
gigantyczny - wyobraźmy sobie dzieci, rodziców, dziadków i pradziadków w
jednym wieku? W ten sposób nie zajdzie sytuacja, że utracimy kontrolę
nad potomstwem.
Ten problem jest już jednak rozwiązany poprzez Uwięzioną
Nieśmiertelność - nie będzie można cofnąć się przed swoim życiem -
spójrzmy na poniży rysunek i znajdźmy w nim potwierdzenie, że NIE będzie
możliwe, abyśmy cofnęli się w czasie, kiedy My będziemy mieli np. 30 lat
i nasi rodzice też.
(Kliknij, aby powiększyć rysunek)

Pytania o rzeczy materialne.
Co się stanie z chlebem (lub jakąkolwiek inną rzeczą) którą cofniemy
w czasie. Np. jeśli cofniemy omawiany chleb w czasie, to czy jeśli
cofniemy go do czasu sprzed upieczenia, rozpadnie się na naszych oczach
na mąkę, wodę i ciasto, a jeśli cofniemy go jeszcze wcześniej to
rozpadnie się na zboże itd?
I dotyczące tej samej kwestii: Co się stanie, jeśli np. jakiś zegarek
wyprodukowany w 2000 roku założymy na rękę, potem zechcemy się cofnąć
wehikułem (magnokraftem III generacji) do roku 1995 to ów zegarek
zniknie z Naszej ręki? Rozsypie się w części na naszym ręku? A jeśli
zniknie, to jak to będzie zrealizowane, czy po prostu zniknie tak, jak
sobie to wyobrażamy z filmów i sam się przeniesie z powrotem do fabryki,
czy po prostu nie będziemy mogli się przesunąć w czasie? Albo wybuchnie,
zniszczy się na Naszych rękach?
A jeśli to samo zrobimy z ubraniem? Czy po cofnięciu czasu do czasu
sprzed wyprodukowania ubrania nagle zostaniemy w owym wehikule czasu
nadzy? I znowu, jeśli tak, to jak to się stanie? Wyparuje na naszych
oczach? A jeśli tak, to będzie to realizowane płynnie, tj. gradientowo,
że w ciągu paru sekund ubranie będzie albo widzialne, albo stopniowo
zniknie z naszych oczu (i ciała)?
Nieśmiertelność prawdziwa (tj.
nieograniczona).
KDG dopuszcza, że kiedyś jednak ludzkość zbuduje takie wehikuły, a
więc opanuje taki sposób, który pokona nawet bariery własnego życia - a
więc będziemy
mogli wybrać sobie swój wiek (np. 20 lat) a potem podróżować w DOWOLNY
fragment czasu w przód i w tył, to znaczy będziemy mogli zobaczyć
przeszłe rzeczy a także te z odległej przyszłości i będziemy mogli
wybrać sobie, gdzie chcemy żyć. W miejsce dzisiejszych ludzi-podróżników,
którzy nie potrafią usiedzieć na jednym miejscu i muszą się ciągle
przemieszczać, by poznawać nowe kultury - będą mogli zamieszkać np. w
starożytnym Babilonie. Albo w ultranowoczesnej przyszłości. Jednak
dzisiaj tyle pytań się Nam nasuwa i sprzeczności w takim sposobie
podróżowania przez czas, że nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić. Od
razu bowiem pojawia się pytanie: czy taka osoba, która potrafiłaby w
przyszłości przenieść się do przeszłości i zapobiec wojnom, morderstwom,
ukrzyżowaniu Jezusa itd., itp?
Możemy tutaj rozważyć następujące odpowiedzi na powyższe: albo taka
osoba będzie na takim poziomie świadomości, że przenosząc się w przeszłe
czasy będzie świetnie przeszkolona i nie będzie mogła używać
zaawansowanej techniki samokontrolując swoje poczynania. Lub też po
prostu po "wstawieniu" takiego
podróżnika do określonych czasów ekipa nadzorców/techników odbierze mu
wszelkie urządzenia, które mogłyby taką osobę zdemaskować, pozostawiając
jedynie wszczepiony w ciało komunikator w razie konieczności
przeniesienia w inne czasy lub pomocy. Zresztą, tylko "hardcore'owcy"
będą się przenosić z ultranowoczesnych czasów do zamierzchłej
przeszłości i z dobrej woli tam mieszkać. Bo co to za "hardcore" -
mieszkać np. w starożytnej Babilonii, mieć rodzinę, dzieci - patrzeć,
jak Oni ciężko pracują, starzeją się i umierają - a My sami dzięki
Naszej technologii robimy wszystko bezwysiłkowo (np. dzięki telekinezie
podnosimy znaczne ciężary nie męcząc się). Czulibyśmy się w środku
świniami, że sami osiągamy wiele bez wysiłku, a Nasi współziomkowie
muszą ocierać pot i łzy.
Myślę, że takie przenoszenie się w inne czasy mieliby tylko
historycy, badacze, uczeni - współzamieszkiwanie na dłużej w
starożytnych czasach może tylko pozornie wydawać się "fajne" - jednak
tak naprawdę po głębokim zastanowieniu się mogłoby być groźne dla
psychiki przebywającego jak i dla jego życia.
