Kiedy po trzęsieniu ziemi na Haiti, prof. Pająk dokonał uaktualnienia
swojej strony o
trzęsieniach ziemi i wybuchu w Tapanui (co się ze sobą wiąże) -
opisał zjawisko moralnego upadku intelektu w stan agonalny.
Zwrócił również uwagę, że takich rejonów świata jest więcej, gdzie
upadek odcisnął swoje piętno.
Obserwując doniesienia o moralności poszczególnych narodów i krajów -
ja osobiście zastanawiałem się, dlaczego Bóg nie uderzył jeszcze w
Amerykę Łacińską - przecież tam również trwa od lat handel dziećmi,
sprzedawanie i prostytucja 10-12 letnich dzieci dla zarobku (mówi się
jednak dużo o Brazylii i znikających z ulic dzieciach).
Aż mi dech zaparło, kiedy w nocy z 26 na 27 lutego 2010 roku
zatrzęsła się Ziemia w Chile. Nie spodziewałem się, że Bóg
(wszechświatowy intelekt) tak szybko postara się o realizację Kanonu
Niejednoznaczności.
Jak wiemy, Kanon Niejednoznaczności jest stosowany ZAWSZE i WSZĘDZIE
przez Boga, ponieważ jako istota, która dała ludziom wolną wolę, nie
może tej woli odbierać poprzez wyjście zza chmurki i waleniu piorunami w
każdego, kto się nie podda woli Boga - byłoby to bowiem sprzeczne z
prawami, które On sam ustanowił.
Stąd też sygnałem, że za danymi działaniami stoi Bóg była dotąd
właśnie data 13 i 26. Przed 2008 rokiem byliśmy przekonani, że za
kataklizmami i wszelkimi nieszczęściami dotykającymi ludzkość stoją
dawne diabły, czyli dzisiejsi UFOnauci.
Dzisiaj jednak wiemy, że owi UFOnauci są symulowani tymczasowo przez
Boga - w celu inspirowania ludzi do podjęcia nowych działań. Wiemy też,
że Bóg posługiwał się od zawsze Złem pod każdą postacią - aby przywracać
ludzkość do pionu moralnego. Wynikiem tych wstrząsających, ale
koniecznych wydarzeń jest cała tragiczna historia ludzkości.
Uwaga:
Proszę zauważyć jak niezwykle Bóg
zrealizował Kanon Niejednoznaczności w kwestii 13 i 26
dnia miesiąca, kiedy uderza On (zwykle za pomocą
UFOnautów). Otóż
jakkolwiek byśmy nie datowali katastrof, które dotykają
ludzkość - Bóg dał sceptykom wymówkę i możliwość swojej
interpretacji tych znamiennych dat. Bo co to znaczy, że
jakaś katastrofa się zdarzyło 26? Np. tsunami z 2004
roku teoretycznie się wydarzyło 26 grudnia - ale dla
kogo była to data 26? Dla tych, co zostali tym tsunami
dotknięci? Czy dla reszty świata? Bo dla jednych był
wtedy 25 grudnia (jeszcze) - a dla innych był prawie 27 grudnia
(już). Stąd też malkontenci zawsze mogą wydrwić ową
datę, stwierdzając, że źle jest ona wyznaczona. I tak
samo w Chile - czy traktować ową datę jako dzień w
którym była owa katastrofa ogłoszona np. Europie? Czy
faktyczny dzień uderzenia trzęsienia w Chile? Stąd też
zawsze pozostaną źródła wątpliwości - i tak też Bóg
będzie realizował swój plan doprowadzenia ludzkości do
określonego celu - a My i tak będziemy ciągle mieli usta
rozdziawione nad tym co się dzieje.
|
Od 60 lat na świecie nie było żadnego poważnego konfliktu zbrojnego -
ludzie znowu zaprzepaścili dobrobyt i rozwój dla swoich interesów i
nacjonalizmów oraz dla skrytych działań, o których wiemy niewiele. Nie
było w okresie ludzkości zbyt długiego okresu spokoju - stąd też logika
i obserwacja życia codziennego powinny nam podpowiadać, że jeśli aż tak
długo jesteśmy bez wojny - to tylko dlatego, że kolejna będzie jedną z
najstraszliwszych - a im bardziej uśpiona czujność, tym większe
zaskoczenie wojną.
