KIM BYŁEM ?   -   KIM JESTEM ?   -   GDZIE ZMIERZAM ?

 

 

Czarna Śmierć w Średniowieczu:

 

Co wówczas ludzie mówili na jej temat?

Jak reagowali na nadejście zarazy?

Co się zmieniło w Europie po przejściu dżumy?

 


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Czarna Śmierć w średniowieczu!

16.10.2015

 

 

Uwaga: artykuł zawiera sporą ilość cytatów innych autorów - lista źródeł znajduje się pod artykułem. Ze względu na ten fakt, w niniejszym artykule zrezygnowałem z wyszczególnienia cytatów specjalnymi ramkami, ponieważ utrudniłyby czytanie, dlatego też cytaty innych autorów znajdują się pomiędzy zwykłymi cudzysłowami.

============================


WSTĘP.

 
Motto: Wyciągnijmy wreszcie wnioski z pandemii dżumy w średniowieczu.

 

To, że już wkrótce nadejdzie  na naszą Ziemię zagłada, która wyludni świat stanowi już tylko kwestię czasu. Ludzkość w której żyjemy kilka razy doświadczyła masowej śmierci obywateli, z których najsłynniejszym jest okres tzw. "czarnej śmierci" w średniowiecznej Europie.

Ludzie kilkaset lat temu byli jeszcze w stanie samym sobie powiedzieć coś w rodzaju: "tak, jesteśmy grzesznikami, świniami, obłudnikami - dlatego Bóg zesłał na nas karę".

Czy zdajesz sobie sprawę Czytelniku, że gdyby ktoś powiedział: "na Nowy Orlean uderzył huragan Katrina, bo tam była Sodoma i Gomora" - zostałby wyśmiany lub nawet sponiewierany i kazano by mu się udać do "specjalisty"? A gdyby ktoś powiedział, że trzęsienie ziemi na Haiti lub tsunami w Indonezji z 2004 roku spowodowały niemoralne postępowania ich mieszkańców? A tsunami w Japonii? Może warto poszukać, co znaleziono na ulicach Japonii tuż po tsunami? Coś, co wskazywałoby na moralną prawdę znaną z Biblii, potrafisz, Czytelniku to znaleźć i przyrównać do odpowiedniej przypowieści z Nowego Testamentu?

W tamtym okresie dżuma powaliła na kolana według szacunków od 30-50 % populacji Europy. Moim zdaniem jednak, tym razem przed Nami stoją o wiele mroczniejsze czasy - najpierw bowiem zabraknie żywności i powstanie ogólnoświatowy chaos, który w Europie może przyjąć formę fali uchodźców, początkujący polowanie na żywność, zaś potem chaos ogarnie wszystkich. Dżuma w pewnym sensie okazała się tak skuteczna i zbawienna, że przynajmniej ludzie nie zabijali siebie nawzajem w walce o jedzenie i masowe przypadki kanibalizmu nie występowały podczas zarazy "morowego powietrza".

Tym razem jednak może być inaczej a brutalna walka o pożywienie może stanowić wieloletni, przerażający i wykańczający cały świat spektakl, gdzie hordy wygłodniałych ludzi będą formować małe grupki dzikich, bezwzględnych band znane z filmów, które, nim same padną z głodu i braku energii najpierw wymordują sporo ludzi. Zbawienna, z tego punktu widzenia pandemia jakiejś zaraźliwej choroby, może mieć tylko formę lokalnych epidemii. Tak czy inaczej - opisy tego, co spotkało Europę w XIV wieku są bardzo szokujące, szczególnie dotyczące tak masowego wyludnienia, że majątki, domy, kamienice, miasta i wsie pozostawały puste lub niemal całkowicie pozbawione mieszkańców.

Europa po wykańczającej Czarnej Śmierci powstawała następne 150 lat z kolan.

To jednak, co najważniejsze, że większość ludzi dotkniętych zarazą przyznawała, że jest świadoma tego, że to co ich spotyka to "kara Boża" za wiele grzechów ówczesnej cywilizacji. Jakie to były grzechy, mówią o tym fragmenty poniżej.

Ciekawe, czy, kiedy nadejdzie wkrótce koniec naszej cywilizacji, zdobędziemy się na przeproszenie Boga za to, jakimi się staliśmi i na co pozwoliliśmy?

