Generatory darmowej energii: zasady i już działające prototypy
(wielojęzycznie, np. po angielsku ,
polsku , itp.)
Uaktualizowano:
7 października 2013
Kliknij "X" lub "No" jeśli np. plansza rzekomych błędów, lub reklama, usiłuje przeszkodzić w oglądnięciu tej strony.
Oto
wykaz wszystkich stron które powinny być
dostepne pod niniejszym adresem (tj. na
tym serwerze), w zestawieniu językowym -
w 8 językach. Jest on częściej aktualizowanym
powtórzeniem stron zestawionych też w "Menu 1".
Wybierz poniżej interesującą Cię stronę
manipulując suwakami, potem kliknij na nią
aby ją uruchomić:
(Ten sam wykaz daje się też wyświetlić
z "Menu 1" poprzez kliknięcie tam na
"Menu 2".)
Oto
wykaz adresów wszystkich totaliztycznych
witryn działających w dniu aktualizacji
tej strony. Pod każdym z owych adresów
powinny być dostępne wszystkie totaliztyczne
strony wyszczególnione w "Menu 1" i
"Menu 2",
włączajac w to również ich odmienne wersje językowe
(tj. wersje w językach: polskim,
angielskim, niemieckim, francuskim, hiszpańskim,
włoskim, greckim i rosyjskim).
Najpierw więc w poniższym okienku wybierz
adres serwera z każdego masz zamiar
skorzystać manipulując suwakami, potem
kliknij na jego adres, kiedy zaś otworzy
się strona reprezentująca ów serwer
wówczas wybierz sobie z "Mednu 1" lub z
"Menu 2"
interesującą cię stronę i kliknij na nią
aby ją uruchomić i przeglądnąć:
(Niniejszy wykaz daje się też wyświetlić
z "Menu 1" poprzez kliknięcie tam na
"Menu 4".)
Witam na stronie internetowej o już działających
prototypach niekonwencjonalnych "generatorów
darmowej energii". Urządzenia te generują technicznie
użyteczną energię bez konsumowania jakiegokolwiek
paliwa lub innej formy energii. Czyli że mogą się
okazać zbawienne dla naszej spragnionej energii
cywilizacji. Zasada działania tych generatorów
wykorzystuje zjawiska fizyczne które NIE są jeszcze
poznane przez dzisiejszą oficjalną naukę - np.
zjawisko stanowiące "odwrotność tarcia". (Tj.
podobnie jak "tarcie" spontanicznie zamienia
ruch na ciepło, owa "odwrotność tarcia" spontanicznie
zamienia ciepło na ruch.) Dlatego taka "odwrotność
tarcia" może np. napędzać "generatory darmowej
energii", podczas gdy jednocześnie ochładza ona
ich otoczenie. W ten sposób energia która napędza
działanie owych "generatorów darmowej energii"
faktycznie jest ciepłem jakie one same pochłaniają spontanicznie
ze swego otoczenia. Zamieniają one owo ciepło otoczenia
albo na elektryczność, albo na ruch mechaniczny, albo też
na dowolną inną formę energii która jest potrzebna naszej
technice (np. na energię dysocjacji wody na wodór i tlen).
Na przekór że takie urządzenia zdają się być ogromnie
niezwykłe, faktycznie aż kilka ich działających prototypów
zostało już zbudowanych przez zadedykowanych hobbystów.
Prymitywna zaś wersja jednego z nich, tj. "baterii telekinetycznej",
była nawet kiedyś produkowana przemysłowo po wbudowaniu
jej w podzespoły tzw. "radia kryształkowego" - które było jedynym
dotychczas urządzeniem na Ziemi jakie pracowało doskonale
bez żadnego zasilania w energię elektryczną. Opisy owych
już działających prototypów zastaną zaprezentowane
poniżej. Obecnie nadszedł więc czas, aby zacząć badać
naukowo te niezwykłe urządzenia w celu przygotowania
ich do masowej produkcji. Wszakże nasza cywilizacja
desperacko ich potrzebuje.
Część #A:
Informacje wprowadzające tej strony:
#A1.
Jakie są cele tej strony:
Istnieje aż kilka celów które chciałbym
osiągnąć poprzez opublikowanie niniejszej
strony internetowej. Głównym z tych celów
jest wskazanie i objaśnienie budowniczym
"generatorów darmowej energii" kilku przykładów
prototypów takich urządzeń które już działają.
W ten sposób mam nadzieję na zachęcnie
tych budowniczych do kontynuowania ich
wysiłków nad pokonaniem przeszkód
postawionych na ich drodze przez tzw.
przekleństwo wynalazców
(opisywane w punkcie #H1 na tej stronie),
oraz do zbudowania na Ziemi tych ogromnie
potrzebnych ludziom generatorów energii.
Kolejnym celem jest wyjaśnienie budowy,
zasad działania, problemów i niuansów technicznych,
oraz nowych jakości i potencjałów przywiązanych
do opisywanych tutaj generatorów darmowej energii.
W ten zaś sposób informacyjne wspomaganie tych
z budowniczych owych urządzeń, którzy zdecydują
się dołożyć własny wkład w zbudowanie doskonale
pracujących prototypów tych rewolucyjnych urządzeń,
zaś dzięki temu - w podniesienie poziomu cywilizacyjnego
ludzkości jakie to podniesienie wniosłoby do naszej
cywilizacji opanowanie technologii wykonywania
tych ogromnie nam potrzebnych urządzeń.
Dodatkowym celem tej strony jest uświadomienie
czytelnikowi powodów działania (i opisanie) owego
przekleństwa wynalazców
które prześladują technicznie twórczych ludzi na
Ziemi - patrz "część #H" tej strony. Przez zaś
opisanie i wyjaśnienie tych sekretnych prześladowań
twóczych ludzi techniki na Ziemi, mam nadzieję
pośrednio dopomóc innym wynalazcom i twórcom,
którym "przekleństwo wynalazców" przeszkadza
w osiągnięciu ich celów podnoszących poziom
cywilizacyjny ludzkości.
#A2.
Filozofia
totalizmu
ujawnia, że również w sprawie "perpetum mobile"
nasi naukowcy są w kardynalnym błędzie:
Oficjalna nauka ludzka słynie z chronicznego
popełniania kardynalnych błędów i z konieczności
nieustannego odwoływania tego co wcześniej
twierdziła. Istnieje aż kilka powodów dla takiej
jej błędności. Najważniejszy z tych powodów
ma naturę filozoficzną i sprowadza się do tylko
jednostronnego spojrzenia owej oficjalnej nauki
na otaczającą nas rzeczywistość. Mianowicie,
nasza oficjalna nauka do wszystkiego
podchodzi z podejścia przez filozofów zwanego
"a posteriori" - czyli "od skutku do przyczyny".
W tym jednostronnym podejściu postępuje więc
dokładnie tak jak turysta oglądający jakieś nowe
miasto czy kraj tylko z wygodnego fotelu siedząc
sobie na balkonie hotelu w którym chwilowo zamieszkał -
co wyjaśniam dokładniej np. w punkcie #C1 swojej strony o nazwie
telekinetyka.htm
oraz w punkcie #A2.6 innej strony o nazwie
totalizm_pl.htm.
(Nie bez powodu tzw. "normalni ludzie" lekceważąco
uwypuklają "oderwanie od rzeczywistego życia" dzisiejszych
zawodowych naukowców, poprzez twierdzenie że ci
jakoby żyją na wieżach z kości
słoniowej - które to twierdzenie podpierają
zresztą również wyjaśnienia z punktu #I1 strony o nazwie
god_istnieje.htm
oraz z punktów #C2 do #C4 z totaliztycznej strony o nazwie
telekinetyka.htm.)
Z codziennego zaś życia wszyscy doskonale wiemy,
że jeśli naprawdę chce się coś poznać, wówczas trzeba
to dokładnie oglądnąć z co-najmniej dwóch odmiennych
stron, np. w przypadku poznawania nowego miasta
czy kraju, trzeba też wybrać się daleko od luksusowego
hotelu i oglądnąć jak ono wygląda "od tyłu" - a jeszcze
lepiej zacząć w nim żyć i pracować przez kilka kolejnych
lat. Innymi słowy, niezależnie od owego podejścia
"a posteriori" do badań praktykowanego przez dotychczasową
oficjalną naukę, konieczne jest także badanie otaczającej
nas rzeczywistości z zupełnie odwrotnego podejścia,
przez filozofów zwanego "a priori" - czyli
"od przyczyny do skutku". Owo odwrotne podejście
jest już praktykowane przez nową i "konkurencyjną"
wobec dotychczasowej oficjalnej nauki, narazie ciągle
nieoficjalną naukę zwaną "totaliztyczna nauka"
(której opisy czytelnik też znajdzie w punktach #C1 i #A2.6
w/w moich stron). Innym powodem dla którego oficjalna
nauka nieustannie się myli i popełnia "kardynalne błędy"
jest to że narazie dzierży ona "absolutny monopol na
wiedzę", a stąd że nikt NIE weryfikuje tego co nauka
ta stwierdza - bowiem dotychczas NIE miała ona
żadnej oficjalnej "konkurencji". (Jednak obecnie
taka "konkurencja" zwolna się wykształtowuje w
postaci tej nowej nieoficjalnej "nauki totaliztycznej"
jaką wspomniałem już powyżej.)
Jak udowadnia to nam
filozofia totalizmu,
jedną z takich spraw, co do której oficjalna
nauka ziemska z całą pewnością jest w
błędzie, jest możliwość zbudowania tzw.
"perpetum mobile". Narazie bowiem oficjalna
nauka ziemska kategorycznie rozgłasza iż
jakoby "perpetum mobile NIE daje się zbudować"
bowiem podobno zasada działania takiego
urządzenia byłaby sprzeczna z tzw.
"prawami termodynamiki". Tymczasem
teoria wszystkiego
zwana
Konceptem Dipolarnej Grawitacji
(z której filozofia totalizmu się wywodzi), udowadnia
nam logicznie iż urządzenie zwane "perpetum
mobile" jest jedynie odmianą dzisiejszych "wiatraków"
w której jako napędzający je "wiatr" użyte zostało
jakieś zjawisko które "wieje" nieustannie przez tysiące
lub miliony lat z niemal zawsze taką samą siłą.
Innymi słowy, "perpetum mobile" może zostać
zbudowane natychmiast po tym kiedy ludzkość
spełni dwa następujące warunki, mianowicie
(1) ktoś odkryje jakiś rodzaj "wiatru" który "wiałby"
nieustannie i z taką samą siłą przez np. miliony lat,
oraz (2) jakiś wynalazca znajdzie zasadę zamieniania
"powiewów" takiego "wiatru" w jakąś odnotowywalną
manifestację - np. w ruch lub w energię napędową.
Jak też się okazuje, warunek (1) jest już od dawna
spełniony. Wszakże dzisiejsza nauka zna już sporo
zjawisk natury które reprezentują sobą rodzaje "wiatrów"
wiejących nieustannie przez miliony lat. Należą do
nich przykładowo: ruch obrotowy Ziemi, rotacja
Księżyca wokół Ziemi, ziemskie pole magnetyczne,
fale "hałasu kosmicznego", różnice temperatur
pomiędzy powierzchnią Ziemi i próżnią kosmiczną
(lub absolutnym zerem), różne zachowania cząsteczek
elementarnych, odwrotność tarcia (tj. "telekineza"),
oraz wiele więcej. Jedyne więc co jeszcze pozostało
aby faktycznie zbudować "perpetum mobile" na Ziemi,
to wypracować zasadę działania za pomocą której
z owych wiecznie wiejących "wiatrów" da się pozyskać
ruch lub jakąś formę użytecznej energii. Ponieważ
ludzkie zdolności wynalazcze nie znają granic,
wypracowanie i urzeczywistnienie takiej zasady
działania jest już tylko kwestią czasu.
Kilka zasad działania jakie zamieniają takie "wiecznie
wiejące wiatry" na ruch lub na użyteczną formę energii
zostało już opisanych na totaliztycznych stronach.
Ich przykładami są wszystkie zasady użyte w
urządzeniach z niniejszej strony, a także zasady
opisane na stronach
fe_cell_pl.htm,
boiler_pl.htm,
telekinetyka.htm,
eco_cars_pl.htm,
oraz w punkcie #G2 strony
pajak_jan.htm.
Chociaż więc z wydatną pomocą niemoralnych ludzi
tzw. "przekleństwo wynalazców" (opisane poniżej w punkcie
#H1 tej strony) narazie przeszkadza w przemysłowym
wdrożeniu którejś z owych zasad, nieodwołalnie
zbliża się czas że jakaś forma "perpetum mobile"
zostanie jednak przez kogoś zbudowana i wdrożona,
zaś oficjalna nauka ziemska ponownie będzie
zmuszona wskoczyć pod stół i publicznie "odszczekać"
to co dotychczas twierdziła na ów temat.
Obrazowe wyjaśnienie jak "wiatrak" napędzany
przez niewidzialny i nadal nieznany naszej nauce
"wiatr" zostałby wzięty za "perpetum mobile" i
dlatego prześladowany przez dzisiejszych naukowców,
zostało też zaprezentowane w punkcie #A2 odrębnej strony
oscillatory_chamber_pl.htm.
#A3.
Co zamotywowało mnie do przygotowania tej strony:
Motto:
"Filozofia
totalizmu
naucza, że nasz świat fizyczny został celowo tak stworzony, iż 'wszystko co może
w nim być wymyślone, może też w nim być urzeczywistnione' - ludzie tylko muszą
znaleźć sposób jak urzeczywistnienia tego dokonać."
(Patrz podrozdział #I5.4.2 z tomu 5
monografii [1/5].)
Czytelnik zapewne widział w telewizji którąś
z owych reklam tzw. "pomp cieplnych".
Aby być zrozumiałe dla zwykłego zjadacza
chleba, a równocześnie aby apelować do
portfela oglądającego, reklamy te zwykle
stwierdzają, np. że jeśli wydasz 1 dolar
na prąd napędzający taką "pompę cieplną",
wówczas pompa ta napełni twoje mieszkanie
ciepłem wartym (powiedzmy) 3 dolary. Gdyby
ową reklamę przetłumaczyć na język techniczny,
wówczas faktycznie ona stwierdza, że sprawność
energetyczna pomp cieplnych przekracza 100%.
Czyli że pompy te generują znacznie więcej
energii cieplnej niż wynosi ich konsumpcja
energii elektrycznej. Oczywiście, skoro daje
się budować urządzenia techniczne które
z jakichkolwiek powodów generują więcej
energii niż energia konsumowane przez nie
dla podtrzymania ich działania, natychmiast
rodzi się pomysł, aby część owej nadwyżki
energii które one generują wprowadzić w
pętlę sprzężenia zwrotnego i zasilać nią
pracę owych urządzeń. To zaś co by się
otrzymało, można by nazwać "generatorem
darmowej energii". Wszakże taki generator
sam by zasilał siebie w energię potrzebną
do własnej pracy. Jednocześnie zaś nadwyżkę
energii którą generuje odprowadzałby on
użytkownikowi do skonsumowania. Owa
nadwyżka byłaby uzyskiwana zupełnie
"za darmo" (stąd nazwa "darmowa energia").
Idea "generatorów darmowej energii" jest więc
bardzo prosta. Jak też to widzimy z ponad 100%
sprawności już budowanych "pomp cieplnych",
idea ta jest technicznie wykonalna. Tyle, że aby
została zrealizowana praktycznie, najpierw wymaga ona pokonania
kilku barier. Najważniejszą z owych "barier do
pokonania" jest bariera psychologiczna. Jak
bowiem każdy wie, oficjalna nauka ziemska
wpoiła pogląd każdemu człowiekowi na Ziemi,
że urządzeń kiedyś zwanych "perpetum mobile"
nigdy NIE da się zbudować - bowiem ich zasada
działania jakoby wybiega przeciwko prawom
świata fizycznego. A nazwa "perpetum mobile"
jest po prostu dawną łacińska nazwą dla
najważniejszego podzespołu wielu dzisiejszych
"generatorów darmowej energii". To oficjalnie
wpojone ludziom uprzedzenie do idei generatorów
darmowej energii faktycznie jest ogromnie
niszczycielskie. Psychologicznie zniechęca
ono bowiem większość potencjalnych badaczy
do choćby rozważenia budowy takich urządzeń.
Badacze ci nigdy więc nawet nie rozważają
pokonania następnych z barier wstrzymujących
budowę tych urządzeń, takich jak bariera
nieznajomości ich zasady działania, czy
bariera ich faktycznej realizacji technicznej.
Na szczęscie dla ludzkości, znalazło się już kilku
odważnych hobbystów którzy zrozumieli, że skoro
nauka ziemska chronicznie myli się we wszystkich
możliwych sprawach, zapewne myli się również
i w sprawie niemożności budowy perpetum mobile.
Co odważniejsi z nich podjęli więc budowę takich urządzeń
lub podjęli ich badania teoretyczne. Dzięki tym odważnym
mamy już na Ziemi pierwsze działające prototypy tychże
urządzeń - i to na przekór że oficjalna nauka nadal
twierdzi iż jakoby nie daje się ich zbudować. Niestety,
na przekór istnienia owych prototypów, oficjalna nauka
nadal z uporem zaprzecza możności ich zbudowania.
To stwarza na Ziemi dosyć paradoksalną sytuację.
Z jednej bowiem strony urządzenia takie już istnieją,
z drugiej jednak strony oficjalnie się twierdzi że
ich wcale nie ma. Sytuacja ta przypomina mi więc
nieco sytuację z wieloma innymi ważnymi sprawami
oficjalnie zaprzeczanymi przez naukę ziemską,
takimi jak UFO, duchy, dusza, Bóg, inny świat, itp.
Oczywiście, owo oficjalne twierdzenie że urządzenia
darmowej energii nie istnieją i nie daje się ich
zbudować jest wysoce niszczycielskie. Wszakże
blokuje ono postęp techniczny ludzkości. Aby więc
jakoś osobiście dopomóc w przełamaniu impasu
spowodowanego przez taką sytuację, zdecydowałem
się opublikować niniejszą stronę. Motywacją do
jej opublikowania jest właśnie owo faktyczne istnienie
pierwszych działających prototypów omawianych
tu urządzeń darmowej energii.
Według mojego rozeznania, powodem dla którego
oficjalna nauka ziemska nadal uparcie zaprzecza istnieniu
tych urządzeń, jest branie przez naukę niemożności
podjęcia ich seryjnej produkcji w fabrykach, za niemożność
ich zbudowania. Tymczasem powody dla jakich narazie
urządzenia te nie są produkowane seryjne w fabrykach
wcale nie oznaczają że nie da się ich zbudować. Często
bowiem powodami tymi są albo (1) przeszkody
biurokratyczne (tak jak to ma miejsce z "grzałką
telekinetyczną" opisywaną w "części #E" niniejszej
strony), albo (2) zbyt mała narazie ich wydajność
energetyczna która nie uzasadnia ich praktycznego
wykorzystania (tak jak ma to miejsce z "kołem
zamachowym" opisywanym w części #F tej
strony), albo też (3) mała praktyczność ich
wydatku elektrycznego (tak jak to ma miejsce
z "telekinetyczną influenzmaschine" opisywaną
w części #D tej strony). Innymi słowy, oficjalnej
nauce ciągle uchodzi na sucho kłamliwe wmawianie
naiwnym ludziskom że wcale urządzeń tych NIE
daje się ich zbudować, tylko dlatego że jak
narazie z różnych przyczyn urządzeń tych nie
można zobaczyć w każdym sklepie czy w każdym
domu. Niemniej, chociaż tylko w miejscach trudnych
do publicznego oglądania, pierwsze działające
prototypy owych urządzeń już istnieją. Ja mam
nadzieję, że poprzez opublikowanie niniejszej
strony i poprzez wskazanie w niej gdzie lub jak
prototypy tych niezwykłych urządzeń daje się
jednak zobaczyć na własne oczy, dopomogę
zrozumieć rosnącej liczbie ludzi, że pierwsze
działające prototypy takich urządzeń faktycznie
już istnieją i faktycznie już działają. Tyle, że
nadal wymagają one dalszych badań, rozwoju
i udoskonaleń, zanim będziemy mogli je
produkować w fabrykach i zakupywać w sklepach.
Część #B:
Fundamenty teoretyczne generatorów darmowej energii:
#B1.
Czym są owe "urządzenia darmowej energii":
Nazwa "darmowa energia" (po angielsku
"free energy") już się zakorzeniła na świecie
jako nazwa dla całej klasy już pracujących
urządzeń technicznych.
Urządzenia te mogą być zdefiniowane w
następujący sposób: "urządzenia darmowej
energii są to wytworniki ruchu lub generatory energii
które są zasilane w energię przez jakieś nieznane
jeszcze ludzkości zjawisko (np. przez niewidzialny
"wiatr" opisywany w punkcie #A2 powyżej), a stąd
które sprawiają wrażenie że ich sprawność
energetyczna wynosi ponad 100%". Przykładem
tych urządzeń mogą być generatory energii których
zasada działania oparta jest na zjawisku fizykalnym
będącym odwrotnością tarcia.
Czasami nazwa "darmowa energia" jest także
używana do opisywania ogólnej zasady generowania
energii realizowanej przez te urządzenia
(tj. dla generowania energii dosłownie
"za darmo"). Dzięki wykorzystaniu nadal
nieznanego zjawiska np. "odwrotności tarcia",
urządzenia które generują darmową energię
faktycznie powodują spontaniczną konwersję
energii cieplnej zawartej w otoczeniu, na ruch
wybranych obiektów (tj. zwykle na ruch elektronów
w metalu przewodnika). Główny cel jaki przyjęli
sobie twórcy owych urządzeń, to wypracować
taką zasadę działania urządzeń darmowej
energii, aby generowały one energię bez
faktycznego konsumowania żadnego paliwa,
lub żadnej innej formy energii dostarczanej
im przez użytkowników. Stąd urządzenia te
generują energię dosłownie bez żadnych
kosztow na paliwo czy na inne zasilanie -
znaczy całkowicie "za darmo".
Brak zrozumienia dla działania tych urządzeń
przez obecną naukę ortodoksyjną, wzbudził
rodzaj atmosfery potępienia jaka panuje wśród
dzisiejszych naukowców. Atmosfera ta zarzuca,
że takie urządzenia podobno nie mają prawa
zadziałać, a także że ich zasada działania ma
jakoby łamać "Zasadę Zachowania Enegii" plus
kilka innych praw termodynamiki. Jednak jak
się okazuje, owe urządzenia już obecnie
działają - przykład jednego z nich jakie doskonale
się sprawdza w działaniu pokazany jest na pierwszej
fotografii "Fot. #B1" z tej strony (tj. na zreprodukowanym
tutaj rysunku LA4 z tomu 10 monografii [1/5]). Ponadto,
wcale one nie łamią żadnych praw termodynamiki,
ponieważ ich działanie wykorzystuje zjawisko
które jest odwrotnością tarcia.
Zdefiniujmy teraz sobie jeszcze co faktycznie
będziemy rozumieli na niniejszej stronie pod
ową niezwykłą odmianą urządzeń energetycznych,
które generują energię wcale nie konsumując
paliwa ani nie wymagając technicznego zasilania
w energię.
Zacznijmy od zdefiniowania urządzeń nazywanych
tutaj generatorami darmowej energii.
Generatory darmowej
energii są to urządzenia techniczne które jako
całość generują użyteczną praktycznie nadwyżkę
energii o przydatnej formie, nie konsumując przy
tym żadnego paliwa, ani nie wymagając zewnętrznego
zasilania w energię. Jako takie,
generatory darmowej energii charakteryzują się
aż kilkoma unikalnymi cechami, przykładowo:
(1) zasilane są one w energię przez jakieś nieznane
jeszcze ludzkości zjawisko (np. niewidzialny "wiatr"),
stąd sprawiają one wrażenie że ich sprawność
energetyczna wynosi ponad 100% - czyli że jakoby
generują one znacznie więcej energii niż energia
wymagana do ich napędu (patrz też punkt #B1 na
odrębnej totaliztycznej stronie o nazwie
boiler_pl.htm),
(2) posiadają one wbudowane w siebie energetyczne
sprzężenie zwrotne które przekierowuje z powrotem
dla ich samonapędzania się część nadwyżki rodzaju
energii którą one same generują - dzięki czemu
wcale nie trzeba ich zasilać jakimkolwiek zewnętrznym
źródłem energii, (3) ich wydajność energetyczna
jest wystarczająco duża dla uzasadnienia ich
praktycznego wykorzystania jako generatorów
energii, (4) forma energii którą one generują
pozwala na praktyczne wykorzystanie tej energii, itd., itp.
Z powodu owych unikalnych cech, zbudowanie
"urządzeń darmowej energii" jest niewypowiedzianie
istotne dla przyszłości naszej cywilizacji. Wszakże
zbudowanie to rozwiąże dzisiejsze problemy
energetyczne ludzkości. Wcale nie przeszkadza
to jednak aby wynalazcy pracujący nad rozwojem
tych niezwykłych urządzeń byli zaciekle prześladowani
przez najniemoralniejszych ze swoich ziomków,
między innymi za pośrednictwem owego "przekleństwa
wynalazców" opisywanego w części #H tej strony.
Ciekawostką jest przy tym, że największymi
wrogami budowniczych owych niezwykłych
"urządzeń darmowej energii" są niektórzy dzisiejsi
naukowcy - czyli ludzie opłacani przez społeczeństwo
za "promowanie postępu". Fakt też, że nauka już
setki razy była zmuszana przez życie do odwoływania
swoich poprzednich twierdzeń, a także fakt że pierwsze
takie urządzenia darmowej energii już dzisiaj działają
na Ziemi, wcale nie powstrzymuje wielu wysoko-opłacanych
dzisiejszych naukowców przed eskalowaniem zniszczeń
poprzez kłamliwe wmawianie społeczeństwu, że takie
urządzenia nie dadzą się zbudować.
W tym miejscu warto też dodać, że istnieje
tylko niewielka różnica pomiędzy "generatorami
darnowej energii" a urządzeniami które w przeszłości
były opisywane pod łacińską nazwą perpetum mobile.
Mianowicie, generatory darmowej energii generują
użyteczne praktycznie ilości jakiejś energii.
Jako takie są one ludziom technicznie przydatne.
Przykładami "generatorów energii" są opisywane
na tej stronie "ogniwa telekinetyczne", "telekinetyczna
influenzmaschine", oraz "telekinetyczna grzałka".
Tymczasem "perpetum mobile" generują
jedynie tyle energii, ile potrzeba aby były one
w stanie nieustannie kontynuować wzrokowo
odnotowywalny ruch. Jednak ilość energii
które owe "perpetum mobile" generują może
być nawet aż tak mała, że ich nieustający ruch
może stać się praktycznie bezużyteczny. Przykłady
takich "perpetum mobile" obejmują "koło zamachowe"
opisane w części #F tej strony, a także tzw. "PMM"
(tj. silnik na magnesy stałe - od "permanent magnet motor")
opisywany w podrozdziale LA2.1 z tomu 10
monografii [1/5].
Pod względem technicznym różnica pomiędzy
"generatorami darmowej energii" a "perpetum
mobile" sprowadza się do (1) użycia zjawiska
w ich zasadzie dzialania które pozwala na formowanie
energetycznego sprzężenia zwrotnego (np. użycie
w nich technicznie indukowanej telekinezy), oraz (2)
wbudowanie energetycznego sprzężenia zwrotnego
w owe generatory darmowej energii, tak że część
nadwyżki energii które one generują na wyjściu przekierowywana
jest z powrotem na ich wejście aby je samo-napędzać.
Urządzenia które nie mają takiego energetycznego
sprzężenia zwrotnego, tak jak "koło zamachowe"
opisane w części #F tej strony, mogą jedynie spełniać
funkcję "perpetum mobile". Z kolei urządzenia
które posiadają już wbudowane w siebie takie
energetyczne sprzężenie zwrotne, tak jak "telekinetyczne
ogniwo" opisane w części #C tej strony, są w stanie
już działać jako "generatory darmowej energii".
Opisywane na tej stronie generatory darmowej
energii oraz urządzenia perpetum mobile należy
wyraźnie odróżniać od urządzeń do pozyskiwania
i transformacji samoodtwarzającej się energii (po
angielsku: "renewable energy" devices). Różnica
pomiędzy nimi polega na ciągłości i niezawodności
generowania energii. Mianowicie generatory darmowej
energii oraz urządzenia perpetum mobile są niezawodne
i niezniszczalne, znaczy działają one zawsze i
wiecznie. Zawsze też i wiecznie generują one swoją
energię lub ruch, chyba że ktoś lub coś je celowo
wyłączy, lub zepsuje. Ich przykładem może być
"koło zamachowe" opisywane w części #F tej
strony, które po zbudowaniu będzie działać
niezawodnie i wiecznie aż ktoś lub coś je zniszczy.
Tymczasem urządzenia do pozyskiwania
samoodtwarzającej się energii (po angielsku
"renewable energy") są zawodne i działają
tylko wtedy kiedy otrzymują one zasilanie
w wymaganą energię. Ich przykładem może
być wiatrak, który generuje energię tylko
wtedy kiedy wieje wiatr o wymaganej sile.
Ciekawym paradoksem który rzuca się w oczy,
to że oficjalna nauka ziemska uznaje istnienie
i działanie zawodnych urządzeń do pozyskiwania
samoodtwarzającej się energii, jednak neguje
i zaprzecza istnieniu niezawodnych i wiecznie
działających perpetum mobile oraz generatorów
darmowej energii.
#B2.
Telekineza - czyli odwrotność tarcia:
Motto:
"Totalizm
naucza, że 'każde zjawisko musi mieć swoje przeciw-zjawisko'."
W 1924 roku wielki fizyk francuski, Louis
DeBroglie, opublikował swoje niezwykle
ważne odkrycie jakie czasami nazywane
jest "zasadą symetryczności natury".
Zgodnie z tą zasadą, w naturze wszystko
jest symetryczne na wiele różnorodnych
sposobów. Zasada symetryczności
DeBrogliego dostarczyła podstaw filozoficznych
i naukowych dla opisu wielu zjawisk natury.
W ten sposób otwarła je dla badań, odkryć,
formułowania nowych teorii, budowania
nowych urządzeń, itp. Dla przykładu, Tablica
Mendelejewa, istnienie elektrycznie przeciwstawnie
naładowanego duplikatu dla każdej cząsteczki
elementarnej, takiego jak pozytron dla elektronu
czy antyproton dla protonu, oraz podobieństwa
pomiedzy atomami i systemami słonecznymi -
wszystko to uzmysławia symetryczność
istniejącą w budowie i własnościach materii.
Podobieństwo pomiędzy równaniami
matematycznymi opisującymi zupełnie
odmienne zjawiska fizyczne, np. równania
Navier-Stokes'a opisujące przepływ płynów
oraz równania Laplace'a opisujące przewodzenie
ciepła, wyraża symetryczność w prawach natury.
Natomiast podobieństwo pomiędzy pompami
i silnikami pneumatycznymi, czy generatorami
i silnikami elektrycznymi, wyraża symetryczność
w działaniu urządzeń technicznych.