Z tym, że nie wiadomo, czy pierwsza przyjdzie zagłada z rąk ludzkich,
czy też zdarzą się pierwsze wydarzenia zapowiedziane w Apokalipsie Św.
Jana.
Trzęsienie ziemi w Chile,
Haiti i wydarzenia ostatniego 20-lecia wydają się Nam
wskazywać, że jednak zaczyna istnieć większe prawdopodobieństwo
aktywnego zadziałania Boga i sprowadzenie ludzkimi rękami
apokaliptycznej zagłady.
Co więc Bóg osiągnął za pomocą trzęsienia ziemi w Chile? Po pierwsze,
pokazał swoją iście Boską moc: ludziom wierzącym, a także wszystkim
przekonanym co do prawdziwości drogi totalizmu i KDG pokazał, że
faktycznie to ON rządzi wszystkim i należy się spodziewać dalszych
działań Boga - tym razem bardziej przykrych dla ludzi - tylko dlaczego,
zadajemy sobie to pytanie, nie zniszczył Chile.
Ano, Bóg wie wszystko - a My tylko troszeczkę, a może jeszcze mniej.
I Bóg znając moralność każdego człowieka i każdego narodu wiedział, że
Haiti jest tylko pośrednią drogą - a nie jej końcem.
Kiedy ludzie czegoś dokonują - zawsze ma to zaledwie kilka funkcji
(maksymalnie kilkanaście) - kiedy Bóg czegoś dokonuje - ma to wpływ
na prawie wszystko i ma olbrzymią ilość wyjaśnień i zastosowania.
Co by więc było, gdyby to np. jakiś człowiek chciał ukarać
nieposłuszne mu stworzenia a miał moc Boga? Zniszczyłby np. Haiti
trzęsieniem - ale bez żadnej finezji i podwójnego "dna" bądź ukrytych
znaczeń.
Bóg niszcząc Haiti, a tuż potem wywołując trzęsienie ziemi w Chile
osiągnął 2 podstawowe zamierzenia: jak wzmiankowałem wyżej: wierzących
upewnił, że to On stoi za tymi karami i trzęsieniami - naukowców i
ateistów upewnił, że ziemia jest niestabilna. Bo każdej ze stron musiał
zapewnić swobodę wyboru własnego zdania/wierzenia - czyli to, co znamy
pod nazwą "wolna wola".
Oczywiście naukowcy nie będą nadal w stanie wyjaśnić jak to się
dzieje, że tsunami z Azji, trzęsienie Haiti i Chile jakoś tak
"przypadkowo" trafiają na 26 dzień miesiąca - albo też inne trzęsienia
na 13-go. Mniejsza już oto.
Bóg jednocześnie osiągnął kolejny poziom, bardziej ukryty w całym tym
zdarzeniu - Haiti ukarał za osiągnięcie pułapu agonalnego, zaś Chile
najprawdopodobniej ostrzegł, że idzie w tym samym kierunku - jak
widzimy, w Chile miało miejsce o wiele mocniejsze trzęsienie, bo 8,8 w
skali Richtera - a wywołało zaledwie setną część zniszczeć tego, co na
Haiti - fale tsunami były bardzo niewielkie, jakby ostrzeżenie dla
Chilijczyków: "uważajcie, bo zaczynacie się staczać tak jak Haiti".
Czyli za pomocą jednego zdarzenia Bóg osiągnął o większy zakres
celów, niżby zrobił to nawet najmądrzejszy człowiek.
POWODY.