Niestety, aby obalić stare i aby wyrosło nowe, lepsze, jak pokazuje historia musi zginąć znaczna proporcja ludzkości. Naukowcy sami dokładnie nie wiedzą ilu ludzi zginęło podczas Czarnej Śmierci, ale wyniki badań sugerują od 30 do 50%. Co najgorsze, aby mogła wyrosnąć nowa cywilizacja, wszystkie kraje, które dzisiaj są krajami wiodącymi na świecie muszą zostać obalone (inaczej w tym nowym świecie znowu niemoralne kraje udusiłyby ludzkość tak, jak to ma miejsce obecnie). Oznaczałoby to, że aby nasz świat ugiął kark i zmienił kierunek, w którym poszedł, musi zginąć najprawdopodobniej nie mniej niż 2-3 miliardy ludzi - a być może owa liczba będzie wynosić nawet i około 6 miliardów.

Nie ulegnę pokusie i nie będę próbował odpowiedzieć na pytanie jaki dokładnie procent obecnej ludzkości nie zdaje sobie sprawy, jak nisko upadliśmy - jestem głęboko przekonany, że jest to grubo ponad połowa z Nas. Co mnie tylko ciekawi, a czego najprawdopodobniej nigdy się nie dowiem, to pytanie, czy jesteśmy jeszcze gorsi w zachowaniu i moralności od ludzi średniowiecza, którzy jednak ugięli się przed mocą Boga i w licznych zapiskach oraz książkach medycznych jednak przyznano, że Czarna Śmierć jest karą za grzechy (też zresztą skrupulatnie wymienione).
 


JAK TO WSZYSTKO WYGLĄDAŁO?

"Sieneńczyk Agnolo di Tura del Grasso tak oto przedstawił tragedię swego miasta:

Śmierć przyszła do Sieny w maju [1348 r.]. Język ludzki nie jest w stanie wypowiedzieć rzeczy tak strasznych. (...) Chorzy umierali niemal natychmiast. Puchły im pachwiny, przewracali się martwi podczas rozmowy. Ojciec porzucał dziecko, żona męża, brat brata drugiego, bo choroba ta zdawała się atakować przez oddech i wzrok. Umierali więc. I nie można było znaleźć nikogo do pochowania zmarłych - pieniądze i przyjaźń nie miały już tu znaczenia. Członkowie rodzin w miarę możliwości wynosili zwłoki bliskich do rowów i grzebali ich bez księdza, bez świętych obrzędów. Nikt też nie uderzał w dzwony na wieść o śmierci bliskich z okolicy.

I tak w wielu miejscach w Sienie wykopano wielkie doły, w których chowano głęboko wielu zmarłych. Umierali setkami zarówno w dzień, jak i w nocy. Ciała ich wszystkich wrzucano do owych rowów i nieco tylko przykrywano ziemią. Gdy rowy wypełniały się zwłokami po brzegi, kopano następne.

Ja, Agnolo di Tura, zwany Grubym, pochowałem moich pięcioro dzieci własnymi rękoma. A wokół widziałem, że niektóre ciała słabo przykryte ziemią rozwlekały po mieście psy. Nie było nikogo, kto by opłakiwał czyjąś śmierć, bo wszyscy na śmierć czekali. I odeszło już tak wielu, że wszyscy uwierzyli, iż nastąpił koniec świata."

"Ludzie obcujący ze śmiercią na co dzień zaczynali inaczej się zachowywać, niejednokrotnie postanawiali używać życia, póki było to możliwe, a najlepszym świadectwem takiej postawy jest "Dekameron" Giovanniego Boccaccia. Dzieło to pokazuje, jak bardzo w czasach moru nie przejmowano się np. powagą religijnych obrzędów pogrzebowych (inna rzecz, że w czasie zarazy opłacenie grabarzy i członków bractw pogrzebowych kosztowało krocie; liczba świadczących usługi pogrzebowe malała przy tym drastycznie). Zamiast opłakiwać zmarłych, bawiono się w gospodach i tawernach. Jedna z postaci "Dekameronu" zauważa, że ludzie zatracają wszelką różnicę między rzeczą obyczajną a bezecną i jedynie swoim pragnieniem się powodując, dniem i nocą to jeno czynią, na co ochotę mają. Robią to nie tylko ludzie świeccy, ale i zakonnicy. Przekonani, że nie jest wzbronione im to, co innym dozwolone być może, znieważają śluby swoje, chuciom swoim folgują i myślą tym kształtem życie swoje ocalić (tł. Edward Boyé)."

