Artykuł Pani Moniki Florek-Moskal we WPROST
(Nr 13, 30 marca 2008) sprawił, że ignorancja i poziom samo-zakłamania
sięgnął w artykule z ww. tygodnika zatytułowany "Szatan w Mózgu"
powrotnie tego, co kiedyś było a czego jako człowiek obawiałem się, że nastąpi
znowu.
Otóż najkrócej mówiąc Pani Florek-Moskal jakiś czas po słynnym filmie
dokumentalnym o opętanej Anneliese Michel (na historii której został
oparty film "Egzorcyzmy Emily Rose") postanowiła w duchu
neo-inkwizycji, z dość, przyznam, ładnym uśmiechem na zdjęciu we Wprost przywrócić
rzeczywiste demony przeszłości.
Dawniej carowie, potem ich wrogowie bolszewicy uwielbiali wtrącać
swoich przeciwników politycznych do psychiatryka i przedstawiać później
ich, opinii publicznej jako osoby ze skrzywioną psychiką. Tę metodę
stosowali nie tylko bolszewicy.
Dzisiaj - nie potrzebna przemoc - wystarczy silna gazeta + ignorancja
= silny wpływ na ludzi. Po co wtrącać do więzienia, kiedy "eksperci" i
"naukowcy" a szczególnie psychologowie potrafią niemal każdego zniszczyć jednym artykułem!
Ufo, uprowadzenia, ufonauci, 'latające spodki'? To zbiorowa halucynacja!
Gwałty, seksualne wykorzystanie, rodzenie dzieci dla ufo - to
podświadome fantazje erotyczne! A jak!!! Wystarczy ciemnemu ludowi
zestawić dwa wyrazy: ufo (co jest popularnie uważane za śmieszne) i
jakieś naukowe wyrażenie z zakresu psychologii (co jest odbierane przez
ciemnotę społeczeństwa jako coś godnego i ważnego uwagi) - kiedy zestawi
się te dwie pozorne skrajności - nienawykłemu do myślenia ludowi wydaje
się, że to ten pseudo-naukowy bełkot ma rację - bo im cięższe do
zrozumienia wyrazy, im bardziej skomplikowane tłumaczenie - tym wyższe
uznanie w oczach ludzi zyskuje kretynizm obleczony w sztuczność, która
kiedyś zapłaci za swoje zbrodnie przeciw ludzkości. My wszyscy już
płacimy - Oni zaś oprócz karania swoich dzieci - otrzymają kiedyś
sprawiedliwą karę za utrzymywanie cywilizacji w głupocie.
W skrócie, Pani Florek-Moskal stwierdza w artykule "szatan w mózgu"
że opętanie nie istnieje - a rzekome opętania to wynik tylko i wyłącznie
funkcji mózgu i ciała człowieka. I co jest argumentem dla Pani Moskal?
To, że jakaś rozhisteryzowana doktorantka, której zapewne mamusia od
małego tłukła do głowy fanatyzm religijny (z takim fanatyzmem spotkałem
się przebywając pewien czas w środowisku ortodoksyjnych katolików z
Częstochowy) udała się do księdza z prośbą o wyrzucenie diabła - zamiast
udać się do lekarza po farmaceutyki - okazało się, że to z lęku przed
egzaminami.
Takich przykładów Pani Florek-Moskal podaje kilka. Na ich podstawie
buduje swoją wizję i prawdę - żeby jednak przyklepać - zdobywa
upewnienie u doc. Heitzmana z Kliniki Psychiatrii w Warszawie - no i
gra.
I tak Pani Redaktor brnie dalej - pyta coraz to kolejnych naukowców,
którzy od początku potwierdzają z góry przygotowaną tezę - opętani
to świrnięci lub chorzy ludzie, którzy potrzebują góry drogich
farmaceutyków, które "wybiją im" z głowy diabełki i szatanki. Zapewne
firmy farmaceutyczne wysłały list
z gratulacjami dla Pani Redaktor.
