KIM BYŁEM ?   -   KIM JESTEM ?   -   GDZIE ZMIERZAM ?


Niektóre przyczyny upadku naszej cywilizacji.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Oto dlaczego upadamy!

31.07.2016

 

 

Motto: Sprawiedliwość i równość dla wszystkich!

 

Artykuł powstał, w oparciu prywatne doświadczenia autora.  Przekonałem jednak samego siebie, że należy o tym napisać - ponieważ w takiej sytuacji jak autor, są być może setki milionów ludzi - może nawet miliardy. Ostatnio w niemieckim radio poinformowano, że pierwszą przyczyną chorób związanych z pracą są problemy z kręgosłupem, zaś drugą problemy psychiczne wynikające z poniżania i z sytuacji na stanowisku pracy.

Artykuł jest podzielony na (I) etapy upadku danego kraju oraz (II) przyczyny upadku koncernu/firmy.

Kiedy myślimy o dzisiejszej cywilizacji, o tym jak funkcjonuje i dlaczego już wkrótce upadnie, każdy z Nas próbuje podać swoją definicję i przyczyny upadku. Oto moja definicja niektórych (nie jedynych) przyczyn:

Korzeniem i rdzeniem całego upadku ludzkości jest chciwość i nieopanowana niemoralność. Niniejszy artykuł mam nadzieję bardzo precyzyjnie wskaże problemy oraz powody, dla których sytuacja na Ziemi jest już nie do opanowania i nawet jedno państwo, żyjące w idealnej demokracji w którym żyłoby wielu moralnych i dobrych ludzi, nie byłoby w stanie uratować naszego świata.

Tych powodów znajduje się bardzo wiele w naszej przestrzeni publicznej, ale istnieją jakby wskaźniki i dowody, które jednoznacznie uwidaczniają siłę niemoralności. Wskazują także możliwe wyjścia z sytuacji oraz wskazują źródła niemoralności tak, aby w przyszłości już nie powstały koncerny i firmy, które nie będą w stanie opanować swoich pracowników - a także aby każde państwo wyraźnie widziało etap, na którym się znajduje.

Wymieńmy więc podstawowe przyczyny i cechy, które niekontrolowane doprowadziły do kolejnej tragedii, której to symptomy już widzimy, a która to katastrofa zmierza do Nas wielkimi krokami. Oto 4 główne przyczyny:

1. Chciwość (zbyt wysoka cena sprawiedliwości).

2. Nepotyzm (kolesiostwo).

3. Korupcja.

4. Pasywność (bierność).

Oto cztery główne przyczyny upadku cywilizacji, firm, koncernów oraz całych państw. Od tych głównych odchodzą wszelkie poboczne niemoralności, z powodu których giną intelekty grupowe.

I. 4 podstawowe etapy skorumpowania (upadku) demokratycznie funkcjonującego państwa:

Etap 0 - w państwie nie istnieje prawie w ogóle korupcja, demokracja jest silna, z łatwością sobie radzi z nielicznymi (w skali kraju) przypadkami korupcji. Jako jedyny kraj obecnie na tym etapie znajduje się prawdopodobnie tylko Korea Południowa (lub też znajduje się pomiędzy Etapem 0 a 1).

Etap 1 - "cicha" korupcja w kraju. Korupcja istnieje, ale kraj funkcjonuje normalnie, skala korupcji, ludzi w nią zaangażowanych NIE wpływa w znaczący sposób na pozostałą część społeczeństwa. Kraj funkcjonuje bardzo dobrze, służby w sposób prawidłowy radzą sobie z korupcją. Każda wykryta polityczna lub na szczeblu wielkich koncernów korupcja jest piętnowana, osoby w nią zamieszane pozbawiane funkcji zaś społeczeństwo uznaje za wielki skandal daną sytuację. Z łatwością w takim kraju o sprawiedliwy wyrok sądu nawet zwykłego człowieka. Na tym etapie była większość Europy Zachodniej 1945-90 - szczególnie Niemcy.

