Jeszcze parę lat temu wierzono, że to tylko małe
ocieplenie/ochłodzenie klimatu, chwilowe wzburzenie natury, kaprysy. Dzisiaj
bezużyteczna nauka zaczyna popuszczać w spodnie. Naprędce wypuszczają
coraz to nowe dokumenty, które potwierdzają to, co i tak już wiemy (że
jest coraz więcej globalnych kataklizmów, łaaał... trudno nie zauważyć -
i że możemy się spodziewać coraz silniejszych erupcji, trzęsień, etc...łaaał
nr 2 - trudno się nie spodziewać). Do 2010 roku przekonywano Nas, że w
sumie wszystko jest ok, ale kiedy zaczęły się w 2011 roku dalsze
kataklizmy, w tym do niedawna uznawanym za bezpieczne Christchurch oraz
w Japonii - w ciągu paru miesięcy sklecono naprędce jakieś świstki,
które stwierdzają, że rzekomo od iluś tam lat wszystko się zwiększa,
więc teraz nie pozostaje nic innego jak tylko obserwować co się dzieje.
Chociaż ważne odnotowania jest, że w marcu 2011 roku w programie
TVP 3 jeden z redaktorów zapytał polskiego naukowca ds klimatu, czy to
tylko wrażenie większej ilości kataklizmów i nic się nie dzieje. A na to
polski naukowiec: tak oczywiście, wrażenie, nic się nie dzieje, tak
kiedyś też bywało, nic specjalnego. Ciekawe, kiedy jakieś polskie
instytuty wypuszczą też naprędce sklecone stwierdzenia, że jednak mamy
więcej kataklizmów i trzeba się przygotować na więcej i mocniej
(chociaż niemal każdy wypowiadający się w polskiej tv ekspert dotychczas
twierdził, że w sumie nic się nie dzieje) -
pewnie, jak znowu w Europie uderzy kolejna wielka katastrofa albo gdzieś
na świecie.
Co najbardziej rozbraja to to, że naukowcy stosują
wręcz bezczelną retorykę "myśmy zawsze wiedzieli i ostrzegali".
Bulwersujące prawda? Szczególnie, że mówią o tym zawsze PO - a nie
PRZED jakimś wydarzeniem.
Czy słyszeli Państwo o wydarzeniach na świecie? NIE? A
może gdzieś w polskiej tv coś powiedzieli, napisali? NIE?
Piszą, tylko, że na forach dyskusyjnych, bo reszta
świata jest zajęta przeżuwaniem kanapek i zdobywaniem pieniędzy.
Od dobrych kilku lat ma miejsce zupełnie powariowanie
Ziemi. Niemal każdy proces staje się chwiejny, turbulentny, gwałtowny,
zmienny.
Pole magnetyczne Ziemi szaleje, co pokazują
liczne wykresy i symulacje. Dosłownie wariuje na naszych oczach.
Trzęsienia ziemi - o których się nie mówi (a
ściślej wykresy sejsmografów) - dosłownie są całe zamazane na czarno, po
czym gwałtownie cichną - i znowu wariują. W samym 2011 roku trzęsień
jest tyle, że nazbierałoby się na kilka lat - tj. odczytów
sejsmologicznych.
Wulkany się przebudziły - Filipiny, Chiny,
Japonia, Islandia, Niemcy (tak, tak, Niemcy - tam też są wulkany),
super-wulkan pod Yellowstone - w innych krajach i kontynentach (Am.
Południowa) - też się pobudziły, np. w Chile i Kostaryce.
Plamy słoneczne - i wiatr słoneczny mocno
zmienia oblicze Naszej planety. Emisja olbrzymiej ilości energii
elektromagnetycznej ciągle wzrasta.
Powodzie, huragany, lawiny błotne - dlaczego
tylko słyszymy o tych spektakularnych - chociaż jest ich daleko więcej
na całym świecie? Mniej więcej o 80% wydarzeń na świecie się NIE
dowiadujemy.
