KIM BYŁEM ?   -   KIM JESTEM ?   -   GDZIE ZMIERZAM ?

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Ziemia zaczęła wariować.

03.06.2011

>Strona główna>Artykuły

 

Jeszcze parę lat temu wierzono, że to tylko małe ocieplenie/ochłodzenie klimatu, chwilowe wzburzenie natury, kaprysy. Dzisiaj bezużyteczna nauka zaczyna popuszczać w spodnie. Naprędce wypuszczają coraz to nowe dokumenty, które potwierdzają to, co i tak już wiemy (że jest coraz więcej globalnych kataklizmów, łaaał... trudno nie zauważyć - i że możemy się spodziewać coraz silniejszych erupcji, trzęsień, etc...łaaał nr 2 - trudno się nie spodziewać). Do 2010 roku przekonywano Nas, że w sumie wszystko jest ok, ale kiedy zaczęły się w 2011 roku dalsze kataklizmy, w tym do niedawna uznawanym za bezpieczne Christchurch oraz w Japonii - w ciągu paru miesięcy sklecono naprędce jakieś świstki, które stwierdzają, że rzekomo od iluś tam lat wszystko się zwiększa, więc teraz nie pozostaje nic innego jak tylko obserwować co się dzieje. Chociaż ważne odnotowania jest, że w marcu 2011 roku w programie TVP 3 jeden z redaktorów zapytał polskiego naukowca ds klimatu, czy to tylko wrażenie większej ilości kataklizmów i nic się nie dzieje. A na to polski naukowiec: tak oczywiście, wrażenie, nic się nie dzieje, tak kiedyś też bywało, nic specjalnego. Ciekawe, kiedy jakieś polskie instytuty wypuszczą też naprędce sklecone stwierdzenia, że jednak mamy więcej kataklizmów i trzeba się przygotować na więcej i mocniej (chociaż niemal każdy wypowiadający się w polskiej tv ekspert dotychczas twierdził, że w sumie nic się nie dzieje) - pewnie, jak znowu w Europie uderzy kolejna wielka katastrofa albo gdzieś na świecie.

Co najbardziej rozbraja to to, że naukowcy stosują wręcz bezczelną retorykę "myśmy zawsze wiedzieli i ostrzegali". Bulwersujące prawda? Szczególnie, że mówią o tym  zawsze PO - a nie PRZED jakimś wydarzeniem.

Czy słyszeli Państwo o wydarzeniach na świecie? NIE? A może gdzieś w polskiej tv coś powiedzieli, napisali? NIE?

Piszą, tylko, że na forach dyskusyjnych, bo reszta świata jest zajęta przeżuwaniem kanapek i zdobywaniem pieniędzy.

Od dobrych kilku lat ma miejsce zupełnie powariowanie Ziemi. Niemal każdy proces staje się chwiejny, turbulentny, gwałtowny, zmienny.

Pole magnetyczne Ziemi szaleje, co pokazują liczne wykresy i symulacje. Dosłownie wariuje na naszych oczach.

Trzęsienia ziemi - o których się nie mówi (a ściślej wykresy sejsmografów) - dosłownie są całe zamazane na czarno, po czym gwałtownie cichną - i znowu wariują. W samym 2011 roku trzęsień jest tyle, że nazbierałoby się na kilka lat - tj. odczytów sejsmologicznych.

Wulkany się przebudziły - Filipiny, Chiny, Japonia, Islandia, Niemcy (tak, tak, Niemcy - tam też są wulkany), super-wulkan pod Yellowstone - w innych krajach i kontynentach (Am. Południowa) - też się pobudziły, np. w Chile i Kostaryce.

Plamy słoneczne - i wiatr słoneczny mocno zmienia oblicze Naszej planety. Emisja olbrzymiej ilości energii elektromagnetycznej ciągle wzrasta.

Powodzie, huragany, lawiny błotne - dlaczego tylko słyszymy o tych spektakularnych - chociaż jest ich daleko więcej na całym świecie? Mniej więcej o 80% wydarzeń na świecie się NIE dowiadujemy.