 

We wsiach nastąpiło to samo co i w miastach, a więc obyczajów rozwiązłość i brak dbałości na obowiązki swoje i sprawy. Ludzie jakby na śmierć każdego dnia czekali i dlatego też nie przykładali nijakiej pilności do uprawy pól, do utrzymywania trzód i dobytku swego; przeciwnie całkiem, starali się roztrwonić płody swej pracy (Dekameron)

"Gdy ci żeglarze dotarli do tych miejsc i zmieszali się z tamtejszymi ludźmi, stali się jakby nosicielami złych duchów - każde miasto, osada, każde miejsce stawało się zatrute zaraźliwą epidemią, a ich mieszkańcy, tak mężczyźni jak i kobiety, umierali nagłą śmiercią. I gdy ktoś zarażał się, zaraz zatruwał swoją całą rodzinę, nawet po swej śmierci tak, że grzebiący jego ciało zarażali się i dzielili los jego. W taki sposób śmierć przychodziła przez okno, a miasta i miasteczka stawały się wyludnione" - pisał Gabrielle de Mussis. "

"Tymczasem księża byli jedną z najbardziej dotkniętych przez zarazę grup zawodowych - obok medyków i notariuszy sporządzających testamenty. Zwracano się do nich o spowiedź i pogrzebowe egzekwie. Skutek był taki, że latach 1347-50 zmarło na dżumę nawet 50 proc. proboszczów. Inna rzecz, że wielu księży salwowało się też ucieczką z terenów dotkniętych zarazą. Musiało upłynąć wiele lat, nim we wszystkich diecezjach mianowano nowych kapłanów."

Dekameron: "Jawnym się wówczas stało, że powszechna niedola uczy nawet głupców cierpliwie poddawać się losowi, czego w zwykłych czasach ludzie najmądrzejsi, małymi tylko przeciwieństwami nękani, nauczyć się nie są w stanie. Chcę natomiast powiedzieć o wsiach, gdzie nieszczęśliwi kmiecie wraz z rodzinami, pozbawieni pomocy medyków i jakiejkolwiek pieczy, marli na polach, drogach i w domach nie jak ludzie, ale jak bydlęta. We wsiach nastąpiło to samo co i w miastach, a więc obyczajów rozwiązłość i brak dbałości na obowiązki swoje i sprawy. Ludzie jakby na śmierć każdego dnia czekali i dlatego też nie przykładali nijakiej pilności do uprawy pól, do utrzymywania trzód i dobytku swego; przeciwnie całkiem, starali się roztrwonić płody swej pracy."

 


KARA ZA GRZECHY

"Dla naszych przodków przez tysiące lat jasne wydawało się to, że żadne działania ludzi, prócz religijnej pokuty i oddawania czci bogom nie mogą odwrócić "kary niebios", za jaką uznawano pojawiające się epidemie."

"Również dawni medycy epidemie uznawali za tzw. causa moralis, "karę bożą" za grzechy rodzaju ludzkiego."

"Jednym z najbardziej popularnych wytłumaczeń było postrzeganie zarazy jako kary zesłanej przez Boga na ludzi za ich grzechy. Biblia, najważniejsza księga epoki, dostarczała wiele przykładów takich plag, jakie spadły na Izraelitów czy też ich wrogów (m. in. Egipcjan czy Filistynów). To tłumaczenie było często wykorzystywane przez przedstawicieli Kościoła. Wśród grzechów jakie sprowadziły Czarną Śmierć najczęściej wymieniano chciwość, skąpstwo, lichwę, zbytek i przywiązanie do dóbr ziemskich, cudzołóstwo, bluźnierstwo, kłamstwo i bezbożność. Giovanni Villani, świecki kronikarz z Florencji, uważał że dżuma jest karą zesłaną za uciskanie przez bogaczy ludzi biednych, a jego brat Matteo porównywał zarazę do zesłanego przez Boga potopu."

Duchowni przekonywali zaś wiernych, że wielka śmierć jest karą za grzechy i tylko nawrócenie oraz pokuta mogą powstrzymać gniew boży. „Winniście leczyć przyczyny moru, czyli straszliwe wasze grzechy: bluźnienie przeciwko Bogu i świętym, praktyki sodomickie, lichwę, co woła o pomstę do nieba… Nuże, do dzieła, a pokonacie zarazę”, nawoływał pewien franciszkanin.