MOIM zdaniem w Biblii i w tym co się wydarzyło znajdujemy wskazówkę -
dlaczego tak się dzieje. Prof. Pająk również podaje wiarygodne i
prawdziwe wyjaśnienie powodów, dla których Bóg w ten sposób oddziaływuje
na ludzkość. Jednak ja tutaj chciałbym uzupełnić powody działania
Boga o jeden bardzo istotny powód,
który nasunął mi się już po tsunami z 2004 roku w Malezji i basenie
Azjatyckim.
Otóż oprócz powodów wymienionych
przez prof. Jana Pająka - jest jeszcze jeden istotny powód, dla którego
Bóg nie ścierpi dalszego bezprawia i moralnej degeneracji: (1)
niewinność i krzywda dzieci, (2) bierność danego intelektu
zbiorowego (np. narodu), (3) postępującego przyzwolenia na
sodomizację i całego związanego z tym stopniowego rozkładu gospodarki,
ekonomii i moralności danego intelektu. [to dlatego ciarki mi
przechodzą na samą myśl, w jaki sposób Bóg dokona zagłady drogiemu memu
sercu Narodu Śląskiego, który w niecałe 60 lat zaprzepaścił 1000 lat
własnej kultury, historii i ciężkiej pracy naszych przodków - którzy
pomału zlepiani z różnych narodowości, tworzyli niebagatelną wartość i
jakość - dzisiaj, w ostatnim momencie ludzkości przychodzi Nam spojrzeć
na własną historię i gorzko zapłakać].
Jezus w Biblii wyraźnie faworyzuje dzieci i traktuje je jak niewinne
istoty - w Starym Testamencie Bóg nawet był zmuszony wcielić się w ciało
człowieka, aby przekonać się, co to takiego strasznego dzieje się w tej
Sodomie i Gomorze - wszyscy wiemy, jaką karę spuścił na te dwa miasta.
W Tajlandii i tamtym rejonie rozlał się nowy rodzaj dzisiejszego
upadku Sodomy i Gomory - seks turystyka - a szczególnie jej perfidna
część, czyli pedofilia oraz wszelkie zboczenia, na których oparta
została turystyka tych krajów są jednymi z uważniejszych dziedzin,
którym przygląda się wszechświatowy intelekt. I jeśli zamiast poznawać
kultury - państwa zamieniają się w żywe, pedofilskie burdele, gdzie
sprzedaje się dzieci, gdzie dzieci poniżej 15-go roku życia uczone są
tylko i wyłącznie sprzedawać swoje ciało - co najgorsze: przy cichej
akceptacji rodziców i krewnych, którzy czerpią zyski z nierządu
niewinnych dzieci - musi to wzburzać do granic wytrzymałości samego
Boga, który za pomocą Jezusa w Nowym Testamencie wcale NIE negatywnie
odnosi się do prostytutek i nawet wydaje się je bronić - jednak mówimy
tutaj o dorosłych kobietach, które w wyniku okoliczności życia zostały
zmuszone do wykonywania tego zawodu - nie zaś o organizacji całego
narodu do czerpania z nierządu własnych dzieci - jak to miało miejsce w
rejonach dotkniętych głównym nurtem tsunami, na Haiti - gdzie
powszechnie było wiadomo, że wszyscy sprzedawali się turystom - nawet
podobno ohydnie kilkuletnie dzieci były szmuglowane do pedofilii na
całym świecie - a także to brutalnych obrządków totalnych odszczepieńców
ludzkości.