Etap 2 - Korupcja rozlewa się po kraju. Społeczeństwo przyzwyczaja się do "brania i dawania" łapówek. Co nie oznacza, że jest to akceptowane przez służby i ludzi - oznacza to, że ludzie zaczynają przymuszać samych siebie, że ważne dla nich sprawy (wizyty u lekarza, wyroki sądowe, pracę, itd.) można sobie tylko załatwić za pomocą korupcji i powtarzalnych łapówek. Państwo funkcjonuje w pół-legalny sposób - to znaczy oficjalnie korupcji nie ma - nieoficjalnie wszyscy "dzielą się pod stołem" - jednak uzyskanie sprawiedliwego wyroku sądowego jest już bardzo utrudnione, jeśli nie niemożliwe. Każda sprawa sądowa z wysoko postawionymi oficjelami i ważnymi osobistościami jest niemal na pewno z góry skazana na przegraną. Taka była Polska 1990-2007.

Etap 3 - opanowanie danego kraju przez kliki, oligarchów, kolesiów - od gmin i wsi, po największe instytucje i urzędy w kraju. Końcem tego etapu są rewolucje, rebelie, wojny domowe, masowe emigracje. W państwie nie da się już normalnie żyć, łapówki, kolesiostwo i wszechobecna korupcja jest fundamentem funkcjonowania państwa. Przykłady krajów, w których funkcjonuje trzeci etap to Ukraina (która upadła) i Rosja (w której poziom korupcji osiągnął etap 3, ale jest kontrolowany przez władze, dlatego też państwo tkwi jakby w "stanie zawieszenia", który i tak kiedyś upadnie). Polska weszła w etap 3 około 2007-2010 roku. Jeśli nie pojawi się żadna siła polityczna, która odwróci ten proces - w Polsce również za kilka, lub kilkanaście lat możemy mieć do czynienia z sytuacją podobną do innych krajów.

Pomiędzy wymienionymi wyżej etapami istnieją oczywiście mniejsze etapy czy łączniki, które powodują płynne przejście z jednego etapu do drugiego a także rozciąganie tych procesów w czasie.

==================

II. Przyczyny upadku firm, oraz propozycje, jak firma lub koncern może trwale zapobiegać swojemu upadkowi.

#1). Podobne procesy zauważyć można w wielkich koncernach i firmach na całym świecie - aczkolwiek i małe firmy nie są wolne od tych patologii. Prof. Pająk jest zdania, że wystarczy, aby dany intelekt zbiorowy opanowało 30% ludzi o niskiej moralności lub mówiąc wprost - ludzi o pasożytniczym stosunku do życia i drugiego człowieka - a dany intelekt z czasem cały staje się jednym wielkim pasożytem.

Gdybyśmy się mogli cofnąć do lat '70 tych ubiegłego wieku, gdybyśmy w jakimś wielkim koncernie lub firmie zrobili uproszczoną mapkę powiązań rodzinnych, znajomości, zapewne otrzymalibyśmy bardzo zaskakujący dokument. Natomiast dzisiaj, już praktycznie w żadnej firmie czy koncernie rzadko nie natkniemy się "na kogoś, kto zna kogoś" - lub kto nie ma wpływów i powiązań tak znacznych, że niemoralności danej osoby lub grupy osób nie można już usunąć. Mówiąc wprost, proces nepotyzmu i kolesiostwa zaszedł tak daleko, że wkrótce będziemy mogli obserwować jeszcze większą eskalację problemów przedsiębiorstw - nasz świat stał się ponownie neo-feudalną kolonią.

To dlatego w żadnej firmie czy koncernie w dzisiejszym świecie związki zawodowe, działy kadr, zarząd firmy nie są w stanie już prawie niczego zmienić na korzyść pracownika, tylko na jego niekorzyść. Wszyscy są ze sobą powiązani, spokrewnieni, lub tak skorumpowani, że żaden głos rozsądku nie ma szans przebicia. Próba zmiany czegokolwiek kończy się niepowodzeniem, ponieważ dotknięta ową zmianą osoba lub grupa osób "zna kogoś", kto Ci zaszkodzi, kto może Cię potencjalnie zniszczyć. Konflikt z jedną osobą natychmiastowo powoduje, że przeciwko danej osobie występują wszyscy związani z daną osobą. Nikt nie chce skrytykować niewłaściwych zachowań czy kierunku danej firmy, ponieważ od razu naraża się na atak jako ofiara, z której "klika" robi sprawcę.

Szokujące jest, że nawet ludzie, którzy przyznają komuś nieoficjalnie rację, cierpiąc tak samo i będąc również zbulwersowani daną sytuacją - oficjalnie odwracają się od takiej osoby, w pewnym momencie taka osoba zostaje osamotniona oraz traktowana jak "kozioł ofiarny". Potocznie mówiąc, wszyscy, łącznie z tymi, którzy również cierpią w danej sytuacji, a którzy tylko ustnie popierają działania takiej osoby, w chwili próby odwracają się plecami (obawa utraty pracy i napiętnowania w oczach współpracowników).