"Na rok 1260 wielki wizjoner Joachim z Fiore zapowiedział nadejście nowej, wreszcie szczęśliwej, ery Ducha Świętego. Tuż przed nastaniem zapowiadanego przełomu na arenie dziejów pojawili się biczownicy. Swoimi praktykami pragnęli przyspieszyć nadejście zapowiadanego "raju". Gdy jednak, ku wielkiemu rozczarowaniu, przepowiednia Joachima się nie spełniła, procesje biczowników chwilowo ustały. Pojawiły się znów, i to z o wiele większą siłą, po 1348 r., kiedy to Europę nawiedziła czarna śmierć. Odżyły, a nawet rozrosły się stare wyobrażenia, dotyczące związków pomiędzy grzechem a karą. Pytano: "Skoro to dobry Pan Bóg, a nie szatan, jest Panem świata, skąd to wielkie cierpienie, które nas spotyka?". I dawano sobie odpowiedź: "To Bóg nas karze, bo grzeszymy".

"Polskę co prawda zaraza dotknęła w małym stopniu, ale nie ominęły nas inne "Boże kary". Dla żyjącego w XV w. Jana Długosza ewidentnym jej przykładem był najazd tatarski z XIII w. Wówczas to - jak pisze kronikarz - "Najłaskawszy i najlepszy Bóg, rozgniewany szpetnymi plugastwami oraz niegodnymi i wstrętnymi występkami Polaków, którymi zgrzeszyli, poruszył przeciw nim dziki i barbarzyński szczep Tatarów".

To, co jest istotne to fakt, że Długosz już wtedy widział "plugastwa i wstrętne występki" Polaków - więc wnioskując z Biblii, gdzie Bóg wyraźnie w Starym Testamencie podkreśla, że nasyła barbarzyńskie narody na Judę i Izrael, z powodu grzechów. Najwyraźniej niestety oficjalnie nigdy i nigdzie NIE mówi się o grzechach, zaś dopiero głęboko ukryte i wstydliwie chowane występki wychodzą na jaw pomiędzy wierszami historyków.

"Gdy w 1350 r. pojawiła się w Szwecji; jej król Magnus III z żalem oznajmił: Bóg zesłał na świat za ludzkie grzechy wielką karę nagłej śmierci. Za jej to przyczyną wyginęła większa część naszego ludu."

"W XIV-wiecznej Europie za źródło zarazy uznawano powszechnie gniew Boży. Przypuszczano nawet, że była to kara za zamordowanie w 1345 r. Andrzeja, węgierskiego pretendenta z rodu Andegawenów do korony Królestwa Neapolu i Sycylii. Powszechnie błagano zatem o Boże zmiłowanie."

"W „duchu astrologii” brzmiała opinia wydziału medycznego Uniwersytetu Paryskiego do którego z pytaniem o przyczynę zarazy zwrócił się król Francji Filip VI. Uniwersyteccy mistrzowie orzekli, iż powodem zarazy była koniunkcja Saturna, Jowisza i Marsa, która miała miejsce 20 marca 1345 roku, o godzinie 13.00, pod znakiem Wodnika. Tekst odpowiedzi brzmiał następująca: „Sądzimy, że obecna epidemia, czyli dżuma, pochodzi wprost z powietrza zakażonego w swej substancji, a nie tylko ze zmiany jego właściwości. Trzeba więc tak rzecz rozumieć: ponieważ powietrze jest z natury czyste i jasne, gnije i psuje się tylko wtedy, gdy szkodliwe wyziewy do niego się dostają z jakiejkolwiek przyczyny. A ponieważ liczne wyziewy zepsute podczas rzeczonych koniunkcji same przez się podniosły się z ziemi i morza i rozprzestrzeniły się w samym tym powietrzu, wiele z nich, pod częstym tchnieniem gęstych i gwałtownych wiatrów południowych, z przyczyny wyziewów wilgotnych i dalekich, jakie te wiatry ciągną z sobą, zakaziły samo powietrze w jego substancji, zaś powietrze owo, tak skażone, dostając się w ten sposób do serca, wciągnięte przy oddychaniu, zakaża substancje zawierające się w oddechu i przez swoją wilgotność powoduje gnicie wszystkiego dookoła: stąd wynika gorąco(czka) biorące się z natury i zakażające zasadę życia...Nie chcemy taić, że kiedy epidemia powstaje z woli bożej, nie możemy dać innej rady, jak ta, aby pokornie uciekać się do tejże woli, nie lekceważąc wszakże zaleceń lekarza...”.