Jednym z istotniejszych następstw symetryczności
DeBrogliego, bezpośrednio implikujących
opracowanie urządzeń darmowej energii,
jest wynikający z niej postulat, że "każde
zjawisko musi posiadać odpowiadające mu
przeciw-zjawisko". Do chwili obecnej
odkrytych już zostało dziesiątki zjawisk i
przeciw-zjawisk jakie potwierdzają poprawność
tego postulatu. Dla przykładu: zjawisko
luminescencji elektrycznej wykorzystywane
w najróżniejszych świetlówkach i diodach
luminescencyjnych do zamiany prądu
elektrycznego w światło, posiada przeciw-zjawisko
w postaci zjawiska fotoelektrycznego jakie
w fotokomórkach i fotoogniwach transformuje
światło na prąd elektryczny. Z kolei tzw.
"reguła lewej ręki" - zwana także "regułą silnika",
która opisuje zjawiska wykorzystywane do
zamiany elektryczności na ruch, posiada
swoje przeciwieństwo w "Flemingowskiej
zasadzie prawej ręki" - zwanej także
"regułą generatora", która transformuje
ruch w prąd elektryczny. Efekt Seebeck'a,
jaki powoduje przepływ elektronów poprzez
podgrzewane złącze dwóch przewodników,
posiada przeciw-zjawisko w postaci efektu
Peltier'a, który wywołuje chłodzenie i podgrzewanie
metali takiego złącza - jeśli przepuszczono
przez nie prąd. Efekt piezoelektryczny zamieniający
ściskanie kryształu na ładunek elektryczny
gromadzący się na jego powierzchniach,
jaki wykorzystywany jest np. w piezoelektrycznych
zapalniczkach gazowych do wytworzenia
iskry zapalającej, posiada też swoje dokładne
przeciwieństwo jakie zamienia napięcie
przyłożone do powierzchni kryształu na
jego ruch skurczowy i jakie niefortunnie
nazywane jest tą samą nazwą "efekt
piezoelektryczny". (To przeciw-zjawisko
wykorzystywane jest np. w piezoelektrycznych
generatorach wibracji.) Itd., itp.
Dzisiejsi ortodoksyjni naukowcy twierdzą
jednakże, że istnieje wyjątek od powyższej
reguły. Jako wyjątek ten wskazują oni tarcie.
Zgodnie z dotychczasowymi twierdzeniami
ortodoksyjnych naukowców, tarcie jest uważane
za nieodwracalne zjawisko, które jakoby nie
posiada odpowiadającego mu przeciw-zjawiska.
Jednakże w 1985 roku, dzięki sformułowaniu
nowej teorii naukowej zwanej
Konceptem Dipolarnej Grawitacji,
dostąpiłem zaszczytu odkrycia zjawiska jakie
reprezentuje dokładną odwrotność tarcia.
Ponieważ w naturalnej formie manifestowane
jest ono podczas pracy telekinetycznej,
nazwałem je "efektem telekinetycznym".
W podobny sposób
jak tarcie samoczynnie zamienia ruch na ciepło,
ów nowo-odkryty efekt telekinetyczny zamienia
ciepło na ruch. W jakis czas po
odkryciu efektu telekinetycznego, znalazłem
także sposób jego technicznego wyzwalania.
Wyzwalanie to następuje poprzez przyspieszanie
lub opóźnianie linii sił pola magnetycznego.
Moje odkrycie, że efekt telekinetyczny stanowi
odwrotność tarcia, oraz następne znalezienie
metody technicznego wyzwalania tego efektu,
dostarczyły mi zasad działania dla zaproponowania
podjęcia przez ludzkość budowy różnorodnych
urządzeń napędowych i energetycznych. Szczególnie
urządzeń takich jak przykładowo siłownie telekinetyczne
dostarczające tzw. "darmowej energii", czy jak
magnokrafty drugiej i trzeciej generacji. Jak zostanie
to wyjaśnione w dalszych częściach tej strony internetowej,
jednym z najbardziej niezwykłych atrybutów takich
telekinetycznych systemów napędowych, jest że nie
wymagają one zasilania w energię. Po prostu
wykorzystują one swoją zdolność do wyzwalania
zjawiska odwrotności tarcia. Tym zaś zjawiskiem
zamieniają one energię cieplną jaka zawsze jest
obecna w ich otoczeniu, w użyteczny ruch obiektów
jakie sobą napędzają, np. w ruch całych wehikułów
kosmicznych, lub w ruch maleńkich elektronów w
obrębie przewodnika jakie formują sobą prąd
elektryczny. Zgodnie z tymi zasadami, droga do
wykorzystania efektu telekinetycznego dla celów
napędowych wiedzie przez następujące etapy:
(1) zbudowanie urządzenia które na drodze
technicznej wyzwala działanie efektu telekinetycznego,
(2) takie wysterowanie tego efektu, jakie spowoduje
samoczynną przemianę energii termicznej
zawartej w otoczeniu na "darmowy" ruch jaki
sam się podtrzymuje, a stąd jaki nie wymaga
dostarczania energii na swoje podtrzymywanie,
(3) odpowiednie ukierunkowanie tego ruchu,
tak aby mógł on być eksploatowany w kontrolowalnym
"darmowym" systemie napędowym.
Pierwsze zastosowania nowo-odkrytego efektu
telekinetycznego, jakie przebadałem szczegółowo,
dotyczyły generowania tzw. "darmowej elektryczności" -
patrz opisy tego generowania zawarte w rozdziale
LA z tomu 10
monografii [1/5].
Przyczyną tego było, że zgodnie z działaniem
omawianego tu efektu, jedyne co należy uczynić
aby wygenerować darmową elektryczność, to
poddać działaniu tego efektu jakiś odcinek
przewodnika. W rezultacie, wszystkie wolne
elektrony zawarte w tym przewodniku zostaną
przez efekt telekinetyczny wprawione w ruch
z jednego jego końca na drugi. Z kolei takie
masowe przemieszczenie elektronów w
przewodniku jest niczym innym jak przepływem
prądu elektrycznego. Energia cieplna jaka
podtrzymuje ów proces, pochodzi przy tym
z otoczenia, z jakiego jest ona ekstraktowana
przez działanie mechanizmu odwrotności
tarcia. Efekt telekinetyczny sam bowiem ją
spontanicznie pozyskuje z otoczenia za
pośrednictwem swoich zdolności do działania
jako odwrotność tarcia. Wcale więc energia
ta nie musi być dostarczana urządzeniu
generującemu darmową elektryczność.
Stąd właśnie się bierze wyrażenie
"darmowa energia" (po angielsku "free energy").
#B3.
Dowody na istnienie odwrotności tarcia:
Skoro urządzenia darmowej energii
wykorzystują odwrotność tarcia jaka
dotychczas pozostawała nieznana dla
ortodoksyjnych naukowców, czytelnik
zapewne zastanawia się czy istnieją
jakieś dowody na faktycznie istnienie
tego zjawiska. Jak się okazuje, mamy
całe zatrzęsienie takich dowodów.
Faktycznie to cały podrozdział H1.2
z tomu 4
monografii [1/5].
poświęcony jest opisom owych dowodów.
Najbardziej powszechnie znanymi z nich
są obserwacje odnotowane przez folklor
niemal każdego narodu, że tzw. "nadprzyrodzone"
zjawiska kinetyczne zawsze powodują
raptowny spadek temperatury w pomieszczeniach
w jakich one zachodzą. Owe spadki
temperatury faktycznie są wynikiem
zamiany energii cieplnej zawartej w
powietrzu tych pomieszczeń, na jakąś
formę nadprzyrodzonego ruchu. (Odnotuj,
że stare wyrażenie "nadprzyrodzone",
w nowoczesnej terminologii z niniejszej
strony internetowej faktycznie oznacza
"wykorzystujący zasady telekinezy".)
Inne dowody wynikają z obserwacji
już zbudowanych i już działających
urządzeń darmowej energii. Wszystkie
te urządzenia zawsze bowiem zmniejszają
temperaturę otoczenia podczas
generowania darmowej energii. Jednak
najbardziej obiektywnym dowodem na
istnienie odwrotności tarcia jest tzw.
"jarzenie pochłaniania" pokazane
na ostatniej fotografii z tej strony
internetowej. Jarzenie owo jest
wydzielane właśnie ponieważ atomy
raptownie tracą swoją energię termiczną -
po szczegóły patrz opisy owego
"jarzenia pochłaniania" zawarte w
podrozdziale H6.1.2 z tomu 4
monografii [1/5].
#B4.
Perpetuum mobile = historyczne obserwacje urządzeń darmowej energii:
Chociaż budowanie działających urządzeń
darmowej energii stało się możliwe dopiero
niedawno, tj. po tym jak ludzie opanowali
techniczne wyzwalanie odwrotności tarcia,
ktoś najwyraźniej pokazywal takie pracujące
urządzenia wybranym osobom na Ziemi
już od najdawniejszych czasów. Ci historyczni
widzowie owych urządzeń nazywali je
"perpetuum mobile". Niestety, działania
tych urządzeń nie daje się oprzeć na
zjawiskach naszego świata fizycznego.
(Wszakże wykorzystują one zjawisko
przeciw-świata zwane "efektem telekinetycznym".)
Stąd ortodoksyjni naukowcy upowszechnili
klamliwy mit, że jakoby ich zbudowanie
wogóle nie jest możliwe. Na szczęście
wynalazki opisywane na niniejszej stronie
udowodnily bezzasadność tego mitu.
(Zauważ że można zobaczyć powiększenie
każdej fotografii z niniejszej strony internetowej, poprzez zwykłe kliknięcie
na tą fotografię. Ponadto większość browserów jakie obecnie są w użyciu, włączając
w to popularny "Internet Explorer", pozwala także na
załadowanie każdej ilustracji do swojego
własnego komputera, gdzie można jej się do woli przyglądać, gdzie daje się ją
redukować lub powiększać, a także drukować za pomocą posiadanego przez siebie
software graficznego.)
* * *
Fot. #B1: "Thesta-Distatica", czyli dwutarczowa
"telekinetyczna influenzmaschine". Jest ona
najbardziej zaawansowanym urządzeniem
darmowej energii zbudowanym dotychczas
na Ziemi, jakie faktycznie działa i jakie faktycznie
generuje całe zatrzęsienie darmowej energii.
Relatywnie pełny opis tego urządzenia
zaprezentowany został w punkcie #D1 niniejszej
strony internetowej. Proszę odnotować, że
Methernitha posiada także dwa mniejsze
jednotarczowe urządzenia działające na
podobnej zasadzie, które nazywane są
"Testatica".
(Powyższe zdjęcie pochodzi z najnowszej
monografii [1/5]
gdzie jest ono pokazane na rysunku LA4.)
* * *
Urządzenie darmowej energii z rysunku
"Fot. #B1" (albo LA4 w monografii [1/5]),
pokazane powyżej, nazywane jest
Thesta-Distatica.
Należy ono do ogólnej kategorii tzw.
"telekinetycznych influenzmaschine".
(Słowo "influenzmaschine" pochodzi
z języka niemieckiego. Oznacza ono
całą klasę maszyn, które w swoim
działaniu wykorzystują zjawisko indukcji
elektrostatycznej, po niemiecku nazywanej
"influenz". (Należy wyraźnie odróżniać
owo zjawisko indukcji od innych zjawisk
które także może być używane w
maszynach elektrycznych. Np. w
generatorze Van de Graaff'a używane
jest tarcie.) Historyczne przykłady
influenzmaschine obejmują m.in.
maszynę Töpler'a z
pojedynczym dyskiem, czy maszynę
Wimshurst'a z dwoma dyskami.
Z kolei "telekinetyczna influenzmaschine"
to bardziej zaawansowana wersja owych
influenzmaschine, jaka dodatkowo
wykorzystuje w swoim działaniu zjawisko
zwane "efektem telekinetycznym". (Znaczy
że działają one na zasadzie technicznie
wyzwalanej telekinezy - na dodatek do
indukcji elektrostatycznej.)
Zasada działania oraz budowa telekinetycznych
influenzmaschine są szczegółowo opisane w
podrozdziale LA2.3 z tomu 10 monografii [1/5].
Zasada ta jest także w skrócie podsumowana
w dalszej części niniejszej strony internetowej.
Telekinetyczna influenzmaschine "Thesta Distatica"
pokazana powyżej zbudowana została przez
Szwajacarską komunę religijną nazywajacą
sama siebie Methernitha. Owa Thesta
Distatica generuje około 3 kW prądu zmiennego
o częstotliwości 50 Hz oraz o napięciu około
600 Volt. Z punktu widzenia użytej w niej zasady
działania, jest ona faktycznie silnikiem prądu
zmiennego opartym w działaniu na zasadach
indukcji elektrostatycznej. Ów silnik pracuje
ponieważ darmowa energia elektryczna jest
do niego doprowadzana z tzw. "ogniwa telekinetycznego"
które zostało wbudowane w jego konstrukcję
(budowa i działanie takiego ogniwa streszczone
zostały w punkcie #C1 niniejszej strony, zaś
dokładniej omówione na odrębnej stronie o
ogniwach telekinetycznych).
Pierwsze dwie małe takie telekinetyczne
influenzmaschine nazywane "Testatica"
(z pojedyńczym dyskiem, bazujące na
zasadzie działania maszyny Töpler'a)
zbudowane zostały NIE aby generować
darmową elektryczność, a aby wytwarzać
darmowy ruch mechaniczny. Celem ich
konstruktora było łatwo dostrzegalne
zademonstrowanie wszystkim wysoce
sceptycznym ludziom oraz naukowcom
ortodoksyjnym, że ponieważ maszyny te
są w stanie wytwarzać ruch fizyczny bez
żadnego zasilania w energię, stąd faktycznie
one dowodzą że zbudowanie perpetuum mobile
jest rzeczywiście możliwe.
Zanim przystąpię do wyjaśnienia jak działa
telekineza, najpierw powinienem przedstawić
w wielkim skrócie relatywnie nową teorię
naukową, która właśnie wyjaśnia zasadę ruchu
telekinetycznego (a także wyjaśnia liczne inne
tajemnicze zjawiska, e.g. telepatię, działanie
czasu, energię, pole magnetyczne, oraz
wiele więcej). Ta nowa teoria nazywana
jest "Konceptem Dipolarnej Grawitacji".
Ów Koncept Dipolarnej Grawitacji
to ogromnie interesująca teoria naukowa,
którą chciałbym zarekomendować do
poczytania. Okazuje się ona być ową
szczególną teorią wszystkiego
jaką ludzie poszukiwali przez tak długi
okres czasu. Dla przykładu wyjaśnia ona
zjawisko telekinezy oraz mechanizm
powodujący ruch telekinetyczny. Wyjaśnia
ona także zjawisko telepatii. (Telepatia
dyskutowana jest na odrębnej stronie
podobnej do niniejszej, mianowicie na
telepathy_pl.htm - o telepatii oraz o urządzeniach do komunikacji telepatycznej.)
"Koncept Dipolarnej Grawitacji" wyjaśnia
także czym jest ów "drugi świat" zwany
przeciw-światem, do którego przenoszeni
jesteśmy po naszej śmierci. Ujawnia
gdzie ów przeciw-świat jest zlokalizowany.
Wyjaśnia naturę tamtego drugiego świata.
Wszakże to jest właśnie tamten drugi świat,
w jakim każdy ruch telekinetyczny zostaje
zainicjowany. Ujawnia on jak nasza dusza
i nasz duch działają i wyglądają. Pozwala
wydedukować co my czujemy w momencie
śmierci oraz podczas przenoszenia się do
owego drugiego świata. Wyjaśnia czym
jest nirwana, jak działają nasze uczucia,
oraz wiele więcej. (Faktycznie to wszystkie
te tematy jakie wynikają z "Konceptu Dipolarnej
Grawitacji" są skrótowo opisane na odpowiednich
stronach internetowych, których odwiedzenie polecam.)
Dokładne opisy "Konceptu Dipolarnej Grawitacji"
zawarte są w praktycznie niemal wszystkich
moich najważniejszych monografiach, począwszy
od tomów 4 i 5 mojej najnowszej monografii [1/5]
o tytule "Zaawansowane urządzenia magnetyczne",
a skończywszy na tomach 6 i 7 niemal najstarszej
monografii [8] o tytule "Totalizm" -
obie te publikacje można sobie ściągnąć
bezpłatnie z niniejszej strony internetowej.
Ponieważ przeglądnięcie tych dwóch tomów
nie zajmuje wiele czasu, zaś otwierają one
nasze oczy na zjawiska jakie poprzednio
uważane były za niewyjaśnione, niniejszym
zapraszam każdego do zapoznania się z nimi.
Ci czytelnicy którzy nie mają czasu na przeczytanie
szczegółowej monografii [1/5], mogą także znaleźć
w internecie podsumowanie opisów Konceptu
Dipolarnej Grawitacji. Dla przykładu, ów koncept
jest dosyć dobrze opisany na stronie internetowej o nazwie
dipolar_gravity_pl.htm.
Koncept Dipolarnej Grawitacji wyjaśnia
szczegółowo jak działa efekt telekinetyczny.
Jednym z istotnych szczegółów o jakim
nas informuje, to zasada stosowana do
technicznego wyzwalania tego efektu.
Jak się przy tym okazuje, aby wyzwolić
efekt telekinetyczny na drodze technicznej,
wystarczy przyspieszyć lub opóźnić linie
sił pola magnetycznego. Wówczas
wszelkie ruchome obiekty, które są owinięte
w takie przyspieszane lub opóźniane linie
sił pola magnetycznego, doświadczają
dzialania efektu telekinetycznego. To zaś
oznacza, że zaczyna wówczas na obiekty
te działać zjawisko jakie reprezentuje
"odwrotność tarcia". Z kolei owa odwrotność
tarcia powoduje spontaniczne pochłanianie
ciepła zawartego w otoczeniu tych obiektów,
oraz zamienianie tego ciepła na ruch obiektów
które są poddane działaniu owego efektu
telekinetycznego. Stąd jeśli takie przyspieszane
pole magnetyczne owija sobą dla przykładu
elektrony zawarte w jakimś przewodniku,
wynikiem bedzie że wszystkie owe elektrony
zaczną raptownie się przemieszczać na
koszt energii cieplnej zawartej w ich otoczeniu.
Z kolei takie raptowne przemieszczanie się
ogromnej liczby pojedyńczych elektronów
formuje prąd elektryczny. Stąd techniczne
wyzwolenie efektu telekinetycznego pozwala
na relatywnie łatwe generowanie darmowej
energii elektrycznej.
#B7.
Zasady niezbędne dla generowania darmowej energii:
Skoro Koncept Dipolarnej Grawitacji wyjaśnił
nam jak wyzwalać efekt telekinetyczny na
drodze technicznej, to wyjaśnia nam także
ogolną zasadę jaką musimy zastosować
aby wygenerować darmową elektryczność.
Stąd, jak się okazuje, każde urządzenie do
generowania darmowej elektryczności musi
zawierać wbudowane w siebie jakiś sposób
na przyspieszanie lub opóźnianie linii sił
pola magnetycznego jakie to pole owinięte
jest wokół elektronów zawartych w przewodniku.
Z kolei owe przyspieszane lub opóźniane
linie sił wyzwalają efekt teleknetyczny który
działa na owe elektrony. Wynikiem tego
jest, że efekt telekinetyczny, działając jako
odwrotność tarcia, spontanicznie pochłania
energię termiczną zawartą w otoczeniu
danego przewodnika, oraz transformuje tą
energię w ruch elektronów we wnętrzu tego
przewodnika. Z kolei ów ruch elektronów
manifestuje się jako przepływ elektryczności.
Takie urządzenia darmowej energii mogą
następnie być stosowane do zaopatrywania
w energię dowolnych urządzeń elektrycznych,
w podobny sposób jak to czyni elektryczność
generowana przez dzisiejsze generatory.
Jedynym następstwem ubocznym takiej
elektryczności generowanej przez urządzenia
darmowej energii jest, że elektryczność ta
pulsuje w sposób który sprzyja wyzwalaniu
"resztkowego efektu telekinetycznego". Dlatego
w pobliżu takich urządzeń darmowej energii
pojawią się najróżniejsze zjawiska nadprzyrodzone,
jakie nie są obecne w pobliżu urządzeń
zaopatrywanych w elektryczność generowaną
konwencjonalnym sposobem.
W 1989 roku miałem honor osobistego
wynalezienia urządzenia darmowej energii,
jakie nazwałem
"ogniwem telekinetycznym"
albo "baterią telekinetyczną". Ten mój
teoretyczny wynalazek wyniknął bezpośrednio
z badań nad efektem telekinetycznym jakie
zrealizowałem wcześniej. Swój wynalazek
opisałem relatywnie dokładnie w praktycznie
niemal wszystkich moich najważniejszych
monografiach, począwszy od rozdziału
LA2.4 z tomu 10 mojej najnowszej
monografii [1/5]
o tytule "Zaawansowane urządzenia magnetyczne",
a skończywszy na niemal całej najstarszej
monografii [6/2]
poświęconej w całości temu ogniwu i innym
siłowniom telekinetycznym (obie te monografie
sa udostępniane gratosowo za pośrednictwem
niniejszej strony internetowej). Stąd czytelnicy
są w stanie uzyskać relatownie dobre zrozumienie
działania tego urządzenia, poprzez
zwyczajne przeczytanie moich publikacji.
Jak potem też odkryłem z raczej dużym
szokiem, właśnie takie baterie telekinetyczne
jakie ja sam nieco wcześniej wynalazłem
i opisalem w swoich publikacjach, są już
wbudowane jako główne podzespoły w
praktycznie wszystkie urządzenia darmowej
energii które już działają na Ziemi. Byłem
w stanie rozpoznać te baterie relatywnie
łatwo, bo wszakże sam je wynalazłem.
Stąd potrafię zidentyfikować które
podzespoły urządzeń darmowej energii
faktycznie są składowymi baterii telekinetycznych
zaopatrujących dane urządzenia w darmową
elektryczność, na przekór że owe podzespoły
baterii telekinetycznych są wbudowane
w konstrukcje danego urządzenia, a stąd
normalnie nie są odróżnialne od innych
podzespołów tego urządzenia.
Baterie telekinetyczne mojego wynalazku to
bardzo proste urządzenia, które generują
darmową elektryczność nie zawierając
przy tym w sobie żadnej ruchomej części.
Mogą one być używane zarówno jako
niezależne generatory elektryczności,
albo jako zasadnicze podzespoly innych
urządzeń - zaopatrując je w energię elektryczną
potrzebną do ich działania. Dla przykładu,
energia elektryczna wymagana do działania
słynnej "Thesta-Distatica" pokazanej na
pierwszym rysunku tej strony - patrz "Fot. #B1"
(albo rys. LA4 z [1/5]) powyżej, faktycznie
pochodzi z baterii telekinetycznej.
Także tzw. "piramida telepatyczna"
pokazana na rysunku "Fot. #C1"
(lub "Rys. K1" z [1/5]) zaopatrywana jest w
elektryczność właśnie przez taką baterię
telekinetyczną. Dlatego aby zrozumieć
działanie wszystkich urządzeń darmowej
energii, musimy rozpocząć naszą naukę
od poznania działania baterii telekinetycznych
mojego wynalazku.
Odnotuj że istnieje też odrębna strona całkowicie
poświęcona omówieniu budowy i działania
telekinetycznego ogniwa mojego wynalazku.
Stronę ową można uruchamiać z "Menu 1"
oraz "Menu 2" poprzez nazwę
telekinetyczne ogniwo.
#C2.
Podzespoły ogniwa telekinetycznego:
Zewnętrzny wygląd prostej baterii telekinetycznej
pokazany został w górnej części rysunku
"Fot. #C1" z niniejszej strony (tj. na "Rys. K1"
zaczerpnietego z monografii [1/5]). Z kolei
wnętrze i podzespoły składowe tej baterii
telekinetycznej pokazane zostały w dolnej
części rysunku "Fot. #C2" (tj. "Rys. K1" z [1/5]).
Natomiast schemat jej połączeń elektrycznych
pokazany został tutaj na schemacie elektrycznym
z rysunku "Fot. #C4" (tj. "Rys. K3" z [1/5]). Oto
wykaz zasadniczych podzespołów takiej baterii
telekinetycznej:
1. Induktorki telekinetyczne (I1) i (I2).
Najważniejszym podzespołem każdego ogniwa
telekinetycznego są dwa induktorki oznaczane
(I1) i (I2) na wszystkich rysunkach w moich
publikacjach - włączając w to także niniejszą
stronę internetową, a także odrębną stronę
fe_cell_pl.htm - o telekinetycznym ogniwie
mojego wynalazku.
Induktorki owe są właśnie tymi podzespołami,
w których telekinetyczne generowanie elektryczności
się odbywa. Oba owe induktorki składają się
z magnesu stałego na jakim nawinięte zostały
zwoje przewodnika. Aby generować darmową
elektryczność w obu połówkach sinusoidalnego
cyklu zmian prądu, aż dwa takie induktorki są
konieczne, w każdym z których zwoje zostały
nawinięte w odwrotnym kierunku w odniesieniu
do polaryzacji magnetycznej ich magnesu stałego.
Zasada generowania darmowej elektryczności
w owych induktorkach jest bardzo prosta.
Mianowicie pole magnetyczne magnesów
stałych na jakich owe induktorki zostały nawinięte
zmienia kształt (normalnie) sinusoidalnych
krzywych zgodnie z którymi przebiegają impulsy
elektryczne jakie przepływają przez te induktorki.
Wynikiem tej zmiany ich kształtu jest, że zamiast
normalnie sinusoidalnego przebiegu zmian
przepływającego pradu, prąd ten zaczyna przebiegać
zgodnie z kształtem krzywej jaka przyspiesza i
opóźnia elektrony. Z kolei owe przyspieszenia
i opóźnienia elektronów powodują wyzwalanie
efektu telekinetycznego (znaczy wyzwalanie
"odwrotności tarcia") który to efekt zaczyna
działać na przepływające elektrony. Ów efekt
telekinetyczny spontanicznie zamienia ciepło
zawarte w otoczeniu owych induktorków na
bardziej energiczny przepływ elektronów w
obrębie ich przewodników. Jako wynik, takie
induktorki dodają małe porcje energii do
każdego impulsu elektrycznego jaki przez
nie przepływa. Jednocześnie absorbuja one
energię termiczną zawartą w ich otoczeniu.
(Znaczy, kiedy dodają one energii do impulsów
prądu jaki przepływa przez nie, jednocześnie
ochładzają one swoje otoczenie.) W ten sposób
Zasada Zachowania Energii jest spełniona,
podczas gdy darmowa elektryczność ciągle
jest generowana.
2. Pulser (Q).
Induktorki opisane powyżej nie generują
własnej elektryczności. Jedynie dodają one
dodatkowej energii do słabych impulsów
elektrycznych jakie przez nie przepływają,
jednak jakie pochodzą z innych źródeł.
Dlatego, aby induktorki te nieustannie
pobudzać do działania, wymagane jest
zaopatrywanie ich w nieprzerwany ciąg
impulsów elektrycznych. Z tego powodu,
kolejnym istotnym podzepołem każdej
baterii telekinetycznej jest tzw. "pulser" (Q).
Pulser taki to po prostu dowolne urządzenie,
jakie dostarcza induktorkom (I1) i (I2)
wymaganego przez nie jednorodnego
ciągu impulsów elektrycznych.
W "telekinetycznej influenzmaschine" pokazanej
powyżej na rysunku "Fot. #B1", oraz opisanej w
punkcie #D1 niniejszej strony internetowej, takim
pulserem jest specjalna
elektroda oznaczona (ho), jaka zawieszona
jest tuż nad wirującym dyskiem tej maszyny
oraz naprzeciwko magnesu stałego, a stąd
jaka gromadzi z tego wirującego dysku
jednorodny ciąg impulsów elektrycznych.
Z kolei w "telekinetycznym ogniwie" pokazanym
tu na zdjęciu z rysunku "Fot. #C1" (tj. na
"Rys. K1" z monografii [1/5]), takim pulserem
jest zwykły kryształ kwarcowy (Q) który wprowadzony
zostaje w jednostajne wibracje przez wiązkę
fal telepatycznych jakie są na nim koncentrowane
przez pudło rezonansowe piramidy która kryształ
ten otacza.
3. Rezonator (R).
Induktorki ogniwa telekinetycznego pracują
poprzez niewielkie zwiększanie zasobu
energii elektrycznej, która zakumulowana
jest w każdym pojedynczym pulsie prądu
elektrycznego jaki przez nie przepływa.
Jednak owe niewielkie przyrosty energii
muszą potem być przez coś dodane do
siebie, tak aby pomału budować z nich
wydatek z całego telekinetycznego ogniwa.
Owo dynamiczne dodawanie do siebie
małych impulsów mocy elektrycznej jest
dokonywane przez podzespół nazywany
"rezonatorem" oraz oznaczony (R) tutaj
na rysunku "Fot. #C4" (tj. na "Rys. K3"
z monografii [1/5]). Ów rezonator to po
prostu elektroniczny obwód oscylacyjny.
Działa on w ogniwie telekinetycznym w
sposób podobny jak działa huśtawka z
siedzącym na niej dzieckiem, która do
energii już związanej z masą tego dziecka
stopniowo dodaje pojedyńcze porcje
energii jakie rodzic powtarzalnie dostacza
poprzez nieustanne popychanie tego
dziecka w trakcie jego hustania się.
4. Przeciwsobnik albo reciprocator (T).
"Przeciwsobnik" (albo "reciprocator") na
rysunkach z tej strony internetowej oraz
na rysunkach z monografii [1/5] oznaczany
jest literą (T). (W dawnych czasach nazywany
on był również "kohererem".)
Jest on następnym istotnym
podzespolem baterii telekinetycznej. Jeśli
jest on zbudowany jako "tuba" (T), wówczas
zawiera w sobie mieszaninę gruboziarnistej
soli kuchennej z rtęcią, utrzymywaną pod
próżnią.
Funkcja owego "przeciwsobnika" albo "reciprocatora"
jest bardzo złożona. Jej wyczerpujące omówienie
zawarte zostało w podrozdziałach K2.3 i LA2.3.3
z tomów odpowiednio 9 i 10
monografii [1/5].
Jej najważniejszy aspekt został też przystępnie
wyjaśniony na odrębnej stronie
fe_cell_pl.htm - o telekinetycznym ogniwie,
gdzie dla jego opisania użyto dosyć obrazowego
przykładu ruszania z miejsca lokomotywy parowej.
Gdyby jednak spróbować
funkcję tą podsumować tutaj w wielkim skrócie,
to jest ona nieco podobna do funkcji przesunięcia
fazowego w ustawieniu obu tłoków ze starych
lokomotyw parowych, lub przesunięcia fazowego
w ustawieniu tloków z nowoczesnych silników
samochodowych. (Pechowo, niewielu ludzi wie,
że stare lokomotywy parowe, aby móc ruszyć
z miejsca wraz z ciężkimi wagonami, musiały
mieć co najmniej dwa tłoki, które działały ze
wzajemnym przesunięciem fazowym 90 stopni
w ich cyklach działania.) Mianowicie, ów
przeciwsobnik zapobiega powstawaniu
elektrycznych punktów martwych we
wzajemnym współdziałaniu poszczególnych
podzespołów danej baterii telekinetycznej.
(Jak czytelnik zapewne wie, każdy system
oscylujacy posiada dwa punkty w swoim ruchu,
jakie nazywane są "punktami martwymi".