Skala opanowania wielkich firm przez kolegów, znajomych, rodziny, jest tak gigantyczna, że dopóki dana firma dobrze prosperuje, wszyscy zamiatają ten problem pod dywan.

Efektem nepotyzmu i kolesiostwa jest, że owe grupy tworzą właśnie nacisk na pozostałych pracowników. Inaczej mówiąc, wcale mnie nie dziwi doświadczając tego samego, co znaczny procent ludzi na świecie, że jedną z głównych przyczyn chorób w pracy są choroby związane z psychiką, poniżaniem, wykorzystywaniem oraz wielką niesprawiedliwością i krzywdami, na które nikt nie jest w stanie zareagować - ponieważ wszyscy odpowiedzialni za reakcję na ten stan są jakoś ze sobą powiązani - a także, że nie funkcjonuje instytucja wewnątrz firmy i na zewnątrz, która kontrolowałaby i pomagała odwracanie patologii na wszystkich szczeblach zarządzania firmą.

Zaś końcową konsekwencją tej choroby, która toczy niemal wszystkie instytucje i przedsiębiorstwa jest, że do kluczowych działów firmy NIE dostanie się żadna osoba, która mogłaby coś zmienić, gdyż albo napotka opór, który ją zniszczy, albo taka osoba podda się i będzie już postępować tak, jak pozostałe intelekty.

Ja na przykład nie pozostając bierny i pasywny, aktywnie próbowałem przeciwdziałać w moralny sposób, tworząc swój projekt programu do sprawiedliwego podziału urlopów. Czytelnik może sobie wyobrazić reakcję, która mnie spotkała i która trwale wpisała się w moje cierpienie.

#2). Niemoralność zarządów, menedżerów i analityków finansowych. To właśnie ta grupa, a ściślej - narzucana im chciwość i jedyny wymiar ich pracy - czyli powiększanie zysków stanowią jedyny filar dzisiejszych koncernów. Każde nowe pokolenie analityków finansowych i menedżerów ma tylko jedno zadanie - być lepszym od poprzedniego w powiększaniu zysku przedsiębiorstwa. Oczywiście NIE kosztem swoich kolegów i innych wysoko postawionych dyrektorów - tylko kosztem szarego pracownika. Ich jedyny kontakt z rzeczywistością istnieje poprzez wykresy i słupki na ekranach monitorów - niestety, to powoduje, że ludzie Ci tracą z oczu ludzkie cierpienie i wymiar społeczny pracownika - nie wspominając o jakiejkolwiek duchowości.

Cała więc piramida zaczyna się od "pracy twórczej" tych, którzy dosłownie wyciskają soki ze struktur firmy i z pracowników - jedynym zaś elementem, który stanowi podstawę, jest zysk. Wszystko jest podporządkowane tylko temu elementowi funkcjonowania przedsiębiorstw.

Poniżej stoją dyrektorzy oraz ich podwładni - którzy odczuwając na sobie presję, wywierają presję na tych niżej w hierarchii - jako przykład rozważ kryzys firmy Volkswagen, gdzie USA ujawniło oszustwo w silnikach diesla stosowanych przez tę firmę. Sytuacja typu: "ja sobie życzę odpowiednich wyników, reszta mnie nie interesuje" - jest spotykana w każdym przedsiębiorstwie, chodzi tutaj tylko o skalę.

W ten sposób nacisk schodzi w hierarchi niżej aż do ostatniego elementu - czyli pracownika na najniższym stanowisku. Po drodze jednak ów nacisk dotyka wszystkich po kolei.

Niestety, obecnie wchodzi na rynek i na stanowiska w przedsiębiorstwach "pokolenie Ja" - po angielsku "Me generation" - które dba jedynie o siebie i swoich kolegów (oraz ewentualnie o tych, których musi się bać jako zwierzchników). Pokolenie to nie ma zupełnie szacunku do drugiego człowieka - zaś po wzięciu przykładu ze starszych kolegów - jeszcze bardziej uciska wszystkich dookoła.

Propozycje zapobiegania staczaniu się zakładów pracy w otchłań niemoralnych zachowań i zamienianiu się w obozy pracy, w których człowiek staje się przedmiotem.