"Powyższe tłumaczenie uchodziło za wersją oficjalną, bardzo popularną nawet wśród arabskich lekarzy. Podobnie mówiono o zarazie z 1381 roku – miała ją spowodować koniunkcja Jowisza i Marsa pod znakiem Lwa. Za inne okoliczności sprzyjające wy­buchowi epidemii uważano zaćmienia słońca i księżyca, trzęsienia ziemie (otwierały one skorupę ziemi przez co szkodliwe opary wnikały i zatruwały płynącą tam wodę), pogoda wilgotna, nazbyt deszczowa i ciepła. W anonimowym liście kanonika z Flandrii do swego przyjaciela w Awinionie (noszącym datę 27 kwietnia 1348 roku), opisującym przyczyny i przebieg zarazy, pada następujący opis: „...Straszliwie katastrofy i niesłychane i niesłychane zaburzenia atmosferyczne nękały przez 3 dni krainę położoną w okolicach Wielkich Indii, na Wschodzie. Pierwszego dnia z deszczem padały żaby, węże, jaszczurki, skorpiony i wiele innych jadowitych stworzeń tego rodzaju. Dnia drugiego rozległ się grom: piorun i błyskawice wraz z olbrzymiej wielkości gradem uderzały o ziemię, zabijając niemal wszystkich mieszkańców, od największych do najmniejszych. Na trzeci dzień ogień zmieszany ze smrodliwym dymem zeszedł z nieba, pożerając wszystko, co jeszcze zostało, a ludzi i zwierząt i obracając w popiół wszystkie miasta i wszystkie zamki tych okolic. Cały kraj spustoszyły te klęski i można przepuszczać, że zaraza unoszona niezdrowym wiatrem z południa, udzieliła się i dalej udziela dzień po dniu całemu wybrzeżu i wszystkim sąsiednim okolicom; a teraz z woli Bożej tą droga choroba, zdaniem niektórych, dosięgła naszych brzegów”.

Co jednak ciekawe, jak widać, oprócz (1) tajemniczych istot, które rozsiewały rzekomo zarazki, oprócz (2) Bożej kary mamy tutaj (3) wyjaśnienie: układ planet. A dodatkowo świadkowie ujawniają, w innych częściach świata działy się nieprawdopodobne rzeczy: niemal apokalipsa w oczach tych ludzi, padające z nieba zwierzęta, gromy i duży grad zabijał od Wchodu aż po Zachód.


===============================

W tamtych czasach prędkość dżumy wynosiła ok. 8 km dziennie - piesi roznosili tę chorobę wędrując od wsi do wsi. Zdarzały się także szybsze ogniska, zapewne wywołane przez wędrowców konnych - zastanawiające jest, czy dzisiaj jest możliwe, aby w ciągu 4-6 lat zmarł cały świat? Wszak dzisiaj taka choroba będzie roznoszona tysiące kilometrów na dzień ze względu na samoloty i auta, którymi podróżować będą potencjalni zarażeni.
 


Tak powstała Nowa Epoka!

Austriacki historyk Egon Friedel doszedł do wniosku, że czarna śmierć doprowadziła do kryzysu średniowiecznego obrazu świata i człowieka oraz prawd wiary, tym samym utorowała drogę renesansowi i reformacji. Należy jednak przyznać, że ludzkość musiała zapłacić za ten postęp przerażającą cenę.

"Niedożywieni, chorzy wieśniacy i miejscy nędzarze tym łatwiej padali więc ofiarą zarazy. Wielki mór całkowicie zmienił sytuację. Kiedy zabrakło jednej trzeciej populacji, pojawiły się fascynujące możliwości awansu społecznego. Stare struktury rozpadły się, skostniałe społeczności nabrały dynamiki. Chłopi porzucali pola i spieszyli do miast, gdzie czekały na nich atrakcyjne zarobki. Czeladnicy, także spoza rodzin mistrzów cechowych, mogli otworzyć własne warsztaty. Ponieważ praca ludzka stała się droższa, pojawiło się zapotrzebowanie na techniczne innowacje. Ostatecznie zaowocowało to wynalazkiem druku. Zbyt mało pozostało krzepkich mężczyzn, aby wypełniać szeregi armii, walczących toporami, mieczami i podobnym orężem, toteż zbrojmistrze zintensyfikowali prace nad bronią palną. Ucierpiał autorytet Kościoła, który nie potrafił wyjaśnić przyczyn zarazy ani jej powstrzymać."