Dla przykładu, w silnikach owe dwa punkty
leżą w miejscach w których tłoki zakańczają
swój ruch w jednym kierunku, oraz zaczynają
ruch w odwrotnym kierunku. Kiedy mamy
sytuację, jak ta w baterii telekinetycznej, że
kilka odrębnych systemów oscylujących
współpracuje nawzajem ze sobą, owe punkty
martwe uniemożliwiają współpracę - jeśli nie
zostaną nawzajem uszeregowane za pomocą
odpowiedniego przesunięcia fazowego.
W ogniwie telekinetycznym owego wymaganego
przesunięcia fazowego dostarcza właśnie
"przeciwsobnik".) Faktycznie też, bez takiego
przeciwsobnika, bateria telekinetyczna nie
byłaby w stanie ani ruszyć z miejsca, ani
kontynuować poprawnej pracy. Ponieważ
działanie przeciwsobników (T) jest dosyć
złożone, zalecałbym poczytać o nich z
podrozdziałów LA2.3.3 i K2.3
monografii [1/5],
gdzie zostały one opisane dosyć wyczerpująco
oraz ze wszelkimi wymaganymi szczegółami.
Ich opis nieco szerszy niż niniejszy zawarty jest
także na stronie o nazwie
fe_cell_pl.htm
opisującej "telekinetyczne ogniwa" mojego wynalazku.
Oczywiście, istnieje kilka odmian konstrukcyjnych
przeciwsobników. Najważniejsze z tych odmian
to (1) "kluster kryształków galeny" - typu używanego
kiedyś w "radioodbiornikach kryształkowych", (2)
"tandem kryształów kwarcowych", oraz (3) "tuba"
zawierająca kryształy soli kuchennej wymieszane
z rtęcią. Kiedy ktoś patrzy na przeciwsobnik w
formie "tuby" (T) działający w dowolnym urządzeniu
darmowej energii już zbudowanym na Ziemi,
wówczas może łatwo go rozpoznać ponieważ
jarzy się on silnie. Mianowicie darmowa energia
jaka przez niego przepływa powoduje iż wydziela
on silne światło. Pierwsza fotografia "Fot. #B1" na
niniejszej stronie internetowej pokazuje właśnie
ten przeciwsobnik w formie "tuby" (T) podczas
wydzielania takiego jarzenia. Z kolei bateria
telekinetyczna pokazana tu na rysunku
"Fot. #C2" pokazuje przeciwsobnik w stanie nie
jarzącym się (patrz tam na niebieskawą "tube" (T)
widoczną na podłodze piramidy telepatycznej).
#C2.1.
Odnotuj, że te same podzespoły "piramidy telepatycznej" działają jednocześnie
jako telepatyczne urządzenie nadawczo-odbiorcze (telepatyzer):
Urządzenie zwane "piramida telepatyczna"
które opisywane jest tutaj w funkcji
ogniwa telekinetycznego,
faktycznie wypełnia aż dwie odmienne funkcje.
Ogniwo jest tylko pierwszą z nich - wszakże
aby urządzenie owo działało musi skądś
czerpać zasilającą je energię elektryczną.
Drugą zaś funkcją tej samej "piramidy
telepatycznej" jest że działa ona jako
telepatyczne urządzenie nadawczo-odbiorcze,
czyli jako tzw. telepatyzer. Ta jej druga funkcja,
jak również niezwykła historia owej piramidy,
opisane są na odrębnej stronie internetowej o
telepatii.
Fot. #C1: Powyższe zdjęcie pokazuje mnie (tj.
dra inż. Jana Pająka)
trzymającego w rękach urządzenie
zwane "piramidą telepatyczną".
Głównym podzespołem takiej piramidy
telepatycznej jest "bateria telekinetyczna"
jaka zaopatruje tą piramidę w darmową
elektryczność wymaganą dla jej zadziałania.
(Powyższe zdjęcie pochodzi z
monografii [1/5]
gdzie jest ono pokazane w górnej części
rysunku K1.) Szczegółowa konstrukcja i
działanie tego urządzenia wyjaśnione są
w podrozdziale K2 z tomu 9
monografii [1/5].
Z kolei niezwykła historia tego urządzenia,
plus ponadto więcej szczegółów na temat
jego działania, wyjaśnione zostały w
traktacie [7/2].
Obie te publikacje, tj.
monografia [1/5] oraz
traktat [7/2]
są dostępne za darmo za pośrednictwem
niniejszej strony internetowej.
Fot. #C2: Wnętrze "piramidy telepatycznej". Powyższa
fotografia ilustruje więc najważniejsze podzespoły tego
urządzenia. Ponieważ każdy z owych podzespołów jest
jednocześnie składową baterii telekinetycznej wbudowanej
w owo urządzenie aby zasilać ją w energię elektryczną,
fotografia ta ilustruje także zasadnicze podzespoły baterii
telekinetycznej.
(Powyższe zdjęcie pochodzi z
monografii [1/5]
gdzie jest ono pokazane w dolnej części rysunku K1.)
Wykaz pokazanych tutaj podzespołów, oraz ich działanie,
wyjaśnione są szczegółowo w podrozdziale K2.2 z tomu 9
monografii [1/5].
Są one także skrótowo podsumowane w punkcie #C2
niniejszej strony internetowej. Ponadto istnieje odrębna
strona internetowa o nazwie
fe_cell_pl.htm
omawiająca ogniwa telekinetyczne, na której owe
podzespoły omówione są nieco szerzej niż tutaj.
Fot. #C3: Konstrukcja "piramidy telepatycznej".
Powyższy rysunek ilustruje więc także usytuowanie
poszczegółnych podzespołów baterii telekinetycznej
jaka została wbudowana w owo telepatyczne
urządzenie nadawczo-odbiorcze. Nazwy i
oznaczenia poszczególnych podzespołów
tej baterii wskazywanych odnośnikami z powyższego
rysunku opisane są poniżej pod rysunkiem "Fot. #C4".
(Powyższa ilustracja pochodzi z
monografii [1/5],
gdzie jest ona pokazana na rysunku K2.)
Poza podrozdziałem K2.2 z tomu 9 monografii
[1/5], pokazane tutaj podzespoły są także
skrótowo opisane punkcie #C2 z tej strony
internetowej, a także na odrębnej stronie o nazwie
fe_cell_pl.htm
omawiającej "ogniwa telekinetyczne".
Fot. #C4: Schemat elektryczny oraz obwody
elektroniczne "piramidy telepatycznej".
Poszczególne podzespoły tego urządzenia,
które formują sobą ogniwo telekinetyczne
oraz które opisane są na tej stronie internetowej
obejmują: (I1) i (I2) - telekinetyczne induktorki,
(Q) - pulser, (R) - rezonator który jest prostym
obwodem oscylacyjnym (odnotuj że dwa
induktorki (I1) i (I2) dostarczają induktancji
wymaganej dla działania tego rezonatora,
zaś kondensator próżniowy uformowany
przez podzespoły oznaczone (D1), (D4), (F)
oraz (C) dostarczają pojemności elektrycznej
także wymaganej do pracy tego obwodu
oscylacyjnego), (T) - przeciwsobnik (reciprocator).
(Powyższa ilustracja pochodzi z
monografii [1/5],
gdzie jest ona pokazana na rysunku K3.)
Opisy działania poszczególnych podzespołów
pokazanych na owym schemacie, jak również
wyjaśnienia działania całej baterii telekinetycznej
wbudowanej w ów nadajnik i odbiornik telepatyczny,
zostały zawarte w podrozdziale K2.4 z tomu
9 monografii [1/5]. Są one także skrótowo
podsumowane na niniejszej stronie internetowej,
oraz na odrębnej stronie omawiającej
ogniwa telekinetyczne.
#C3.
Rozwiązania przeciwsobników już sprawdzone w działaniu:
Przeciwsobniki są jednymi z tych podzespołów
ogniwa telekinetycznego, bez których ogniwo
owo nie zadziała. Są one również tymi podzespołami,
jakich niezbędności i kluczowej roli nie docenia
większość dzisiejszych budowniczych urządzeń
darmowej energii. Na szczęście, jak szczegółowo
wyjaśnione to zostało w punkcie #4.4 odrębnej strony o ogniwie telekinetycznym,
na Ziemi potwierdzone już zostało w działaniu
aż kilka konstrukcji przeciwsobników. Naprostszą
z tych konstrukcji jest przeciwsobnik galenowy,
jaki używany był kiedyś w tzw. "radiach kryształkowych"
(które zasilane były w energię właśnie przez baterię
telekinetyczną wbudowaną w ich obwody). Bardziej
skomplikowany był "tendem kryształów kwarcu"
używany w dwóch
prototypach telekinetycznej influenzmaschine
zwanej "Testatica". Najbardziej jednak doskonały
był przeciwsobnik w kształcie "tuby" używany w
prototypach "piramidy telepatycznej". W jednej
książce doczytałem się również, że ktoś skonstruował
działający przeciwsobnik poprzez równoległe
połączenie ze sobą kilku tranzystorów. Niestety,
nie było tam wyjaśnione jak owo połączenie
wyglądało.
#C4.
Działanie ogniwa telekinetycznego:
Działanie ogniwa telekinetycznego jest
relatywnie proste, aczkolwiek wykorzystuje
ono dosyć złożone zjawiska jakie opisane
zostały szczegółowo w monografii [1/5].
Działanie to zostało zilustrowane powyżej
na rysunku "Fot. #C4" (tj. K3 z [1/5]).
Każde takie ogniwo działa ponieważ jego pulser
(Q) wysyła do niego jednostajny strumień impulsów
elektrycznych. Każdy z owych impulsów jest
poddawany wzmocnieniu w dodatkową energię
przez induktorki (I1) i (I2). Stąd moc elektryczna
każdego impulsu staje się wyższa na wyjściu z
owych induktorków, niż była ona na wejściu do
nich. Wszystko więc co jeszcze jest konieczne,
to gromadzić owe małe zwiększenia energii
każdego impulsu (znaczy dodawać je razem
ze sobą), oraz przekazać je po zesumowaniu
do zewnętrznego odbiorcy. Tego dodawania
razem dokonuje rezonator (R) który dostarcza
także impulsy do gniazdka wyjściowego (W).
Rozenator ten jest po prostu obwodem drgającym.
Wiadomo zaś, że wszelkie obwody drgające
gromadzą w sobie (sumują) małe porcje energii
jakie są im dodawane w poszczególnych impulsach.
Ponieważ współpraca pomiędzy rezonatorem
(R) i pulserem (Q) może być wstrzymywana
przez tzw. "punkty martwe" jakie występują we
wszelkich systemach oscylujących, ogniwo to
używa jeszcze jeden podzespół nazywany
przeciwsobnikiem (T), ktory eliminuje owe
"punkty martwe". Usuwa on punkty martwe,
synchronizuje nawzajem oscylacje w rezonatorze
(R) z oscylacjami w pulserze (Q), oraz pozwala
owemu urządzeniu aby zainicjowało swoje
oscylacje kiedykolwiek tylko bateria telekinetyczna
zostaje włączona do działania.
#C5.
Jak zbudować ogniwo telekinetyczne:
Jeśli czytający te słowa posiada odpowiednie
warunki lokalowe i osobiste inklinacje do
eksperymentowania, fundusze dla prywatnych
badań, oraz zdolności wynalazcze, wysoce
rekomendowałbym aby zaczął budować
ogniwo telekinetyczne. Jednak, przedtem
zanim zacznie ową budowę, wysoce
rekomendowałbym aby również przeczytał
wszystko co już napisane zostało na temat
owych urządzeń, tak że zrozumie dokładnie
jak one działają oraz jakie zjawiska występują
w ich wnętrzu. W tym celu radziłbym
mu przeczytać również pokrewną stronę
fe_cell_pl.htm
o ogniwach telekinetycznych,
a ponadto co najmniej tomy 1, 4, 9, i 10 (tj.
rozdzialy A, H, K i LA) z monografii [1/5]. Tom
4 wyjaśni mu zjawisko telekinezy oraz działanie
"Efektu Telekinetycznego", jakich dobre zrozumienie
jest absolutnie niezbędne dla sukcesu w budowie
tego urządzenia. Tomy 9 i 10 wyjaśnią
mu działanie urządzeń darmowej energii w
ogólności, zaś działanie "baterii telekinetycznych"
w szczególności. Ponadto wyjaśnią mu też,
krok po kroku, jak zbudować poszczególne
podzespoły owych urządzeń i co jest najważniejsze
w konstruowaniu owych podzespołów. Z
kolei tom 1 wyjaśni mu jak powstał inteligentny
wszechświat w którym zbudowanie takich
urządzeń staje się mozliwe.
Po tym jak czytelnik pozna jak owo "ogniwo
telekinetyczne" działa, może rozpocząć on
gromadzenie wymaganych podzespołów,
łączenie ich ze soba, oraz inicjowanie
eksperymentów. Warto przy tym się spieszyć,
bowiem owo urządzenie jest paląco potrzebne
naszej cywilizacji. Być może nawet że uchroni
ono ludzkość od zagłady.
#C6.
Pomiary "sprawności" już udowodniły, że prymitywne prototypy
ogniwa telekinetycznego -
które naukowo i w zamierzony sposób wynalazłem dopiero ja w 1989 roku, w sposób
nieuświadamiany i przypadkowy były wbudowywane w obwody tzw. "radia kryształkowego":
Jak wyjaśniam to dokładniej w punktach #H1
do #H3 odrębnej strony internetowej o nazwie
fe_cell_pl.htm,
niemal wiek temu na Ziemi produkowane już
były fabrycznie prymitywne prototypy moich
"ogniw telekinetycznych". Nazywano je "radiami
kryształkowymi". Działały one doskonale produkując
darmową elektryczność - tyle że w niewielkich
ilościach. Faktycznie to były one jedynymi urządzeniami
dotychczas produkowanymi masowo na Ziemi,
które nie wymagały żadnej baterii ani innego
zasilania w energię, a na przekór tego poprawnie
wykonywały swoją pracę. Czyniły to właśnie
ponieważ ich wynalazcy, wcale z tego NIE
zdając sobie sprawy, wbudowali w ich obwody
prymitywną wersję "ogniwa telekinetycznego" -
które to ogniwo naukowo, świadomie, oraz
w zamierzony sposób wynalazłem dopiero
ja w 1989 roku i które opisałem m.in. na
niniejszej stronie.
Niestety, filozoficzna niedojrzałość reprezentantów
oficjalnej tzw. "ateistycznej nauki ortodoksyjnej"
spowodowała niszczycielko-błędne wyjaśnianie
owego braku potrzeby dla zewnętrznego zasilania
tamtych "radio-odbiorników kryształkowych" w energię
elektryczną wymaganą do ich pracy. Mianowicie,
owi ateistyczni naukowcy upowszechniają całkowicie
bzdurne twierdzenie, że jakoby owe "radia
kryształkowe" pobierały potrzebną im moc
ze swojej anteny. Jak jednak wykazały to
moje poszukiwania literaturowe prowadzone
przez niemal ćwierć wieku, NIKT na całym
świecie najwyraźniej NIE zadał sobie trudu aby
eksperymentalnie pomierzyć "sprawność" owych
radioodbiorników kryształkowych, oraz aby
empirycznie wykazać, że ich pobór mocy
z anteny faktycznie pokrywa konsumpcję
energii jaka ma miejsce w ich słuchawkach.
(Nawet zaś jeśli gdzieś ktoś wykonał takie
pomiary, ich wyniki są aż tak dobrze "zakopane",
że praktycznie niemal nikt na świecie NIE
miał szansy ich poznania przed czasem
zanim w grudniu 2011 roku pomiary tej
sprawności zostały wykonane z mojej inicjatywy.)
Innymi słowy, wszystkie te twierdzenia
"ateistycznych naukowców ortodoksyjnych",
moich przełożonych na uczelniach,
dyskutantów moich wynalazków, itp., które
to twierdzenia przez niemal ćwierć wieku
powstrzymywały zbudowanie tak potrzebnego
naszej cywilizacji "ogniwa telekinetycznego"
jakie ja naukowo wynalazłem, oraz które to
twierdzenia kosztowały mnie
niewypowiadzianą ilość napsutej krwi,
zawiedzenia życiowego i cierpień osobistych,
faktycznie "są wyssane z palca" i bazują na
"widzimisie" jakichś tam "fotelikowych aj-staj-nów".
Ja od dawna zdawałem sobie sprawę, że eksperymentalny
pomiar "sprawności" radia kryształkowego jest
jednym z najprostrzych sposobów udowodnienia
iż wynalazcy tego radia wcale NIE zdając sobie
z tego sprawy nieświadomie wbudowali moją
"baterie telekinetyczną" w obwody tego radia.
Wszakże gdyby (co faktycznie zaszło w 2011
roku) eksperymentalnie wyznaczona "sprawność"
radia kryształkowego okazała się być wyższa
od 100% (tj. okazała się przekraczać 100%
okrzyknięte przez oficjalną naukę jako podobno
"nieprzekraczalne"), wówczas to musi oznaczać
że radio kryształkowe samo generuje konsumowaną
przez siebie energię elektryczną. Gdyby zaś
pomierzona eksperymentalnie "sprawność" radia
kryształkowego okazała się niższa od 100%, wówczas
by to oznaczało, że owo radio faktycznie działa tak
jak "ateistyczni naukowcy ortodoksyjni" wmawiają
to naiwnym ludziskom - tj. że jego działanie jest
podtrzymywane energią czerpaną z anteny.
Dlatego ja od wielu już lat usiłowałem wyperswadować
tym co mają wymagane warunki, sprzęt i wiedzę,
aby dokonali ekeprymentalnych pomiarów owej
sprawności "radia kryształkowego". Mi bowiem
całkowicie odebrane zostały warunki aby samemu
dokonać takich pomiarów - co wyjaśniam szerzej
np. w punkcie #J1 strony o nazwie
fe_cell_pl.htm.
Niestety, aż do grudnia 2011 roku, czyli przez
długie 22 lata od chwili kiedy naukowo i świadomie
wynalazłem "ogniwo telekinetyczne", nikt dokonania
takich pomiarów się NIE podjał - na przekór iż ja
niestrudzenie je promowałem w internecie
i w całej gamie innych swoich publikacji. Dopiero
w grudniu 2011 roku - ku niewypowiedzianemu
mojemu zadowoleniu, "radiowiec" z Polski
zaochotniczył w przeprowadzeniu takich
pomiarów. Jego wyniki i wykonane przez niego
pomiary wykazały
wprost "astronomiczną" sprawność "radia
kryształkowego", jaka przekracza jakoby
"nieprzekraczalną" sprawność 100%
o na tyle ogromną wartość, że w żadnym
przypadku NIE może stanowić np. tylko
"błędu pomiarowego".
Innymi słowy, dotychczasowe eksperymentalne
pomiary "sprawności" radia kryształkowego
udowodniły już ponad wszelką wątpliwość,
że owo radio samo generuje elektryczność
wymaganą do swego działania, oraz że
moc pobierana z jego anteny stanowi
jedynie rodzaj "wyzwalacza" który
uruchamia w owym radiu kryształkowym
proces samoczynnego generowania energii.
Opisy metody i wyników eksperymentalnych
pomiarów "sprawności" radia kryształkowego
zaprezentowane zostały w "części #J"
odrębnej strony o nazwie
fe_cell_pl.htm.
Gorąco zachęcam do ich przeglądnięcia.
Wszakże "otwierają one nasze oczy",
udawadniają każdemu kto zechce
przeprowadzić wymagane eksperymenty,
że jednak daje się zbudować urządzenie
o sprawności ponad 100% - które
generuje "darmową energię" bez
konsumowania jakiegokolwiek paliwa
lub innej formy energii, a ponadto
pomiary te są na tyle wyczerpująco
objaśnione, że co bardziej uzdolniony
technicznie czytelnik może je sam powtórzyć
i w ten sposób "sam siebie konkusywnie
przekonać".
Teraz więc, kiedy wskazany został prosty eksperyment
i proste urządzenie które pozwalają generować więcej
energii niż jej konsumują, wystarczy aby jedynie owe
stare prototypy "radioodbiorników kryształkowych"
odpowiednio udoskonalić, a otrzyma się pełnosprawne
"ogniwo telekinetyczne" mojego wynalazku. Zakasajmy
więc rękawy i zabierzmy się do działania, bowiem
bez nich nasza cywilizacja pomału obumiera.
W punktach #H1 do #H3 owej odrębnej strony o nazwie
fe_cell_pl.htm
wyjaśniłem dokładnie, krok po kroku, jak w najprostszy
oraz w najszybszy sposób tak przetransformować
"radio kryształkowe" aby wypracować z jego obwodów
konstrukcję i działanie pełnosprawnego "ogniwa
telekinetycznego" mojego wynalazku, zdolnego
do generowania nieograniczonych ilości "darmowej
energii" elektrycznej.
Na Ziemię nadszedł czas podjęcia budowy
ogniw telekinetycznych. Dlatego czytelnicy którzy
mają wymagane warunki do majsterkowania,
mogą spróbować swego szczęścia w zbudowaniu
takiego urządzenia. Bardziej dokładne jego
opisy, które zawierają również wytyczne dla
tych hobbystów jacy zechcą spróbować jego
zbudowania, są podane na odrębnej stronie
fe_cell_pl.htm - o eksperymentalnej budowie ogniw telekinetycznych.
Proszę jednak
odnotować, że na zbudowane "ogniwo telekinetyczne"
mojego wynalazku nałożone są 3 wymogi (albo
warunki), które wynikają z mojego autorstwa zasady
działania i budowy "ogniwa telekinetycznego", a
stąd również i mojej intelektualnej własności tego
wynalazku, które to wymogi czy warunki podsumowane
zostały w punkcie #H1 owej odrębnej strony o nazwie
fe_cell_pl.htm
Część #D:
Telekinetyczna "influenz-maschine":
#D1.
"Oficjalna" historia telekinetycznych "influenz-maschine":
Telekinetyczne influenzmaschine są
pierwszymi pracującymi urządzeniami
"darmowej energii" ("free energy") jakie
zostały zbudowane na naszej planecie,
a jakie faktycznie zadziałały i wygenerowały
całe zatrzęsienie darmowej energii elektrycznej.
Trzy działające prototypy tych urządzeń
znajdują się obecnie w posiadaniu szwajcarskiej
komuny religijnej nazywającej samą siebie
"Methernitha". Dwa z owych prototypów to
małe jednotarczowe urządzenia nazywane
"Testatica", trzeci zaś prototyp to większe
dwutarczowe urządzenie "Testa-Distatica",
na niniejszej stronie pokazane na "Fot. #B1".
Wygląda na to, że te telekinetyczne influenzmaschine
faktycznie mają aż "dwie historie". Jedna z obu
tych historii jest upowszechniana oficjalnie
przez ową szwajcarską komunę religijną
"Methernitha". Tą "oficjalną" historię opiszę
w niniejszym punkcie. Z kolei druga historia
zawarta jest w licznych "rumorach" jakie
krążą po świecie o tych maszynach. Tą drugą
"rumorową historię" opiszę w następnym
punkcie #D2 poniżej.
Oficjalnie za budowniczego wszystkich trzech
już działających prototypów telekinetycznych
influenzmaschines uważa się jednego z założycieli
komuny religijnej Methernitha, z zawodu byłego
zegarmistrza, o nazwisku Paul Baumann.
Według tejże oficjalnej wersji, to on miał osobiście
zbudować wszystkie trzy działające prototypy
tych maszyn. To on także miał jakoby podjąć
decyzję aby ich szczegóły techniczne
utrzymywać w tajemnicy przed resztą świata.
Oficjalnie wyjaśnienia Methernithy dla powodów
które miało jakoby zadecydować że budowa
i działanie tych maszyn są utrzymywane w
tajemnicy, ja powtarzam po Methernitha
w podrozdziale LA2.3.2 swojej monografii
[1/5], oraz także wzmiankuję w
punkcie #K3 strony internetowej
fe_cell_pl.htm -
o ogniwach telekinetycznych. Z powodu tego
braku informacji na temat owych maszyn, w
1991 roku ja poleciałem z Nowej Zelandii do
Methernitha specjalnie aby zobaczyć owo
niezwykłe urządzenie. Niestety, w owym
czasie Methernitha już przyjęła żelazną
zasadę, aby nie pokazywać tej maszyny
nikomu (bez ograniczeń pokazywała
ją zaledwie kilka lat wcześniej). Jedyną
więc korzyścią z tamtej wizyty było, że
osobiście spotkałem się z Ś.P. Paulem
Baumannem - tj. osobą której przypisuje
się zbudowanie Thesta-Distatica. (W
internecie natknąłem się na "rumor" czy
informację, że Paul Baumann zmarł
zimą 2001 roku. Po jego śmierci
maszyny telekinetyczne uprzednio będące
pod jego kontrolą podobno weszły w posiadanie
indywidualnych członków jego zespołu
rozwojowego. Na przekór jednak że
niektórzy z owych członków nadal
prowadzą nad nimi prace rozwojowe
i na przekór że mają oni działające
prototypy tych maszyn, jak narazie
nikt NIE był w stanie zbudować
kolejnego, już czwartego działającego
egzemplarza takiej maszyny. I to na
przekór iż jest "publiczną tajemnicą"
że już tylko sam Baumann oficjalnie
zbudował ze swoim zespołem aż 8 prototypów
takich maszyn - żaden z których jednak
NIE zadziałał. A ile dalszych podobnie
nieudanych prototypów zapewne
zbudowano w VENE, a także w
Methernitha już po śmierci Baumann'a?)
Z powodu owej głębokiej tajemnicy jaką
Methernitha zaczęła otaczać swe maszyny,
historia oraz działanie telekinetycznych
influenzmaschine jakie opisuję na tej
stronie i w innych moich publikacjach,
pochodzą z moich przypadkowych ustaleń,
a także z moich prywatnych badań nad
indukowanym technicznie "Efektem
Telekinetycznym" (tj. NIE wywodzą się
od samej Methernithy). To zaś oznacza,
że ja wierzę iż przytoczone tutaj informacje
na temat tych maszyn są najprawdopodobniej
poprawne, jednak nie posiadam możliwości
aby zweryfikować ich poprawność. Dlatego
sugerowałbym aby traktować je jedynie jako
rodzaj "plotki", jaka daje posmak szokująco
dziwnego losu najbardziej istotnych urządzeń
technicznych naszej cywilizacji.
Fot. #D1: Wygląd działającego prototypu telekinetycznej
influenzmaschine o nazwie "Testa-Distatica". "Oficjalnie"
twierdzi się, że prototyp ten został zbudowany przez Paul'a
Baumann'a w więziennym warsztacie - kiedy Baumann
odsiadywał tam swój wyrok. Jednak z tego co mi wiadomo,
sam Paul Baumann nigdy publicznie NIE twierdził, że to
on zbudował tą maszynę.
#D2.
Co jednak stwierdzają najróżniejsze "rumory" na temat
podobno faktycznej historii telekinetycznych "influenz-maschines":
Przez cały szereg dziwnych "zbiegów okoliczności"
dotarło do mnie też sporo dosyć niezwykłych "rumorów"
jakie krążą po świecie na temat jakoby faktycznej
historii telekinetycznych "influenz-maschines". Z
owych rumorów wyłania się też zupełnie odmienna
historia tych maszyn, niż owa "oficjalna historia"
którą opisałem w punkcie #D1 powyżej. Dla naukowej
więc ścisłości, poniżej opiszę też ową "rumorowaną
historię" telekinetycznych "influenz-maschines". Na
ile ta "rumorowana historia" jest prawdziwa, tego w
mojej obecnej sytuacji (np. przy szczupłych zasobach
finansowych jakimi dysponuję) NIE jestem w stanie
sprawdzić. Pozostawiam więc jej sprawdzenie czytelnikom.
(Byłbym przy tym bardzo wdzięczny za ewentualne
podesłanie mi dalszych informacji w tej sprawie jakie
czytelnikowi udałoby się zdobyć - i to bez względu czy
owe informacje by potwierdzały, czy też zaprzeczały,
przytoczonej tutaj owej "rumorowej historii"
telekinetycznych "influenz-maschines". Wszakże
dla naukowej ścisłości oraz w imię prawdy i postępu
mamy obowiązek aby poszukiwać i ujawniać prawdę -
jakąkolwiek by ona się nie okazała być.)
Z owych "rumorów" które do mnie dotarły wynika,
że faktycznym wynalazcą i pierwszym budowniczym
telekinetycznych influenzmaschine był obywatel Austrii
o nazwisku Adalbert Béla Brosan (adres
w 1965 roku: Schiffmeisterplatz 5, Ybbs/Donau koło
Linz, Austria). Na temat owych maszyn swego
wynalazku, Brosan napisał nawet (i wydał prywatnym
nakładem) niewielką broszurkę o danych bibliograficznych
[1LA2.3.1] "Weltfrieden durch Kostenlose
Energie", opublikowana w 1965 roku przez "Karl
Schenenberger Verlag" (adres z 1965 roku:
Stapfenstrasse 187, Helden, Szwajcaria). Niestety,
Brosan sam nie posiadał uzdolnień wykonawczych
ani warsztatu. Dlatego aby zbudować swoje urządzenie
wszedł on w spółkę z lokalnym "złotą rączką" o imieniu
Nitschel pochodzącym z miejscowości
Linz. (Istotnym szczegółem wydaje się tu informacja
że Nitschel znany był w okolicy ze swoich radykalnych
przekonań religijnych za które wszedł nawet w kolizję
z miejscowymi władzami.) Wspólnie z tym Nitschel
Brosan podobno w warsztacie Nitschel'a zbudował
dwa małe prototypy wynalezionego przez siebie
urządzenia. Działanie tych prototypów zdążył nawet
zademonstrować aż kilku osobom - w tym znanemu
przez niego małżeństwu, które potem opowiedziało
mi niniejszą historię. Zgodnie z ich opisami, oba te
prototypy były wyglądu i wielkości identycznej do
urządzeń zwanych "Testatica", jakie obecnie
znajdują się w posiadaniu Methernithy. Niefortunnie
jednak, zaraz potem Brosan zmarł. Natomiast Nitschel
wraz z obu tymi działającymi agregatami telekinetycznymi
podobno przeniósł się do Szwajcarii w okolice
(CH-9050) Appenzell, tel: (071) 914110. Dalszych
losów Nitschel'a ani agregatów Brosana nie udało
mi się już ustalić. Nie daje się jednak wykluczyć takiej
możliwości, że z powodu bycia nieco "na bakier" z
prawem, ów Nitschel trafił do szwajcarskiego więzienia
gdzie jego radykalne przekonania religijne przyciągnęły
go do Paul'a Baumann (tj. do jednego z założycieli
komuny religijnej o nazwie Methernitha) - który w
więzieniu tym właśnie przebywał.