1) Obniżenie pensji menedżerów i dyrektorów oraz całej piramidy ich podwładnych wynagradzanych nieadekwatnie do faktycznych umiejętności. Według mojego rozeznania, ich pensje nie powinny być wyższe niż 4-8-krotna płaca najniższej pensji w danym przedsiębiorstwie. Tymczasem dzisiejsi dyrektorzy i menedżerowie zarabiają dziesiątki a nawet setki razy więcej od najmniej zarabiającego pracownika. Ja rozumiem, że taka propozycja może wywoływać tylko uśmiech na ustach dzisiejszych ludzi - generalnie jednak zmniejszenie gigantycznych wypłat dla menedżerów i dyrektorów sprawi, że a) różnice pomiędzy ludźmi staną się wyraźnie mniejsze, b) zmniejszy się w kraju bezrobocie, c) poprzez zmniejszenie zakresu obowiązków na jednego dyrektora/menedżera, zmniejszy się też nacisk i stres, a praca w danej firmie będzie większą przyjemnością i honorem.

2) Zapisanie w umowach o pracę WSZYSTKICH zarządzających, dyrektorów, szefów, inżynierów, że każdy z nich musi swoje wdrożenie osobiście przekazać fizycznie pracownikom - inaczej mówiąc - osoba, która jest odpowiedzialna za swój dział lub działy - musi co najmniej kilkadziesiąt razy w roku pracować jak zwykły pracownik i musi być zobligowana do osobistego przetestowania na sobie danej idei czy zmiany - niezależnie, czy będzie to wdrożenie nowej maszyny, czy jakiegokolwiek rozwiązania teoretyczno-praktycznego. Inżynierowie, dyrektorzy, związki zawodowe i specjaliści analitycy od wprowadzania zmian w zakładach pracy są tak oderwani od rzeczywistości, że wdrażane zmiany zamieniają pracę w koszmar - sami zaś siedzą w dobrze klimatyzowanych biurach w wygodnych fotelach. Stąd też na papierze zawsze wszystko wygląda teoretycznie dobrze - zaś podczas realizacji faktycznej niemal wszystkie szczeble, które są dotknięte danymi zmianami odczuwają zmiany na gorsze.

3) Skonfigurowanie modelu funkcjonowania firmy w taki sposób, że uniemożliwi on w sposób maksymalny jaki tylko będzie możliwy do osiągnięcia (wszystkich niedoskonałości nie da się wyeliminować) nepotyzm, wpływ i nacisk pracowników spokrewnionych ze sobą.

Pracownicy wyższego szczebla mówiąc wprost są zupełnie oderwani od rzeczywistości. Brak fizycznej pracy, brak możliwości doświadczenia na samym sobie, własnych zmian oraz pracy z innymi współpracownikami oraz przesuwanie wskaźników tylko na ekranie komputera powoduje wraz z niemoralnie wysokimi pensjami powoduje, że człowiek odrywa się od rzeczywistości.

Wdrożenie pracowników biurowych do pracy fizycznej natychmiastowo przerwie piramidę ucisku i niemoralnego wyzysku - gdyż sami będą musieli zakosztować owoców swojej pracy. Jeśli nastąpi wdrożenie nowej maszyny, narzędzia pracy, sposobu pracy, czasu pracy, ilości obowiązków - jednym słowem, jakakolwiek zmiana dokonana przez szefa lub decydenta, musi być przez tego decydenta wykonywana co najmniej przez pełny cykl tygodniowy lub miesięczny - zastępując w pełni pracownika na stanowisku. Jeśli zaś w danej firmie są aktywne związki zawodowe, pracownicy oddelegowani do danego działu powinni skontrolować i przeanalizować dane zmiany. Owo wdrożenie nie musi obejmować wszystkich pracowników i może być regulowane, stopniowane

Przecięcie niemoralnych więzów w firmach może być jedynie skutecznie wprowadzone wówczas, kiedy firma sama będzie chciała wprowadzić odpowiednie narzędzia, lub też, kiedy dane państwo będzie posiadało odpowiednie nieskorumpowane struktury i narzędzia kontroli firm. Dopóki te dwa warunki, lub co najmniej jeden z nich nie będzie spełniony, aż do tego momentu nie da się zaprowadzić żadnych zmian.