Skoki temperatur, upały, grad, gwałtowne ochłodzenia, susze, ekstremalne opady, burze - co chwilę w internecie dowiadujemy się o jakimś regionie nawiedzonym przez gwałtowne zjawiska - w internecie tak, ale nie w tv. Kraje dotychczas ciepłe są chłodnawe, kraje chłodne są upalne.

Tysiące ton śniętych ryb, waleni, ptaków, małż, ślimaków, innych zwierząt w różnych stronach świata, na każdym kontynencie, w wielu krajach - często tajemnicze i niewyjaśnione zgony (np. masowa śmierć ptaków w rozpostartymi skrzydłami). Masowy pomór zwierząt w krótkim czasie, itp., itd. JEST TEGO CAŁA MASA.

Epidemie różnych chorób - i nie chodzi tutaj o tę medialną epidemię w Niemczech bakterią E.Coli - są ich dziesiątki na całym świecie, co chwila jakaś nowa, co chwila nowy kraj - dlaczego się o tym nie słyszy?

Pęknięcia ziemi - w Afryce, na Hawajach, w Hiszpanii i wielu innych regionach ziemi.

Tajemnicze zjawiska: przelatujące asteroidy, o których nie mówi się TV, podwójne wschody słońca (???), tajemnicze rakiety-duchy, deszcze żywych zwierząt - jednym słowem gdyby nie internet, nie wiedzielibyśmy o nich. A są ich setki - bezprecedensowe zjawiska, które wprawiają w zdumienie naukowców.

Pszczoły wymierają od kilku lat - w mediach jest cisza, lub mała wzmianka. Tymczasem to pszczoły dają Nam jedzenie - a nie jakieś bezużyteczne informacje przetwarzane w mediach. Wyginą pszczoły, wyginą ludzie - w męczarniach śmierci głodowej.

Niemal wszystkie dotychczas w miarę stabilne parametry ziemi, flory i fauny zaczynają odmawiać poprawnego funkcjonowania. Problem leży w fakcie, że jak wykazują moje badania kataklizmów, podobne rzeczy wzrastały gwałtownie w ostatnich 40 latach - ale systematycznie - gwałtownie uderzyły po 2000 roku i w ciągu ostatnich 3 lat. Nadal z tym nic się nie robi. Chociażby w mediach te problemy nie są poruszane.

Za to rozdmuchuje się aferę o roku 2012, bo to jest medialne, łatwe i proste. Bo jakiś osobnik zgromadził wokół siebie grupę wiernych wyznawców i przepowiadają kolejne końce świata.

Gdybyśmy mieli przyrównać Naszą sytuację do czegoś najbardziej znanego, to moglibyśmy porównać ją z samochodem, który nagle zaczyna się psuć we wszystkich elementach, które mogą się popsuć. I tak zamiast tylko zepsucia np. świecy - zaczęlibyśmy łapać gumę, elektryka i elektronika odmawiałaby posłuszeństwa, filtry zapychałyby się, biegi nie wskakiwały, - jednym słowem wszystko na raz etc., itd.

Martwi mnie osobiście sytuacja na Górnym Śląsku i ogólnie południu kraju. Co chwila podtopienia, ulewy, burze, grad, gwałtowny wiatr, wylewają rzeki, upały, gwałtowne zmiany ciśnienia, co daje odczuć szczególnie starszym osobom. Nie wspomnę już tutaj o Dolnym Śląsku (Bogatynia, Wrocław). Ludzie nie palą się do zapoznania z teoriami prof. Pająka ani niniejszą stroną. Odmawiają zaakceptowania faktu, że to ich postawa życiowa wpływa na otoczenie, środowisko.

Obawiam się, że zmiany pogody w tym roku na Śląsku mogą być jeszcze bardziej odczuwalne, ale ludzie nadal wolą zasłaniać oczy ręką i mówić, że nic się nie dzieje. Prawda jest jednak taka, że choćbyśmy nie wiem ile czasu przeznaczyli na analizowanie danych społeczności, to nie mamy większych szans na precyzyjne analizy. Oby dobry Bóg ominął moją wieś.