NA ZAKOŃCZENIE.

Czy dzisiejsza nauka i cywilizacja będzie skłonna przyznać rację Bogu i karze tak, jak przyznała się do winy cywilizacja średniowieczna w Europie, która zstąpi na nasz świat tak jak w średniowieczu (tylko będzie to kara o wiele bardziej drastyczna)?

 Czy ugnie się pod przerażającym ciężarem zgrozy i spustoszenia czy też raczej nasze zachowanie będzie takie jak opisane w Dekameronie, gdzie ludzie podzielili się na dwie grupy: jedna, która piła na umór w oberżach i uprawiała seks gdzie tylko się dało i z kim się dało, druga, która zamykała się we własnych domach i współbiesiadowała, ale nie tak ostentacyjnie, unikając kontaktów seksualnych, chociaż nie rezygnując z przyjemności życia. Czy dzisiejsi ludzie, kiedy nadejdzie wkrótce najbardziej przerażający czas oprócz Potopu i Końca Świata - ugną kolana i powiedzę: "taka oto spada na Nas zagłada za naszą niemoralność, za nasze grzechy" - czy też wręcz przeciwnie - zaprą się swoich grzechów zaś dostrzegać tylko będą fizyczne okoliczności tego okrutnego czasu? Pokaże przyszłość.

Ciekawym aspektem jest motyw Śmierci z kosą. Nie tylko utożsamiano "żniwa" śmierci, ze względu na ilość zgonów (porównanie koszenia zboża do koszenia ludzi przez śmierć) Być może owa śmierć z kosą jest mieszaniną poglądów utrwalonych w niektórych obrazach przedstawiających tajemnicze postacie w czarnym płaszczu rozsiewające zarazki dżumy. Ujawnia się tutaj poznana przez totalizm metoda działania Boga, w której zsyłane na ludzi kary zamaskowane są co najmniej 3 różnymi wyjaśnieniami (do wyboru przez ludzi o różnym światopoglądzie). Owa metoda ujawni się zapewne podczas nadchodzącej zagłady ludzkości - zapewne ci, którzy przeżyją będą mówili używając co najmniej kilku argumentów lub kilku wyjaśnień upadku naszej cywilizacji, z których już dziś można wymienić: (1) śmierć cywilizacji jako kara Boża za ludzkie grzechy, (2) śmierć głodowa ludzkości (która będzie zapoczątkowana być może przez kolejne fale uciekinierów) jako wynik połączenia rozległych pandemii różnych chorób zakaźnych, braku żywności, załamania medycyny oraz dostaw energii i paliw, (3) destabilizacja militarna i wybuchy jednej lub kilku bomb atomowych (a także awarie elektrowni atomowych) w różnych krajach - również (4) katastrofy naturalne, które spotęgują i przypieczętują przerażający koniec ludzkości.

Konieczne jest tutaj wspomnienie o pozytywnych następstwach nadchodzącego wymarcia ludzkości - z naszego punktu widzenia upadek cywilizacji, który już wkrótce nas czeka, jest i będzie przerażający. Jednak w średniowieczu, tuż po wybuchu właśnie Czarnej Śmierci, która wyludniła nawet w ok. 50% mieszkańców Europy przyniosła BARDZO pozytywne następstwa: mentalność ludzi i kierunek cywilizacji zaczął się zmieniać i pojawił się Renesans, czyli Odrodzenie. Prawie całkowicie zaniknął feudalizm (któy później znowu się pojawił), układy społeczne, prawa, struktury - upadło wszystko, aby ponownie zostało uformowane w lepsze, bardziej sprawiedliwe struktury. Generalnie, dla ludzi, którzy żyli później w Europie nastąpił rozkwit cywilizacji oraz nastąpiła reformacja (zaś potem znowu wszystko zaczęło iść w niewłaściwym kierunku).