Pani Redaktor używa takiego oto sformułowania: "Anneliese Michel
uznano za opętaną, tymczasem przyczyną jej stanu mógł być stres związany
ze zmianą otoczenia".
O ten jeden wyraz właśnie chodzi. MÓGŁ! I na tym "mógł" oparła
Pani Redaktor 3/4 swojego artykułu.
Za socjotechnikę (czyli niezwykle
inteligentny sposób manipulacji psycho - i socjologicznej Czytelnikiem)
wystawiam Pani 6 (w skali 1-6).
Za próbę dojścia do prawdy - 0,5
(w skali 1-6). Te pół za to, że zadała sobie Pani trud przytoczenia słów
Gabriela Amortha (sławnego egzorcysty), który napisał kilka książek o
opętaniu.
Tezy Pani Florek i jej gości z artykułu:
1) Otóż to nie opętanie - to zaburzenia dysocjacyjne.
To dlatego mały chłopczyk wlazł na drzewo, wył nieludzkim głosem a potem
z nieludzką siłą zdemolował kilka samochodów na parkingu!
2) To nie opętanie - to wrażenie lęku przed egzaminami.
To dlatego młoda doktorantka prosiła o egzorcyzmy.
3) Wywracanie gałek ocznych i wyginanie ciała - to powroty
dawnych lęków z dzieciństwa.
Zauważyli Państwo - co przed chwilą mówiłem o metodzie konfrontowania
dwóch drastycznie odmiennych od siebie wyrażeń? Dokładnie mamy to w tych
3 punktach powyżej. Zderz dwa poruszające się w świecie intelektu
wyrażenia, z których jedno wywołuje emocje i lęk (bądź żart) a drugi
brzmi bardzo "naukowo" - a zawsze wygra ignorancja. I znowu wygrała.
Dowodem na nie istnienie opętania przez demony dla Pani Redaktor
Florek jest chłopczyk bojący się zastrzyku i trzymający się futryny w
drzwiach tak mocno, że nie puści. Rzeczywiście naukowy dowód...
"Psychologia może to wyjaśnić" - mówi w artykule dr Szyszkowski.
Jasne, Panie Doktorze. WY potraficie wszystko. Wasze środowisko
(lekarzy, naukowców, etc) wynajdzie każde wyrażenie, spędzicie lata na
wynalezieniu bardzo trudnego wyrazu, którego pospólstwo nie rozumie - a
dalej zachowacie swoje posadki oparte na ignorancji świata, którego nie
chcecie zrozumieć - bo rzeczywisty wysiłek intelektualny to dla
wielu wyraz obcy.
Chcę, by było jasne - ja absolutnie zgadzam się z Panią Florek-Moskal
i innymi broniącymi tezy o tym, że część opętań może być wynikiem
choroby, lęku, bądź też wynikiem hybrydowych czynników psychologicznych.
Jednak kategorycznie nie zgadzam się z tym - że opętania przez demony
nie istnieją - istnieją! Tyle, że ja mam inny pogląd na te sprawy.
Kiedyś zajmowałem się i przyglądałem opętaniom i wszystkim, co się z tym
wiąże. Ponieważ jednak ilość dziedzin, które próbuję poznać i ich poziom
szczegółowości jest tak gigantyczny - nie sposób poświęcić się tylko
jednej bądź tylko kilkunastu. Dlatego też obecnie nie analizuję tej
dziedziny, tylko czasem przyglądam się niektórym wydarzeniom, które za
każdym razem potwierdzają moje obserwacje.
Jak wiecie - ufonauci, to tacy sami ludzie jak my - tyle, że
opanowali technikę daleko wyższą od Naszej. Jednocześnie są niesamowicie
upadli moralnie i niezwykle niebezpieczni. Największy morderca świata
- Josef Wissarionowicz Dżugaszwilii "Stalin" - który jest odpowiedzialny
za śmierć 80 milionów ludzi
z własnego i innych narodów, to przy ufonautach niegrzeczny chłopczyk.