Nie wiemy, czy w Chile również taki proceder zaczynał mieć miejsce,
ale wzrost w ostatnich kilku latach rynku turystyki może wskazywać, że
dotychczasowe miejsca obierane przez skrzywionych seksualnie ludzi
przestały być "modne" - bo ktoś, kto ma pieniądze i kto szuka wrażeń,
szuka nowych doznań, z jeszcze nie skalanymi niemoralnością ludźmi -
być
może więc Chile jest na początku takiej drogi jak Haiti czy nabrzeża
Tajlandii - więc niemoralni turyści zaczynają mieć przewagę nad tymi,
którzy faktycznie chcą poznawać kulturę, historię i tradycję tych krajów
- zaczyna być więc organizowany sex-porno-biznes - który w swojej
tradycyjnej postaci najwidoczniej nie jest niemoralny (a na pewno nie
tak bardzo jak ten najohydniejszy) - zaś kiedy zwykli, prości ludzie,
którzy powinni hartować w moralności swoje dzieci zaczynają sprzedawać
je do usług seksualnych niszcząc im życie oraz wykrzywiając cały obraz
świata i moralności (co bowiem takie dziecko mając 30 lat myśli o
ludziach z Zachodu i innych rejonów świata: wszyscy są skrzywieni
seksualnie). Tak więc podwaliny i moralność takiego dziecka od małego
kształtowane są błędnie - nie ma więc prawa prowadzić moralnego życia. A
od zdegenerowanej prostytucji, do korupcji, narkotyków, mafii,
bandytyzmu i stworzenia całego systemu nieszczęścia, który wypompowuje
energię moralną z ludzi - tylko jeden krok.
Takie właśnie systemy działały w wielu rejonach świata. Dlaczego więc
Bóg zdecydował się upomnieć Chile, co ich czeka, jeśli pójdą złą drogą?
Bo Bóg zna przyszłość i działa, jak powtarzam wielokrotnie,
wielopoziomowo.
Osobiście głęboko wierzę, że
kiedyś ludzie będą badali niezwykle szczegółowo całą historię ludzkości
- a w szczególności właśnie trzęsienia ziemi. I jestem głęboko
przekonany, że podczas analizy tych wydarzeń badacze dojdą do
niezwykle zaskakujących wniosków. Mianowicie moim zdaniem okaże się,
że np. takie "ostrzeżenie" w Chile miało nie tylko dwie lub trzy
płaszczyzny czy poziomy działań Boga - ale okaże się, że będzie tych
płaszczyzn tyle, ile ofiar, intelektów zbiorowych oraz budynków zostało
nimi dotkniętych.
Posłużmy się przykładem:
Mieliśmy 26 lutego 2010 roku trzęsienie w Chile. Było ono
super-potężne - ale przez Boga ukryte głęboko pod ziemią, aby dać tylko
sygnał narodowi chilijskiemu, że coś jest nie tak, że idą w złym
kierunku - pierwszy poziom. Więc było ono pomimo swojej siły -
dosyć delikatne w skutkach, poza tym miało dać znać wszystkim wierzącym
w teorie Jana Pająka, że faktycznie 26-go Bóg uderza w ludzkość (dawniej
za pomocą UFOnautów i diabłów, dzisiaj już samodzielnie) - drugi
poziom. Poza tym musi dać alternatywne wyjaśnienie dla naukowców -
wywołując trzęsienie w miesiąc po trzęsieniu na Haiti - inspiruje
naukowców do badania skorupy ziemskiej i do przyczyn występowania
aktywności sejsmicznej - trzeci poziom.
Jednak kiedyś, kiedy ludzie wejdą na wyższy poziom wiedzy, nauki i
moralności zaczną badać także, czy aby tych poziomów nie ma więcej:
zaczną więc badać ofiary np. kataklizmu w Chile - okaże się, że np.
jedną z ofiar była córka architekta, który projektował ten budynek, pod
którym zginęła jego córka - przy dokładniejszym badaniu okaże się, że ów
architekt przeżył trzęsienie, ale wcześniej wziął łapówkę od lokalnego
biznesmena, aby zrobić budynki o mniejszej wytrzymałości (mniej stali,
mniej betonu, mniej technologii, które mogą bardziej skutecznie
niwelować skutki trzęsień ziemi - czyli mniej kosztowny budynek) - przy
badaniu inkarnacji życia owej córki architekta okaże się, że w
poprzednim życiu np. zostawiła rannego człowieka w starym domu, który
później zawalił się na owego rannego - stąd też ktoś też kiedyś ją
zostawił ciągle żywą pod gruzami właśnie owego źle zaprojektowanego
budynku przez jej ojca aby sama zmarła w podobnych okolicznościach -
poziom czwarty (tj. losy indywidualnych ludzi, którzy zginęli pod
budynkami zawalonych domów, które kiedyś okażą się być może wcale nie
takie niewinne). To tylko przykład, pomijający fakt, że budynki w Chile
były budowane dość solidnie i zachowaniem surowych norm sejsmologicznych.