W wielkich firmach i koncernach niemal żaden dyrektor usytuowany wyżej w hierarchii nie chce dokonać żadnej zmiany, która wymagałaby naruszenia jakiegokolwiek innego kolegi-dyrektora z innego działu. Dlatego też cały nacisk zmian zamiast poruszać się na boki i w górę - podąża ciężarem w dół, do struktur najniższych. Inaczej mówiąc, koledzy postawieni wyżej "krzywdy sobie nie zrobią" - żeby przypadkiem nie zostać uznanym za wymagającego, albo stwarzającego problemy, lub aby nie zostać wykluczonym z "towarzystwa wzajemnej adoracji". Kiedy jednak sytuacja zaczyna być kontrolowana przez struktury jeszcze wyższe, nagle wówczas zaczyna się w danych wydziałach panika i szukanie winnego.

Efektem końcowym są bardzo niebezpieczne i groźne dla pracownika i firmy zjawiska, końcowym etapem zarządzania przez coraz bardziej niemoralne pokolenia jest, że praca w takim przedsiębiorstwie staje się udręką, lękiem, pasmem upokorzeń i poniżenia. Po jakimś czasie człowiek staje się wrakiem, który pomału akceptuje otaczającą go rzeczywistość.

Kiedy sytuacja w danej firmie przyjmie powyższy obrót, jedynymi zmianami i innowacjami jest obcinanie kosztów. Inaczej mówiąc, już żaden pracownik NIE jest w stanie zaproponować żadnej istotnej zmiany - zarząd przedsiębiorstwa i menedżerowie są TYLKO I WYŁĄCZNIE zainteresowani zyskami i oszczędnościami - dlatego żadna prawdziwa innowacja w takiej firmie nie ma miejsca - akceptowane są tylko te, które wprowadzają oszczędności kosztem pracownika, oszczędności materiału, czasu pracy i powiększanie zakresu obowiązków pracownika.

Podsumowując, jedynie zaprojektowanie lub przeprojektowanie systemu zatrudnienia i jasnych ścieżek rozwoju pracownika umożliwia faktyczny rozwój firmy, pomimo dzisiejszych pozorów, że firmy wprowadzają innowacje - są to innowacje lub wdrożenia, który przynoszą zysk tylko zarządowi i menedżerom - ale jednocześnie odbierają pokaźne zasoby energii moralnej pracownikom.

Takie moralne zaprojektowanie musi odbyć się na  3 (trzech) etapach funkcjonowania państwa i danej firmy: po pierwsze państwo musi posiadać i egzekwować niezwykle silne fundamenty prawne, które uniemożliwią staczającym się monopolom wykańczanie obywateli-pracowników, po drugie firmy dla swojego własnego dobra i dla dobra własnego rozwoju powinny same z siebie wdrażać i udoskonalać metody i zasady antynepotyzmu i tworzenia semi-oligarchycznych układów wewnątrz firmy - wówczas pracownicy dobrze nagradzani, którzy widzą sens istnienia swojej firmy sami zaczynają aktywnie uczestniczyć w procesie polepszania jakości (niech przykładem będzie słynne Tamagotchi, które zostało wymyślone wcale NIE przez sztab menedżerów, analityków upadającej i będacej na skraju bankructwa firmy, a przez sekretarkę, która zasugerowała stworzenie zabawki, która stając się światowym hitem uratowała firmę). Tymczasem dzisiaj takie kliki opanowują w zastraszającym tempie firmy - o których decydenci "na górze" nie chcą oficjalnie nic wiedzieć, dopóki produkcja trwa, zaś firma odnotowuje zyski. Po trzecie - konkurencja i silny rynek. Gdyby istniała realna możliwość odejścia do innej firmy, łatwość znalezienia pracy w bardziej przyjaznej firmie - zaś konkurencja byłaby na tyle mocna a rynek pracy chłonny - wówczas każda firma musiałaby się starać o dobrego pracownika - inaczej mówiąc, dobre firmy przyciągałyby przyjazną atmosferą, serdecznością, jakością pracy tych najlepszych pracowników.

Dziękuję więc Bogu, że mogę ujawnić to, co powyżej, ponieważ powyższe sytuacje opanowały już cały świat, i że dał mi na sobie odczuć, na własnych plecach poczuć ciężar, który mam nadzieję zniosę aby przyszłe pokolenia już nigdy nie zechciały skopiować modelu państwa i biznesu funkcjonującego w dzisiejszym świecie.

Zapraszam Czytelnika ponownie na niniejszą stronę za jakiś czas - jeśli tylko będzie mi dane wytrzymać to co się dzieje w moim życiu i nie upadnę na duchu - postaram się zaktualizować ten artykuł o nowe przemyślenia.