Wyobraźmy sobie jednak, że fala żądnych przeżyć podróżników w czasie
obrała sobie ten sam czas, np. starożytny Rzym - niech to będzie tylko
około dziesięciu tysięcy osób. Życie w takim przepełnionym udającymi
starożytnych Rzymian Rzymie byłoby po prostu...obciachowe. Bo i co to za
frajda, kiedy masz świadomość, że jesteś z roku np. 3500, cofasz się w
czasie a tam na każdej ulicy tacy sami podróżnicy jak Ty, tylko też
poprzebierani dla niepoznaki. To już niebyłby starożytny Rzym. Ludzie,
którzy chcieliby naprawdę mieszkać w starożytnych czasach, musieliby się
nauczyć ichniego języka, kultury, sposobu bycia. Sądzę, że wymagane
byłyby specjalne egzaminy i zezwolenia na takie podróże - a osoba chcąca
się ubiegać o możliwość życia w danym czasie musiałaby najpierw długo
przebywać tam w trybie niewidzialności, aby nauczyć się wszystkiego.
Najpierw jednak spróbujmy zrozumieć "zwykłe" podróże w czasie te
ograniczone, o których mowa. Ludzie w przyszłości zdobędą olbrzymią
wiedzę, dzisiaj dla Nas niewyobrażalną i być może wcale nie będzie aż
tylu ograniczeń. Sama myśl o tym, że można sobie pooglądać przeszłe
pokolenia i to, jak żyją jednak jest mocno pociągająca.
A co z sytuacją, kiedy w jednym wehikule czasu znajdą się np 2 osoby,
z których jedna może się przemieścić np. do roku 1990, ponieważ jest
starsza - a druga może tylko do 1995? Jak wtedy zareaguje Magnokraft i
naturalne mechanizmy zawarte w naszych "rejestrach" (czyli duszy)? Czy
nie będzie takiej możliwości, czy dana osoba "zniknie" z pokładu
magnokraftu i co mogłoby się wtedy stać?
A co z totolotkiem i grami sportowymi? Ktoś, kto przeniesie się w
czasie będzie znał wyniki lotto i wyniki meczy - zbiłby na tym
niebagatelną fortunę. Najprawdopodobniej prawa wszechświata zostały tak
skonstruowane, że za każdym cofnięciem czasu działa tzw. "efekt motyla"
- tj. małe wahnięcie, które powoduje olbrzymie zmiany - a więc
najprawdopodobniej za każdym cofnięciem czasu każde losowanie lotto
będzie inne - stąd może być tak, że w każdym przebiegu czasu wygrywa
inna rodzina a każdy mecz wygrywa NIE ta sama drużyna, która wygrała w
poprzednim przebiegu. Innym rozwiązaniem tej zagadki może być, że ci,
którzy będą przywracani do przeszłego życia będą doskonale o tym
wiedzieć i z pobudek moralnych NIE będą obstawiać wyników a pozostawią
wynik prawom przeciw-świata (tj. "losowym").
Najważniejsze pytanie: czy faktycznie cofanie w czasie budowniczego magnokraftu pozwoli na wcześniejsze zbudowanie magnokraftu, skoro do
tyłu NIE może przemieścić się żaden obiekt, który został stworzony po
czasie do którego przemieszcza się dana osoba? Np. jak ów budowniczy
będzie przemieszczony w czasie przed wynalezieniem przez siebie wehikułu
czasu, skoro sam wehikuł NIE pozwoli na przemieszczenie się sprzed
własnego wyprodukowania?
Co ludzie zyskają z podróży w czasie?
Abstrahując od wyżej wymienionych problemów, ludzie zyskają
niesamowite narzędzie, kiedy w końcu uda się zrealizować podróże w
czasie.
- Pokonanie śmierci
- Możliwość poprawiania błędów
- Anulowanie większości wypadków i chorób
- Usprawnianie świata i urządzeń
- Zdobywanie wiedzy
- Zapobieganie problemom (po ich wystąpieniu cofamy się w czasie i
tak prowadzimy życie, że te już nie występują)
- Zmiana partnerów życiowych (jeśli życie z kimś to pasmo
cierpień, cofamy się w czasie do momentu sprzed poznania owego kogoś
i nie wiążemy się z nim)
- Zapobieganie niechcianej ciąży (cofamy się w czasie i
zabezpieczamy lub nie doprowadzamy do stosunku)
- Wzrost moralności dzięki osobom cofającym się w czasie (ale
tylko w wypadku moralnych osób). Np. po cofnięciu się w czasie
mówimy ludziom, co się stanie, jeśli wybiorą tego a tego polityka,
albo posłuchają tego i tego. Kiedy ludzie zobaczą, że to było
niekorzystne, zaczną się bardziej słuchać takich moralnych osób i
ich wskazówek.
- oraz wszelkie inne, jakie tylko Państwo zdołają wymyślić