Wyobraźmy sobie, że w jednym z budynków była zlokalizowana jakaś
wybitnie szkodliwa i mordująca prawdę, sprawiedliwość i godność
człowieka instytucja - np. lokalny NFZ, ZUS czy ichni Sejm - gdzie
zdziercy i bogacze zdzierają i są jeszcze bogatsi od coraz bardziej
biednych ludzi, dla których te instytucje zostały oryginalnie powołane - wraz z
takim trzęsieniem przepadają dane komputerowe, dane dokumentacyjne oraz
wiedza ludzi, jak tym wszystkim zarządzać - stąd też ludzie są zmuszeni
do zorganizowania na nowo całego aparatu państwowego i urzędniczego
(oczywiście to, czy znowu będzie uciskał ludzi czy będzie sprawny i
sprawiedliwy to zależy ciągle od ludzi) - poziom piąty (losy
mniejszych intelektów zbiorowych).
Takich poziomów będzie o wiele więcej, a co bardziej dociekliwi
badacze będą ze zdumieniem odkrywać połączenia pomiędzy intelektami,
moralnością i różne niuanse, które dotychczas przeoczaliśmy.
Ktoś powie: no, ale przecież bardzo często ginie biedota,
ludzie, którzy są nie dość, że uciskanie przez biedę i aparat państwowy
- to jeszcze przez katastrofy?
Biedota... - to ci, którzy wynajmowali własne dzieci do
porno-biznesu? To ci, którzy biernie przyglądali się temu, co robią z
nimi politycy i nie bronili się? Nie organizowali się, nie pomagali
sobie? Kto więc doprowadził do takiego stanu państwa/narodu - jeśli nie
głos ludu? Poprzez niemoralne głosowania w wyborach lokalnych czy
państwowych? Jak wiemy, Jezus nie wszedł pomiędzy celników i uczonych w
piśmie, aby od nich zaczynać nawracanie - ale pośród prostych rybaków,
cieśli i prosty lud.
Dlaczego 26-ty i 13- ty dzień muszą odejść?
Jak wiemy, bardzo wiele śladów w naszej kulturze wskazuje na datę 13
i 26 jako dni ciężkie dla ludzkości. W dawnych czasach UFOnauci i diabły
poczynały sobie tak mocno w te dni, że ludzie 13-go każdego miesiąca (a
szczególnie piątek, 13-go) nawet odmawiali pracy, gdyż tak bardzo
obawiali się złośliwości "diabłów". Do dzisiaj te ślady przetrwały w
formie legend i powiedzeń oraz tam, gdzie w hotelach nie ma piętra
trzynastego, ani pokoju numer trzynaście.
Jednak pomału nadchodzą sądne dni i Bóg nie może nieustannie uderzać
w tak oczywiste dni, ponieważ gdyby totalizm i teorie Jana Pająka się
rozprzestrzeniały za pomocą np. mojej strony - ludzie powiedzieliby:
hej, to chyba ten cały Myrcik, który tak popiera słowa Jana Pająka i sam
twórca wielu idei zbawiennych dla ludzkości muszą chyba mieć rację,
skoro zapowiedziano ponowne tsunami w 2005 roku a ono uderzyło,
zapowiadano inne wydarzenia 26-go i 13-go - i było!