Z zupełnie odmiennych źródeł jest nam wiadomo,
że trzeci działający prototyp telekinetycznej
influenzmaschines, czyli maszynę zwaną
"Testa Distatica", miał zbudować Paul Baumann
z pomocą narzędzi i materiałów odpadkowych jakie
znajdowały się w warsztacie więzienia w którym
odsiadywał on swój wyrok. Niestety, NIE jest z całą
pewnością wiadomym, czy w owym więzieniu Paul
Baumann spotkał Nitschel'a, ani czy to ów Nitschel
(który wiedział przecież od Bela Brosan jak te
agregaty działają i jak należy je budować) dopomógł
Baumann'owi zbudować ów trzeci prototyp. Wiadomo
jednak, że po wyjściu z więzienia, Paul Baumann
zabrał ze sobą do Methernithy aż 3 działające
influenz-maschines. Nie da się więc wykluczyć,
że 2 małe z tych gregatów, czyli owe "Testatica",
to były po prostu agregaty zbudowane przez Bola
Brosan - które wraz ze zbudowaną we więzieniu
"Testa-Distatica" Nitschel dał Baumannowi
na tymczasowe "przechowanie" aż do czasu kiedy
i on odsiedzi swój wyrok i będzie mógł połączyć
się z Baumannem w komunie Methernitha (które
to plany zapewne Bóg pokrzyżował i Nitschel'owi
prawdopodobnie się zmarło zanim zdołał odsiedzieć
swój wyrok).Już po powrocie do Methernitha
Baumann zbudował około 8 dalszych prototypów
tych maszyn - wspomagany przez 7-osobowy
zespół badawczo-rozwojowy jaki wokół siebie
tam zgormadził. Niestety, żaden z owych 8
następnych prototypów już NIE zadziałał - co
sugerowałoby, że tak naprawdę to Baumann
wcale NIE wiedział jaka jest faktyczna budowa
i działanie tych maszyn, oraz że jedynie w
swoich wysiłkach usiłował on skopiować wygląd
i podzespoły działających już prototypów które
w więzieniu otrzymał od Nitschel'a.
Wszystkie trzy prototypy telekinetycznych
influenz-maschines które Paul Baumann
zabrał ze sobą z więzienia do Methernitha,
pracowały doskonale i udowodniły aż taką
efektywność działania, że około 2000 roku
Methernitha zainicjowała projekt budowy
ogromnej wersji takiej maszyny, napędzanej
dwoma dyskami o średnicach ponad 2 metry.
Jednak według mojej wiedzy, tamta ogromna
maszyna też NIE zadziałała - chociaż była
budowana, ulepszana i testowana niemal
bez przerwy aż do około 2004 roku. Potem
dano z nią za wygraną. Więcej danych
na temat niezwykłej historii telekinetycznych
influenzmaschine jest zawarte w podrozdziale
LA2.3.1 z tomu 10 mojej
monografii [1/5] -
ładowalnej za darmo z niniejszej strony internetowej.
Powyższą "rumorowaną historię" zdaje się też potwierdzać
niezwykła działalność szwajcarskiej grupy zwanej
"VENE". Grupa ta w czasie od około 1988 do
około 2000 roku była aktywna w miasteczku Thun
położonym niedaleko od Methernitha. Grupa VENE
też budowała prototypy telekinetycznych influenzmaschine -
jednak żaden z ich prototypów też NIE zadziałał.
Zdjęcie jednego z tych prototypów VENE pokazuję
na "Fot. #E2" ze strony o nazwie
telekinetyka.htm -
(kliknij na niniejszy link aby sobie go oglądnąć).
Prototypy te owa VENE oferowała nawet na sprzedaż -
wyceniając każdy z nich na sumę około 100 000 SFr.
Ja początkowo rozważałem możliwość oficjalnego zakupu
jednego z owych prototypów za pośrednictwem uczelni
w której wówczas pracowałem - dlatego podjąłem nawet
sprawdzenia wiarygodności oferty ich sprzedaży
(oferta ta stwierdzała że oferowany mi prototyp już
działa). Kiedy jednak w samej Szwajcarii sprawdzałem
ową wiarygodność oferty tych prototypów, natknąłem
się tam na twierdzenia, że VENE to faktycznie ten sam
zespół badawczo-rozwojowy który pracuje nad tymi
maszynami w Methernitha. Tyle, że rozgłaszając oficjalnie
iż Methernitha NIE ujawnia budowy i działania swoich
maszyn ponieważ uważa że nasza cywilizacja jeszcze
NIE dorosła na ich przyjęcie, ta sama Methernitha
NIE mogła równocześnie sprzedawać prototypów
swych maszyn. Aby więc na przekór swych twierdzeń,
ciągle móc także sprzedawać swe maszyny, podobno
Methernitha uformowała ową wysoce sekretną grupę
VENE. Ciekawe ile jest prawdy w owych "rumorach"?
#D2.1.
Wiedza i nauki jakie wypływają z opisanej powyżej "rumorowej historii" telekinetycznych "influenz-maschines":
Z moich dotychczasowych badań nad
metodami działania
Boga
wynika, że aby dopomagać w wypełnieniu celu
stworzenia człowieka (który to cel wyjaśniony
jest dokładniej w punkcie #B1 strony o nazwie
antichrist_pl.htm),
wszystko co Bóg czyni zawsze dokonywane jest
w taki sposób aby to maksymalizowało "przysparzanie
wiedzy". Nie powinno więc nas dziwić, że z
"rumorowej historii" telekinetycznych "influenz-maschines"
opisanej w poprzednim punkcie #D2 wyłania się
sporo ogromnie dla nas uzytecznych informacji i nauk.
Przykładowo, (1) historia ta dokumentuje,
że część techniczna wykonania tych maszyn jest
na tyle prosta, że aż trzy takie już działające maszyny
zdołał wykonać praktycznie jeden majsterkowicz
(tj. Nitschel), wspomagany przez jeszcze jedną
osobę (tj. najpierw przez wynalazcę Brosan'a,
a potem przez Baumann'a) - dla dwóch z tych
maszyn używając tylko warsztatu jaki ów lokalny
"złoty rączka" sam posiadał, zaś dla wykonania
trzeciej maszyny używając tylko materiałów
i narzędzi jakie znajdowały się w więziennym
warsztacie. To zaś oznacza, że praktycznie
niemal każdy majsterkowicz z dobrze wyposażonym
warsztatem i z zacięciem do budowania, dysponuje
potencjałem technicznym aby zbudować sobie
samemu taką maszynę - jeśli oczywiście zdoła poznać
jej konstrukcję i zasadę działania. Inną użyteczną
informacją (2) która wypływa z powyższej
"rumorowej historii", jest ogromne znaczenie
jakie w technologii ma wiedza. Wszakże nawet
mając aż trzy już działające prototypy tej maszyny,
ale NIE mając znajomości jej zasady działania,
Methernitha wykonała co najmniej 8 jej replik
na zasadzie "kopiowania wyglądu" (zamiast
kopiowania "zasady działania") - jednak żadna
z tych replik NIE zadziałała. "Wiedza" jest więc
najważniejszym wymogiem zbudowania tej maszyny.
Kolejna informacja (3) która wynika z
powyższej "rumorowej historii", ma charakter
moralny. Mianowicie, ujawnia ona że nawet
najmoralniej wysławiające się osoby, po
zostaniu skonfrontowanymi z "pokusą" perspektyw
jakie otwiera posiadanie działającego prototypu
tej maszyny, NIE są w stanie "pokusie" tej się
oprzeć. To dlatego w punkcie #H2 strony o nazwie
eco_cars_pl.htm
oraz w punkcie #H4 strony o nazwie
mozajski.htm
z wielkim naciskiem informuję wynalazców, że jest
ogromnie istotne aby ci których dobiorą sobie na
pomocników wykazywali dużą tzw. "inercję
moralną". Następna nauka (4)
wypływająca z owej "rumorowej historii" zwraca
naszą uwagę jak ogromnie istotna jest sprawa
wprowadzania do każdego ludzkiego działania
odpowiednich "zabezpieczeń" opisywanych
na stronach internetowych o nazwach
humanity_pl.htm i
partia_totalizmu.htm -
tak aby owe zabezpieczenia uniemożliwiały ludziom
wykonującym owo działanie "zboczenie" z drogi
jaką nakazują im zasady moralnego postępowania.
Jeszcze inne potwierdzenie (5) jakie rzuca
się w oczy po przeanalizowaniu historii tych maszyn,
to że faktycznie, cokolwiek instotnego Bóg zrealizuje
na Ziemi, wówczas zawsze nadaje temu takie cechy,
aby zależnie od światopoglądu zawsze dawało się to
wytłumaczyć na co najmniej 3 odmienne sposoby
opisane dokładniej w punkcie #C2 strony o nazwie
tornado_pl.htm.
Itd., itp. - owa nauczająca rola "rumorowej historii"
wcale się nie ogranicza do powyższego.
Podobnych informacji i nauk historia ta zawiera
znacznie więcej - jednak aby NIE zanudzać tu
czytelnika NIE będę ich wszystkich dyskutował.
#D3.
Główne podzespoły telekinetycznych influenz-maschines:
Najważniejszym podzespołem każdej
telekinetycznej influenzmaschine jest
wirujący dysk z 50 elektrodami (dla USA
musi on posiadać 60 elektrod, ponieważ
Północna Ameryka używa prądu zmiennego
o częstotliwości 60 Hz). Ów dysk jest widoczny
na wszystkich ilustracjach owych maszyn.
Aby wprawić ten dysk w ruch wirowy o szybkości
obrotowej 60 obr/min (czyli 1 obrót na sekundę),
musi on być częścią silnika elektrostatycznego
który działa na zasadzie będącej odwróceniem
zasady działania maszyny Töpler'a lub maszyny
Wimshurst'a. Innym istotnym podzespołem
każdej telekinetycznej influenzmaschine jest
ogniwo telekinetyczne opisane wcześniej w punkcie
#C1 tej strony. Ogniwo to jest sterowane impulsami
elektrycznymi dostarczanymi przez ów wirujacy
dysk. (Tj. owe 50 elektrod tego dysku wirującego
z szybkością 1 obrót na sekundę są wejściowymi
podzespołami generującymi 50 Hz impulsy dla
pulsera tego telekinetycznego ogniwa.)
#D4.
Działanie telekinetycznych influenz-maschines:
W sensie zasady stosowanej w ich działaniu,
telekinetyczne influenzmaschine są faktycznie
podwójnymi urządzeniami złożonymi z dwóch
wzajemnie ze sobą współpacujących podzespołów.
Pierwszym z tych podzespołów jest silnik
elektrostatyczny, który działa na zasadzie indukcji
elektrostatycznej. Znaczy że ów silnik stosuje
w działaniu zasady jakie stanowią odwrócenie
zasad używanych albo przez maszynę Töpler'a
albo też przez maszynę Wimshurst'a.
(Jak czytelnik zapewne wie, w elektryczności
zasady dzialania silników i generatorów są
nawzajem odwracalne. To oznacza, że zasady
używane w każdym silniku elektrycznym mogą
być tak odwrócone, że uformują one generator
elektryczności. Także zasady każdego generatora
elektryczności mogą być tak odwrócone, że
stworzą one silnik elektryczny. Owa odwracalność
stosuje się również do zasad działania stosowanych
w maszynach elektrostatycznych Töpler'a i
Wimshurst'a.) Drugim istotnym podzespołem
telekinetycznych influenzmaschine jest ogniwo
telekinetyczne opisana poprzednio w punkcie
#C1 tej strony. Owo ogniwo generuje darmową
elektryczność jaka jest następnie używana do
podtrzymywania ruchu silnika elektrostatycznego.
Oboje razem, znaczy silnik elektrostatyczny i
ogniwo telekinetyczne, formują telekinetyczną
influenzmaschinę która nie tylko wytwarza
doskonale widoczny ruch mechaniczny bez
konieczności zasilania ją w jakąkolwiek energię,
ale także generuje znaczny nadmiar darmowej
elektryczności jaka może z niej być odprowadzana
do innych urządzeń w celu ich zasilania w energię
elektryczną.
Wcześniej na tej stronie, podczas opisywania
ogniw telekinetycznych wspominałem także,
że aby spowodować zadziałanie owych ogniw
koniecznym jest dostarczenie na wejście do nich
całej serii impulsów elektrycznych o wymaganej
częstotliwości 50 Hz dla Europy lub 60 Hz dla USA.
W celu ich wytworzenia, ogniwa telekinetyczne
zawierają specjalny podzespół zwany "pulserem".
Owe impulsy są później wzmacniane przez
efekt telekinetyczny wyzwalany w induktorkach
(I1) i (I2). W telekinetycznych influenzmaschine
impulsy te są generowane właśnie przez silnik
elektrostatyczny opisany powyżej. Aby je wygenerować,
taki silnik używany w Europie musi mieć 50
elektrod na swoim dysku (w USA musi on mieć
60 elektrod). Z kolei dysk ten musi wirować ze
stałą szybkością 60 obrotów na minutę, znaczy
1 obrotu na sekundę. Wynik jest taki, że jeśli
przed czołem tego dysku ustawimy "głowicę
zbierającą impulsy" oznaczoną "ho" na rysunkach
"Fot. #D2" i "Fot. #D3" (lub LA5 i LA6 w monografii [1/5]),
wówczas seria impulsów zmiennoprądowych o
częstotliwości 50 Hz w Europie (lub 60 Hz w USA)
zostaje zaindukowana elektrostatycznie na owej
głowicy. Stąd owa głowica "ho", razem z elektrodami
wirującego dysku, razem konstytułuje "pulser" dla
telekinetycznej baterii. Jeśli więc wprowadzimy
następnie owe impulsy do baterii telekinetycznej,
wówczas bateria zacznie telekinetycznie generować
prąd zmienny o częstotliwości 50 Hz dla Europy
lub 60 Hz dla USA. Część tego prądu następnie
zostanie przekierowana z powrotem dla zasilania
silnika w energię, co podtrzymywało będzie jego
ruch wirowy, reszta zaś może zostać odprowadzona
na zewnątrz i użyta dla zasilania naróżniejszych
urządzeń domowych. Tak oto działają telekinetyczne
influenzmaschine. Oczywiście, aby je skonstruować,
musimy rozwiązać cały szereg problemów technicznych.
Jednym z owych problemów jest utrzymywanie
stałej szybkości obrotowej wirowania dysków na
wartości około 60 obrotów na minutę. Wszakże od
precyzji tej stałej prędkości zależy częstotliwość
prądu jaki jest generowany. Aby rozwiązać ten
problem specjalny sterownik prędkości musi zostać
dobudowany do naszego silnika elektrostatycznego.
Sterownik ten powstaje poprzez mechaniczne
połączenie silnika elektrostatycznego używanego jako
główny podzespół telekinetycznej influenzmaschine,
z małym wirującym wrzecionkiem jakie napędza
niewielki sterujący dynamo-motor. Ów dynamo-motor
posiada "przeciwstawne" (tj. z dodatnim sprzężeniem
zwrotnym) połączenie elektryczne z silnikiem influenzmaschine.
Na rysunku "Fot. #D3" (lub LA6 w [1/5]) ten sterujacy
dynamo-motor zostal oznaczony jako "Ts". Powoduje
on, że jeśli elektrostatyczny silnik influenzmaschine
obraca się zbyt szybko, wówczas ów dynamo-motor
"Ts" powoduje generowanie elektryczności jaka
przeciwdziała elektryczności która podtrzymuje obroty
silnika elektrostatycznego, w ten sposób zwalniając
obroty silnika. Z kolei kiedy silnik influenzmaschine
obraca się zbyt wolno, ów dynamo-motor "Ts" zaczyna
sam też pracować jako mały silniczek elektryczny,
który dodatkowo napędza influenzmaschine, w ten
sposób przyspieszając obroty jej tarczy.
Zauważ, że pierwszy wynalazca i budowniczy
telekinetycznych influenzmaschine (tj. Bela
Brosan) zamierzał wytwarzać nimi darmowy
ruch mechaniczny, a nie darmową energię
elektryczną. Jednak późniejsi użytkownicy
owych urządzeń nie mieli pojęcia jak one
działają ani jakie zjawiska są zaprzągnięte
w ich pracy. Stąd nie byli oni w stanie wydzielić
baterii telekinetycznej z całej telekinetycznej
influenzmaschine, aby generować elektryczność
znacznie prościej za pośrednictwem jedynie
owej baterii.
#D5.
Jeśli ty jesteś jednym z ich budowniczych:
Liczni ludzie usiłowali zduplikować telekinetyczną
influenzmaschine zwaną "Thesta Distatica" -
tj. tą pokazaną na rysunku "Fot. #B1" (lub LA4 z [1/5])
powyżej. Pechowo jednak, jak dotychczas
wszyscy ci ludzie nie odnieśli sukcesu.
Faktycznie też, nawet Methernitha - która posiada
przecież już działające wzorce takich telekinetycznych
influenzmaschines, doświadczyła niepokonalnych
trudności z ich powieleniem na wielką skalę.
Powodem jest, że wszyscy ci ludzie starają się
mimikować podzespoły oraz fizyczną strukturę
oryginalnych urządzeń "Testatica" lub "Thesta-Distatica"
bez faktycznego zrozumienia jak owe urządzenia
działają oraz jakie zasady i zjawiska są zatrudnione
w ich pracy. Stąd jeśli ty też jesteś jednym z tych ludzi
eksperymentujących nad darmową energią, proszę
nie powtarzaj już tego samego błędu. Raczej rozpocznij
swoje badania i rozwój od starannego poznania oraz
od zrozumienia jak urządzenia darmowej energii
w ogólności, zaś telekinetyczne influenzmaschines
w szczególności, naprawdę działają. Tylko potem
odtwórz w swoim własnym urządzeniu ich zasadę
działania, zamiast bezmyślnie mimikować ich
fizyczną strukturę i podzespoły. Jedynie bowiem
wówczas możesz odnieść sukces. Zaś my wszyscy
oczekujemy twojego sukcesu, ponieważ my wszyscy
desperacko potrzebujemy darmowej energii.
Fot. #D2: Podstawowe podzespoły telekinetycznej
influenzmaschine. Wykaz tych podzespołów oraz
opisy ich działania wyjaśnione są w podrozdziale
LA2.3.3 z tomu 10 monografii [1/5]. Do niektórych
z tych podzespołów referujemy także na niniejszej
stronie internetowej przy okazji wyjaśniania działania
telekinetycznych influenzmaschines oraz ogniw
telekinetycznych.
(Powyższe zdjęcie pochodzi z
monografii [1/5]
gdzie jest ono pokazane na rysunku LA5 "b".)
Fot. #D4: Powyższe zdjęcie pokazuje mnie samego (tj.
dra inż. Jana Pająka)
trzymającego w rękach fabrycznie nową maszynę
elektrostatyczną Wimshursta jaką zakupiłem w Polsce
za odpowiednik około $100 w sklepie zaopatrującym
szkoły w pomoce nauczające (kiedyś nazywanym CEZAS).
(Powyższe zdjęcie pochodzi z
monografii [6/2]
gdzie jest ono pokazane na "rysunku 11".)
Taka maszyna elektrostatyczna Wimshurst'a
może zostać przebudowana w silnik elektrostatyczny,
który z kolei może zostać zaopatrzony w ogniwo
telekinetyczne (opisane w punkcie #C1 tej strony)
zasilające ów silnik w energię elektryczną, a w ten
sposób razem mogą być wykorzystane jako podstawowe
podzespoły telekinetycznej influenzmaschine.
Faktycznie też ja zakupiłem tą maszynę z
zamiarem, że przekonstruuje ją na telekinetyczną
influenzmaschinę. W czasach jej zakupu ciągle
bowiem dokonywałem zupełnie otwartych i
jawnych badań nad Efektem Telekinetycznym
oraz nad urządzeniami darmowej energii w
ramach mojej pracy naukowej na uniwersytecie
w którym wówczas wykładałem. Ponadto ciągle
wówczas wierzyłem, że mogę tam zbudować
jedno z owych urządzeń darmowej energii jakie
w tamtym czasie wynalazłem i rozpracowałem.
Tak nawiasem mówiac, to odnotuj najbardziej
prominentny kluster budynków tuż za moimi
plecami - na wysokosci moich łopatek. To są
właśnie budynki kampusu uniwersytetu, w którym
ja wynalazłem ogniwa telekinetyczne oraz gdzie
wyjaśniłem działanie urządzeń darmowej energii
opisywanych na niniejszej stronie internetowej.
Ów uniwersytet jest więc miejscem mojej pierwszej
(przegranej druzgocząco) bitwy z naukowcami
ortodoksyjnymi w sprawie włączenia urządzeń
darmowej energii oraz efektu telekinetycznego
do obszaru zainteresowań głównego nurtu nauki.
Ja zamierzałem zbudować na owym uniwersytecie
moje urządzenia darmowej energii, aby udowodnić
wysoce sceptycznym tamtejszym naukowcom,
że one faktycznie działają. Ponadto zamierzałem
również opublikować kilka artykułów naukowych
i wygłosić kilka referatów na konferencjach
naukowych na temat badań owych cudownych
maszyn. Niestety, moi przełożeni z owego
uniwersytetu nie pozwoli mi zaprezentować
nawet mojego pierwszego referatu na temat tych
urządzeń na konferencji naukowej w Australii -
na przekór że ów referat przeszedł przez referentów
naukowych i został zaakceptowany do obrad
na tej konferencji. Zgodnie z opinią moich
tamtejszych przełożonych, ów referat miał jakoby
wybiegać przeciwko ustanowionym kanonom
dzisiejszej nauki (referenci którzy w imieniu
organizatorow owej konferencji włączyli mój
referat do obrad wcale tak nie myśleli). Wkrótce
też po tym jak dokonałem zakupów podzespołów
do moich urządzeń darmowej energii oraz jak
stałem się gotowy do rozpoczęcia fizycznej
budowy tych urządzeń, w 1990 roku straciłem
pracę wykładowcy na owym uniwersytecie, co
uczyniło niemożliwym prowadzenie jakichkolwiek
dalszych badań i rozwoju nad tymi cudownymi
urządzeniami. Natomiast referat jakiego nie
pozwolono mi wygłosić na konferencji, został
potem przeredagowany na monografię naukową.
Obecnie stanowi on trzon mojej
monografii [6]
o urządzeniach darmowej energii, jaka to
monografia jest dostępna za pośrednictwem
niniejszej strony internetowej. Z kolei ów dziwny
zbieg dat kiedy to straciłem pracę wykładowcy
na owym uniwersytecie, oraz kiedy wynalazlem
"baterię telekinetyczną", wprowadził myśl
do mojego umysłu, że być może na naszej
planecie działa jakieś
"przekleństwo wynalazców",
które aktywnie stara się zapobiec aby niemoralne
społeczności uzyskały te cudowne "urządzenia
darmowej energii" i w ten sposób opanowały dostęp
do nieograniczonych zasobów "bezpłatnej energii".
Późniejsze badania potwierdziły tą myśl, dowodząc
że praktycznie wszyscy wybitni wynalazcy i odkrywcy
na Ziemi, a także wszystkie przełomowe wynalazki,
prześladowane są przez owo tajemnicze "przekleństwo
wynalazców" opisane tutaj skrótowo w "części #H",
zaś z większą liczbą szczegółów np. w punkcie #B4.4 strony
mozajski.htm - o wynalazcy pierwszego samolotu na Ziemi,
w punkcie #G3 odrębnej strony internetowej
eco_cars_pl.htm - o bezzanieczyszczeniowych samochodach,
czy w punkcie #K3 odrębnej strony internetowej
fe_cell_pl.htm - o ogniwach telekinetycznych.
Owo "przekleństwo wynalazców" albo morduje budowniczych
urządzeń darmowej energii - tak jak to prawdopodobnie
uczyniła z Austriakiem Bela Brosan (tj. budowniczym
"telekinetycznych influenzmaschines"), albo
zamyka już działające takie urządzenia w mocy
jakichś niedostępnych komun - jak to najprawdopodobniej
uczyniła z dwoma telekinetycznymi influenzmaschines
nazywanymi "Testatica", albo też bez ustanku
prześladuje ona badaczy którzy pracują nad
urządzeniami darmowej energii - tak jak z całą
pewnością czyni to właśnie ze mną od pierwszego
momentu kiedy wynalazłem owe urządzenia
(po więcej szczegołów "kto" i "dlaczego" jest
"zasymulowany" iż stoi poza owym "przekleństwem
wynalazców" - patrz też rozdział OD z tomu
13 monografii [1/5]). Warto jest wiedzieć o
istnieniu owego "przekleństwa wynalazców",
ponieważ każdy badacz który próbuje zbudować
urządzenia darmowej energii i jest blisko sukcesu,
zawsze napotyka niezliczone przeszkody wznoszone
na jego drodze właśnie przez nie.
#D6.
Jak zbudować telekinetyczną influenzmaschine:
Najprostsza metoda zbudowania telekinetycznej
influenzmaschine polega na rozpoczęciu swoich
działań od skonstruowania silnika prądu zmiennego
jaki jednak działa na zasadzie indukcji elektrostatycznej.
Taki silnik musi być po prostu odwróceniem zasady
działania albo maszyny elektrostatycznej Töpler'a,
albo też maszyny Wimshurst'a. Faktycznie też taki
motor może być zakupiony niemal w gotowej postaci,
jako że wiele krajów, włączając w to Polskę, oferuje
fabrycznie nowe maszyny elektrostatyczne Winshurst'a
na sprzedaż w swoich sklepach. Owe już gotowe
maszyny wyglądają tak jak owa pokazana na rysunku
"Fot. #D4" (lub 11 z [6/2]) powyżej. Istnieje jednak
z nimi problem. Mianowicie obie maszyny, tj. Töpler'a
i Wimshurst'a, pracują jako generatory elektrostatyczne.
Mianowicie produkują one elektryczność, podczas
gdy konsumują moc mechaniczną. Aby więc
przemienic je w silniki na indukcję elektrostatyczną,
koniecznym jest odwrócenie ich zasady działania.
Stąd muszą one wówczas być w stanie wyprodukować
ruch mechaniczny, jeśli do ich kondensatorów
dostarczy się prąd zmienny. Kiedy już posiądziemy
taki działający silnik elektrostatyczny, musimy użyć
jedną jego szczotkę (głowicę) jako "pulser" dla ogniwa
telekinetycznego. Znaczy, że musimy wyłapywać
impulsy elektryczne jakie ów silnik generuje, za
pomocą szczotki (głowicy) oznaczonej "ho" na
rysunkach "Fot. #D2" i "Fot. #D3" (LA5 i LA6 z [1/5])
powyżej. Potem musimy dostarczać owe impulsy
na wejście do oddzielnego ogniwa telekinetycznego
jakie wbudujemy w naszą maszynę. Owe impulsy
spowodują zadziałanie tego ogniwa telekinetycznego.
Stąd będziemy wówczas mogli dostarczyć wydatek
z owego ogniwa telekinetycznego z powrotem do
kondensatorów owego silnika. W ten sposób
otrzymamy podwójne działanie wynikowego urządzenia,
składającego się z silnika elektrostatycznego oraz
z ogniwa telekinetycznego. W tym działaniu obroty
silnika generują impulsy elektryczne jakie podtrzymują
działanie ogniwa telekinetycznego, podczas gdy ogniwo
telekinetyczne generuje elektryczność jaka podtrzymuje
obroty silnika elektrostatycznego. Stąd wynikowe urządzenie
działa dokładnie w ten sam sposób jak działa słynna
Thesta Distatica pokazana uprzednio na rysunku
"Fot. #B1" (tj. LA4 z [1/5]). (To zaś praktycznie oznacza,
że opisy jakie tutaj prezentuję są również opisami
prawdziwego działania Thesta Distatica skonstruowanej
przez komunę religijną "Methernitha".) Nasze urządzenie
produkowało więc będzie moc mechaniczna, plus ogromna
ilość darmowej elektryczności, jakiej nadmiar będzie
się nadawał do wykorzystania w formie darmowych
zasilaczy energii elektrycznej.
Na Ziemię nadszedł czas podjęcia budowy
urządzeń telekinetyki. Dlatego czytelnicy którzy
mają wymagane warunki do majsterkowania,
mogą spróbować swego szczęścia w zbudowaniu
takiego urządzenia. Bardziej dokładne jego
opisy, które zawierają również wytyczne dla
tych hobbystów jacy zechcą spróbować jego
zbudowania, są podane na odrębnej stronie
telekinetyka.htm - o eksperymentalnej budowie urządzeń telekinetyki.
Podczas mojej profesury na Cyprze miałem kilku studentów
z Pakistanu. Jeden z nich opowiedział mi niezwykłą historię
starożytnej grzałki na wodę, jaka to historia miała miejsce w
jego rodzinnej miejscowości. Historię tą opiszę więc tutaj w
skrócie. Mianowicie od niepamiętnych czasów aż do lat
1950-tych w Pakistanie istniała metalowa jakby amfora. Leżała
ona sobie od wieków z strumieniu na terenie jednego
z tamtejszych pałaców. Powodowała ona zagotowywanie
się wody omywającej ową amforę. Jednak w latach
1950-tych jakiś angielski naukowiec postanowił zobaczyć
co jest w jej środku. Rozciął więc ową amforę, stwierdził
że jest pusta w środku, jednak nie był w stanie ponownie
jej złożyć tak aby działała. Opis owej pakistańskiej amfory
przytoczyłem również w punkcie #B2 strony
newzealand_pl.htm - o ciekawostkach i tajemnicach Nowej Zelandii,
oraz w punkcie #E4.2 strony
boiler_pl.htm - o szokujących losach rewolucyjnej grzałki która pobiła wszedlkie rekordy.
Jej zasada działania opierała się na zjawiskach wyjaśnionych
w podrozdziale H6.1.3 z tomu 4
monografii [1/5].
Osobiście wierzę, że tamta pakistańska amfora działała na
tej samej zasadzie co opisywana tutaj grzałka telekinetyczna.
Tyle że jej powierzchnie omywane gorącą i zimną wodą
dodatkowo były sprzężone zwrotnie poprzez oscylator
z jej rezonującymi elektrodami. Dlatego gorąca i zimna
woda która omywała te powierzchnie wyzwalała działanie
tzw. Efektu Seebeck'a, generując na tych powierzchniach
ładunek elektryczny dostarczający energii potrzebnej do
samo-działania owej amfory.
Historię owej "grzałki z Pakistanu" opisuję aż na
kilku swoich stronach internetowych. Między innymi
jest ona też opisana w punkcie #E4.2 strony o nazwie
boiler_pl.htm.
Efekt telekinetyczny może również generować
najróżniejsze inne formy "darmowej energii"
niż jedynie elektryczność. Już też zostały
już zbudowane i wypróbowane w działaniu
urządzenia, które wykorzystują zdolności
tego zjawiska do działania jako "odwrotność
tarcia", aby zamieniać ciepło otoczenia na
energie odmienne niż elektryczność. Dla
przykładu, na stronie internetowej o nazwie
eco_cars_pl.htm
opisane są urządzenia które generują energię
chemiczną - poprzez zamianę ciepła otoczenia
na produkty dysocjacji wody na wodór i tlen,
które to gazy potem mogą być spalane jako
paliwo w "samochodach na wodę". Istnieją
także urządzenia darmowej energii, które
wytwarzają ciepło. Ich dokładne opisy
przytoczone są na odrębnej stronie o nazwie
boiler_pl.htm.
To ostatnie wykorzystanie efektu
telekinetycznego pozwala na konstruowanie
grzałek telekinetycznych, jakie mają sprawność
przekraczająca 100% - patrz punkt #E1 powyżej.
