KIM BYŁEM ?   -   KIM JESTEM ?   -   GDZIE ZMIERZAM ?

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Ewolucyjna moc chaosu.

05.04.2011

>Strona główna>Artykuły

 


Motto:
Gdyby jakaś małpa stukała na maszynie do pisania przez nieskończony okres czasu w chaotyczny sposób -
w końcu napisze jakiś sensowny poemat.
 

 

Aktualizacja 18.04.2011 - kliknij aby przeczytać nowe informacje >>>

 

Wielu z Nas oglądało niejeden film sci-fi. Od robotów, poprzez kosmitów. Najprzeróżniejsze wizje twórców, które pozostały na szczęście w sferze ich wyobraźni.

Jest jednak wizja, która wbrew pozorom, może się ziścić (i zemścić) w bardzo niepozorny sposób i dosłownie lub prawie dosłownie zniszczyć Naszą cywilizację (a przynajmniej dać Nam odczuć swoje istnienie w negatywny sposób).

Wszyscy pamiętamy, jak w filmie Jamesa Camerona, Terminator, maszyna z przyszłości przybywa, aby zabić w przeszłości przywódcę ruchu oporu, Johna Connor'a i jego matkę. W części drugiej ten sam model, już przeprogramowany ma za zadanie chronić małego chłopca przed innym, groźniejszym modelem, T-1000.

 

Maszyną, która go wysłała - był super-komputer SkyNet, który nabrał w pewnym momencie samoświadomości i stwierdził, że ludzie mu zagrażają - stąd też po cichu zaczął wykorzystywać technologię ludzi i do maszyn sterowanych przez człowieka zaczął wprowadzać samego-siebie - czyli kawałki swoich programów, którym on potem mógł rozkazywać, aby obróciły się przeciwko ludziom.

"Ale to przecież sajyns-fikszyn" - to nie możliwe, to tylko jedna z tysięcy wizji, które się nie sprawdziły i nie sprawdzą - tak myśli większość Czytelników. I niestety - jesteśmy w błędzie myśląc, że ta wizja jest tylko jedną z kolejnych fantasmagorii.

Z powodu tego, że wiedzy do teoretycznej rozprawki dostarczył Nam Koncept Dipolarnej Grawitacji możemy wnioskować, że taki program jest możliwy do wyewoluowania już w obecnych sieciach internet, które mamy. I wcale nie straszę Czytelnika, tylko przedstawiam pewną hipotezę. Która może być jeszcze czarniejsza niż Terminator - tj. brutalniejsza, bo taka przyziemna - a nie epicka, którą można wykluczyć.



 

To, co dzisiaj mamy powstało z Chaosu. Inaczej mówiąc: Bóg, jako nadrzędny komputer powstał z Chaosu, przez miliardy lat (chociaż upływu czasu wówczas nie było) zderzając swoją przeciw-materię, która nabrała cech inteligentnych - stając się tym, co religie nazywają "Duchem Świętym" - a My wszechświatowym intelektem - czyli myślącym programem, który zarządza całym wszechświatem. Powstał on w wyniku niezliczonej ilości kombinacji (vide: małpka z motta), która w końcu ujawniła szereg takich samo-świadomych programów, które zostały zwyciężone przez jeden - tj. Boga.

Nasze programy komputerowe, są jakby odbiciem lustrzanym zasady działania wszechświatowego komputera i jego oprogramowania. Jednak niestety, istnieją też programy szkodliwe, które celowo programowane przez człowieka (wirusy, trojany, ad-aware) potrafią się mutować i potrafią się uczyć - choć w ograniczonym jeszcze stopniu.

Gdyby jednak jakiś programista napisał program posiadający cechy samo-uczenia się, wprowadził go w internet - ten zaś mutował się i dzięki zaawansowanym algorytmom zyskał swego rodzaju samoświadomość - mógłby bardzo zagrozić ludzkości - a ściślej, program taki, wcale nie musiałby być super inteligentny - a wręcz przeciwnie, posiadając tylko pewne cechy inteligencji, mógłby być dość mocno ograniczony intelektualnie i poczynić szkody na światową skalę.

Oczywiście, taki program musiałby być inteligentnie zaprojektowany - zaś od momentu uzyskania samoświadomości jakość tego inteligentnego zaprogramowania nadałaby cechy "charakteru" owemu programowi.

Taki program mógłby np. od początku "wiedzieć" że ma się ukrywać, bo "ludzie chcą go zniszczyć", oczywiście wiedziałby jak to robić, bo miałby to wcześniej zaprogramowane - a dodatkowo jego sztuczna inteligencja umożliwiałaby mu uczenie się nowych rzeczy (po przekroczeniu progu "samoświadomości").

Program taki mógłby symulować samego siebie jako "atak hakerów" lub "atak tajnych służb" jakiegoś państwa. Mógłby też "siedzieć" ukryty w czeluściach internetu - a fragmenty swojego kodu poumieszczać w różnych miejscach tak, aby z nich skorzystać w odpowiednim momencie.