Skoki temperatur, upały, grad, gwałtowne
ochłodzenia, susze, ekstremalne opady, burze - co chwilę w internecie dowiadujemy się o jakimś
regionie nawiedzonym przez gwałtowne zjawiska - w internecie tak, ale
nie w tv. Kraje dotychczas ciepłe są chłodnawe, kraje chłodne są upalne.
Tysiące ton śniętych ryb, waleni, ptaków, małż,
ślimaków, innych zwierząt w różnych stronach świata, na każdym
kontynencie, w wielu krajach - często tajemnicze i niewyjaśnione zgony (np.
masowa śmierć ptaków w rozpostartymi skrzydłami). Masowy pomór zwierząt
w krótkim czasie, itp., itd. JEST TEGO CAŁA MASA.
Epidemie różnych chorób - i nie chodzi tutaj o
tę medialną epidemię w Niemczech bakterią E.Coli - są ich dziesiątki na
całym świecie, co chwila jakaś nowa, co chwila nowy kraj - dlaczego się
o tym nie słyszy?
Pęknięcia ziemi - w Afryce, na Hawajach, w
Hiszpanii i wielu innych regionach ziemi.
Tajemnicze zjawiska: przelatujące asteroidy, o
których nie mówi się TV, podwójne
wschody słońca (???), tajemnicze rakiety-duchy, deszcze żywych
zwierząt - jednym słowem gdyby nie internet, nie wiedzielibyśmy o nich.
A są ich setki - bezprecedensowe zjawiska, które wprawiają w zdumienie
naukowców.
Pszczoły wymierają od kilku lat - w mediach
jest cisza, lub mała wzmianka. Tymczasem to pszczoły dają Nam jedzenie -
a nie jakieś bezużyteczne informacje przetwarzane w mediach. Wyginą
pszczoły, wyginą ludzie - w męczarniach śmierci głodowej.
Niemal wszystkie dotychczas w miarę stabilne parametry
ziemi, flory i fauny zaczynają odmawiać poprawnego funkcjonowania.
Problem leży w fakcie, że jak wykazują moje
badania kataklizmów, podobne
rzeczy wzrastały gwałtownie w ostatnich 40 latach - ale systematycznie -
gwałtownie uderzyły po 2000 roku i w ciągu ostatnich 3 lat. Nadal z tym
nic się nie robi. Chociażby w mediach te problemy nie są poruszane.
Za to rozdmuchuje się aferę o roku 2012, bo to jest
medialne, łatwe i proste. Bo jakiś osobnik zgromadził wokół siebie grupę
wiernych wyznawców i przepowiadają kolejne końce świata.
Gdybyśmy mieli przyrównać Naszą sytuację do czegoś
najbardziej znanego, to moglibyśmy porównać ją z samochodem, który nagle
zaczyna się psuć we wszystkich elementach, które mogą się popsuć. I tak
zamiast tylko zepsucia np. świecy - zaczęlibyśmy łapać gumę, elektryka i
elektronika odmawiałaby posłuszeństwa, filtry zapychałyby się, biegi nie
wskakiwały, - jednym słowem wszystko na raz etc., itd.
Martwi mnie osobiście sytuacja na Górnym Śląsku i
ogólnie południu kraju. Co chwila podtopienia, ulewy, burze, grad,
gwałtowny wiatr, wylewają rzeki, upały, gwałtowne zmiany ciśnienia, co
daje odczuć szczególnie starszym osobom. Nie wspomnę już tutaj o Dolnym
Śląsku (Bogatynia, Wrocław). Ludzie nie palą się do zapoznania z
teoriami prof. Pająka ani niniejszą stroną. Odmawiają zaakceptowania
faktu, że to ich postawa życiowa wpływa na otoczenie, środowisko.
Obawiam się, że zmiany pogody w tym roku na Śląsku
mogą być jeszcze bardziej odczuwalne, ale ludzie nadal wolą zasłaniać
oczy ręką i mówić, że nic się nie dzieje. Prawda jest jednak taka, że
choćbyśmy nie wiem ile czasu przeznaczyli na analizowanie danych
społeczności, to nie mamy większych szans na precyzyjne analizy. Oby dobry Bóg ominął moją
wieś.
|