W tej części niniejszej strony opiszę krótko jedną
grzałkę, której wynalazca twierdził że ma ona
sprawność rzędu 2000%, chociaż jak
wykazały to eksperymenty opisane w punktach
#G5.1 do #G5.3 odrębnej strony o nazwie
boiler_pl.htm,
owo twierdzenie o ponad 100% sprawności
tej grzałki prawdopodobnie mija się z prawdą.
Na przekór tego, ciągle warto kontynuować badania
owej grzałki z powodów światopoglądowych i
filozoficznych. Tak wysoka jej sprawność (gdyby
była prawdą) oznaczałaby, że gdyby grzałka ta
została właściwie skonstruowana i nastrojona,
wówczas konsumowałaby energię elektryczną
która reprezentuje jedynie około 5% całkowitej
energii jaką urządzenie to generuje w formie
ciepła. Wynalazcą tej grzałki jest świętej pamięci
Peter Daysh DAVEY (Senior) z Christchurch,
Nowa Zelandia. Niestety, późniejsze badania
wykonane przez polskiego hobbystę i opisane
na odrębnej stronie o nazwie
boiler_pl.htmi,
ujawniły że owe twierdzenia o ogromnej sprawności
tej grzałki NIE dają się potwierdzić pomiarowo,
a stąd być może wynikają one jedynie z błędów
oceny jej sprawności. Niemniej pozostaje faktem,
że tzw. "przekleństwo wynalazców" opisywane w
punkcie #H1 tej strony wytwarza ogromną siłę
aby powstrzymać ową "grzałkę Davey'a" przed
zbudowaniem i wdrożeniem. Owo "przekleństwo
wynalazców" ma zaś to do siebie że "działa ono
inteligentnie" z siłą proporcjonalną do istotności
danego wynalazku dla naszej cywilizacji. To zaś
sugeruje (zgodnie z treścią punktu #H4 poniżej
na niniejszej stronie), że "grzałka Davey'a" z całą
pewnością ciągle kryje w sobie jakąś istotną tajemnicę,
której odkrycie i przebadanie przyniesie naszej
cywilizacji (a także osobie i narodowi który ją
wdroży do użytku) spore korzyści i duży awans
cywilizacyjny. Nic dziwnego, że na przekór wyników
pomiarów owego polskiego hobbysty, ciągle kontaktują
mnie osoby które twierdzą że już zbudowały tą grzałkę
i że zgodnie z ich oceną ogrzewanie mieszkań
z jej pomocą wychodzi im taniej niż np. użycie
"pomp ciepła".
Konstrukcja elementu grzejnego Davey'a
jest ogromnie prosta – patrz "Fot. #E2"
pokazaną poniżej (lub część (3) rysunku K8).
Faktycznie to jego grzałka składa się z tylko
dwóch głównych podzespołów. Najważniejszym
z tych tych dwóch podzespołów jest półkulista
wewnętrzna czasza rezonująca na rysunku
poniżej oznaczona jako (1). Drugim z nich
jest niemal identyczna co do kształtu również
półkulista zewnętrzna czasza buferująca (2).
Ma ona promień jedynie około 4 to 6 mm większy
od czaszy (1). Obie te czasze montowane są
symetrycznie jedna czasza wokół drugiej, tj.
czasza (1) mieści się jakby we wnętrzu czaszy
(2). Oczywiście, na dodatek do owych dwóch
czasz, grzałka posiada także długą rurkę (8)
która utrzymuje razem pozostałe jej części,
dwie nakrętki (5) i (3) jakie mocują obie czasze
w ich położeniach, podkładkę (4) która służy
do regulacji wzajemnej odległości "L" obu
czasz, oraz przewody elektryczne (6) i (7) które
dostarczają elektryczność do obu czasz oraz
umożliwiają zanurzenie grzałki do wody jaka
ma być zagotowana. Jednak owe dodatkowe
podzespoły są tylko dodatkami. Najważniejszymi
częściami są bowiem obie czasze. Przy
eksperymentalnej produkcji tej grzałki, czasza
rezonujaca (1) zwykle wykonana jest ze starej
pokrywki do dzwonka rowerowego. Wymiary
tej czaszy są nieistotne. Ważne jest jednakże
aby wpadała ona w rezonans dźwiękowy
przy częstości 50 Hertzów, oraz aby jej
powierzchnia była równoległa do zewnętrznej
czaszy buferującej (2). Do każdej z tych dwóch
czasz odmienny przewód domowego zasilania
w elektryczność (tj. 220 V, 50 Hz) jest dołączony.
Cała grzałka musi potem zostać zanurzona w
wodzie jaką zagotowywuje. Powoduje wówczas
bardzo szybkie zagotowanie się wody. Więcej
danych na temat konstrukcji i działania tej grzałki
zawarte zostało w podrozdziale LA3.3 z tomu 10
monografii [1/5].
Po zbudowaniu, grzałka Davey'a musi zostać
"nastrojona" i to na dwa odmienne sposoby.
Pierwsze strojenie polega na nadaniu jej czaszy
(1) takiej częstotliwości drgań własnych, że
wpada ona w rezonans akustyczny jeśli tylko
w jej pobliżu pojawi się dźwięk o częstości 50
Hertzów. Drugie strojenie polega na właściwym
dobraniu odległości "L" pomiędzy obu czaszami
(1) i (2). Od odległości tej zależy bowiem
wytwarzanie fali stojącej pomiędzy obu czaszami.
Stąd decyduje ona o sprawności energetycznej grzałki.
Zasada działania tej grzałki telekinetycznej
jest dosyć podobna do zasady działania baterii
telekinetycznej opisanej poprzednio. Mianowicie
efekt telekinetyczny jest w niej wyzwalany poprzez
przyspieszanie i opóźnianie pola magnetycznego.
Z kolei owo pole magnetyczne jakie podlega
przyspieszaniu, jest w niej generowane przez
prąd elektryczny jaki przepływa poprzez wodę
pomiędzy oboma czaszami. W końcu przyspieszenia
owego pola magnetycznego biorą się z wibracji
dzwiękowych wewnętrznej czaszy. Wymagana
asymetria owych wibracji pola, jaka jest niezbędna
aby wytworzyć efekt telekinetyczny, a jaka w ogniwie
telekinetycznym była powodowana przez magnesy
stałe wsunięte do wnętrza induktorków, w tej grzałce
jest zapewniana przez krzywiznę czasz. Stąd
wewnętrzna czasza tej grzałki wykonuje tą samą
pracę co induktorek (I1) w ogniwie telekinetycznym.
Fot. #E1: Telekinetyczna grzałka zanurzeniowa
wynaleziona podczas Drugiej Wojny Światowej
(w 1944 roku) przez nowozelandzkiego pilota
myśliwców oraz muzyka o nazwisku Peter
Daysh Davey. Głównym podzespołem owej
grzałki, wyzwalającym w niej efekt telekinetyczny,
jest wewnętrzna czasza rezonansowa widoczna
na prawym końcu zdjęcia jak wystaje nieco z
zewnętrznej czaszy buferującej. (Widoczna też
na zdjeciu stara nowozelandzka moneta 50
centowa ma średnicę 32 mm. W sierpniu 2006
roku monety te wyszły już z użycia.) To mechnicznie
ogromnie proste urządzenie generuje wiele
razy więcej ciepła, niż wielkość energii elektrycznej
ktorą ono konsumuje. Stąd jego sprawność
energetyczna znacznie przekracza 100%.
Prawdopodobnie jest to jedno z najbardziej
prostych urządzeń darmowej energii jakie
istnieją na Ziemi. Grzałka ta dowiodła się
w działaniu oraz była poddana pomiarom
przez wielu naukowców. Jednak jej masowa
produkcja została celowo zablokowana za
pomocą przeszkód o naturze biurokratycznej -
po szczegóły patrz opisy "przekleństwa wynalazców"
omawianego tutaj w "części #H" tej strony,
a także m.in. w punkcie #B4.4 strony o nazwie
mozajski.htm,
w punkcie #G3 na odrębnej stronie o nazwie
eco_cars_pl.htm,
oraz w punkcie #K3 na odrębnej stronie o nazwie
fe_cell_pl.htm.
(Powyższe zdjęcie pochodzi z
monografii [1/5]
gdzie jest ono pokazane na rysunku LA8.)
Fot. #E2: Powyższy rysunek ilustruje konstrukcję
i główne podzespoły telekinetycznej grzałki Pana
Davey'a. Zauważ że daje się on powiększyć poprzez
zwykłe kliknięcie na nim. Dokładne opisy poszczególnych
podzespołów tej grzałki zawarte są w podrozdziale
LA3.3 z tomu 10 monografii [1/5], której gratisowe
egzemplarze można sobie załadować z niniejszej
strony internetowej.
(Powyższa ilustracja pochodzi z
monografii [1/5]
gdzie jest ono pokazane w części (3) rysunku LA8 - courtezy "szoda".)
Symbole: (1) - wewnętrzna "czasza rezonująca"
podłączona do "prądowego przewodu" zasilania
elektrycznością 50 Hz, (2) niemal identyczna co
do kształtu również półkulista zewnętrzna "czasza
buferująca" podłączona do "neutralnego" (zwanego
też "zwrotnym") przewodu zasilania elektrycznością,
(3) i (5) - dwie nakrętki jakie mocują obie czasze
w ich poprawnych położeniach, (4) - podkładka
która służy do regulacji wzajemnej odległości "L"
obu czasz (odległość ta powinna być około 4 do
6 mm), (6) - przewód elektryczny który podłącza
"prądowy przewód" zasilania elektrycznością do
"czaszy rezonującej" (1), (7) - przewód który
odbiera elektryczność z "czaszy buferującej" i
dostarcza ją do "neutralnego (zwrotnego)
przewodu" zasilania elektrycznością 50 Hz,
(8) - długa rurka montownicza czyli jakby "rama"
tej grzałki która utrzymuje razem pozostałe jej części.
* * *
Jeśli życzysz sobie przesunąć
daną ilustrację (tj. fotografię lub rysunek), znaczy
chcesz przemieścić ją w inne miejsce ekranu
z którego właśnie czytasz jego opis, wówczas
powinieneś uczynić co następuje: (1) kliknąć na
nią aby spowodować pojawienie się tej ilustracji
(zdjęcia lub rysunku) w odrębnym okienku, (2)
zmniejszyć wymiary tego odmiennego okienka
(z danym zdjęciem lub rysunkiem) poprzez "złapanie"
myszą jego prawego-dolnego narożnika i przesunięcie
tego narożnika w górę-lewo aby otrzymać rozmiar
tego odrębnego okienka jaki sobie życzysz mieć
(odnotuj że kiedy raz zmniejszysz już rozmiar
pierwszej takiej ilustracji, wówczas wszelkie następne
kliknięte rysunki pojawią się już w owych zmniejszonych
rozmiarach - chyba że je ponownie powiększysz w
taki sam sposób), a następnie (3) przemieść to
odmienne okienko z ilustracją w miejsce strony internetowej
w którym zechcesz je oglądać. (Aby je przemieścić
złap je myszą za ten niebieski pasek na jego
górnej krawędzi). Odnotuj też, że jeśli przesuniesz
(suwakiem) tekst tej strony kiedy go czytasz, owo
odrębne okienko z dodatkowym rysunkiem nagle
zniknie. Aby je ponownie przywrócić w nowe położenie
strony musisz kliknąć na jego "ikonkę" (nazwę) w
najniższej części ekranu.
#E3.
Sprawność tej grzałki:
Wynalazca grzałki Davey'a twierdził, że
dostarcza ona do podgrzewanej wody
wielokrotnie więcej ciepła niż wynosi
jej pobór energii elektrycznej. Ja osobiście
nie badałem jej sprawności energetycznej.
Jednak z tego co mi opowiadał jej wynalazca
zrozumiałem, że pomiary dokonywane przez
naukowców nowozelandzkich sugerowały iż
grzałka ta może konsumować nawet mniej
niż odpowiednik 5% energii jaką sama
generuje w postaci ciepła. To oznaczałoby,
że jej sprawność energetyczna przekraczałaby
2000%. (Znaczy, że grzałka ta wytwarzałaby
ponad 20 razy więcej ciepła niż wynosi
jej konsumpcja energii elektrycznej.) Z kolei
aż tak duża sprawność tej grzałki pozwalałaby
aby na jej bazie z powodzeniem budować
tzw. "perpetuum mobile" (tj. aby odparowywać
nią wodę, parą tą napędzac silnik parowy,
zaś silnikiem parowym napędzać generator
elektryczności jaki z powrotem by zasilał
tą grzałkę w elektryczność wymaganą do
odparowywania wody, itd., itp.) Kilka ortodoksyjnych
instytucji naukowych w Nowej Zelandii podobno
miało bardzo ciężki orzech do zgryzienia próbując
wyjaśnić naukowo na bazie dzisiejszej fizyki
przyczynę owej ponad 100% sprawności tego
urządzenia. Wszakże zaprzecza ono znanym
prawom termodynamiki. Wreszcie jedna z
tych instytucji (tj. nowozelandzki DSIR) wpadła
na pomysł, a raczej zarzut, ze grzałka ta
zamiast prądu może konsumować tzw.
"cosinus fi" (tj. abstrakcyjną wielkość jaka
reprezentuje przesunięcie fazowe pomiędzy
pulsowaniami napięcia i natężenia w prądzie
zmiennym). Ów parameter jest niezmierzalny
za pomocą standardowych mierników
elektryczności. Jednak nawet specjalistyczne
pomiary i badania dokonane przez naukowców
wcale nie potwierdziły owego zarzutu-twierdzenia.
Niemniej na przekór że nigdy nie zdołano
eksperymentalnie wykazać, że grzałka ta
faktycznie konsumuje "cosinus fi", dzięki
upieraniu się przy owym wyjaśnieniu, autorytet
nowozelandzkiej nauki ortodoksyjnej został uratowany.
Późniejsze badania wykonane przez polskiego
hobbystę wykazały, że owa ogromna sprawność
grzałki nie daje się potwierdzić pomiarowo, a stąd
że być może jest ona błędem pomiaru wynikającym
z faktu że grzałka ta "sprawia wrażenie" iż już
zagotowała wodę niemal natychmiast po jej
włożeniu do wody. Tymczasem faktycznie owo
wrażenie może wynikać z formowania przez
nią gazów i bąbelków pary nawet kiedy woda
jest niemal zimna. Stąd pomiary owego polskiego
hobbysty sugerują że sprawność tej grzałki jest
zapewne podobna jak grzałek oporowych.
Niefortunnie, pomiary które ów hobbysta wykonał
bazowały na tzw. "cieple właściwym zagotowania"
wody. Tymczasem pomiary bazujące na "cieple
parowania" mogą dać zupełnie odmienne wyniki.
Wszakże zalety i taniość użycia tej grzałki ujawniają
się właśnie kiedy ogrzewa ona mieszkania, a nie
kiedy zagotowuje wodę. Aby zaś pomierzyć jej
sprawność podczas ogrzewania, konieczne
byłoby opracowanie specjalnie do tej grzałki
zupełnie nowej metody pomiarów (jaka to metoda
narazie NIE jest jeszcze znana) - po więcej
szczegółów patrz odrębna strona o nazwie
boiler_pl.htm.
Warto też dodać, że te same badania polskiego
hobbysty ujawniły również, że nawet przy sprawności
bliskiej 100% owa grzałka, po odpowiednim
zmodyfikowaniu jej budowy i zasady działania,
zapewne ciągle wniesie nieoceniony postęp do
naszej cywilizacji.
#E4.
Potencjał spowodowania naukowej rewolucji:
Wszystkie dane sugerują, że grzałka Davey'go
kryje w sobie potencjał do spowodowania
prawdziwej rewolucji w nauce i technice na
Ziemi. Powodami są, że uwalnia ona telekinezę
zaindukowaną technicznie, że generowane
przez nią zjawiska nie mogą być wyjaśnione
przez dotychczasową naukę ortodoksyjną,
a także że pozwala ona na osiąganie efektów
uznawanych przez naukę za niemożliwe - np.
na wysoce ekonomiczne dysocjowanie wody
na wodór i tlen. To zaś oznacza, że
powszechne użycie tej grzałki zainspirowałoby
nowe obszary do badań oraz uruchomiło
zapotrzebowanie na nową wiedzę. Dlatego,
gdyby ta niezwykła grzałka była wdrożona
do masowej produkcji kiedy jej wynalazca to
zamierzał, znaczy w 1945 roku, do dzisiaj
całkowicie by ona odwróciła do góry nogami
ludzką naukę i technikę. Tak że technicznie
indukowana telekineza, zamiast być
wyjaśniona dopiero przeze mnie w 1989
roku, byłaby wyjaśniona przez jakiegoś
innego naukowca co najmniej 40 lat
wcześniej. Z kolei wyjaśnienie zjawiska
technicznej telekinezy, prowadziłoby
do rozwoju napędów telekinetycznych,
typu używanego w
magnokrafcie
opisywanym na stronach internetowych
telekinesis_pl.htm - o zjawisku technicznej telekinezy i
propulsion_pl.htm - o napędzie magnokraftów.
Wyjaśnienie to zainspirowałoby także nasze
pełne zrozumienie dla ludzkiej wersji telekinezy
(czyli dla psychokinezy) oraz dla atrybutów
ludzkiego umysłu które indukują ludzką
wersję ruchu telekinetycznego.
Fot. #E3: Mr Davey (ten starszy Pan z brodą),
sfotografowany ze mną (tj. z
Dr Jan Pajak)
w 1990 roku. (Kliknij na to zdjęcie aby je powiększyć.)
Mr Davey jest swoistym "rekordzistą świata" w
walce z
"biurokracją"
o pozwolenie na wdrożenie swojej grzałki do
produkcji fabrycznej.
Wszakże od roku 1944 (w którym wynalazł ową
grzałkę) do roku 2008 (w którym w reportażu
telewizyjnym opisywanym tu w punkcie #E7
wyjaśniał że nadal walczy o wdrożenie swej
grzałki do seryjnej produkcji) minęło aż ponad
60 lat. O tym jego unikalnym "rekordzie światowym"
pisze szerzej w punkcie #B3.1 odrębnej strony internetowej
newzealand_pl.htm - o Nowej Zelandii.
Z kolei niezwykłą grzałkę jego wynalazku opisuję
dokładniej zarówno na niniejszej stronie internetowej,
jak i na jeszcze innej stronie
boiler_pl.htm - o rewolucyjnej grzałce która bije wszelkie rekordy.
Grzałka Mr Davey w 2008 roku opisana była także
w artykule o tytule "Sax notes lead to off-beat boiler" -
tj. "Nuty saksofonowe wiodą do nietypowej grzałki",
ze strony A13 nowozelandzkiej gazety z Christchurch,
o nazwie
The Press,
wydanie ze środy (Wednesday), January 30, 2008.
Na początku lutego 2008 roku treść tego
artykułu była dostępna w Internecie pod adresem
http://www.stuff.co.nz/thepress/4379593a6530.html.
#E5.
Prześladowania wynalazcy:
Historia wynalazku tej grzałki jest zarówno
inspirująca jak i ogromnie smutna. Mr Davey
był muzykiem który zaochotniczył do obrony
wolności i swojego kraju jako pilot myśliwca
podczas Drugiej Wojny Światowej. Brał on
udział w Bitwie o Anglię. Samoloty myśliwskie
tamtych czasów miały śmigła i silniki, jakie
podczas akrobacji bitew powietrznych
powodowały wibrowanie kabiny pilota z różnymi
częstotliwościami. Jako czuły na wibracje muzyk,
Mr Davey odnotował, że istnieje taka szczególna
częstotliwość buczenia silnika i śmigła,
podczas której kabina pilota a także jego
własne ciało wpadają w rezonans akustyczny.
Przy owej szczególnej częstotliwości,
zawsze doświadczał on napływu gorąca
do swojej kabiny pilota. Nie wiedział
wówczas jeszcze, że w przyszłości to samo
zjawisko będzie wykorzystane w
ultrasonicznej broni do efektywnego i skrytego
zabijania ludzi. Niemniej zdecydował
się przetestować czy to samo zjawisko
wystąpi jeśli metalową półkulę symulującą
jego kabinę pilota zanurzy się w wodzie
i pozbudzi do buczenia z częstością
rezonansową prądu. Znalazł więc gdzieś
dwie nakrywki do dzwonków rowerowych,
połączył je razem, nastroił jedną z nich
na częstotliwość 50 Hz, dołączył przewodniki
z elektrycznością do każdej z nich, a potem
wrzucił je do wody. Zaskakująco, woda
zagotowała się niemał natychmiast. Stąd
przygotował swój pierwszy patent na grzałkę
jaki bazował na owej obserwacji. Patent ten
został formalnie zarejestrowany już w 1944 roku.
Po heroicznym powrocie z wojny, miał on
urządzenie, jakie powtarzalnie dowodziło
każdemu kto je pomierzył, sprawność energetyczną
zdecydowanie przekraczającą 100%. Będąc
tego świadomym, wynalazca sądzil że świat
rzuci się na produkcję i użytkowanie tego cudu
techniki. Wszakże ludzie prześcigają się w
deklaracjach i hasłach na temat rzekomego
oszczędzania energii, surowców, ochrony
środowiska, itp. Tymczasem rzeczywistość
okazała się zupełnie odwrotna. Natychmiast
po eksperymentalnym stwierdzeniu wyjątkowo
oszczędnościowej charakterystyki energetycznej
tego urządzenia, grzałka i jej wynalazca narazili
się różnym instytucjom zainteresowanym
w rozwijaniu sprzedaży elektryczności i w
ochronie monopolu na energię elektryczną.
W rezultacie ten niezwykły wynalazek
potraktowany został w sposób specjalny!
Mianowicie, urzędy uczyniły wszystko co
w ich mocy aby uniemożliwić podjęcie jego
produkcji czy upowszechniania. Jednym
z chwytów legalnych wykorzystanych
przeciwko tej grzałce było oficjalne
uznanie jej za "niebezpieczną dla zdrowia
i życia użytkowników". (Proszę jednak tutaj
odnotować, że praktycznie każde urządzenie
elektryczne pracujące na 220 Voltach
może zostać zadeklarowane jako
niebezpieczne, jeśli ktoś w pozycji autorytetu
zechce je zepchnąć w dół.) Z kolei w Nowej
Zelandii nie jest możliwym podjęcie produkcji
i sprzedaży czegokolwiek, na co nie ma się
oficjalnego pozwolenia rządowego. W sumie
Mr Davey walczył przez niemal 50 następnych
lat aby uzyskać zgodę rządu swego kraju na
produkowanie tej grzałki. Niestety, podczas
całych owych niemal 50 lat, pozwolenia tego
nieustannie mu odmawiano, bez względu
jakie wyniki badań by nie przedstawiał
aby przypodobać się władzom, a także
bez względu na to jak bardzo by się nie
starał. Ciekawe jednak, że w Australii seryjnie
produkowany był czajnik o konstrukcji
bardzo podobnej do grzałki Davey'a
(czajnik ten zapewne produkowany jest
tam ciągle i do dzisiaj). Ten australijski
czajnik pracuje na zasadzie oporności
elektrycznej wody (a nie telekinezy - jak
grzałka Davey'a). Podgrzewana woda jest
w nim bowiem opornikiem wytwarzającym
ciepło wskutek przepływu przez nią prądu
elektrycznego. Ów czajnik jest dokładnie
tak samo "niebezpieczny dla zdrowia
i życia", jak omawiana tutaj telekinetyczna
grzałka Davey'a. Jednak nie napotkał on
w Australii podobnych ograniczeń
biurokratycznych, ponieważ jego sprawność
energetyczna jest "normalna".
Kiedy spotkałem się z Mr Davey po raz pierwszy
w 1990 roku, ciągle pisał on apelacje do władz,
a także ciągle miał nadzieję na otrzymanie
pozwolenia na produkcję swej grzałki - na
przekór owych niemal 50 lat przegrywanych
batalii z biurokratami. Pokazywał mi nawet
wówczas ogromny zapas podzespołów jakie
zgromadził aby podjąć produkcję grzałki
natychmiast po tym jak uzyska owo pozwolenie
rządowe. Niemniej już wtedy zarzucił eksperymentalne
wykonywanie egzemplarzy swojej grzałki z
przeznaczeniem do badań. Nawet grzałka
którą używał samemu, była wówczas już
popsuta i nie miał już siły woli aby ją naprawić
(ta popsuta jego własna grzałka pokazana
jest na fotografii "Fot. #E1" powyżej).
Stąd praktycznie nie miałem przyjemności
zobaczenia jego grzałki w działaniu.
Jednak jego entuzjazm wyczerpał się
już całkowicie na krótko przed moim
opuszczeniem Nowej Zelandii w 1992
roku w poszukiwania chleba poza granicami
owego kraju. Był on wówczas już calkowicie
zdruzgotany, pozbawiony chęci do życia,
oraz na pograniczu załamania nerwowego.
Jego ostatnie apelacje zostały bowiem
ponownie zgniecione. Nie mógł wówczas
zrozumiec dlaczego oferując światu
przełomowe urządzenie energetyczne
o eksperymentalnie dowiedzionej sprawności
zdecydowanie przekraczającej 100%,
otrzymuje z powrotem jedynie prześladowania,
drwiny, oraz biurokratyczne i legalne
przeszkody jakie uniemożliwiają mu
podjęcie produkcji tego cudownego urządzenia.
#E6.
Zamknięcie moich kontaktów z Mr Davey spowodowane wyburzeniem jego domu w
1998 roku oraz zniknięciem jego danych z książki telefonicznej:
W 1998 roku powróciłem do Nowej
Zelandii ze swojej wędrówki po świecie
w poszukiwaniu chleba. Po powrocie
zamieszkałem początkowo w Dunedin -
tj. mieście odległym od Christchurch
o około 360 km. Jednak pod koniec
1998 roku wybrałem się z Dunedin
w podróż po nowej Zelandii aby szukać
dla siebie pracy. W podróży tej w obu
kierunkach, czyli aż dwukrotnie,
przejeżdzałem przez Christchurch.
Oczywiście, za każdym razem kiedy
przejeżdżałem przez Christchurch,
usiłowałem ponownie się skontaktować
z Panem Davey. Jednak przejeżdżając
tam pierwszy raz, okryłem że dom Pana
Davey jest właśnie wyburzany. W dniu
kiedy tam byłem po raz pierwszy, wyburzona
była już połowa domu, chociaż ciągle stała
weranda i schody wiodące do jego mieszkania
na piętrze. Kiedy zaś przejeżdzałem tam
ponownie w drodze z powrotem, w miejscu
gdzie poprzednio stał jego były dom,
znalazłem już jedynie stertę połamanych
desek wymieszanych z równie połamanymi
cegłami. Wyglądało to tak jakby przez jego
dom przejechało się kilka ciężkich czołgów.
Po nim zaś samym nie było nawet śladu.
Nie udało mi się też zlokalizować nikogo,
kto by wiedział co z nim faktycznie się stało.
Jego nazwisko i adres zniknęły także z
książki telefonicznej. Pomyślałem więc
że to koniec. Po owym doświadczeniu
zaprzestałem dalszego odwiedzania jego
domu, chociaż w następnym 1999 roku
nadal byłem w Christchurch aż kilka razy.
Z kolei po 1999 roku, jak to wyjaśnilem
w podrozdziale W4 z tomu 18 monografii
[1/5], nie leżało już w moim losie abym
ponownie mógł wybrać się do Christchurch.
Z ciszy jaka potem zapanowała w sprawie
grzałki Pana Davey'a wywnioskowałem,
że grzałka ta stopniowo popadła w całkowite
zapomnienie w Nowej Zelandii. Nic nie pomogła
jej granicząca z cudem i oficjalnie dowiedziona
sprawność energetyczna ponad 100%.
Także los jej wynalazcy pozostawał dla
mnie nieznany. Kiedy rozmawiałem
z Mr Davey po raz ostatni, przyrzekłem
mu że opublikuję opisy jego grzałki oraz
historię jego batalii życiowych, tak że być
może ktoś inny podejmie jego walkę
i wdroży ową cudowną grzałkę do
produkcji seryjnej. W ten sposób jego
długie męczeństwo oraz jego wspaniały
wynalazek nie poszłyby na marne
i zaczęłyby służyć dla dobra naszej
cywilizacji. Opisy ze strony internetowej
boiler_pl.htm - o szokujących losach rewolucyjnej grzałki która bije wszelkie rekordy,
a także z niniejszej strony, powstały
w ramach spełnienia tamtej mojej
dawnej obietnicy.
#E7.
Reportaż w dzienniku telewizyjnym TVNZ 1 z 30 stycznia 2008, godź. 23:00, który pokazał działającą grzałkę Mr Davey:
Wszystko co na niniejszej stronie opisałem
w powyższych punktach #E2 do #E6,
reprezentuje stan mojej wiedzy na temat
omawianej tu grzałki z lat 1990 do 2007.
Jednak na początku 2008 roku okazało
się, że sprawa tej grzałki ma dalszy ciąg.
Mianowicie, w środę dnia 30 stycznia 2008
roku, o godzinie niemal dokładnie 23:00,
w wiadomościach wieczornych dziennika
telewizyjnego z kanału 1 telewizji nowozelandzkiej
nagle zobaczyłem reportaż na temat Mr Davey
i jego grzałki. Reportaż ten trwał tylko około
3 minuty. (Czytelnik zapewne może zakupić
od "TVNZ 1" dysk DVD z jego treścią.)
Pokazano w nim niemal natychmiastowe
działanie najnowszej wersji kontrukcyjnej
grzałki Mr Davey. Grzałka ta zagotowała
wodę w zalednie kilka sekund. W
reportażu tym poinformowano też, że Mr
Davey ma już 92 lata, oraz że ciągle walczy
on o podjęcie fabrycznej produkcji swojej
grzałki. Tak więc jego walka rozciąga
się już na ponad 60 lat - co czyni go swoistym
"rekordzistą świata". O tym jego rekordzie
piszę szerzej w punkcie #B3.1 odrębnej
strony internetowej
newzealand_pl.htm - o Nowej Zelandii,
a także na stronie internetowej w całości
poświęconej omówieniu owej grzałki,
która to strona nosi fizyczną nazwę
boiler_pl.htm - informując o owej rewolucyjnej grzałce która bije wszelkie rekordy świata.
Z reportażu wynikało również że Mr Davey
nadal mieszka w Christchurch. To zaś
pozwoliło mi się z nim ponownie skontaktować -
co opisałem dokładniej na owej odrębnej stronie
boiler_pl.htm - o grzałce która bije wszelkie rekordy.
W owym króciutkim reportażu zdołałem
odnotować, że pokazywana tam wersja grzałki
zawiera już rozwiązanie dla problemu bezpieczeństwa
z powodu którego poprzednio uniemożliwiano jej
wdrożenie do produkcji. Mianowicie w owej nowej
wersji konstrukcyjnej, "czasza buferująca" (patrz
"2" z "Fot. #E2") ma już formę niemal całkowicie
zamkniętej kuli, a nie półkuli - jak czasza na "Fot. #E2".
