Nie sądziłem, że po tylu
latach zajmowania się "niezwykłymi"
zjawiskami wokół mnie wytworzy się zjawisko, którego
sam nie rozumiem.
Zaczęło się ponad miesiąc temu - mniej więcej pod
koniec stycznia początek lutego. Zaczęło się
od...włączenia godziny na zegarze telewizyjnym, była
21:37 - godzina śmierci Jana Pawła II. Potem było
kolejny raz. Znowu ta sama godzina. Po kilkunastokrotnym
(!) powtórzeniu się końcówki :37 lekko z niedowierzaniem
zacząłem się przyglądać godzinie - czy to na telefonie
komórkowym, czy zegarze systemowym - najczęściej
pojawiała się końcówka w formacie: jakaś godzina : 37
minut.
Na zegarek patrzę średnio dziennie od 6-8 do ok. 30
razy włączając w to spojrzenie na mobilnioka (tak
w Języku Śląskim nazywa się komórka) czy np. nie
przyszedł jakiś sms. Gdyby nie to, że moja chłodna ocena
sytuacji (tj. rzetelne, a nie emocjonalne podejście)
wymaga uczciwości - gdyby ktoś mi powiedział o podobnej
sytuacji, zlekceważyłbym to - ale jednak ja na sobie
doświadczam tego zjawiska i szczerze mówiąc nie mam
pojęcia o co w nim chodzi i na co ma zwrócić moją uwagę
(pod jakim kątem je odbierać).
Trwa non stop od półtorej miesiąca (jest połowa
marca) i nie wiem kiedy się zaczęło, ponieważ mam
wrażenie, że pierwsze symptomy zaczęły się już w nowym
roku 2009, tyle, że nie zwracałem na nich uwagi. Teraz
jednak sytuacja jest tak kuriozalna, że
gdybym nie miał świadków
tych wydarzeń mógłbym powiedzieć, że "mam niezłe halo" -
jak to powiedział jeden z moich kolegów.
Kiedykolwiek nie spojrzę na zegarek, w ok. 4-5
przypadkach na 10 jest końcówka 37 (np. 14:37) w
pozostałych 4 przypadkach jest to końcówka z cyfrą 7 (np.
18:57, 20:07 itd.) a w jednym, maksymalnie dwóch innych odnotowaniach czasu jest to inna, "normalna" przypadkowa
godzina.
Nie mam bladego pojęcia, o co w tym chodzi. Zjawisko
to zaczęło być trochę denerwujące, więc postanowiłem za
każdym razem, jeśli jestem z osobami postronnymi pokazywać im
zegar (mobilniok), abym miał dowód i potwierdzenie
godziny.
Domyślam się, że Państwo też zadają sobie pytanie: "a
może coś zmieniłeś w życiu i teraz po prostu
statystycznie tak zorganizowane jest życie, że akurat
spoglądasz na zegarek w takiej, a nie innej chwili".
NIE, zapewniam Państwa.
Nie zmieniłem trybu życia od ponad roku, robię
codziennie dokładnie te same czynności, NIE spoglądam na
zegarek częściej niż np. pół roku temu, rok temu, NIE
zmieniła się moja psychomotoryka, psychika. NIE pojawiło
się od ponad roku żadne wydarzenie, które mogłoby
wpłynąć na zmianę trybu życia, a tym samym na częstość
spoglądania na zegarek bądź systematyczność spoglądania
na zegarek. NIE planuję ani świadomie, ani podświadomie
życia tak, aby było ono zsychnronizowane z występowaniem
cyfry 7 - a wręcz przeciwnie, właśnie od ponad miesiąca
staram się utrzymywać maksymalną niewiadomą swojego
postępowania (np. spożywam posiłki o różnej porze, a
także tej samej co zwykle by wykluczyć terminowość, nie
staram się na siłę zmieniać, a dokonuję rzeczy
przypadkowo w takim samym tempie, co zwykle). A owa
godzina śmierci Jana Pawła II również jest dla mnie
przypadkowa: po prostu nie jestem/byłem związany w jakiś
szczególny sposób z Janem Pawłem II, aby w
psychologiczny sposób wytłumaczyć akurat tę godzinę.