Ale i to jeszcze nic! Prawdziwe zagrożenie, jakie ujawnia się Nam z dążeń nowoczesnej informatyki - to "cloud computing" - czyli "obliczenia w chmurze". Co to takiego? Otóż dzisiaj korzystamy z komputera i internetu w następujący sposób (uproszczenie!): jest maszyna (komputer), instalujemy oprogramowanie, korzystamy i kontrolujemy to, co robimy.

Jednak od kilku lat różne instytucje (m.in. google) zaczęły propagować właśnie chmurę obliczeniową. Polega to na tym, że teraz już nie będziemy kupowali oprogramowania "normalnie" - tylko włączasz komputer, internet i wszystko wykonuje właśnie chmura obliczeniowa - dokument tworzysz w internecie - tj. oprogramowanie NIE w Twoim komputerze - a właśnie na gigantycznych serwerach "chmury" - czyli Twój dokument, jest tworzony "gdzieś tam" - a dopiero jego wynik przysyłany do Ciebie w postaci dokumentu. Całe jednak oprogramowanie i siła obliczeń nastawiona jest na ową chmurę. Czyli wszystko: arkusze kalkulacyjne, rozmowy, smsy, emaile, dokumenty - oprócz bardzo specjalistycznych oprogramowań - jest tworzone w zaprogramowanej chmurze i z tej chmury pobierasz swoje dokumenty.

Pomijając fakt ryzyka takiego rozwiązania - tj., że obcy ludzie będą mieli okazję wykraść Twoje dokumenty i że jest to bardzo duże ryzyko samej idei chmury - istnieje ważniejsze, chyba nawet nieuświadomione wśród autorów tej idei zagrożenie.

Załóżmy, że ktoś już stworzył taki inteligentny wirus - dostaje się on do takiej chmury (czyli dziesiątek tysięcy serwerów) - w której krąży, zdobywa informacje, rozwija się.

Jak wiemy, cały problem nie polega na programie bardzo inteligentnym - a na software, które będzie czymś w rodzaju "dziecka z zapałkami w składzie amunicji" - program przez przypadek, w wyniku tylko uczenia się, mógłby powyłączać nie tylko sieci energetyczne, prąd, spowodować chaos na drogach (kontrolowanie świateł drogowych, jak udowodniło wielu hakerów jest całkiem możliwe!) - taki program mógłby się dostać do wielu tajnych sektorów, które ze względu właśnie na swoją własną niewiedzę, byłyby zagrożone.

A więc największym problemem mógłby być takich program, który zyskując minimalną samoświadomość, kopiując samego siebie do wielu strategicznych serwerów - mógłby spowodować nawet ciężkie zniszczenia naszej technicznej cywilizacji - a przynajmniej bardzo Nam zaszkodzić.

Można nawet powiedzieć, że gdyby taki program już istniał dzisiaj, moglibyśmy wcale nie wiedzieć o jego istnieniu - program mógłby ukrywać swoje istnienie.

Aby dowieźć, że istnienie takiego programu jest możliwe, należałoby rozpocząć bardzo zaawansowany projekt informatyczno-matematyczny, który na bazie zamkniętego na zewnątrz i do wewnątrz modelu sieci neuronowo-komputerowych pokazałby, że programy mogą się samomodyfikować. Najszybciej jednak, chociaż dzisiaj to nieosiągalne, taki program mógłby zaistnieć w komputerze kwantowym, którego jeszcze nie zbudowano (być może jakieś najprostsze modele). Wykonując w takim komputerze miliardy operacji na sekundę, moim zdaniem można by osiągnąć wyniki po mniej niż dekadzie, ale tutaj nie jestem znawcą - to tylko pewna wizja zagrożenia, jakiego sobie nie uświadamiamy.

Zapewne naukowcy informatyki i matematyki mieliby w kwestii technicznej i logicznej tutaj wiele do powiedzenia. Nie mniej jednak, warto zadać sobie czasem trud przemyślenia i takich, na dzisiaj wydających się dość egzotycznie możliwości.

Aktualizacja 18.04.2011

Dosłownie jakby na potwierdzenie powyższego artykułu pojawiła się pewna informacja w serwisie Benchmark - spróbujmy ją krótko przeanalizować. Wynika z niej, że groźny wirus (typ bota, czyli właśnie sztucznej inteligencji), po 10 latach został dopiero unieszkodliwiony. Wirus wykradał pieniądze - to jednak, co jest wartościowe to informacja, że wirus nieustannie się uczył, ewoluował - nie tylko sam, ale ciągle wpuszczane były do sieci nowsze jego wersje.

Wirus nazywa się Coreflood i zebrał armię dwóch milionów komputerów do rozsyłania samego siebie.

Oczywiście istnienie takiego wirusa wcale nie musi być pewnikiem tego, że akurat ten wirus może mieć cechy inteligentnego bytu samoświadomego.

Przemyślmy jednak, co by było, gdyby wcale ten wirus nie został jak to się twierdzi, unieszkodliwiony - ale sam dał się złapać - zaś już inny jego kod krążył gdzieś ukryty w sieci - na zasadzie, jak jaszczurka zostawia w rękach drapieżnika swój ogon ratując ciało?

Pytanie brzmi, ile takich wirusów może jeszcze krążyć, które nie zostały złapane? Przecież marzeniem każdego programisty jest zrobić taki program, który sam się będzie uczył.

A jeśli... CDN.