Miałem kiedyś okazję mieszkać przez ok. 2 miesiące z osobą opętaną
przez demona. Nawet specjalnie dla niej otwierano w nocy (o 01 w nocy) Jasną Górę, bo
pomagała jej tylko woda święcona.
Im bardziej zapoznaję się z przypadkami opętań - tym bardziej jestem
przekonany, że opętania mają związek z 3 czynnikami:
1) Osoba opętana - jeśli jest bardzo wierząca, jej przekonanie
o modlitwie i świętych symbolach (krzyż, woda święcona, różaniec)
stanowi olbrzymi ból i zaporę dla "rejestru" czyli ducha, który opętał
daną osobę.
2) Ufonauci - już wcześniej podejrzewałem, że w NIEKTÓRYCH
przypadkach ufonauci opanowali umiejętność technicznego przemieszczania
duszy (czyli inaczej po naszemu: programu, który ludzie nazywają
'duszą') i wtłaczają dusze w niektórych ludzi. Z egzorcyzmów Anneliese
Michel wynika, że ktoś im kazał tam wejść!
Na dziś odpowiedź wydaje mi się następująca, dlaczego wyżsi rangą
ufonauci (ich przełożeni) rozkazują innym wniknąć w ciała ludzi.
Po pierwsze chcą utrzymywać ludzi w tępocie religijnej. Im bardziej
wierzącej osobie się to przytrafi - tym mocniej ludzie umacniają swoją
"wiarę" w piekło, niebo i demony. To w ich żywotnym interesie leży, aby
katolikom zaszczepiać naiwne wierzenie - że ksiądz jak się pomodli, jak
pokropi wodą święconą, i odprawi odpowiednie rytuały - to demon
odejdzie. Ten mechanizm pozwala im umacniać przekonanie w ludziach, że
diabeł w klasycznym rozumieniu istnieje - i tylko czasem udaje się go
modlitwą wygnać.
Po drugie - z opętań wynika, że ufonauci,
którzy podszywają się pod demony i atakują ciało danej ofiary - stosują
jakby rodzaj kary dla nieposłusznych podwładnych. Zauważmy, że dusza,
która opanowuje rejestry innej duszy też cierpi. Jest to również
podkreślane przez demonologów. Wskazuje na to również fakt, że jeśli
osoba i jej najbliżsi, którzy aktywnie wspierają i przekazują olbrzymie
ponadprogowe poziomy uczuć są wierzący - wówczas taki demon przejmuje
poprzez ciało ofiary również "ból" - dobrze by było, aby w przyszłości
ludzie, którzy będą nosili miano naukowca wraz z księżmi zbadali ten
wątek: w jaki sposób ufonauci podszywają się i podpinają pod ciało
osoby, dlaczego to robią, w przypadku jakich osób to czynią (o jakiej
konstrukcji wiary, psychologii - czy w ogóle ma to znaczenie), czy
rzeczywiście można potężnymi dawkami uczuć ponadprogowych spowodować
zamknięcie drogi i wyrzucenie danego demona/ufonauty.
Czy zmuszenie przez przełożonych ufonautów do wyjścia z danego ciała
i wejścia w inne jest rodzajem kary - takiej jak np. nasze ziemskie
tortury, jak porażenie prądem, jak wstrzyknięcie środka halucynogennego?
Czy też ufonauci po prostu setnie się bawią, kiedy ludzie cierpią i
traktują to jako formę przerażającej zabawy? Przypominam, że ufonauci
mają swoje krwiożercze maskotki i zabójcze inteligentne zabawki - jak
chociażby osławiony Mothman (ze sławnych wydarzeń w Point Pleasant), jak
choćby Chupacabra (maskotka ufonautów, która wyposażona w urządzenia
techniczne jest w stanie w kilkanaście sekund wypić całą krew ofiary,
dlatego Meksykanie nazywają ją Chupas - wysysacz, Cabras
- kóz). I wiele innych zwierzątek ufonautów (dziwne jaszczury, małe
istotki, etc) - traktujmy je tak, jak niektórzy hodują niebezpieczne
pająki, gady - a także uczestniczą w morderstwach jako igrzyska - hej,
pamiętacie jeszcze starożytny Rzym? Tam też zbierała się elita -
śmietanka - uwielbiali patrzeć na rozszarpywane dzieci, kobiety i ludzi
- z nienawiścią mordujących się wzajemnie. To nic dziwnego.