Do niej też podłączony jest przewód "uziemienia"
(tj. przewód "zera" ze sieci zasilającej). Dzięki
temu czasza ta zamyka dostęp do "czaszy rezonującej"
(patrz "1" na "Fot. #E2") do której przyłożone jest
napięcie zasilające (tj. biegun prądowy). W ten sposób
całkowicie kulista "czasza buferująca" (2) uniemożliwia
użykownikowi przypadkowe dotknięcie czaszy (1)
na którą podawane jest napięcie zasilające. To z kolei
zapobiega ewentualnemu przypadkowemu porażeniu
użytkownika. Jestem ogromnie ciekawy czy po
znalezieniu rozwiązania dla owego problemu
Mr Davey zdoła teraz wdrożyć tą grzałkę do
produkcji fabrycznej. Szczególnie że istnienie tej
grzałki w 2008 roku zostało w końcu ujawnione
społeczeństwu Nowej Zelandii za pośrednictwem
w/w reportażu z TVNZ 1, a także za pośrednictwem
artykułu w nowozelandzkiej gazecie z Christchurch,
o nazwie
The Press,
w wydaniu tej gazety ze środy (Wednesday),
January 30, 2008. (Artykuł ten opublikowano
na stronie A13 owej gazety. Nosił on tytuł
"Sax notes lead to off-beat boiler" - tj. "Nuty
saksofonowe wiodą do nietypowej grzałki".
Na początku lutego 2008 roku treść tego
artykułu była dostępna w Internecie pod adresem
http://www.stuff.co.nz/4379593a6530.html.)
Grzałka opisywana tutaj jest dosyć prosta w
wykonaniu. Dlatego czytelnicy którzy mają
wymagane warunki do majsterkowania mogą
spróbować swego szczęścia w zbudowaniu
tego urządzenia. Bardziej dokładne jego
opisy, które zawierają również wytyczne dla
tych hobbystów jacy zechcą spróbować jego
zbudowania, są podane na odrębnej stronie
boiler_pl.htm - o owej rewolucyjnej grzałce która bije wszelkie rekordy świata.
Część #F:
Generatory mechanicznej darmowej energii (tj. energii przyjmującej formę ruchu obrotowego):
#F1.
Mechaniczne perpetum mobile wiecznie obracające się na zasadzie tzw. "efektu Coriolisa":
Jeśli doskonale ułożyskowane i ciężkie koło
zamachowe ustawić jego osią obrotu równolegle
do osi wirowania planety Ziemia, wówczas
Ziemia będzie się obracała w odniesieniu
do owego koła, podczas gdy tzw. "efekt
Coriolisa" utrzyma owo koło w nieruchomej
pozycji względem reszty wszechświata (np.
względem całego układu słonecznego).
W sumie, dla obserwatora stojącego na
Ziemi tuż przy owym kole, bedzie ono
stanowiło mechaniczne "perpetum mobile"
wykonujące jeden pełny obrot na
każdą dobę (albo obrót o 15 stopni
co każdą godzinę). Jeśli więc na
obwodzie tego koła umieści się jakiś
znacznik, jego wieczne obroty dadzą
się odnotować wzrokowo nawet bez
użycia dodatkowych przekładni które
by zwielokratniały szybkość tych jego
powolnych obrotów. Koło to będzie też
wytwarzało określoną wartość momentu
napędowego. Ów jego moment napędowy
będzie równy momentowi bezwładnosci
tego koła, minus moment tarcia na łożyskach,
oraz minus moment oporowy spowodowany
niedoskonałościami w grawitacyjnym
wyważeniu tego koła zamachowego i
w ustawieniu osi jego wirowania równolegle
do osi Ziemi. Wytwarzany przez to koło
moment napędowy będzie więc zdolny
do generowania niewielkiej ilości jakieś
energii, np. energii elektrycznej.
Takie doskonale ułożyskowane i ciężkie koło
zamachowe stanowiło więc będzie najłatwiejszy
do zbudowania, jednak wysoce ilustracyjny
rodzaj perpetum mobile (PM) generującego
energię mechaniczną w formie wieczystego
ruchu obrotowego. Jako takie, będzie ono
miało ogromne znaczenie historyczne.
Będzie także źródłem przełomu w ludzkim
myśleniu na temat generatorów darmowej
energii oraz idei "perpetum mobile". Wszakże
udowodni ono, że zarówno generatory
darmowej energii, jak i urządzenia perpetum
mobile, są jednak możliwe do zbudowania,
oraz że faktycznie dostarczają one energii
zupełnie za darmo. W ten sposób zdemaskuje
ono kłamliwość twierdzeń oficjalnej nauki
ziemskiej, że urządzeń takich nigdy nie
da się zbudować.
W 2004 roku odwiedzałem wieżę przy Bazylice
we Fromborku (Polska). Wieża ta jest słynna z
tego, że pracował w niej genialny polski astronom,
Mikołaj Kopernik. W czasie moich odwiedzin wieża
ta zamieniona była w rodzaj muzeum o charakterze
fizyczno-astronomicznym. Jednym z eksponatów
owego muzeum który zwrócił moją uwagę, było
masywne wahadło demonstrujące działanie
tzw. "efektu Coriolisa". Mianowicie wahadło to
wprawiane było w niekończący się ciąg wahań.
Jednak niezależnie od swojego ruchu wahadłowego,
wahadło owo dokonywało również ruchu rotującego.
Szybkość owego ruchu rotującego wynosiła
właśnie jeden obrót na dobę. Aby podtrzymywać
jego wahania, wahadło to nieustannie zaopatrywane
było w impulsy energii. Jednak wcale nie otrzymywało
ono energii na podtrzymanie jego ruchu
rotującego. Znaczy jego ruch rotujący
podtrzymywany był energią otrzymywaną
przez nie od "efektu Coriolisa". Innymi słowy
tamto wahadło z wieży przy Bazylice we
Fromborku, było jakby pierwszym prototypem
wiecznie rotującego koła zamachowago opisywanego
tutaj. Tyle tylko, że z uwagi na wykonywanie
przez tamto wahadło aż dwóch rodzajów ruchów
naraz, uniemożliwiało ono odbieranie z niego energii
dostarczanej mu przez ów efekt Coriolisa. Jednak
koło zamachowe opisywane tutaj już umożliwia
odbieranie tejże energii. Koło to nie wymaga też
zasilania w żadną formę energii. Jest więc faktycznie
doskonałym przykładem tzw. "perpetum mobile" (PM).
Na bazie tamtego wahadła z Fromborka które
samo wiecznie rotowało pod działaniem efektu
Coriolisa, już obecnie można konklusywnie
stwierdzić, że opisywane tutaj (niniejsze) mechaniczne
"perpetum mobile" (PM) też musi działać w praktyce.
Wszakże działanie efektu Coriolisa jest potwierdzone
na niezliczonej ilości najróżniejszych przypadków,
a nie tylko na wahadle z Fromborka. Tyle tylko,
że niniejsze PM jest praktycznie mało użyteczne
jako źródło darmowej energii z uwagi na swój
mały moment napędowy i wysoce nieporęczną
szybkość obrotową wynoszącą zaledwie jeden
obrót na dobę. (Moment napędowy opisywanego
tutaj koła zamachowego jest relatywnie mały, bo
równy tylko jego momentowi bezwładności minus
moment tarcia w jego łożyskach i minus moment
hamujący pochodzący z niedoskonałości w jego
wyważeniu i w precyzji nakierowania jego osi.)
Niemniej na przekór swojej niewielkiej praktycznej
użyteczności, koło to ciągle jest warte zbudowania,
z uwagi na swoje świadomościowe, psychologiczne,
dydaktyczne, oraz inspiracyjne walory.
#F2.
Znaczenie opisywanego tutaj mechanicznego perpetum mobile jako przełomowej ilustracji
dokonującej rewolucji w poglądach, wiedzy i emocjonalnym nastawieniu widzów:
Oczywiście, jak każde możliwe "perpetum
mobile", takie koło zamachowe obracane
działaniem owego "efektu Coriolisa" będzie
posiadało ogromną wartość jako ciekawostka
techniczna i jako ilustracja poprawności idei
tych urządzeń. Wszakże jego wiecznie kontynuowane
obroty o 15 stopni co każdą godzine, a o
1 cały obrót na dobę, będą każdemu kto
je oglądnie naocznie i ilustracyjnie dowodziły,
że "perpetum mobile" daje się jednak
zbudować, oraz że dotychczasowa nauka,
jak zwykle, i tym razem była w błędzie
wydajac swoją kategoryczną opinię że
urządzenia takie nigdy NIE będą działały.
Z tego właśnie powodu ja osobiście zapropowałem
aby takie wiecznie obracające się koło zamachowe
zostało zainstalowane w przyszłym muzeum
darmowej i samoodtwarzającej się energii we
Wszewilkach (lub w Miliczu). Do zorganizowania
tam takiego właśnie muzeum ja namawiam
mieszkańców owych miejscowości już od dosyć
dawna. Swoje propozycje co do tego jakie
generatory "darmowej energii" powinny być wystawione
w takim właśnie museum z Wszewilek, opisałem w
punkcie #F4.1 z aktualizacji strony internetowej
wszewilki_jutra.htm - o marzeniach na temat lepszej przyszłości dla wsi Wszewilki
datowanej 27 lutego 2008 roku, lub później.
Przydatność opisywanego tutaj koła zamachowego
jako wysoce uczącego eksponatu dla dowolnego
muzeum, jest powiększana przez fakt, że koło
takie praktycznie każde muzeum może sobie
zamówić u miejscowych rzemielśników. Przy
odrobinie lokalnego patriotyzmu koło to może
być więc tam zbudowane albo zupełnie za darmo
w tzw. "czynie społecznym", albo też jedynie za
niewielkim pokryciem kosztów materiałowych.
#F3.
Jak zabrać się za zbudowanie opisywanego tutaj wiecznie obracającego się koła zamachowego:
Zbudowanie samego opisywanego tutaj
wiecznie obracającego się koła zamachowego
jest relatywnie proste. Wystarczy w tym
celu pozyskać ze zbiornicy złomu jakieś
stare koło zamachowe wraz z na stałe
zespoloną z nim jego osią, lub pozyskać
dowolne inne ciężkie i dobrze wybalansowane
koło na osi - np. duże koło kolejowe.
Następnie należy koło to lekko ułożyskować
tak aby jego oś obrotu była równoległa do
osi obrotu Ziemi. W tym celu jego oś obrotu
należy ustawić w kierunku geograficznej
linii północ-południe, nachylając tą oś do
poziomu pod kątem równym szerokości
geograficznej miejsca w jakim koło to się
montuje. Przykładowo, dla takich kół
montowanych na obszarze Polski, kąt ich
nachylenia do poziomu będzie wynosił
gdzieś pomiędzy 49 stopni a 55 stopni -
zależnie od położenia miejscowości w
której ktoś będzie je budował. Po zmontowaniu
koło to należy jeszcze raz dokładnie sprawdzić
na jego precyzyjne wybalansowanie przy
kątowym ustawieniu, oraz na lekkość
jego obrotów. Jeśli będzie ono precyzyjnie
wybalansowane i łatwo obracające się,
dowolne oznaczenie na jego obwodzie
wykaże że koło to faktycznie samo się
obraca o jeden obrót na dobę.
Dla nieco lepszego zilustrowania faktycznych
obrotów opisywanego tu koła zamachowego,
obracającą się wraz nim jego oś można
sprzęgnąć z jakąś zwielokratniającą
przekładnią wskaźnikową. Rolę tej przekładni
może spełniać mechanizm jakiegoś starego
i wyzłomowanego zegara. Mechanizmy takich
starych zegarów często bowiem były budowane
na przełożenie 1:1440 (1440 = 24x60). Kiedy
więc na wejście do przekładni zwielokratniającej
o takim przełożeniu podawany będzie jeden
obrót na dobę, na wyjściu z niej otrzyma się
jeden obrót na minutę. Czyli dowolna (najlepiej
duża) wskazówka przymocowana na wyjściu
z owej przekładni będzie się już obracała z
szybkością wyraźnie odnotowywalną wzrokowo,
bowiem z szybkością z którą obracają się
wskazówki sekundowe w dzisiejszych zegarkach.
Oczywiście, największym wyzwaniem dla budowniczych
takiego koła zamachowego byłoby przekształcenie
go w generator elektryczności. Wszakże aby mogło
ono pracować jako taki generator, należy je zaopatrzyć
w przekładnię zwielokratniającą która jego jeden
obrót na dobę będzie zamieniała na jakieś użyteczne
obroty które byłyby w stanie wygenerować elektryczność.
Na szczęście, owo wyzwanie jest czysto hipotetyczne,
bowiem wydajność energetyczna takiego
pojedyńczego koła zamachowego jest na tyle
niewielka, że "skórka NIE jest warta wyprawki". Stąd
taka jego zamiana na generator elektryczności miałaby
jedynie wartość dowodową dokumentującą wszystkim
że faktycznie koło to jest w stanie generować darmową
elektryczność i to na przekór iż dotychczasowa
oficjalna nauka ziemska twierdziła kategorycznie
że takie generowanie darmowej elektryczności
jest absolutnie niemożliwe. Praktycznie jednak
ilość elektryczności którą by ono generowało
byłaby zbyt niewielka aby uzasadniać jego
praktyczne wykorzystanie na szeroką skalę.
Niemniej ilustracyjne wykazanie że koło to
faktycznie generuje darmową elektryczność
miałoby spore znaczenie inspirujące. Wszakże
umotywowałoby ono ludzi do szukania innych
zasad działania dla perpetum mobile które będą
w stanie wygenerować znacznie wyższe ilości
elektryczności.
Aby takie wiecznie rotujące koło zamachowe mogło
napędzać jakiś mały generatorek elektryczności,
z jego osią musiałaby zostać sprzężona jakaś
przekładnia (np. skrzynka biegów), która
zamieniałaby jeden obrót na dobę tegoż koła
na co najmniej jeden obrót na sekundę wirnika
owego generatorka. Czyli przekładnia taka
musiałaby dawać przełożenie zwielokratniające
o wartości co najmniej 1:86400. To zaś oznacza,
że gdyby taką przekładnię zwielokratniającą
oprzeć na mechanicznej zasadzie działania -
tak jak to było czynione w starych zegarach,
wówczas jedynie jej straty na tarcie konsumowałyby
cały moment napędowy generowany przez owo
koło. Praktycznie zresztą przekładnia taka
typowo sama by się zacinała i niezdolna
byłaby do przenoszenia ruchu z powodu
swego wewnętrznego tarcia. Z kolei
ewentualna przekładnia hydrauliczna
miałaby większe przecieki niż wydajność
pompująca generowana przez ruch owego
koła.
Podsumowując tu rozważania, jako użyteczne
źródło darmowej energii narazie omawiane tu
pojedyncze koło zamachowe pozostaje niemal
nieprzydatne w wersji konstrukcyjnej opisanej
powyżej. Niemniej ciągle w mojej opinii posiada
ono rewolucyjne znaczenie. Wszakże ilustracyjnie
dowodzi ono że faktycznie istnieją zasady
działania zdolne dostarczyć ludziom wieczystego
ruchu za darmo. Stąd reprezentuje ono wizualny
dowód na poprawność idei perpetum mobile.
Ponadto stanowi ono punkt startowy dla rozpracowania
energetycznie bardziej wydajnych systemów takich kół.
Jako takie, ma ono duże znaczenie jako historyczna
i muzealna ciekawostka, jako pomoc dydaktyczna,
jako źródło inspirujące dalsze poszukiwania innych
zasad działania dla bardziej użytecznych perpetum
mobile, oraz jako przełom w naszym myśleniu.
#F4.
Dlaczego opisywanego tutaj wiecznie obracającego się koła zamachowego NIE wynaleziono już dawno temu przez zupełny przypadek:
Aby opisywane tutaj koło zamachowe zadziałało
jako perpetum mobile, jego oś obrotów musi
być dokładnie równoległa do osi obrotów Ziemi.
Wymóg ten, aczkolwiek bardzo elementarny,
faktycznie uniemożliwił przypadkowe wynalezienie
tego koła. Wszakże praktycznie niemal wszystkie
koła zamachowe które ludzie zbudowali, mają
swoje osie obrotu ułożyskowane poziomo.
Na przekór więc, że takich kół zamachowych
zbudowano na Ziemi całe mnóstwo już w
pierwszym okresie budowy silników parowych
i spalinowych, faktycznie niemal żadne z nich
nie pracowało w ustawieniu które zamieniałoby
je w perpetum mobile. Aby bowiem któreś z
takich kół o dokładnie poziomej osi obrotu
zadziałało jako perpetum mobile, musiałoby
ono być zainstalowane dokładnie na równiku
Ziemi, zaś jego oś obrotu skierowana dokładnie
po linii północ-południe. Tymczasem wzdłuż
równika Ziemi niemal NIE ma ośrodków
cywilizacyjnych, w których ustawiano by kiedyś
pierwsze silniki parowe lub spalinowe. Użytkownicy
tych silników NIE mieli więc okazji aby zaobserować
przypadkowe zadziałanie ich kół zamachowych
jako urządzeń perpetum mobile. Faktycznie więc
ludzkość nigdy NIE otrzymała szans na przypadkowe
odkrycie że koła zamachowe mogą zadziałać
jako urządzenia perpetum mobile.
#F5.
Historia opisywanego tutaj wiecznie obracającego się koła zamachowego:
Dyskutowane powyżej wiecznie obracające
się koło zamachowe po raz pierwszy opisane
zostało publicznie w lutym 2008 roku na
googlowskiej grupie dyskusyjnej
"pl.sci.fizyka",
w wątku dyskutującym
grzałkę telekinetyczną.
(Grzałka ta opisana jest dokładniej w "części #E"
tej strony, a także na odrębnej stronie internetowej
boiler_pl.htm - o szokujących losach rewolucyjnej grzałki która pobiła wszelkie rekordy.)
Następnie to koło zamachowe dyskutowane było
na odrębnym wątku, w całości poświęconym jego
opisowi. Po polsku wątek ten był publikowany na
tamtej samej googlowskiej grupie dyskusyjnej
"pl.sci.fizyka".
Natomiast po angielsku wątek ten był publikowany
pod adresem
http://groups.google.com/group/sci.physics/browse_thread/thread/1ec304a0b8533c5a/1bcfda7cc9e40aa6 .
Niestety, głosy w internetowej dyskusji na temat
tego koła były niemal wyłącznie negatywne
i sprowadzały się głównie do pozbawionego
uzasadnień powtarzania stwierdzań dzisiejszej
nauki że urządzeń "perpetum mobile" nie daje
się zbudować. Stąd ta internetowa dyskusja
wcale nie wprowadziła żadnych nowych wartości
poznawczych, a jedynie sprowadzała się do
obrzydzania czytelnikom ewentualnych prób
podjęcia praktycznej budowy tego koła.
Po przedyskutowaniu tego koła w internecie,
oraz widząc że dyskusja tam wiedzie do nikąd,
pod koniec lutego 2008 roku zdecydowałem
się wprowadzić pełny opis tego koła na stałe
do niniejszej strony internetowej. Kierowałem
się przy tym nadzieją że niniejsze opisy zachęcą
jakiegoś hobbystę do fizycznego zbudowania
tego koła.
Opisywane tutaj koło zamachowe wiecznie
obracane efektem Coriolisa jest też skrótowo
opisane w punkcie #F4.1 strony internetowej
wszewilki_jutra.htm - o marzeniach na temat lepszej przyszłości dla wsi Wszewilki.
#F6.
Cały system kół zamachowych - czyli jak udoskonalić zasadę opisywanego powyżej
wiecznie obracającego się pojedynczego koła zamachowego, aby zwiększyć jego wydajność energetyczną:
W punkcie #B1.2 tej strony zostało wyjaśnione,
że aby urządzenia "perpetum mobile"
zamienić w generatory darmowej energii,
konieczne jest uformowanie w nich "energetycznego
sprzężenia zwrotnego". Sprzężenie to część
energii które one generują na wyjściu musi
dostarczać im na wejście, w ten sposób
"rozmnażając" ich wydatek energetyczny.
W pojedynczym kole zamachowym opisywanym
poprzednio uformowanie takiego sprzężenia
zwrotnego jest niemożliwe. Jednak jeśli zestawi
się razem cały system złożony z kilku takich kół,
wówczas w systemie tym sprzężenie owo jest już
osiągalne. Rozważmy teraz jak daje się ono osiągać.
Moment bezwładności jest pierwszą wielkością
która umożliwia relatywnie łatwe uformowanie
takiego sprzężenia zwrotnego w systemie kół
zamachowych podobnych do koła opisywanego
poprzednio. Jak zaś nam
wiadomo z informacji dostarczonej w punkcie
#F1, ów moment bezwładności liniowo wpływa
na ilość energii generowanej przez to koło
lub przez system takich kół. Czyli im większy
moment bezwładności tego koła zamachowego
czy systemu kół, tym więcej darmowej energii
można z niego pozyskać. Z kolei zwiększanie
jego momentu bezwładności daje się osiągnąć
aż na dwa możliwe sposoby. Jednym z nich
jest zwiększanie masy tego koła - co jest
bardzo niezgrabnym sposobem. Wszakże
aby produkować jakąś użyteczną ilość energii,
koło takie musiałoby być masywne i ważyć
wiele ton. Inny, bardziej "elegancki" sposób
zwiększenia jego memontu bezwładności
polega na użyciu tzw. "efektu żyroskopowego".
Ów zaś efekt będzie zwiększał moment
bezwładności omawianego tutaj koła, jeśli
koło to zamiast być budowane jako jedno
masywne koło, raczej będzie budowane
w sposób segmentowy jako system kilku
mniejszych kół nawzajem zwiększających
swoją prędkość obrotową. Musimy wszakże
pamiętać, że faktyczne to Ziemia obraca
się w odniesieniu do omawianego tu koła,
a nie koło to w odniesieniu do Ziemi.
Oczywiście, taki system żyroskopowy
nadal musi być dokładnie wyważony,
tak aby nie formował grawitacyjnego
momentu oporowego. Co ciekawsze,
przy takiej segmentowej budowie
opisywanego tutaj dobrze wyważonego
systemu żyroskopowego, szybkość
obrotowa jego kół składowych
(tych dających efekt żyroskopowy) daje
się podać na ich wejście właśnie
poprzez energetyczne sprzężenie zwrotne
z ich wyjściem. System taki będzie więc
"rozmnażał" energię którą generuje.
Kolejną wielkością która też jest w stanie umożliwić
uformowanie energetycznego sprzężenia zwrotnego
w całym systemie kół zamachowych, jest zdolność
do przechwytywania efektu Coriolisa w ruchu.
Mianowicie, zachowanie wód w szybkich rzekach
sugeruje, że efekt Coriolisa może być w stanie
zadziałać i na koła zamachowe które już wirują.
(Oczywiście, czy faktycznie tak się stanie, ujawnią
to nam eksperymenty prowadzone po zbudowaniu
pierwszych takich kół.) To zaś praktycznie oznacza,
że kilka kół zamachowych mogłoby być sprzęgane
w całe kaskady za pomocą przekładni sprzęgających.
W kaskadach tych pierwsze koło, którym byłoby owo
koło zamachowe opisane poprzednio - o jednym
obrocie na dobę, napędzałoby za pomocą przekładni
sprzęgającej następne koło, które już obracałoby
się szybciej, ciągle jednak przechwytując efekt
Coriolisa, to zaś napędzałoby przez przekładnię
sprzęgającą następne koło, itd., itp. W rezutacie
ostatnie z owej kaskady kół miałoby prędkość
obrotową zdolną do efektywnego napędzania
generatora elektryczności, zaś jego moment
napędowy byłby równy sumie momentów
napędowych całej kaskady.
Taka więc kaskada kół zamachowych dawałaby
prędkościowe sprzężenie zwrotne. Znaczy
umożliwiałaby ona zbieranie ruchu obrotowego
na wyjściu z jednego koła i podawanie tego
ruchu na wejście następnego koła.
Jeśli efekt Coriolisa umożliwi formowanie takich
kaskad kół zamachowych o wzrastających prędkościach,
wówczas zmianie ulegnie natura owych przekładni
sprzęgających umieszczanych pomiędzy poszczególnymi
kołami. Mianowicie, przy jednym kole zamachowym,
przekładnia która podawałaby jego obroty na generator
elektryczności byłaby tzw. przekładnią zwielokratniającą.
Jak zaś to wyjaśniono powyżej w punkcie #F3 tej
strony, przekładnie zwielokratniające mają górne
graniczne przełożenie przy którym ich wewnętrzne
tarcie zaczyna powodować ich samozacinanie się.
Dlatego np. przełożenie 1:86400 byłoby technicznie
bardzo trudne do osiągnięcia w przekładni zwielokratniającej.
Jeśli jednak mamy do czynienia z dwoma kołami
zamachowymi, każde z których jest samonapędzane
efektem Coriolisa, wówczas przekładnia sprzęgająca
która reguluje ich wzajemne prędkości traci swój
charakter przekładni zwielokratniającej. Jej przełożenie
może więc być dowolnie duże (znaczy nawet
większe od 1:86400), a przekładnia ta ciągle
będzie działała bez samozacinania się.
Dlatego w takiej kaskadzie samonapędzających
się kół zamachowych, prędkość na wyjściu która
stanie się zdolna do efektywnego napędzania
generatora elektryczności, prawdopodobnie da
się wówczas uzyskać już przy kaskadach złożonych
z zaledwie dwóch lub trzech kół zamachowych.
Podsumowując niniejsze wyjaśnienia, faktyczne
zbudowanie opisywanego poprzednio, pojedyńczego
wiecznie obracającego się koła zamachowego, jest
tylko początkiem, a nie ukoronowaniem. Zbudowanie
to stwarza bowiem możliwość poznania cech i
zachowań takich kół - wszakże dotychczas nikt
nie badał ich właściwości. Z kolei owo poznanie
otwiera możliwość budowania całych systemów
takich kół, które to systemy będą już podatne na
dalsze usprawnienia jakie zwiększą ich wydajność
energetyczną. Kolejnym więc krokiem po zbudowaniu
pierwszego takiego koła byłoby jego przekonstruowanie
np. w system żyroskopowy oraz w system kaskadowy.
System taki byłby złożony z kilku dobrze wyważonych
kół zamachowych, których wirowanie samo by się
napędzało, a które by nawzajem zwiększały swój
moment bezwładności i swoją szybkość wirowania
(a stąd i swój wydatek energetyczny).
Co ciekawsze, owe coraz szybciej wirujące
składowe koła zamachowe mogłyby
być skonstruowane jako wirniki generatorów
elektryczności. W ten sposób stałoby się
możliwe podniesienie wydajności energetycznej
opisywanej tutaj zasady "perpetual motion",
oraz być może nawet przekształcenie tej
zasady w zasadę technicznie użytecznego
generatora darmowej energii.
Część #G:
"Samochód na wodę" - jako przykład jeszcze innych rodzajów i zasad generacji darmowej energii:
#G1.
Telekinetyczne dysociatory wody na tlen i wodór jako podstawe podzespoły "silników na wodę":
Nasza cywilizacja wypracowała technicznie
dosyć doskonałą formę urządzenia napędowego
jakim jest dzisiejszy silnik spalinowy. Na przekór
też że ludzie usiłują go zastąpić innymi napędami,
te inne napędy zawsze ujawniają najróżniejsze
wady które czynią je podrzędne w stosunku
do silnika spalinowego. Jedynym problemem
owego silnika spalinowego jest rodzaj paliw
które obecnie on używa. Wszakże ponieważ
paliwa te bazują na ropie naftowej, po ich
spaleniu ów silnik wytwarza niepożądane
gazy które zanieczyszczają ziemską atmosferę.
Ponadto pokłady ropy naftowej ulegają już
wyczerpaniu na Ziemi. Jeśli jednak w silniku
tym zmienić obecnie używane mieszanki
paliwowe na mieszaninę wodoru i powietrza
(która jest tak samo bezpieczna jak obecna
mieszanka benzyny i powietrza), wówczas ten
sam silnik spalinowy nagle przestaje mieć
problem. Pracuje on wówczas równie efektywnie
i równie niezawodnie jak obecnie, a jednocześnie
zamiast niepożądanych gazów spalinowych
wyrzuca z siebie zwykłą parę wodną. Dlatego
nadrzędnym dzisiaj celem naszej cywilizacji
jest zamienienie dotychczasowego "silnika na
benzynę" w przyszłościowy silnik na wodę.
Główna trudność z takim przestawieniem
silników spalinowych na paliwo w postaci
mieszaniny wodoru i powietrza polega na
efektywnym wytwarzaniu owego wodoru
tuż przed wlotem do silnika. Problem ten
rozwiązują jednak tzw. "telekinetyczne
dysocjatory wody" opisywane m.in.
w podrozdziale LA3.2 z tomu 10
monografii [1/5].
Ich zasada działania jest bardzo podobna
do zasady działania "grzałek telekinetycznych"
opisywanych dokładniej na stronie
boiler_pl.htm - o szokującej historii telekinetycznej grzałki która bije wszelkie rekordy,
zaś skrótowo omówionych w "części #E" tej
strony. Główna różnica pomiędzy takimi
telekinetycznymi dysocjatorami wody
a "grzałkami telekinetycznymi" sprowadza
się do użycia odmiennych częstotliwości
wibracji oraz do odmiennych katalizatorów
(materiałów). Przykładowo, częstotliwość
wibracji które powodują rozpad cząsteczek
wody na wodór i na tlen, musi być identyczna
do własnej częstotliwości wibracji cząsteczek
wody. Z kolei użyty katalizator musi samoczynnie
neutralizować ładunki elektryczne obu gazów
składowych pozwalając im istnieć jako odmienne
gazy. Zjawisko technicznej telekinezy w użyte w
owych "telekinetycznych dysocjatorach wody"
pozwala im na osiąganie sprawności
energetycznej znacznie przekraczającej 100%.
Z kolei owa wysoka sprawność powoduje, że
telekinetyczna dysocjacja wody zużywa na
wyprodukowanie wodoru znacznie mniej
energii niż energia którą potem generuje silnik
spalający ów wodór. Stąd omawiane tutaj przyszłe
"silniki na wodę" będą same zasilały w energię
swoje dysocjatory, nie wymagając przy tym
żadnej innej energii ani paliwa poza czystą wodą.
Produkcja i rozwój takich właśnie telekinetycznych
dysocjatorów wody zastępujących gaźniki z
dzisiejszych silników spalinowych np. w samochodach,
stopniowo doprowadzi do sytuacji że w przyszłości
wszelkie silniki spalinowe będą spalały wyłącznie
wodę, którą one same rozłożą uprzednio na
wodór in na tlem. (Dla bezpieczeństwa, tylko
wodór będzie spalany, podczas gdy tlen będzie
upuszczany w powietrze. Próby spalania także
tlenu zwiększałyby niebezpieczeństwo pożaru.)
Z kolei ich spalinami będzie para wodna.
(Rozwój produkcji takich telekinetycznych
dysocjatorów wody sugerowałbym mojej rodzinnej
wsi Wszewilki - patrz opisy z punktu #C4.5 strony
wszewilki_jutra.htm.)