Dochodzi do sytuacji, gdzie moi koledzy siedzący
razem mówią: "to nie patrz na telefon" - ale sami są
zdziwieni, że przy nich pokazałem kilkunastokrotnie to
zjawisko. Sami widzą, jak przypadkowe jest spojrzenie na
telefon, że nie ma w tym nic z planowania
[przerywając te słowa przy pisaniu, poszedłem wziąć
prysznic, potem zszedłem na dół pobawić się z synkiem
siostry, który ma 1 roczek. Próbowałem go zainteresować
zabawnym pokrętłem przy piecu marki Amica, którym
ustawia się czas - tak zgadli Państwo była...18:17!!! -
natychmiast więc postanowiłem opisać to zdarzenie]
Kiedyś czytałem o takich przypadkach, jednak
zlekceważyłem owe artykuły - gdyby Państwo mieli linki
do artykułów traktujących o tym zjawisku, proszę o
kontakt.
Jak wiemy, sygnały przeciw-świata, które wyrażane są
zdarzeniami w naszym, fizycznym świecie przez wielu
nazywane są "zabobonami" - a więc nadinterpretowaniu
pewnych zjawisk i przypisywania im cech niezwykłych.
Jestem paląco ciekaw, co oznacza powyższe zjawisko - czy
prowadzi do negatywnego, czy pozytywnego finału? Co ono
ma mi wyjaśnić, pokazać - na co naprowadzić?
Jak "podlinkować" to zdarzenie do zdarzeń przeszłych
- a może tu chodzi o przyszłość? Że COŚ się wydarzy?
Może to godzina lub cyfra mojej śmierci? Daty? Daty
czego? Godziny czego?
Około 2006 roku wszystko
ucichło - kiedy poznałem prof. Pająka (2000
rok) - działy się wokół mnie zjawiska, których nie
rozumiałem - lecz dzisiaj je rozumiem. Często mogłem
dostrzec, że NIE jestem sam w pokoju, działy się rzeczy,
których lepiej nie wspominać, toteż NIE opisałem ich w
książkach - aczkolwiek pewnie niektórych nurtuje, czy
spotkałem bezpośrednio ufonautów - nie. Ale działy się
inne rzeczy, które były prowokowane i ukazywane mi przez
ufonautów (ale nigdy w oczywisty i bezpośredni sposób -
chociaż od tej reguły są 3-4 wyjątki, jak choćby
telekinetyczne lądowisko pod oknem moich rodziców).
Później częstość tych zjawisk zanikła - owszem, po
drodze zdarzały się wyjątki - ale to, z czym mam teraz
do czynienia znowu powoduje, że należałoby to zbadać.
Obawiam się jednak, że mogę przeoczyć dziedzinę lub
zdarzenie, którego efektem "linkującym" - czyli
prowadzącym jest owa tajemnicza minuta (godzina) 7.
Dlaczego sądzę, że to wydarzenie ma do czegoś
prowadzić - a nie jest ono "puste" lub przypadkowe? Po
pierwsze, przeciw-świat działa jak komputer - komputer
też działa precyzyjnie i nic nie dzieje się przypadkowo
- nawet błędy, zawieszenie się komputera - też są
wynikiem czegoś (np. złego napisania sterownika, zaniku
prądu, silnego zakurzenia i tysięcy innych przyczyn) -
więc wszyscy maniacy komputerowo-informatyczni doskonale
wiedzą, że ZAWSZE jest przyczyna i skutek.
====================
A skoro tak - to przyczyną
albo skutkiem czego jest fakt, że
inteligentny przeciw-świat (a ściślej naturalne
programy "napisane" przez Boga) wymusza reakcję
mojego ciała, której efektem jest bezwiedne spojrzenie
na czas, który wskazuje na właśnie godzinę zakończoną
siódemką?
17 marca 2009
[po napisaniu tego artykułu, pojechałem z kolegą
rozwożącym pizze; on kupił sobie colę, ja piwo -
spojrzałem na zegarek, była 20:07. Następnie
porozmawialiśmy w samochodzie, czekając na kolejne
zamówienie. Kiedy ów kolega wracał z dokonania
zamówienia, spojrzałem na zegarek, była 20:47. Po tym
czasie aż do późnej soboty spojrzałem jeszcze
kilkakrotnie - ale ani razu nie trafiła się siódemka.
Następnego dnia znowu kilkanaście razy spojrzałem na
zegarek, znowu około 8 razy była końcówka 7. Dzisiaj,
poniedziałek, do godziny 23:00 6 razy wystąpiła końcówka
7. Co ciekawe, zauważyłem, że wystąpienie tej
szczególnej końcówki występuje niemal tylko wtedy, kiedy
spontanicznie spoglądam na zegarek a nie celowo, aby
sprawdzić].
|