Kwestia Żydów i Izraela. Kiedy w 1347 roku zapanowała owa słynna pandemia dżumy, w całej Europie doszło do pogromów niewinnych Żydów, których oskarżano o wywołanie tej choroby. Żydów palono zwykle żywcem - zaś w 1492 roku wygnano ich z Hiszpanii specjalnym dekretem. Jest to z naukowego punktu widzenia bardzo ciekawy wątek naszej historii - niestety tragiczny, jednak pytanie, które się nasuwa patrząc na historię świata znajdzie swoje ostateczne rozwiązanie już po wydarzeniach, które nadciągają na Ziemię. Kiedy bowiem dochodziło (wielokrotnie) do gnębienia, wyganiania, oskarżania i mordowania Żydów - działo się to w okolicznościach dla świata bardzo mrocznych. Nie znam historii Żydów na tyle, aby zająć tutaj jakieś stanowisko - jednak właśnie po zapanowaniu dżumy w Europie wymordowano wiele ośrodków żydowskich. Po I wojnie światowej zaczęto oskarżać właśnie Żydów o problemy z załamaniem gospodarczym w Europie, nie wspominając już o holokauście z II wojny światowej. Może nawet się okazać, iż kiedy kompletny chaos, bieda, wymarcia, choroby, śmierć głodowa ludzkości nadciągająca właśnie na ziemię osiągnie apogeum - to właśnie Żydzi i państwo Izrael będzie w niebezpieczeństwie, a nawet być może komuś przyjdzie na myśl zaatakować nuklearnie właśnie Bliski Wschód i obecne tereny Izraela.

I tutaj tkwi właśnie również olbrzymi problem z tego typu kataklizmami, ponieważ, kiedy ogarniają one wielkie połacie świata, przy dzisiejszej technice i zaawansowaniu militarnym nietrudno sobie wyobrazić, że kiedy jedno państwo będzie umierało i ginęło w chaosie, inne państwa, te, które będą jeszcze jakoś funkcjonować, mogą zechcieć owe umierające państwa "dobić".

To, co zdarzyło się w średniowieczu przez te pięć lat, daje jednak Nam dzisiaj wskazówkę, co zrobić, aby wyhamować siłę, czas trwania i zakres upadku cywilizacji, który wkrótce nastąpi - otóż ponieważ NIE jesteśmy w stanie zapobiec nieszczęściu, które zawisło nad naszymi głowami, natychmiast po jego wystąpieniu, kiedy przerażenie zacznie ogarniać coraz więcej ludzi (ze względu na masową śmierć ludzkości), należy zwrócić się w modlitwach i działaniach do Boga. Im więcej ludzi i im głębiej zechcą się nawrócić, tym, jeśli miłosierny Bóg zechce, może zechce ograniczyć skalę upadku.

Gdyby bowiem śmierć cywilizacji, która niechybnie nadchodzi miłosierny Bóg zechciał skrócić tak, jak średniowieczu, czyli najtrudniejszy okres ok 4-5 lat, wówczas można byłoby mówić o wielkim szczęściu. Może jednak być tak, że Bóg, ze względu na chyba największy upadek ludzkości od czasu narodzin rodzaju ludzkiego - może zechcieć trwale wpisać do historii bolesną ranę, której zadaniem ma być tak niewiarygodny ból (z całym spektrum i konsekwencjami, jakie ów ból niesie), aby przyszli ludzie, którzy będą tworzyć naszą cywilizację trzymali się z daleka od bałaganu, jaki stworzyły dzisiejsze pokolenia. Aby nawet przez myśl nie przyszło im, żeby jakiekolwiek polityczne, biznesowe, państwowe sposoby budowania cywilizacji NIE zostały wkomponowane również w ich cywilizację. Gdyby bowiem Bóg dopuścił do przedłużenia w czasie - powiedzmy od 10-20 lat trwania stopniowego upadku - to ów stopniowy upadek wywołałby taki strach i panikę, że dzisiaj średniowieczne opisy plagi mogą się wydawać całkiem znośne. Dzisiejsi ludzie przecież utrwalą na filmach, smartfonach, internecie, zdjęciach, katalogach, budynkach, archiwach to, co będzie się wkrótce działo - a co zostanie za kilkadziesiąt lub kilkaset lat odtworzone przez naszych potomków.


=================
ŹRÓDŁA I CYTATY:

1. Dekameron - Giovanni Boccaccio

2. http://www.tygodnikprzeglad.pl/tajemnice-czarnej-smierci/

3. Dżuma, czarna śmierć - Duncan, Scott

4. Czarna śmierć

5. Czarna śmierć, Marek Rabij

6. Największa katastrofa w historii [...], Marek Kryda

7. Przyczyny epidemii dżumy, Krystian Zawada

8. Wielka śmierć w roku zagłady, Sebastian Duda