Wielu ludzi uważa że nie warto inwestować
w przetransformowanie obecnych silników
spalinowych w silniki spalające mieszankę
wodoru i powietrza. Wierzą oni bowiem że
znacznie lepiej dla naszej cywilizacji jest
całkowicie wyeliminować silniki spalinowe
i zastąpić je silnikami elektrycznymi. Aczkolwiek
takie całkowite zastąpienie silników spalinowych
może brzmieć realne i atrakcyjne, istniało będzie
wiele sytuacji na Ziemi kiedy okaże się ono
niemożliwe. Jako przykłady rozważmy tradycję,
hobby, czy sport - chociaż faktycznie istnieje
wiele więcej powodów. W przyszłości nie będzie
wszakże można zabronić ludziom którzy
kultywują jakieś wymagające silnika spalinowego
tradycje czy hobby, albo uprawiają jakiś
sport motorowy, aby w tym co jest esencją
danej tradycji, hobby, czy sportu usunęli
oni całkowicie silniki spalinowe. Wszakże
przykładowo jeśli ktoś zechce w przyszłości
hobbystycznie używać dzisiejszego
motocykla "Harley-Davidson" (a założę
się że będzie wielu takich ludzi), wówczas
nie da się tego uczynić po zastąpieniu w nim
jego silnika spalinowego przez silnik elektryczny.
Wszakże to co by się otrzymało nie byłby
już wówczas "Harleyem-Davidsonem".
Jednak daje się wówczas w motocyklu
tym zastąpić obecnie używane paliwo,
na mieszaninę wodoru i powietrza.
Po takim zaś zastąpieniu paliwa, oraz
po wprowadzeniu niewielkich zmian
technicznych jakie to zastąpienie by
wymagało, to co się otrzyma nadal
będzie miało wszystkie cechy motocykla
"Harley-Davidson". Oczywiście, ów
motocykl podałem tutaj tylko jako
przykład. W przyszłości bowiem wszystko
co dzisiaj używa silnika spalinowego,
odrzutowego, czy rakietowego, będzie
dawało się używać w dokładnie taki sam
jak dzisiaj sposób po jedynie przerobieniu
silników na użycie paliwa z mieszanki
wodorowo-powietrznej, zaś rakiet na
użycie mieszanki wodorowo-tlenowej.
Takie zaś przerobienie wymagało będzie
jedynie zastąpienie ich gaźników przez
opisywane tutaj "telekinetyczne dysocjatory
wody" zaś benzyna z ich baków będzie zastapiona
przez wodę. Cała reszta zaś ich konstrukcji,
zasady działania, sposobu pracy, sposobu
sterowania, żywotności silnika, ważności
użytych rozwiązań technicznych, teorii i
badań, udoskonaleń, materiałów, kultury,
ludzkich nawyków, itd., itp.,
będzie pozostawała bez zmian.
"Silniki na wodę", które same będą generowały
dla siebie paliwo poprzez telekinetyczną dysocjację
wody, będą się odznaczały całą gamą niezwykłych
zalet. Wszystkie te zalety przejdą też na maszyny
używające tych silników, przykładowo na przyszłe
"samochody na wodę". Wyliczmy i powtórzmy tutaj
najważniejsze z owych zalet.
(1)
Będą one nieporównanie bezpieczniejsze od
dzisiejszych silników spalinowych, np. na benzynę.
Wszakże w przeciwieństwie do dzisiejszych silników
potrzebujących zbiornik z palnym paliwem, owe
"silniki na wodę" będą jedynie posiadały zapas
niepalącej się wody. Palne paliwo będą one
wytwarzały tylko na krótką chwilę przed spalaniem
i jedynie w wymaganych (małych) ilościach naraz.
Stąd silniki takie nie będą w stanie się zapalić ani
spowodować pożar czy eksplozję np. całego
samochodu - tak jak to często widzimy z
dzisiejszymi silnikami. Także spalana przez nie
mieszanka wodorowo-powietrzna będzie
bezpieczniejsza od mieszanki paliwa
z powietrzem, bowiem także jest trudna do
samozapalenia, zaś np. w przypadku nieszczelności
będzie się po prostu ulatniała w powietrze, a nie
rozlewała po silniku.
(2)
Będą one ogromnie tanie w użytkowaniu. Wszakże
ich paliwem będzie zwykła woda której na Ziemi
istnieją nieprzebrane ilości. Wodę tą będą one
same telekinetycznie dysocjowały (z ponad 100%
sprawnością) na wodór i tlen przez nadwyżkę energii
którą silniki te będą wytwarzały poprzez spalanie
wodoru.
(3)
Wszelkie dotychczasowe osiągnięcia ludzkości w
zakresie budowy silników spalinowych pozostaną
dla nich ważne. Stąd wszystko co ludzkość wie na
temat powiększania ich żywotności, doskonałości
pracy, wyważenia, podstaw naukowych, doświadczeń
w budowie, naprawie, użytkowaniu, itp., pozostanie
w mocy.
(4)
Nie będą generowały zanieczyszczeń. Wszakże z
ich rur wydechowych ulatywała będzie para wodna.
(5)
Te silniki NIE będą naruszały balansu przyrody.
Ich paliwo powstaje przecież przez dysocjację
wody, zaś ich produkty spalania z powrotem
składają ową wodę. Ponadto aby zaopatrzyć
je w paliwo nasza cywilizacja NIE będzie
potrzebowała kopalni ani rafinerii.
#G2.
Dzisiejszy stan rozwoju "samochodu na wodę" - czyli użycie wodoru z
procesu dysocjacji wody do podnoszenia efektywności spalania paliwa:
Od dosyć już dawna w internecie oraz w literaturze
rozwijana jest idea tzw. "samochodu na wodę".
Owa nazwa samochód na wodę oznacza
zmodyfikowany samochód w którym spalanie
mieszanki benzyny z powietrzem docelowo będzie
całkowite wyeliminowane oraz zastąpione spalaniem
mieszaniny wodoru z tlenem otrzymywanej w samym
owym samochodzie za pomocą realizowanego
w nim procesu telekinetycznej dysocjacji wody na wodór
i tlen. Stąd w takim "samochodzie na wodę" jako paliwa
będzie się używało zwykłej wody, zaś z jego rury wydechowej
będzie ulatywała para wodna. Oczywiście, jak wszystko
na tym świecie fizycznym, ów "samochód na wodę"
budowany jest stopniowo. W tym punkcie opiszę
stan jego rozwoju na dzień 13 czerwca 2008 roku,
kiedy to w telewizji nowozelandzkiej pokazywano
jego model zbudowany przez dwóch młodych
hobbystów z Nowej Zelandii.
W piątek dnia 13 czerwca 2008 w godzinach 19:00
do 19:30 na kanale 3 telewizji nowozelandzkiej
w programie nazywającym się "Campbell Live"
pokazywany był reportaż na temat dwóch młodych
chobbystów z Nowej Zelandii którzy zbudowali sobie
dzisiejszą wersję "samochodu na wodę". Owi hobbyści
po prostu zmodyfikowali posiadany przez siebie
model starego samochodu bodajże marki "Ford
Falcon", tak aby zastosować w nim dzisiejszy
poziom technologii "samochodu na wodę". Mnie
osobiście w owym programie zainteresowała NIE
sama technologia którą oni użyli, bowiem owa
technologia opisywana jest w internecie i w literaturze
już od wielu lat, a oszczędności w spalaniu paliwa
pomierzone w ich modyfikacji. Mianowicie, w
omawianym tutaj programie telewizyjnym porównano
ze sobą ilości spalanego paliwa przez dwa identyczne
samochody tej samej marki i tego samego rocznika
(a nawet tego samego koloru). Jeden z owych samochodów
był właśnie owym "samochodem na wodę" zmodyfikowanym
przez tych hobbystów. Drugim był niemal identyczny
do niego samochód tej samej marki i rocznika, tyle
że nie posiadający żadnej modyfikacji (tj. nadal
w oryginalnym fabrycznym wykonaniu). Oboma
tymi samochodami równocześnie ekipa telewizyjna
przejechała po 100 kilometrowej trasie z dokładnie
tymi samymi szybkościami, poczym zmierzyła
ilości paliwa które one zużyły. Okazało się wówczas
że "samochód na wodę" owych hobbystów zużył
jedyne około 5 litrów benzyny. Natomiast niezmodyfikowany
samochód zużył ponad 20 litrów benzyny. To zaś
oznacza że niewielkie modyfikacje wymagane dla
zbudowania dzisiejszej technologii "samochodu
na wodę" w tym przypadku zmniejszyły zużycie
paliwa do jedynie około 25% (jednej czwartej)
oryginalnego zużycia.
Łatwo się domyślić, że na samochodzie zmodyfikowanym
przez tych młodych hobbystów oszczędność paliwa
z definicji mogła być nietypowo wysoka. Wszakże
hobbyści ci zmodyfikowali jeden z samochodów
amerykańskich. Te zaś są znane w całym świecie
z rozrzutnego spalania paliwa. Jeśli więc ktoś
zmodyfikuje w taki sam sposób oszczędny samochód
produkcji np. japońskiej czy koreańskiej, zapewne
nie otrzyma aż tak spektakularnych wyników.
Z drugiej jednak strony, dysocjator wody użyty
przez owych hobbystów działał na konwencjonalnej
zasadzie. Gdyby więc zamiast owej jego konwencjonalnej
zasady użyć telekinetycznego dysocjatora wody
o ponad 100% sprawności, opisanego w punkcie #G1
powyżej, wówczas oszczędności paliwa powinny być
duże dla praktycznie każdego samochodu. W miarę
też jak zasady działania telekinetycznych dysocjatorów
ulegną udoskonalaniu, w takich samochodach zapewne
zupełnie da się wyeliminować spalanie paliwa innego
niż woda.
W owym programie telewizyjnym wyjaśniono też
na czym polegała modyfikacja samochodu owych
młodych hobbystów. Okazało się że modyfkacja
ta była bardzo prosta i bazująca na dzisiejszej
technologii dysocjacji wody na wodór i tlen.
Sprowadzała się ona do dodania niewielkiego
dysocjatora wody do typowego silnika samochodowego
na benzynę (tj. niezmodyfikowanego silnika). Dysocjator ten
pobierał prąd z prądnicy samochodu i rozkładał wodę
na wodór i na tlen. Wodór był następnie mieszany
z powietrzem zasilającym gaźnik tego samochodu.
Stąd zamiast spalać tylko mieszankę benzynowo-powietrzną,
samochód ten spalał mieszankę benzynowo-powietrzno-wodorową.
W rezultacie spalania takiej mieszanki temperatura
spalania owej mieszanki w cylindrze ulegała znacznemu
podwyższeniu. Ponadto płomień wodorowo-powietrzny
jaki ta mieszanka powodowała dodatkowo działał korzystnie
jako rodzaj katalizatora na dynamikę spalania mieszanki
benzynowo-powietrznej. Z kolei owo podwyższenie
temperatury spalania mieszanki oraz katalizująca
zdolność płomienia wodorowego (a) zwiększały
znacząco efektywność spalania paliwa, (b) podnosiły
wyniki pracy silmnika, oraz (c) eliminowały dym spalinowy niemal zupełnie.
Samochód ten spalał więc benzynę tak efektywnie, że
zamiast typowego w normalnych samochodach dymu
ulatującego z jego rury wydechowej, w tym samochodzie
z rury ulatywał jedynie przeźroczysty dwutlenek węgla i
równie przeźroczysta para wodna. Na przekór więc że
w samochodzie tym dysocjacja wody dokonywana była
klasyczną metodą (tj. bez użycia telekinezy) i to kosztem
spalanej benzyny, ciągle wodór produkowany w wyniku
owej dysocjacji tak wydatnie podwyższał temperaturę
i wydajność spalania paliwa, że zmniejszało to zużycie
paliwa o niemal 75%. Samochód ten zużywał też około
jednego litra czystej wody na 100 km. Jedynym
usprawnieniem które owi hobbyści dodali do od
dawna już opisywanej w internecie technologii budowy
takich "samochodów na wodę", był specjalny system
bezpiecznikowy który zapobiegał zapalaniu się wodoru
w przypadku gdyby samochód "kichnął w gaźnik".
Niestety, opisywany tutaj prototyp "samochodu
na wodę" pokazywany był w telewizji. Stąd wiele
szczegółów wartych poznania NIE było tam podane.
Na przekór też że ów kanał 3 telewizji nowozelandzkiej
posiada aż dwie własne strony internetowe, tj.
www.tv3.co.nz oraz
www.3news.co.nz,
na żdnej z owych stron nie znalazłem jakiejkowiek
informacji o owym samochodzie na wodę lub o
jego budowniczych.
Jednak ja będę poszukiwał dalszych danych
albo o owych młodych hobbystach i ich modyfikacji,
albo też o innych prototypach "samochodów na wodę".
Kiedy zaś znajdę coś wartego raportowania na ten
temat (np. pełniejsze opisy takich modyfikacji
konkretnego samochodu którego parametry
pracy ja sam zweryfikuję jako poprawne, lub
dane kontaktowe konkretnych osób które zrealizowały
takie modyfikacje), opiszę to tutaj dokładniej.
Omawiany powyżej program był jednym z owych
rzadkich w telewizji wyjątków, kiedy to zamiast
jedynie pokazywać problemy, dla odmiany pokazano
tam przykład rozwiązania problemu. Z tego powodu
ów program spotkał się z ogromnym oddźwiękiem
wśród hobystów Nowej Zelandii. W jego następstwie
wiele osób mających warunki dla tzw. "do it yourself"
(tj. "zrób to sobie sam") podjęło budowę pokazanego
w tym programie rozwiązania "samochodu na wodę".
Dlatego w poniedziałek, dnia 23 czerwca 2008,
o godzinie 19:00 do 19:10, na tym samym kanale
TV3 ukazała się kontynuacja owego programu.
Między innymi kolejny hobbysta nowozelandzki
pokazywał w niej swoje własne rozwiązanie dla
dysociatora wody jakiego używał on w swoim
"samochodzie na wodę". Jego dysociator był
ogromnie prosty. Wcale też, jak to typowo w
"samochodach na wodę" czyni się dla bezpieczeństwa,
NIE rozgraniczał on wodoru od tlenu ani nie upuszczał
tlenu do atmosfery, a do gaźnika doprowadzał on
oba gazy zmieszane ze sobą. Ponieważ owe zmieszane
gazy groziły samozapłonem, dla wyeliminowania
niebezpieczeństwa pożaru używał on dodatkowy "zawór
wodny". Hobbysta ten twierdził, że zbudowanie całej
instalacji jego "samochodu na wodę" kosztowało
go około 50 dolarów. Jego dysociator wody miał
formę litrowego słoika szklanego w który ów
hobbysta wlewał litr wody z dodatkiem łyżki kuchennej
"sody oczyszczonej" (aby sodą tą intensyfikować
proces dysocjacji wody). W wodzie tego słoika były
też dwie elektrody podłączone do akumulatora.
Po zastartowaniu silnika elektrody owe rozkładały
wodę na gazową mieszankę wodoru i tlenu.
Mieszanka ta gromadziła się w górnej części
słoika skąd rurką plastykową była doprowadzana
do "zaworu wodnego", zaś potem do wlotu do
cylindra. Jego "zawór wodny" też był bardzo prosty.
Miał on formę małej butelki po śmietanie pełnej wody,
w której mieszanka gazów musiała bulgotać się
poprzez wodę. Na wypadek więc przypadkowego
zapalenia się mieszanki wodoru i tlenu, płomień
uległby ucięciu na owej wodzie. Hobbysta ów twierdził
że taki zawór wystarcza dla zabezpieczenia przed
pożarem, jako że jego instalacja wytwarzała tylko
tyle mieszanki palnych gazów ile natychmiast było zużywane.
Głównym powodem dla którego warto zajmować
się rozwojem technologii "samochodów na wodę",
jest że stopniowe opanowanie telekinetycznej
dysocjacji wody dającej ponad 100% sprawność
energetyczną (opisywanej w punkcie #G1 powyżej)
pewnego dnia pozwoli na osiągnięcie przełomu.
Mianowicie umożliwi ono w przyszłości aby całkowicie
wyeliminować spalanie paliwa w samochodach.
Pozwoli ono uczynić z samochodów rodzaje
samonapędzających się generatorów darmowej
energii, jakie spalają wyłącznie wodę którą one
same telekinetycznie dysocjują na wodór i na tlen.
Dlatego wersja "samochodu na wodę" opisanego
na tej stronie jest pierwszym krokiem w kierunku
owego przełomu. Drugim krokiem będzie zastąpienie
konwencjonalnego dysocjatora wody przez dysocjator
telekinetyczny o ponad 100% sprawności, który -
podobnie jak powyższa wersja samochodu, będzie
dodatkowo zasilał cylinder w mieszankę wodorowo-powietrzną.
Natomiast trzecim, końcowym krokiem w tym
kierunku będzie całkowite wyeliminowanie spalania
paliwa i zastąpienie go spalaniem mieszanki
wodorowo-powietrznej. Tak nawiasem mówiąc
to w czasie pisania niniejszej notatki japońska
Honda wyszła na rynek z samochodem którego silnik
właśnie spala wyłącznie mieszankę wodorowo-powietrzną
(tyle że wodór NIE jest w nim produkowany z wody
w miarę potrzeby, a gromadzony do baku zamiast paliwa -
co niestety zwiększa zagrożenie pożarem i eksplozją).
Opis tego samochodu zaprezentowany był w
artykule "Zero emission car in production"
(tj. "Samochód bez gazów spalinowych już w
produkcji") ze strony C5 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post,
wydanie ze środy (Wednesday), June 18, 2008.
Aby zbudować samochód w 100% napędzany
wodą, konieczny jest wysiłek dużego zespołu
rozwojowego, a nie jedynie umiejętność pojedyńczego
badacza. Niemniej aby taki zespół mógł
powstać i osiągnąć sukces, potrzebny jest
cel dla jego działania, a także generalny kierunek
drogi która prowadziła będzie do owego celu.
Te zaś ja wyjaśniłem na odrębnej stronie internetowej
eco_cars_pl.htm - o budowie i zasadach działania bezzanieczyszczeniowych samochodów przyszłości.
Tamta strona NIE tylko opisuje dzisiejszy stan
techniki "samochodów na wodę", włączając
w to wytyczne jak sobie samemu przerobić
własny samochód na taki opisywany powyżej
w punkcie #G2 "samochód na wodę". Strona
owa opisuje bowiem również kilka innych już
dowiedzionych za poprawne i wykonalne
konstrukcji i zasad działania dla wysoce
ekonomicznych i bezzanieczyszczeniowych
samochodów naszej przyszłości. Strona owa
opisuje nawet ów akumulator energii dla
samochodu, za wynalezienie którego senator
McCain obiecuje 300 milionów dolarów USA.
Część #H:
"Przekleństwo wynalazców" - czyli brutalne
prześladowania wynalazców, odkrywców i
wszelkich innych twórców "prawdziwego postępu" ludzkości:
#H1.
Skąd biorą się te tajemnicze prześladowania wynalazców oraz badaczy generatorów darmowej energii:
Analizując życiorysy wynalazców wcale nie
jest trudno odnotować niezwykły trend. Mianowicie,
kiedykolwiek jest wynalezione i budowane
na Ziemi jakiekolwiek nowe urządzenie które
wprowadza "prawdziwy
postęp" - tak jak ów
"prawdziwy postęp" jest zdefiniowany w
punkcie #G4 strony o nazwie
eco_cars_pl.htm,
wówczas natychmiast jakieś tajemnicze
"przekleństwo wynalazców"
jest spuszczane z uwięzi. Zgniata on też albo
owo urządzenie, albo też jego wynalazcę.
Tylko na niniejszej stronie zostały opisane
aż trzy ogromnie istotne wynalazki tj. trzy
urządzenia "darmowej energii". Wszystkie
one zostały jednak zgniecione przez to
"przekleństwo wynalazców". Dalsze
podobne przypadki omawiane są w punkcie
#G2 totaliztycznej strony internetowej
eco_cars_pl.htm - o bezzanieczyszczeniowych samochodach,
w punkcie #H1 totaliztycznej strony internetowej
newzealand_visit_pl.htm - o tajemnicach i ciekawostkach Antypodów,
w punkcie #K3 strony internetowej
fe_cell_pl.htm - o ogniwie telekinetycznym,
w punktach #D1 i #F1 strony internetowej
boiler_pl.htm - a szokujących losach telekinetycznej grzałki która bije wszelkie rekordy,
w punkcie #B4.4 i na całej reszcie strony
mozajski.htm - o Polaku, Aleksandrze Możajskim, wynalazcy pierwszego samolotu na świecie,
a także w podrozdziale W4 z tomu 18
monografii [1/5].
Ponadto podobne przypadki opisuje praktycznie
każda książka prezentująca życiorys jakiegoś
wynalazcy który zbudował cokolwiek co spełnia
ową definicję "prawdziwego postępu" wyjaśnioną
w punkcie #G4 strony internetowej
eco_cars_pl.htm.
Zadziałanie tego zgniatającej wynalazki "przekleństwa
wynalazców" jest regułą. Działa ono w praktycznie
każdym kraju. Tyle że siła z jaką ona prześladuje
danego wynalazcę zależy od poziomu eskalacji
niemoralności wśród mieszkańców danego kraju.
To dlatego w niektórych krajach o szczególnie
wysoko wyeskalowanej niemoralności, wynalazcom
NIE udaje się wprowadzić w życie nawet jednego
wynalazku wnoszącego "prawdziwy postęp" - tak
jak taki "prawdziwy postęp" jest zdefiniowany
w punkcie #G4 ze strony internetowej
eco_cars_pl.htm.
Stąd "przekleństwo wynalazców" powoduje że
takie wysoce niemoralne kraje i narody zawsze
cierpią na tzw. "wynalazczą impotencję" opisywaną
m.in. w punkcie #B7 strony o nazwie
seismograph_pl.htm.
Z tego samego powodu, wynalazca praktycznie
każdego wynalazku który spełnia ową definicję
"prawdziwego postępu" jest zawsze z jakąś tam
siłą nieodwołalnie prześladowany, poniżany,
karany, zubożany, itp., przez swoich
własnych rodaków. Niemal też każdy taki
wynalazca umiera w nędzy i zapomnieniu -
czasami na przekór że na jego wynalazku
inni ludzie zarabiają potem miliony. Owe
prześladowania wnosicieli "prawdziwego postępu"
są aż tak powszechne i aż tak rzucająco się
w oczy "niesprawiedliwe", że ja nazywam je
przekleństwem wynalazców.
Moje wyjaśnienie dlaczego owo "przekleństwo
wynalazców" działa tak niszczycielsko i
z aż tak "żelazną ręką", opisane zostało
dokładniej na całym szeregu w/w stron, np.
w punkcie #B4.4 strony internetowej o nazwie
mozajski.htm,
w punkcie #G3 strony internetowej
eco_cars_pl.htm, itp.
Aby podsumować tutaj w kilku słowach opisane tam
powody jego istnienia i działania, to "przekleństwo
wynalazców" jest faktycznie rodzajem "mechanizmu
moralnego" który zapobiega aby najbardziej
niemoralne społeczności i narody czerpały korzyści
z nowych wynalazków i odkryć, a stąd które się
upewnia że niemoralne społeczności i narody
są zbiorowo "karane" poprzez zaindukowanie
u nich tzw. "wynalazczej impotencji".
Wyrażając to innymi słowy,
"przekleństwo wynalazców" jest rodzajem
"mechanizmu moralnego" który się upewnia
że nowe przełomowe wynalazki i odkrycia są
urzeczywistniane jedynie przez społeczności
i narody które zasłużyły sobie na "nagrodę"
ich posiadania poprzez prowadzenia się w
sposób znacznie moralniejszy od innych
społeczności i narodów na Ziemi.
Wiele osób wcale NIE wierzy w istnienie i działanie
owego "przekleństwa wynalazców". I to na przekór
że zaistniało już zbyt wiele jego przypadków
i to w zbyt wielu krajach, aby było ono zwykłym
przypadkiem. Powodem zapewne jest, że
działania tego przekleństwa NIE daje się
wyjaśnić bez uwzględnienia faktu iż na
Ziemi musi istnieć i operować jakaś
"nadprzyrodzona moc" która zarządza
tym przekleństwem i która ekzekwuje każdy
przypadek jego zadziałania.
Jednak nawet jeśli ktoś nie podziela moich
poglądów, ciągle poprzez zwykłe ogarnięcie
ogromnej liczby wynalazków jakie w niezwykły
sposób są wytłumiane, prześladowane, lub
niszczone na Ziemi, ten ktoś musi przyznać,
że "coś dziwnego jest grane", oraz że ktoś
lub coś w sposób zamierzony wytłumia nasze
wynalazki urządzeń darmowej energii.
#H2.
Los narodów i całej ludzkości jest kształtowany naszym potraktowaniem twórczych
wynalazców i odkrywców (a NIE np. naszym potraktowaniem artystów czy gwiazd filmowych):
Motto: "Tego za co karzemy i wyśmiewamy będziemy mieli coraz mniej, to za co wynagradzamy i chwalimy będziemy mieli coraz więcej."
(Ironicznie, nasza cywilizacja karze i wyśmiewa np. tworzenie wynalazków
i nowych idei technicznych, zaś nagradza i wychwala np. publiczne
manifestowanie jałowości i niemoralnego postępowania.)
Niestety NIE, na przekór tego co nam się
wmawia i uwypukla w szkole, los ludzkości
niemal wcale nie zależy od artystów, czyli
od muzyków, piosenkarzy, aktorów, gwiazd
filmowych, malarzy, pisarzy, itp. Bóg doskonale
z tego zdaje sobie sprawę, bowiem NIE gnębi
artystów tzw. "przekleństwem wynalazców"
opisywanym poniżej w punkcie #H4. Bóg
NIE wymaga także od twórczych artystów
aby byli "podentycznie moralni" zanim
pozwoli im stworzyć cokolwiek nowego
(tak jak Bóg wymaga pedantycznej
moralności od twórczych odkrywców
i wynalazców), NIE nakłada wymogów
na ich środowisko i wychowanie (tak
jak Bóg nakłada takie wymogi na
twórczych odkrywców i wynalazców -
patrz punkt #F3 na stronie o nazwie
wszewilki.htm),
itd., itp. Faktycznie też, gdyby ludzkość
np. nigdy nie miała Hemingway'a czy
Pikassa, jej losy ciągle pozostałyby takimi
jakimi teraz są. Wszystko bowiem co
mamy i co osiągnęliśmy jako cywilizacja
i kraj, faktycznie zawdzięczamy naszym
wynalazcom. Także wszystko co mamy
w domach i miejscach pracy, a co czyni
nasze życie łatwiejszym, dłuższym,
oraz bardziej cywilizowanym, również im
zawdzięczamy. Ponadto, we wszechświecie
działa z żelazną konsekwencją szczególne
prawo moralne
jakie pobudza wynalazki poprzez nagradzanie
tych krajów które dbają o swój rozwój techniczny
oraz jednoczesne karanie tych krajów które
wyniszczają swoich wynalazców. Prawo to
powoduje, że los obywateli danego
narodu zawsze podąża za losem jaki ci
obywatele gotują swoim wynalazcom.
Z tego powodu, każdy wynalazek jaki jest
zgnieciony lub wstrzymany, faktycznie szkodzi
osobiście każdemu z nas, jak również
naszym dzieciom, wnukom, itp.
Wynalazców daje się przyrównać do owych
"cudownych ptaków" jakie znoszą "złote jajka".
Logika stwierdza, że jeśli ktoś ma już takiego
cudownego ptaka, jaki znosi mu "złote jajka",
taki ktoś powinien dbać o niego jak tylko się
da, nakłaniać go aby znosił więcej "złotych
jajek", oraz pomagać mu w ciężkim trudzie
owego znoszenia. Tymczasem rzeczywistość
jest taka, że zwykle taki ktoś ugania się za tym
"cudownym ptakiem" wymachując ogromnym
kijem. Kiedy, na przekór bycia zaganianym
niemal na śmierć, cudowny ptak w końcu
zdola znieść swoje "złote jajko", często za
karę zostaje ugotowany.
#H3.
Dzisiejsi ludzie są zaambarasowani swoimi przodkami
których niemoralność, maniactwo i zacofanie
powstrzymywały postęp, jednocześnie zaś ci
sami ludzie traktują dzisiejszych wynalazców
w dokładnie taki sam sposób jak czynili to ich
przodkowie:
Mnie osobiście fascynuje sposób na jaki
dzisiejsi ludzie starają się kompensować błędy
swoich przodków których przywary i zachowanie
utwierdzały ciemnotę i zacofanie poprzez
prześladowanie wynalazców którzy mogli
wnieść postęp. Jednocześnie zaś ci sami
ludzie czynią z dzisiejszymi wynalazcami
dokładnie to co czynili ich zacofani przodkowie.
Doskonałym symbolem takich właśnie
postępowań jest pomnik wystawiony niejakiemu
Richardowi Pearse opisanemu na stronie
mozajski.htm
(tj. temu któremu sto lat temu jego ziomkowie
NIE pozwolili zbudować samolotu). Wszakże
ziomkowie tych samych ludzi co zbudowali
ów pomnik obecnie powstrzymują
wdrożenie np. wynalazku opisanego na stronie
boiler_pl.htm.
Dlatego niniejszym mam apel do Ciebie czytelniku.
Mianowicie, w swoim własnym postępowaniu proszę
nie powtarzaj już postawy wobec nowych wynalazków
podobnej do tej zajmowanej przez takich ludzi.
Raczej już obecnie przyjmij
do wiadomości i wdrażaj w praktyce filozoficzną
zasadę totalizmu stwierdzającą że "wszystko
co jest do pomyślenia jest też do urzeczywistnienia
(my jedynie musimy znaleźć sposób jak tego dokonać).
Jest też zupełnym brakiem wyobraźni niemoralnie
prześladować kogoś jedynie ponieważ próbuje on
zrealizować coś co wykracza poza granice naszej
wiedzy lub zdolności do zrozumienia.
#H4.
Wiedza o działaniu "przekleństwa wynalazców" ma też swoje zalety:
Motto: "Wszystko co my wiemy ponad to co wiedzą inni ludzie stwarza nam dodatkową przewagę nad innymi."
Wielu ludzi wcale NIE chce wiedzieć o takich
"prawdach" jak przykładowo opisywane tutaj
działanie "przekleństwa wynalazców", czy
jak informacja opisywana w punkcie #C1 strony o nazwie
prawda.htm -
że "kości dinozaurów zostały celowo 'sfabrykowane' przez
Boga
aby zmusić ludzi do poszukiwań twórczych".
Tymczasem "każda wiedza jaką się posiada
ponad to co typowo wiedzą
inni ludzie jest źródłem naszej przewagi nad
innymi" - a tym samym może być obrócona
w źródło naszych korzyści. Nie na darmo w
kulturze angielskiej utarło się wymowne zapytanie
"co ty wiesz czego my nie wiemy" ("what you
know that we do NOT know") - zadawane kiedy
ktoś uzyskuje wyniki jakie zaskakują innych.
Dlatego także wiedza o istnieniu i działaniu
"przekleństwa wynalazców" może być dla nas
źródłem najróżniejszych korzyści.
Przykładem jednej z takich korzyści jest "zanik
żalu". Przykładowo, zanim ja sam poznałem fakt
że "przekleństwo wynalazców" jest rodzajem
"kary samo-wymierzanej sobie przez niemoralne
narody i kraje", miałem spory żal zarówno do
rodaków z Polski, jak i do moich gospodarzy
z Nowej Zelandii, że uparcie NIE pozwalają mi
urzeczywistnić ani jednego mojego wynalazku.