3) Osoba zajmująca się "czarami" (tj. magią) - jak wiemy,
nasze przeciw-ciało (duch) i dusza (tj. rejestry, które po śmierci na
trwale zostają w przeciw-świecie) działają na zasadzie komputera -
hardware i software. Ja sam przebadałem szczegółowo krok po kroku
przypadek opętanej dziewczyny, której "przyjaciółka" zastosowała na niej
jakieś formuły magiczne (dziś już nie pamiętam jakie). Z tego wynika -
że niektóre osoby potrafią zachowywać się tak, jak dzisiejszy hakerzy
komputerowi - potrafią "włamać" się do "systemu" i pozostawić "trojana"
- tj. otwarty port, przez który obce rejestry mogą się przedostać i
"skrzyżować swoje pliki" (tak, jak czasem Windows musi naprawić w trybie
awaryjnym skrzyżowane pliki).
Nie mam 100% pewności - ale wydaje mi się, że wszechświatowy
intelekt nie zaprojektował wadliwie wszechświata i nie umożliwił
błędnego funkcjonowania tego, co stworzył - na zasadzie: Bóg umożliwił
stworzenie broni - ale sam jej nie stworzył. Bardziej prawdopodobna
wersja wg mnie jest następująca, mianowicie, że bardzo dawno temu
ufonauci odkryli, że można "wchodzić" w ludzkie dusze - do dziś to
wykorzystują.
Jakie fakty potwierdzają, że (oprócz magii) ufonauci wykorzystują
techniczne zdolności wchodzenia w cudze "dusze"?
Dzisiaj wiemy na pewno - że dawni diabli/czarownice/licho i tak dalej
- to istoty, które ze względu na podniesienie naszej wiedzy nazywamy
ufonautami. Tak jak starożytne diabły ufonauci potrafią znikać na
życzenie, odczytywać myśli, podpisywać "cyrograf" (tj. za jakieś
ziemskie uciechy, śmiertelnik krwią podpisywał umowę, że po śmierci jego
dusza przechodzi we władanie danego "diabła"). Dzisiaj wiemy, że to nie
żaden diabeł, tylko śmierdzący z lenistwa ufonauta, któremu łatwiej jest
zainstalować technicznie duszę człowieka w swoim magnokrafcie - i w ten
sposób nie musi sam sterować swoim pojazdem - czyni to "dusza" z
podpiętą "bazą danych" (coś w rodzaju GPS). Pomyślmy, jakie cierpienia
musi przeżywać taka dusza, będąca niezwykle długo (może nawet tysiące i
więcej lat) uwięziona jako pilot maszyny. Mam nadzieję, że niektórzy
ufonauci się zlitowali i pozbawili owe dusze świadomości, bo chyba nikt
nie chciałby być zamknięty w jakiejś komputerowej software.
Annelise (czyta się: Anylizy) jako kolejna osoba opętana zwróciła mi
uwagę, że oprócz umiejętności odczytywania ludzkich dusz (zazwyczaj
opętani wiedzą perfekcyjnie grzechy wszystkich obecnych przy
egzorcyzmach oraz ich ukryte pragnienia, również erotyczne, co wprowadza
często obecnych w zakłopotanie), nieustannie mieszają prawdę z fałszem,
wiedzą rzeczy, których wiedzieć zwykła osoba nie może.