Gdyby więc coraz więcej ludzi zaczęło opowiadać za prof. Janem
Pająkiem i nagle by ludzie zdali sobie sprawę, że zapowiedziano
wcześniej zdarzenia - a one miałyby miejsce - odebrałoby im to wolną
wolę - a Kanon Niejednoznaczności musi zostać zachowany - stąd też podejrzewam, że Bóg obecnie coraz mniej będzie uderzał
kataklizmami w ludzi w tych ewidentnych dniach (13 i 26) - a będą one
miały cechy bardziej przypadkowych dni - komu będzie się chciało
sprawdzać wstecz co tam było lata temu i w którym dniu?
Nawet posądzam, że wszechświatowy intelekt będzie nieustannie
wystawiał na pośmiewisko i próbę nie tylko teorie Jana Pająka - ale
personalnie każdego, kto opowie się za poparciem tych idei.
To jest właśnie najtrudniejsza próba, jaka Nas
czeka.
Bóg może nawet niemal całkowicie wygasić działanie kar i przywracanie
moralności na Ziemi - właśnie po to, aby przeciwnicy prawdy mogli dać
upust swojej fanatycznej wściekłości i aby wypełniły się słowa w
Apokalipsie. Abyśmy w oczach co mniej inteligentnych ludzi byli
niewiarygodni.
Tego się właśnie najbardziej obawiam. Że kiedy milczę i niczego nie
piszę na stronie - a znajduje się tylko w moich przemyśleniach - często
się sprawdza - zaś kiedy próbuję podnieść głos - wtedy cisza.
I taka cisza może nadejść właśnie przed ważnymi wydarzeniami
na Ziemi - kto zaufa garstce ludzi, którzy nie mogli mieć prawa
szerokiego głosu i wpływu na ludzkość? Nikt. I co z tego, że byliśmy
tubą i megafonem prawdy - jeśli dla ludzi się liczy to, co w danej
chwili - kogo będzie obchodzić prawda sprzed 10 czy 50 lat? Dzisiaj nie
pamięta się o tym, co było wczoraj - bo to, co było wczoraj można
dowolnie zmanipulować mając za sobą większość.
Pozostaje bardzo ważne pytanie, które dzisiaj jest bez
odpowiedzi - dlaczego Bóg zdecydował się doświadczyć Chile trzęsieniem,
które co prawda wywołało wielomiliardowe szkody - jednak w sumie nie
zabiło wielu osób - co to może oznaczać, jakie są prawdziwe motywy
wszechświatowego intelektu? A może tego typu katastrofy odsuwają w
czasie III wojnę światową, bo przecież jakoś nie pasuje "możnym" tego
świata wszczynać konflikty, kiedy dookoła trzęsienia i katastrofy. Bez
powodu Bóg nie uderza w żaden kraj, tylko dlaczego? Czy teraz na jakiś
czas ucichną katastrofy ("cisza przed burzą") czy też wcale nie? Czy
wszechświatowy intelekt jeszcze w tym roku zaatakuje jakiś region świata
13-go lub 26-go czy celowo odstąpi od tych dat? Czas pokaże.
Dzisiaj, 04 marca 2010 roku miało miejsce trzęsienie ziemi na
Tajwanie - 6,4 stopnia w skali Richtera, które również wyrządziło
niewielkie szkody - zdaje się to potwierdzać moją hipotezę o stopniowym
wycofywaniu się z daty 13 i 26 - a także siłą rzeczy takie niewielkie
trzęsienia muszą "przykrywać" te większe maskując, że wszystko jest
generowane przez zjawiska skorupy ziemskiej, a nie przez Boga.
Możemy też więc traktować i trzęsienie w Chile i na Tajwanie jako
trzęsienia "maskujące" - które mają upewniać naukowców do występowania w
tzw. "pierścieniu ognia" - czyli pasie sejsmologicznej aktywności
opasającym ziemię.
Po tym, jak w 2008 roku 3-4 km ode mnie przeszło niszczycielskie
tornado - a w ubiegłym roku (2009) w mniej więcej tym samym czasie
zaczęło się na moich oczach formować następne (na szczęście nie miało
siły się sformować) z obawą patrzę w przyszłość.
Pozostaje chyba tylko ufać Bogu, że Jego wyroki są docelowo
sprawiedliwe.