Teraz jednak żal ten mnie już opuścił. Wiem
bowiem że w ten sposób oba owe narody i kraje
same sobie wymierzają "karę" za swoje niemoralne
postępowanie. Mi jedynie pozostaje im współczuć
następstw "wynalazczej impotencji" którą ściągają
na siebie swoimi niemoralnymi działaniami.
Innym przykładem korzyści wynikającej ze znajomości
"przekleństwa wynalazców" jest wynik "odwrócenia"
wiedzy o jego działaniu i jego sile. Mianowicie, skoro
" 'przekleństwo wynalazców' działa z siłą proporcjonalną
do znaczenia jakie dany wynalazek będzie miał dla
narodu i kraju który go wprowadzi w życie", praktycznie
to znaczy że "wynalazki których wdrożenie jest blokowane
przez ogromnie silne działanie 'przekleństwa wynalazców'
okażą się kiedyś ogromnie istotne dla postępu ludzkości".
Ten zaś fakt ujawnia mi które wynalazki są najbardziej
istotne bowiem skupia się na nich najwyższa siła działania
"przekleństwa wynalazców". Dlatego ujawnia mi też które
z nich są warte propagowania z największym oddaniem.
I tak, dzięki tej zasadzie wiem już że z moich własnych
wynalazków najistotniejszymi okażą się kiedyś
komora oscylacyjna,
magnokraft,
wehikuł czasu, oraz
ogniwo telekinetyczne.
Wszakże na spowodowanie u mnie zarzucenia ich rozwoju
i propagowania skupia się najbardziej niszczycielska
siła prześladującego mnie nieustannie "przekleństwa
wynalazców". To dlatego w ich usilne propagowanie
wkładam ogromną ilość mojej energii i pracy. Z kolei
z "wynalazków" (a ściślej z "darów" dla) innych osób
najistotniejsze okażą się kiedyś
piramida telepatyczna,
sejsmograf Zhang Henga,
telekinetyczna influenzmaschine, oraz
grzałka soniczna Davey'a.
Dlatego, chociaż owymi "wynalazkami" Bóg obdarował
innych ludzi, ciągle ja sam uważam za swój obowiązek
wobec ludzkości włożenie w ich propagowanie takich
ilości mojej własnej pracy i wysiłku na jakie tylko jest
mnie stać w moich okolicznościach. Wszakże zdaję
sobie sprawę że kiedyś okażą się one ogromnie istotne
dla awansu cywilizacyjnego całej ludzkości.
Odnotuj, że z uwagi na jego znaczenie dla naszej
cywilizacji, "przekleństwo wynalazców" oraz
wynikająca z niego tzw. "wynalazcza impotencja",
opisane zostały aż na całym szeregu totaliztycznych
stron, przykładowo w punkcie #G1 strony o nazwie
eco_cars_pl.htm,
w punkcie #M3 strony o nazwie
fe_cell_pl.htm,
w punkcie #D1 strony o nazwie
boiler_pl.htm,
oraz w kilku jeszcze innych opracowaniach.
Część #I:
Postęp w generowaniu darmowej energii wymaga zrozumienia
zjawisk telekinezy opisywanych przez "teorię wszystkiego" zwaną
Konceptem Dipolarnej Grawitacji:
#I1.
Aby zrozumieć darmową energię musimy poznać zjawisko telekinezy:
Aby odnieść sukces w budowie urządzeń
darmowej energii, najpierw musimy poznać
jak one działają oraz jakie zasady działania
są w nich wykorzystywane. Ponieważ wszystkie
urządzenia darmowej energii działają na
zasadzie ruchu telekinetycznego, stąd aby
zrozumieć jak owe urządzenia działają,
najpierw musimy dowiedzieć
się więcej na temat telekinezy.
Zasady ruchu telekinetycznego opisane
są wyczerpująco w rozdziale H z tomu 4
monografii [1/5]. Są one także podsumowane
na kilku stronach internetowych, dla przykładu
na stronie
telekinesis_pl.htm - o telekinezie i o urządzeniach telekinetycznych.
Jednak na wypadek gdyby tamte źródła stały
się chwilowo niedostępne, poniżej powtórzę
najbardziej istotne szczegóły na temat ruchu
telekinetycznego.
#I2.
Jak działa telekineza:
Wyobraź sobie za jesteś w stanie poruszyć
odbicie dowolnego obiektu w lustrze, bez
poruszenia lustrem ani bez poruszenia tym
obiektem. W takim przypadku najprawdopodobniej
ruch owego odbicia spowodowałby że
oryginalny obiekt też zostałby zmuszony
aby się poruszyć. Szczególnie gdyby światło
zachowywało się jak siły grawitacji. Nowa
teoria naukowa nazywana
konceptem dipolarnej grawitacji
stwierdza, że nasz świat fizyczny jest tylko
pierwszym z dwóch równoległych światów
jakie istnieją we wszechświecie. Dzieje się
tak ponieważ na drugim końcu dipola
grawitacyjnego zawarty jest jeszcze jeden
świat fizyczny nazywany przeciw-światem.
Oba te światy, znaczy "nasz świat" oraz
"przeciw-świat", mają się tak do siebie jak
obiekty i ich odbicia lustrzane. To oznacza
m.in. że każdy istniejący obiekt pojawia się
w aż dwóch kopiach fizycznych. Każda z
tych kopii przebywa w odmiennym świecie.
(Religie nazywają te dwie kopie "ciałem"
oraz "duchem".) Obie kopie tego samego
obiektu są ściśle sprzężone ze sobą siłami
wzajemnych oddziaływań grawitacyjnych.
Dlatego jeśli jedna z owych kopii jest poruszona
(lub przetransformowana), druga kopia
musi za nią podążać. Jeśli więc jesteśmy
w stanie poruszyć kopią (duchem) jaka
znajduje się w odmiennym świecie,
wówczas ruch owej kopii wymusi że także
fizyczny oryginał danego obiektu zaczyna
się poruszać. Taki właśnie ruch, jaki został
zainicjowany w owym odmiennym świecie
nazywany jest "ruchem telekinetycznym".
Już obecnie zgromadzone zostało całe
zatrzęsienie dowodów empirycznych jakie
potwierdzają, że przeciw-świat definitywnie
istnieje. Dla przykładu, jego istnienie może
zostać łatwo dowiedzione poprzez analizę
zachowania linii sił pola grawitacyjnego.
Mianowicie, linie sił pola grawitacyjnego
wykazują dynamiczny charakter dipolarny,
podobny do tego wykazywanego przez
pole magnetyczne, tj. grawitacja posiada
dwa bieguny (mianowicie wlot - inlet "I" oraz
wylot - outlet "O"). Jednak na przekór tego
dipolarnego charakteru grawitacji, w naszym
świecie widzimy tylko pierwszy (tj. wlot "I")
jej biegun. To praktycznie oznacza, że drugi
biegun dynamicznego pola grawitacyjnego
musi znikać z naszego świata i wyłaniać się
w tamtym innym, równoległym świecie.
Niefortunnie, ponieważ nasze zmysły
umiejscowione są w tym świecie fizycznym,
nie widzimy co dzieje się w tamtym innym
równoległym przeciw-świecie. Jest to trochę
jak z ludźmi pływającymi po morzu. Ponieważ
ich oczy znajdują się ponad poziomem wody,
nie są oni w stanie widzieć że pod powierzchnią
wody kryje się cały podwodny świat. Jednak
przeciw-świat jest opisywany przez niemal
wszelkie religie. Jest to wszakże ten sam
świat w którym nasze duchy przebywają.
Ponadto tzw. fotografia Kirlianowska
pozwala nam zobaczyć obiekty jakie istnieją
w owym przeciw-świecie, jednak nie istnieją
w naszym świecie. Najbardziej illustratywne
obrazy z tamtego przeciw-świata są wytwarzane
podczas tzw. "eksperymentu ducha liściowego"
("ghost-leaf experiment") wykonanego kamerą
Kirlianowską. W owym eksperymencie połowa
liścia jest usuwana, podczas gdy pozostała
połowa układana jest na kamerze Kirlianowskiej.
Jednak kamera pokazuje cały liść. W podobny
sposób kamera Kirlianowska pokazuje obrazy
całych amputowanych palców - jakich duplikaty
ciągle są obecne w przeciw-świecie. (Więcej na
temat owego "efektu ducha lisciowego" wyjaśnione
jest w traktacie [7/2].)
Istnienie przeciw-świata
zostało także formalnie dowiedzione
przez Koncept Dipolarnej Grawitacji
na bazie badań zachowania się pola
grawitacyjnego - po sformułowanie owego
formalnego dowodu naukowego na istnienie
przeciw-świata patrz punkt #D3 na stronie o nazwie
dipolar_gravity_pl.htm.
(Owa relatywnie nowa teoria naukowa o nazwie
Koncept Dipolarnej Grawitacji
ustaliła, że grawitacja jest polem dipolarnym,
podobnym do pola magnetycznego. Stąd drugi
biegun grawitacji musi gdzieś się podziewać.
Skoro nie pojawia się on w naszym świecie,
jego dipolarny charakter oznacza, że ów drugi
biegun grawitacji musi przenosić się do jakiegoś
innego świata, czyli do owego przeciw-świata.)
Po więcej szczegółów na temat owego formalnego
dowodu na istnienie "przeciw-świata" - patrz podrozdział
H1.1.4 w tomie 4 mojej najnowszej
monografii [1/5]
o tytule "Zaawansowane urządzenia magnetyczne",
czy w tomie 4 mojej nieco starszej monografii [8/2]
o tytule Totalizm -
obie ładowalne gratisowo za pośrednictwem
niniejszej strony internetowej.
Ogromnie interesujący fakt jaki ten nowy Koncept
Dipolarnej Grawitacji ustalił na temat przeciw-świata,
to że praktycznie każdy obiekt materialny jaki
istnieje w naszym świecie fizycznym, posiada swój
duplikat w owym przeciw-świecie (religie nazywają
ten duplikat "duchem"). Aby było nawet bardziej
interesujące, ów duplikat może być przemieszczony
za pośrednictwem mechanizmów owego drugiego
świata. Kiedy jednak ów duplikat jest poruszony,
wówczas obiekt fizyczny musi za nim podążać
(znaczy kiedy przemieścimy "ducha", wówczas
"ciało" musi podążać za owym duchem). Ten
niezwykły rodzaj ruchu, jaki otrzymuje się poprzez
przemieszczenie najpierw "ducha" obiektów fizycznych,
nazywany jest "ruchem telekinetycznym". Jest
możliwym budowanie urządzeń technicznych
które wytworzą taki właśnie ruch. Kilka tego typu
urządzeń opisanych jest w tomie 10 najnowszej
monografii [1/5], oraz w tomie 7 starszej monografii
[8] - obie ładowalne z niniejszej strony zupełnie za
darmo. Najbardziej interesującym pośród owych
urządzeń jest wehikuł kosmiczny nazywany
magnokraftem,
jaki wykorzystuje ruch telekinetyczny do lotów
na odległości międzygwiezdne. Istnieją oddzielne
strony internetowe na temat tego statku kosmicznego -
przykładowo patrz strona
propulsion_pl.htm - o zaawansowanych urządzeniach napędowych.
Proponuję rzucić na nią okiem.
#I3.
Mechanizm telekinezy:
W moich monografiach, począwszy od
najnowszej [1/5] do niemal najstarszej [8],
zawarty jest opis ruchu telekinetycznego,
który ilustratywnie wyjaśnia jak należy rozumieć
owo zjawisko w świetle "teorii wszystkiego" zwanej
Konceptem Dipolarnej Grawitacji.
Poniżej cytuję więc ów opis ponieważ
moim zdaniem bardzo dobrze wyjaśnia
on mechanizm powstawania ruchu
telekinetycznego. Oto ów cytat:
Koncept Dipolarnej Grawitacji postuluje,
że wszechświat musi się składac aż z dwóch
równoległych światów fizykalnych (tj. naszego
świata i przeciw-świata) których własności
mają się do siebie jak własności przestrzeni
panujących przy odmiennych biegunach
dipola magnetycznego. Światy te oddzielone
są od siebie nieprzenikalną barierą, zaś do
każdego z nich wyłania się przeciwstawny
biegun pola grawitacyjnego. Z uwagi na naturę
grawitacji, która wymaga aby to pole łączyło
ze sobą jakieś zgrupowania substancji,
wszystkie dipole grawitacyjne zachowują się
jak rodzaj "więzów małżeńskich" łączących
ze sobą w symetryczne pary podobne
cząsteczki substancji panujących na obu
końcach danego dipola, tj. w obu ze światów.
W rezultacie dla każdego obiektu istniejącego
w jednym ze światów, pole grawitacyjne
formuje identyczny duplikat pojawiający
się w drugim z tych światów. Jednym z
głównych odkryć Konceptu Dipolarnej
Grawitacji jest więc postulat, że wszystkie
obiekty materialne istniejące w naszym
układzie wymiarów (w naszym świecie)
muszą posiadać swoje duplikaty
przeciw-materialne istniejące w równoległym
układzie wymiarów (tj. w przeciw-świecie).
Właściwie to faktyczne istnienie owych
duplikatów przeciw-materialnych może
nawet zostać bezspornie dowiedzione
za pośrednictwem naszej dzisiejszej
techniki, poprzez ukazanie ich przy
pomocy kamer Kirlianowskich. Najlepszym
eksperymentem jaki udowadnia istnienie
tych przeciw-materialnych duplikatów,
jest wspominany już poprzednio
"efekt ducha liściowego" (“leaf ghost effect”)
opisywany przez Danielę Giordano
w podrozdziale C9 traktatu [7/2]. (W efekcie
tym kamera Kirlianowska pokazuje
ksztalt przeciw-materialnego duplikatu
całego liścia, nawet kiedy ktoś przetnie
ten liść na pół i położy na elektrodzie
kamery tylko jedną połowę liścia.)
Wzajemna relacja pomiędzy obiektem
materialnym istniejącym w naszym
układzie wymiarów (świecie) i jego
przeciw-materialnym duplikatem
istniejącym w równoległym układzie
wymiarów (przeciw-świecie) może
zostać opisana analogią do przedmiotu
i jego lustrzanego odbicia, do komputerowego
hardware i software, czy do idei "ciała"
i "ducha" postulowanej przez różne religie.
Podobnie bowiem jak związek pomiędzy
obiektem i jego lustrzanym odbiciem,
obie części obiektu stanowią wierne
odbicia swej przeciwstawnej kopii,
a także dokładnie naśladują wzajemne
poruszenia. Zarówno obiekt materialny
jak i jego przeciw-materialny duplikat
mogą też być niezależnie od siebie
uchwycone i przemieszczone w przestrzeni.
Jednakże z powodu połączenia obu
części dipolami grawitacyjnymi, niezależnie
która z tych części zostanie najpierw
uchwycona i przemieszczona, druga część
musi dokładnie odwzorowywać jej ruchy.
Z tego też względu, zależnie która z obu
części obiektu zostaje uchwycona jako
pierwsza i najpierw przemieszczona
w przestrzeni, Koncept Dipolarnej Grawitacji
postuluje istnienie aż dwóch odrębnych
rodzajów ruchu, zwanych ruchem fizycznym
i ruchem telekinetycznym. Ruch fizyczny
następuje, gdy najpierw przemieszczona
zostaje materialna część obiektu, natomiast
jego przeciw-materialny duplikat podąża w
ślad za nią unoszony siłami oddziaływań
grawitacyjnych. Natomiast ruch telekinetyczny
następuje, kiedy najpierw jest przemieszczona
część przeciw-materialna danego obiektu,
natomiast jego część materialna podąża
za nią unoszona siłami oddziaływań grawitacyjnych.
Aby zilustrować powyższe na przykładzie,
ruch telekinetyczny postulowany Konceptem
Dipolarnej Grawitacji jest jak wymuszanie
poruszeń przedmiotów materialnych,
poprzez powodowanie przemieszczania
się w lustrze odbić tych przedmiotów.
Oczywiście, aby przykład ten działał w
rzeczywistości, światło musiałoby zachowywać
się jak siły grawitacyjne. Inne, bardziej
obrazowe wyjaśnienie dla ruchu telekinetycznego
byłoby iż jest to "poruszanie obiektami poprzez
przemieszczanie ich 'ducha'".
Tutaj kończy się powyższy cytat z podrozdziału
H6.1.1 najnowszej monografii [1/5] (a także z
rozdziału L niemal najstarszej monografii [8]).
Chociaż ów cytat doskonale
wyjaśnia mechanizm ruchu telekinetycznego,
ciągle pozostaje wiele aspektów tego zjawiska
jakich z uwagi na szczupłość miejsca nie będę
nawet starał się wyjaśnić na tej stronie internetowej.
Dlatego rekomenduję aby załadować do swojego
komputera tomy 4 i 5 z polskojęzycznej wersji
monografii [1/5] (chyba że ktoś jest w stanie
czytac angielskojezyczną wersję owej monografii -
wówczas może sobie załadować jej wersję [1/5e]).
Wszakże monografia ta jest dostępna tutaj za
darmo. Po załadowaniu, w wolnym czasie
może sobie poczytać w wolnych chwilach
owe rozdziały H i I z monografii [1/5]. Każdy
powinien być w stanie znaleźć w owych rozdziałach
H i I dokładne wyjaśnienia dla niemal wszelkich
zjawisk, jakie kiedykolwiek mogły go zastanawiać
lub zadziwiać. Alternatywnie, przy braku czasu
na czytanie monografii [1/5], warto chociaż
przeczytać krótką stronę internetową o nazwie
dipolar_gravity_pl.htm.
w całości poświęconą "Konceptowi Dipolarnej Grawitacji".
Fot. #I1: Powyższe zdjęcie uchwyciło niezwykłe upiorne
białe światło zwane "jarzeniem pochlaniania". Kiedyś jarzenie
to uważane było za nadprzyrodzone. Na tym
zdjęciu jest ono emitowane z przestrzeni otaczającej
różdżkę radiestezyjną która przemieszczona została
za pomocą ruchu telekinetycznego. To z owej bowiem
przestrzeni efekt telekinetyczny raptownie zaabsorbował
istniejące tam ciepło, pobudzając elektrony powietrza
do wydzielania białego jarzenia. Takie właśnie
"nadprzyrodzone" jarzenie pochłaniania, razem ze
spadkiem temperatury otoczenia, są dwoma najważniejszymi
wskaźnikami ruchu telekinetycznego. Pozwalaja
one aby odróżnić pomiedzy ruchem telekinetycznym,
a zwykłym ruchem fizycznym.
(Zdjęcie to pochodzi z mojej najnowszej
monografii [1/5]
gdzie jest ono pokazane na rysunku H1. Było ono również
publikowane na rysunku L1 w mojej znacznie starszej
monografii [8],
oraz na rysunku J1 z mojej najstarszej
monografii [1/3]
ciągle dostępnej w internecie. Wszystkie
owe monografie dostępne są gratisowo za
pośrednictwem niniejszej strony internetowej.)
W dawnych czasach takie upiorne białe światło
było uważane za "nadprzyrodzone" ponieważ
bylo one wytwarzane przez niezwykłe urządzenia
i dziwne stwory jakie ludzie w dawnych czasach
uważali za przynależne do kategorii "diabłów",
"aniołów", lub "bogów". Obecnie wiemy już, że
ten rodzaj upiornego światła wytwarzany jest
m.in. przez pozaziemskie wehikuły kosmiczne
popularnie nazywane UFO. Opisy i dane
techniczne wehikułów UFO można znaleźć
np. w rozdziale T z tomu 15 monografii [1/5],
a także np. na stronie internetowej
ufo_pl.htm - o UFOnautach.
Część #J:
Podsumowanie, oraz informacje końcowe tej strony:
#J1.
Podsumowanie tej strony:
Jak niniejsza strona to ujawnia, na przekór
najróżniejszych przeszkód i barier w rodzaju
przekleństwa wynalazców omawianego
powyżej w punkcie #H1 (a także np. w punkcie #G1 strony
eco_cars_pl.htm
oraz na kilku innych stronach wskazywanych
powyżej) - które to przekleństwo stara się blokować
zbudowanie na Ziemi opisywanych tutaj "generatorów
darmowej energii", generatory takie pomału stają się
rzeczywistością. Już obecnie istnieje spora
pula ich działających prototypów. Ponadto
dalsze pomysły i zasady działania są
zwolna rozpracowywane przez zadedykowanych
hobbystów-wynalazców. Jak wyraźnie to widać,
złe moce NIE są w stanie całkowicie zablokować
postępu techniki na Ziemi, chociaż odnoszą
spore sukcesy w powstrzymywaniu tego postępu.
Nadal więc istnieje jakaś nadzieja na lepszą
przyszłość dla ludzkości.
Fot. #J1: Dr inż. Jan Pająk
,
czyli ja, pokazany na tle dziewiczego
krajobrazu Nowej Zelandii. Do czasu ostatniego
zwolnienia z pracy wykładałem informatykę na
jednej z nowozelandzkich politechnik. Zawodowo
specjalizowałem się tam w technologii stron internetowych
oraz w przetwarzaniu informacji z użyciem technologii
internetowej. Jeszcze wcześniej pracowałem na dwóch
uniwersytetach jako Associate Professor Inżynierii
Mechanicznej. Z dawnych czasów pozostała mi też
głęboka znajomość inżynierii, nauk fizycznych, oraz
matematyki, których dotyczyła moja edukacja oraz znacząca
proporcja doświadczenia zawodowego. Jednak moje prowadzone
nieustannie od 1972 roku badania, przez zażenowanych decydentów
zwykle opatrywane przezwiskiem "hobbystyczne", obejmują
między innymi także rozwój nowych kierunków ludzkiej techniki
i filozofii, włączając w to nowe zasady działania urządzeń
napędowych przyszłości, nowe zasady generowania oraz
przechowywania energii, nowe sposoby komunikowania się na
odległości międzygwiezdne, nowe systemy do zdalnego wykrywania
trzęsień ziemi i do podnoszenia przedtrzęsieniowego alarmu,
oraz wiele więcej. Owe badania stały się "hobby" nie z mojego
wyboru, a z koniecznosci czy z "musu". Stało się tak ponieważ
ponad 30-letnie poszukiwania instytucji która zaakceptowałaby
moją nieprzerwanie otwartą ofertę oficjalnego dokonywania w
niej badań tych tematów, jak dotychczas okazały się bezowocne
(tj. prawdopodobnie narazie taka instytucja wogóle nie istnieje
na Ziemi - jeśli przypadkowo ktoś by ją znalazl lub stworzył,
wówczas proszę pamiętać aby dać mi znać). Zresztą nazwa
"hobby" zupełnie nie pasuje do tematyki tych badań. Wszakże
sugeruje ona nastawienie głównie na osiągnięcie jakichś korzyści
osobistych. Tymczasem jakież to korzyści osobiste może ktos
osiągnąć poprzez budowę statku międzygwiezdnego, akumulatora
energii o ogromnej pojemności, czy urządzenia alarmującego
przed nadejściem potężnego trzęsienia ziemi. Ponieważ narazie
nie istnieje instytucja na Ziemi, która zainteresowana byłaby
w sponsorowaniu tych badań, aby jakoś zarobić na ich finansowanie
(i na własne życie) aż do czasu ostatniej utraty pracy w dniu 23
września 2005 roku, zarobkowo zajmowałem się wykładaniem i
badaniami w dowolnym obszarze w jakim ktoś aktualnie mnie
wynajął do pracy. Z kolei fundusze jakie zdołam zarobić, a także
niemal cały wolny czas jaki mam do dyspozycji, przeznaczam
na owe "hobbystyczne" badania technologii i filozofii przyszłości.
(Od czasu zostania bazrobotnym mam nawet jeszcze więcej
wolnego czasu jaki mogę teraz przeznaczyć na badania.
Niestety, tym razem z finansowaniem owych badań jest krucho.
Zgodnie bowiem z nowozelandzkim prawem wcale mi się nie
należy nawet najzwyklejszy zasiłek dla bezrobotnych.)
Po dalsze szczegóły na temat przebiegu mojego wędrownego
i pełnego poszukiwań życia warto odwiedzić stronę internetową
o mnie - dr Jan Pajak
wyszczególnioną np. w
"Menu 4".
Aktualne adresy emailowe autora tej strony, tj. oficjalnie
dra inż. Jana Pająk,
zaś kurtuazyjnie Prof. dra inż. Jana Pająk,
pod jakie można wysyłać ewentualne uwagi, własne
opinie, lub informacje jakie zdaniem czytelnika
autor tej strony powinien poznać, podane są na
autobiograficznej stronie internetowej o nazwie
pajak_jan.htm
(dla jej wersji w języku HTML), lub o nazwie
pajak_jan.pdf
(dla wersji strony "pajak_jan.pdf" w bezpiecznym
formacie PDF - które to bezpieczne wersje PDF
dalszych stron autora mogą też być ładowane
z pomocą linków z punktu #B1 strony o nazwie
tekst_11.htm).
Prawo autora do używania kurtuazyjnego
tytułu "Profesor" wynika ze zwyczaju iż "z profesorami
jest jak z generałami", znaczy raz
profesor, zawsze już profesor. Z kolei
w swojej karierze naukowej autor tej strony był
profesorem aż na 4-ch odmiennych uniwersytetach,
tj. na 3-ch z nich był tzw. "Associate Professor"
w hierarchii uczelnianej bazowanej na angielskim
systemie uczelnianym (w okresie od 1 września
1992 roku, do 31 października 1998 roku) - który
to Zachodni tytuł stanowi odpowiednik "profesora
nadzwyczajnego" na polskich uczelniach. Z kolei
na jednym uniwersytecie autor był (Full) "Professor"
(od 1 marca 2007 roku do 31 grudnia 2007 roku -
tj. na ostatnim miejscu pracy z naukowej kariery
autora) który to tytuł jest odpowiednikiem pełnego
"profesora zwyczajnego" z polskich uczelni.
Proszę jednak odnotować, że dla całego szeregu
powodów (np. mojego chronicznego deficytu czasu,
prowadzenia badań wyłącznie na zasadzie mojego
prywatnego hobby naukowego, pozostawania
niezatrudnionym i wynikający z tego mój brak
oficjalnego statusu jaki pozwalałby mi zajmować
oficjalne stanowisko w określonych sprawach,
istnienia w Polsce aż całej armii zawodowych
profesorów uczelnianych - których obowiązki
zawodowe obejmują m.in. udzielanie odpowiedzi
na zapytania społeczeństwa, itd., itp.)
począszy od 1 stycznia 2013 roku
ja przyjąłem żelazną
zasadę, że NIE odpowiadam na żadne emaile
wysyłane do mnie przez czytelników moich
stron - o czym niniejszym szczerze
i uczciwie informuję wszystkich zainteresowanych.
Stąd jeśli czytelnik ma sprawę która wymaga
odpowiedzi, wówczas NIE powinien do mnie
pisać, bowiem w takiej sytuacji wysłanie mi
emaila domagającego się odpowiedzi w świetle ustaleń
filozofii totalizmu
byłoby działaniem
niemoralnym. Wszakże spowodowałoby,
że czytelnik doznałby zawodu ponieważ z całą
pewnością NIE otrzymałby odpowiedzi. Ponadto
taki email odbierałby i mi sporo "energii moralnej"
ponieważ z jego powodu i ja czułbym się winnym,
że NIE znalazłem czasu na napisanie odpowiedzi.
Natomiast w/g totalizmu "moralnym działanien"
w takiej sytuacji byłoby albo niezobowiązujące
mnie do odpisania przesłanie mi jakichś informacji
które zdaniem czytelnika są warte abym je poznał,
albo teź napisanie raczej do któregoś z zawodowych
profesorów polskich uczelni - wszakże oni są
opłacani z podatków obywateli między innymi za
udzielanie odpowiedzi na zapytania społeczeństwa,
a ponadto wszyscy oni mają sekretarki (tak
że korespondencja NIE zjada im czasu który
powinni przeznaczać na badania).
#J4.
Jak dzięki stronie
"skorowidz.htm"
daje się znaleźć totaliztyczne
opisy interesujących nas tematów:
Cały szereg tematów równie interesujących
jak te z niniejszej strony, też omówionych
zostało pod kątem unikalnym dla filozofii
totalizmu. Wszystkie owe pokrewne tematy
można odnaleźć i wywoływać za pośrednictwem
skorowidza
specjalnie przygotowanego aby ułatwiać ich
odnajdowanie. Nazwa "skorowidz" oznacza
wykaz, zwykle podawany na końcu książek,
który pozwala na szybkie odnalezienie interesującego
nas opisu czy tematu. Moje strony internetowe
też mają taki właśnie "skorowidz" - tyle że
dodatkowo zaopatrzony w zielone
linki
które po kliknięciu na nie myszą natychmiast
otwierają stronę z tematem jaki kogoś interesuje.
Skorowidz ten znajduje się na stronie o nazwie
skorowidz.htm.
Można go też wywołać z "organizującej" części
"Menu 1" każdej totaliztycznej strony. Radzę
aby do niego zaglądnąć i zacząć z niego
systematycznie korzystać - wszakże przybliża
on setki totaliztycznych tematów które mogą
zainteresować każdego.
Niniejsza strona dostępna jest także w formie
broszurki oznaczanej symbolem [11],
którą przygotowałem w "PDF" (od "Portable
Document Format") - obecnie uważanym za
najbezpieczniejszy z wszystkich internetowych
formatów, jako że do niego normalnie wirusy
się NIE doczepiają. Ta klarowna broszurka
jest gotowa zarówno do drukowania, jak i do
wygodnego czytania z ekranu komputera.
Ciągle ma ona też aktywne wszystkie swoje
zielone linki.
Stąd jeśli jest czytana z ekranu komputera
podłączonego do internetu, wówczas po
kliknięciu na owe linki otworzą się linkowane
nimi strony lub ilustracje. Niestety, ponieważ
jej objętość jest około dwukrotnie wyższa niż objętość
strony internetowej jakiej treść ona publikuje,
ograniczenia pamięci na sporej liczbie darmowych
serwerów jakie ja używam, NIE pozwalają aby
ją na nich oferować (jeśli więc NIE załaduje
się ona z niniejszego adresu, ponieważ NIE
jest ona tu dostępna, wówczas należy kliknąć
na któryś odmienny adres z
Menu 3,
poczym sprawdzić czy stamtąd juź się załaduje).
Aby otworzyć ową broszurkę (lub/i załadować
ją do własnego komputera), wystarczy albo
kliknąć na następujący zielony link
albo też z którejś totaliztycznej witryny otworzyć
sobie plik nazywany tak jak w powyższym linku.
Jeśli zaś czytelnik zechce też sprawdzić, czy jakaś
inna totaliztyczna strona właśnie studiowana przez
niego, też jest już dostępna w formie takiej PDF
broszurki, wówczas powinien sprawdzić, czy
wyszczególniona ona została w linkach z "części
#B" strony o nazwie
tekst_11.htm.
Owe linki wskazują bowiem wszystkie totaliztyczne
strony, które już zostały opublikowane jako takie
broszurki z serii [11] w formacie PDF.
Życzę przyjemnego czytania!
If you prefer to read in English
click on the flag below
(Jeśli preferujesz czytanie w języku angielskim
kliknij na poniższą flagę)
Data zapoczątkowania budowy tej strony internetowej: 25 maja 2003 roku
Data jej najnowszego aktualizowania: 7 października 2013 roku
(Sprawdź w adresach z
Menu 4
czy istnieje już nowsza aktualizacja)