Jednak zaskoczeniem dla mnie okazał się fakt, na który zwróciła uwagę
m.in. Annelise - zapach siarki tuż przed wejściem w ciało demona.
Jak wiemy, juz w dawnych czasach zapach siarki przypisywało się diabłom,
belzebubom i innym potworom. Dzisiaj wiemy, że po prostu urządzenia
techniczne ufonautów wywołują jonizowanie powietrza (ozon ma właśnie
zapach podobny do zapachu siarki). To bardzo istotny element całej
układanki. Również ważną rzeczą jest zimno i ciepło. Jak wiemy,
telekineza (z której korzystają ufonauci) wywołuje uczucie zimna bądź
gorąca - dlatego też, kiedy ufole niezbyt dobrze dostroją urządzenia,
osoby opętane odczuwają zimno. Zauważcie, że zwykle osoby umierające
również czują zimno. Jest tak dlatego, że nasze ciało i dusza są
powiązane siłami magnetycznymi - kiedy "rejestry" oddzielają się od
naszego ciała fizycznego (śmierć) ciało gwałtownie pobiera z otoczenia
ciepło, co człowiek odczuwa jako zimno. Dokładnie tak samo dzieje się w
przypadku startu i wyhamowania magnokraftu 2 generacji.
Gwarantuję Pani Florek, że gdyby zetknęła się z osobą opętaną, u
której wykluczono chorobę psychiczną, zobaczyła i usłyszała oraz
uczestniczyła na żywo, musiałaby wziąć moce tabletki na uspokojenie.
Ciekawe, SKĄD i JAK osoba chora psychicznie mogłaby mówić najskrytsze
tajemnice osób uczestniczących w egzorcyźmie?! A często opętani mówią
osobom w pobliżu takie przewinienia i marzenia oraz wstydliwe fakty z
życia - że nieprawdopodobnym jest, aby taka osoba mogła znać wiele
szczegółów z życia innych osób. Ten fakt znajomości nawet czasem
zapomnianych przez Nas rzeczy dowodzi, że można śmiało wykluczyć fakt
czysto fizycznej/psychicznej choroby.
Ale cóż - w następnym artykule Pani Florek Moskal starała się
CIEMNEMU ludowi udowodnić, że ciała zmarłych, które nie zgniły przez
długie lata a nawet wieki to wynik czysto fizyczno-chemicznych procesów,
którym zostały poddane ciała zmarłych świętych (odpowiednia temperatura,
wilgotność a czasem wysuszenie). A wiecie jak Pani Florek tłumaczy
niezwykły zapach otaczający ciała świętych? Że...w nosie zmarłego
świętego być może znajdują się jakieś związki, które powodują
taki zapach. No właśnie! Znowu być może. Zaczynam podejrzewać, że
Pani Redaktor jest specjalistką od opierania swoich artykułów
"demaskujących" wg Niej rzekome nieznane zjawiska na wyrażeniu BYĆ MOŻE.
Czy szanowni Czytelnicy wiedzą, co by było, gdyby np. prof. Pająk
albo ktokolwiek oparł swoją pracę, publikację, książkę na 3/4 "być
może"? Publiczne ośmieszenie, demaskacja i zrównanie z ziemią. Kiedy
swoje artykuły pisze osoba do znanego tygodnika - i opiera swoje rzekomo
naukowe artykuły na "być może" - wtedy społeczeństwo wierzy i jest
zadowolone z "naukowego" podejścia.
To znaczy wszyscy ufolodzy, badacze nieznanych zjawisk, jasnowidzowie
- kiedy mają znacznie więcej argumentów na poparcie swoich badań i
obserwacji - są nazywani przez ortodoksyjnych naukowców oszołomami.
Kiedy znacznie słabsze "argumenty" posiada ta upadła nauka - wtedy to
są ludzie światli, doskonali, fachowcy i prawdziwi naukowcy.

WRÓĆ DO STRONY Z
ARTYKUŁAMI

WRÓĆ DO STRONY GŁÓWNEJ
|